Skocz do zawartości

Picie alkoholu poniżej 18-stu


grzesiuu

Rekomendowane odpowiedzi

kiedys zastanawiałem sie nad zjawiskiem urwania filmu. To chyba też jest kwestia indywidualna organizmu. Nie stronię od alkoholu a nigdy mi się to nie zdarzyło. Ciekawi mnie medyczna strona zjawiska.

Cieszę się w każdym razie, ze w twoim mniemaniu jednak nie jestem patologicznym alkonem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Różnicę między podchmieleniem a upiciem kazdy chyba rozumie. Człowiek pijany ma problemy z poruszaniem i wysławianiem, zatacza się, bełkocze, no i ma kaca na drugi dzień.

 

Jak dla mnie, kryterium kreta jest zbyt liberalne: człowiek rozumny w ogóle nie powinien się wprawiać w stan takiego zbydlęcenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem przewrażliwiony na punkcie alkohol plus dzieci, mówimy tu o osobach 14 - 16 lat lub młodszych. Nie ma problemu, jak taka osoba napiła sie, spróbowała alkoholu, problem zaczyna się w momencie, kiedy to powtarza się. Może jestem "starej daty", ale jak miałem w domu dorastających chłopaków, to poza symbolicznym piwkiem, czy imprezą typu wesele, imieniny nie widzieli nawet jak piję alkohol. Czasami jak z kolegami wypiłem trochę więcej, to przychodziłem do domu, gdy byłem pewny, że śpią. W pobliżu mojego miejsca zamieszkania jest spora grupa młodzieńców, którym smak alkoholu jest znany od dzieciństwa, część z nich przerwała naukę nie ukończywszy nawet gimnazjum, nie mają zawodu, pracy, przesiadują całymi dniami na ławkach przyblokowych. Pasożytują na rodzinie, część z nich korzysta z pomocy społecznej, co jakiś czas któryś z nich znika zatrzymany za pobicie lub kradzież. Przykłady można podawać w jedną i w drugą stronę, dla mnie jedno jest pewne, dzieci i alkohol to samo zło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, ale kto wpadł na pomysł żeby mieszać w to państwo? Przez wieki to rodzice byli odpowiedzialni za złojenie dupska gówniarzowi który się skuł na zakończenie podstawówki. Teraz państwo zajmuje się łojeniem dupska sprzedawcom, a gówniażeria czuje się bezkarna, bo "winien sprzedawca że sprzedał", a nie gówniarz że się nachlał i powybijał szyby w samochodach na parkingu. Jeszcze niedawno za wszystkie wybryki gówniarza odpowiadali jego rodzice, teraz całe społeczeństwo ma się zajmować wychowywaniem cudzych dzieci, i to zgodnie z nowymi modami wychowawczymi, to znaczy żadnej przemocy i żeby broń Boże nie bolało bo to stres co może zniszczyć młodą osobowość.

Na moje to wszystko jest przekręcone do góry nogami, bo zadaniem sprzedawcy jest sprzedać jak najwięcej, a zadaniem rodzica jest tak nastawić swoje latorośle, żeby nie piły, a jak już się napiją i narozrabiają to wyciągnąć bolesne konsekwencje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kiedys zastanawiałem sie nad zjawiskiem urwania filmu. To chyba też jest kwestia indywidualna organizmu. Nie stronię od alkoholu a nigdy mi się to nie zdarzyło. Ciekawi mnie medyczna strona zjawiska.

Cieszę się w każdym razie, ze w twoim mniemaniu jednak nie jestem patologicznym alkonem :)

Zjawisko "urwania filmu" jest chyba sprawą indywidualną. Nigdy nie byłem abstynentem, ale tylko jeden raz "urwał mi się film", stało sie to po wypiciu kilku drinków - od tamtej pory nigdy drinka nie brałem do ust.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moim zdaniem alkohol jest problemem gdy zaczyna rzutować na rodzinę, pracę, naukę. Np u mnie w liceum najwięksi klasowi opije zdobywali dobre miejsca na olimpiadach chemicznych.

Kwestia "urwania filmu" w moim przypadku jest dość ciekawa, zdarza mi się już po małej ilości alkoholu, ale potrafię się wtedy zachowywać tak, że nikt nie powie że jestem pijany. Akurat sposób w jaki człowiek się upija jest bardzo osobniczy i ciężko to uogólniać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja piję tylko 3 razy w roku

- urodziny, imieniny

-sylwester

- i przy pierwszej lepszej okazji.

A tak na poważnie to wiadomo, że zakazany owoc lepiej smakuje. Nie jestem zwolennikiem picia alkoholu przez młodzież czy dzieci. Moje dzieci jak były małe to często przychodziły skosztować piwa jak sobie nalałem do szklanki. Kosztowanie polegało na tym, że liznęły trochę pianki, czy umoczyły język i to wszystko. Dzisiaj byłaby afera, że rozpijam dzieci. Jak ze wszystkim po prostu nie można przesadzać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pobliżu mojego miejsca zamieszkania jest spora grupa młodzieńców, którym smak alkoholu jest znany od dzieciństwa, część z nich przerwała naukę nie ukończywszy nawet gimnazjum, nie mają zawodu, pracy, przesiadują całymi dniami na ławkach przyblokowych. Pasożytują na rodzinie, część z nich korzysta z pomocy społecznej, co jakiś czas któryś z nich znika zatrzymany za pobicie lub kradzież. Przykłady można podawać w jedną i w drugą stronę, dla mnie jedno jest pewne, dzieci i alkohol to samo zło.

Pytanie czy alkohol jest tu przyczyną czy skutkiem, bo że korelacja występuje to oczywiste. Bo jakbyś popatrzył na inne kwestie dozwolone od 18-tu czyli np. papierosy, seks, narkotyki, dopalacze, jazda samochodem bez prawka, wagarowanie, wulgaryzmy, to też wystąpi silna korelacja w takich środowiskach.

 

Generalnie jakiś czas temu czytałem artykuł, że metoda wychowawcza polegająca na pozwalaniu na picie przez dziecko w domu alkoholu np. do posiłków (bodaj we Francji, czy w Beneluksie) nie przyniosła pożądanego efektu, a chyba nawet przyniosła niepożądany. Chodzi po prostu o to, że jednak jakaś tam bariera jest automatycznie zniesiona, jedno zahamowanie mniej. Także raczej pozwalać na picie nie powinno się.

 

Z drugiej strony wydaje mi się, że większym problemem jest picie poniżej 14 lat, niż powyżej. Jeśli 16-17 latek wypije piwo, to IMO dramatu nie ma, co innego jak robi to 12-latek, czy 10 latek. A przecież to nie jest jakoś szczególnie nierealne.

 

Z trzeciej zaś strony można teoretycznie bardzo utrudnić dzieciakom dostęp do alkoholu. Tylko czy wtedy nie skieruje się tej chęci spróbowania zakazanego owocu na nielegalne narkotyki, czy na legalne dopalacze.

 

Z czwartej zaś strony, kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeden znajomy za pacholęcia robił biegiem kółka wokół fontanny za pianę z piwa :)

Z resztą - młodzież to już tam trudno, wiadomo, że się będzie buntować, byle nie do przesady. Natomiast do pijących kobiet w ciąży to bym strzelał za każdą ilość (skoro już o nieodpowiedzialności mowa).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kopyr papierosy, sex, jazda samochodem bez prawka, wagarowanie, wulgaryzmy nie zniszczą osobowości młodego człowieka, przynaimniej w sposób wykluczający ze społeczństwa - alkohol i narkotyki zniszczą osobowość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kopyr papierosy, sex, jazda samochodem bez prawka, wagarowanie, wulgaryzmy nie zniszczą osobowości młodego człowieka, przynaimniej w sposób wykluczający ze społeczństwa - alkohol i narkotyki zniszczą osobowość.

Chodzi o to, że to są rzeczy powiązane i wynikające z dorastania w takim, a nie innym środowisku. To nie jest tak, że ktoś spróbuje piwa w wieku 14 lat i przez to nie skończy szkoły, pójdzie na zasiłek, a wreszcie skończy w pierdlu. Raczej jest tak, że dorasta w jakimś tam patologicznym środowisku, wychowuje go ulica, rodzice nie mają czasu czy chęci i wtedy on spróbuje tego piwa nawet w wieku 10-12 lat.

 

Tak samo jak wraz z dniem 18. urodzin nie stajemy się nagle mądrzejsi, dojrzalsi itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kopyr mówimy chyba o tym samym, tylko innymi słowami. Generalnie ja jestem już po przeżyciach związanych z dorastaniem latorośli, nerwach związanych z "pierwszym próbowaniem", pierwszych imprezach, wszytko poszło ok. - współczuje tym, którzy mają to przd sobą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś miałem takich znajomych niestety już nie żyją. Głowa rodziny czyli Tata uważał, że jak dzieciaki się napiją trochę alkoholu w czasie rodzinnej imprezy to nic się nie stanie i nie będą próbować w innych miejscach. trochę to oznacza mały łyczek, może pół kieliszka? ( nie butelkę na głowę) Efekt po latach jest taki, że dwaj synowie są wykładowcami na uczelni, córka tylko skończyła wyższe studia. Tylko nie piszcie, że dlatego mamy takich naukowców.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja za maleńkości (coś koło 3-4 lat) byłem w gościach u rodziny na Ukrainie. No i tam wróciliśmy ze spaceru, pić mi się chciało. Na stole w szklankach stała woda, no to bach - solidnym łykiem walnąłem ładną część - no i problem, bo to nie woda, tylko wóda była, podobno "spałem" kilka godzin po tym (zasnąwszy praktycznie od razu), a żyję i funkcjonuję :). To jak z rozbijaniem arbuzów głową - 1000 razy arbuz jest słabszy od głowy, ale ten raz bywa odwrotnie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja za maleńkości (coś koło 3-4 lat) byłem w gościach u rodziny na Ukrainie. No i tam wróciliśmy ze spaceru, pić mi się chciało. Na stole w szklankach stała woda, no to bach - solidnym łykiem walnąłem ładną część - no i problem, bo to nie woda, tylko wóda była, podobno "spałem" kilka godzin po tym (zasnąwszy praktycznie od razu), a żyję i funkcjonuję :). To jak z rozbijaniem arbuzów głową - 1000 razy arbuz jest słabszy od głowy, ale ten raz bywa odwrotnie...

A ja podpijałem robotnikom na budowie domu piwo z bańki (z baru lane jak to za komuny). Pewnie że tego nie pamiętam ale już wtedy piwo mi smakowało. :):):) A pierwszy raz jak się nabąbiłem to po 18-ce. Powiem jedno że oceniam to bardzo pozytywnie i nic nie uważam za stracone.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaka podpucha? Nie nie to że dziecko mając kilka lat robi i samo nie wie co, to wcale nie znaczy że to logiczny wybór osobisty. A chodzi mi o uświadomienie tego wszystkim że właśnie jak człowiek w pewnym stadium rozwoju podejmuje decyzje to są one inne a przymykanie oczu przez bardziej doświadczone życiowo osoby to negatywne zjawisko i godne potępienia. Palacze też zaczynają od macha a potem kupują paczkę. A czym skorupka za młodu nasiąknie to na starość trąci! Dodam kontrastującą analogie że z procesem decyzyjnym ma się np. ślub w wieku 18 a 28 lat.... w pewnym stopniu ma to jakieś odzwierciedlenie i jeszcze jedno, jak się puści takiego młodego kierowce na składowisko złomu i powie niech patrzy jakie pokasowane są samochody to troszkę mu w głowie zaświta ......

Edytowane przez fabians
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja tego nie pamiętam bo byłem o 2 lata młodszy, ale mój przyjaciel mając 3-4 lata sie spił. Były urodziny goście zbierali się do domu, a on pozostał bez nadzoru i co było w kileiszkach powypijał. Schlał się niesamowicie. Dzisiaj ma 60 lat i trudno go namówić, aby wypił drugie piwo jednego wieczora.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie wróciłem z testów psychologicznych i psychiatrycznych zorganizowanych przez mojego pracodawcę z powodu pracy, jaką wykonuję.

Wiele pytań dotyczyło właśnie picia alkoholu i narkotyków.

Kilka dla przykładu:

Czy leczyłeś się z uzależnienia alkoholowego?

Czy czujesz się wyspany? :(

Czy ktoś w rodzinie ma lub miał problemy z nadużywaniem alkoholu?

Jaki alkohol pijesz? piwo, wino, wódka; ciekawe że nie można było zaznaczyć ? nie piję. :(

Ile razy w tygodniu pijesz alkohol. Do wyboru: kilka razy w tygodniu, raz, dwa razy w miesiącu, raz na 3 miesiące itg.

Co robisz w wolnym czasie, jakie jest twoje hobby?

 

Jeśli chciałbym w miarę sensownie odpowiedzieć na te 4 ostatnie pytania to pewnie bym miał problem. Bo jeśli zaznaczył bym że (czasem) ?piję? kilka razy w tygodniu a moje hobby to m.in. piwowarstwo i miodosytnictwo a w mojej rodzinie znalazł by się kogoś z problemami alkoholowymi to te całe psycholożki już by to pewnie odpowiednio zinterpretowały...

 

Także picie piciu nie równe i wszystko zależy od wielu czynników, każdy ma inną sytuację inne warunki inne cele i możliwości, itg nie da się określić tak na pewno na podstawie kilku pytań czy zachowań, że ten to jest alkoholik a ten to będzie miał problemy z alkoholem lub z rozwojem intelektualnym, bo pije piwo przed 18-ym rokiem życia.

Jak we wszystkim zdrowy rozsądek jest najważniejszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chciałbym w miarę sensownie odpowiedzieć na te 4 ostatnie pytania to pewnie bym miał problem. Bo jeśli zaznaczył bym że (czasem) ?piję? kilka razy w tygodniu a moje hobby to m.in. piwowarstwo i miodosytnictwo a w mojej rodzinie znalazł by się kogoś z problemami alkoholowymi to te całe psycholożki już by to pewnie odpowiednio zinterpretowały...

Takie zdanie to raczej ciemnogród niż jakikolwiek związek z faktami - na uzależnienie (i spożywanie ryzykowne, a także ostre zatrucie alkoholowe) są konkretne kategorie medyczne. I tak, psychologowie pracują w oparciu o konkretne kategorie medyczne i wyniki testów - w pracy polegającej na wystawianiu opinii i zaświadczeń opiera się na takich metodach, które będą miały przynajmniej szansę obronić się w sądzie - a nie o widzimisię.

 

Naprawdę nie trzeba bać się psychologów, to nauka oparta o takie samo testowanie statystyczne jak np. medycyna (klasyfikacja zaburzeń ICD-10 jest z resztą współdzielona z medycyną) :( Więc spełnianie kryteriów na osobę uzależnioną w takim badaniu klasyfikuje osobę jako uzależnioną, niespełnianie powoduje, że nikt tego uzależnienia nie będzie badanemu wciskał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorry kwiatosz ale doskonale wiem co piszę. Powiem więcej to co napisałem ma bardzo duży związek z rzeczywistością. Mam na to dowody. Nazywając to co napisałem ciemnogrodem nie znając faktów świadczy o Twojej ignorancji. Z takimi badaniami i interpretacją zetknąłem się osobiście nie tylko w swoim zwykłym zakładzie pracy, ale wśród bliskich znajomych. Kolega pracował w BOR-rze, inny pracuje w służbie więziennej.

Piszesz że na uzależnienie i zatrucie są konkretne kategorie medyczne (co to w ogóle jest?) ale my tu rozmawiamy o zwykłych badaniach psychologicznych (testach) i o ich różnej interpretacji przez genialnych psychologów. Nie zrozum mnie źle, ja oczywiście nic do psychologów nie mam ale wiem że są sposoby aby niewygodnych ludzi dzięki takim badaniom usunąć albo ośmieszyć .

Można stracić pracę albo pracy nie dostać. Znajoma z innej beczki nie dostała pracy w CBŚ bo powiedziała że nie pije alkoholu. Psycholog jej nie uwierzył. Nie wiem czy to była główna przyczyna ale maglował ją na wszystkie sposoby żeby tylko udowodnić jej że kłamie.

Nigdzie nie napisałem aby bać się psychologów wspomniałem tylko że są instytucje gdzie tzw. management traktuje serio takie badania i wyniki.

Piszesz jeszcze że w dużej mierze nauka psychologiczna oparta jest o klasyczna medycynę. Zadam Ci więc pytanie. Po co jest ta psychologia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka decyzja psychologa moze komuś zniszczyć życie. Jeżeli dany zleceniodawca - pracodawca weźmie dosłownie opinię psychologa to po pracy. Psycholodzy to tylko ludzie niestety omylni. Znam pewną panią psycholog z doktoratem - broń Panie Boże. Na pewno nie wszyscy tacy są w każdym zawodzie znajdzie się jakaś czarna owca.

Wracając dp picia idę po piwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SKybert - a spróbuj takiej np. rehabilitacji neuropsychologicznej u lekarza albo kwalifikować upośledzenia etc bez psychologa, powodzenia :)

 

Kategorie medyczne to są kategorie, które znajdują się we wspomnianym już ICD-10, czyli klasyfikacji chorób i zaburzeń.

 

I dostała ta znajoma z CBŚ opnię, że to przez to tylko? Bo ludzie mają potrzebę podania konkretnego powodu, a to mogło być wiele czynników - nie taka inteligencja, nie takie parametry innych rzeczy, agresja. Jak mi podeślesz zeskanowane zaświadczenie, że psycholog odrzucił kandydata przez jego niepicie, to Ci uwierzę, a tak to jest Twoje słowo przeciwko mojemu. Ja swoje wiem, że tak się nie robi (bo metodologię badań takich znam), Ty mówisz, że tak było.

 

Psycholog na takich badaniach po to jest, żeby człowiek go nie polubił, żeby potem autentycznie miał urazę etc. - jeśli by wszystko było po przyjacielsku, to znaczy, że najprawdopodobniej badanie było przeprowadzone źle.

 

Nie wiem czy wiesz, że psycholog ponosi odpowiedzialność za swoje decyzje - np jeżeli taki agent BORu kogoś zabije nieuzasadnienie, to psycholog też ponosi odpowiedzialność karną. W drugą stronę to też działa - jeżeli poda się psychologa do sądu, to musi on wykazać niezbicie, że miał podstawy do takiej opinii - i jeżeli nie wykaże, bo używał metod, które nie są naukowe, to tę sprawę przegra.

 

No i to też nie jest tak, że psycholog ma jakieś ogromne pole interpretacyjne - normy dla wyników są obliczane na, zależnie od testów, kilku do nawet kilkuset tysięcznych próbach. Od razu odpowiem na zarzut, że co to jest wobec populacji - znowuż statystycznie taka próba musi mieć rozkład odpowiednio podobny do populacji.

 

I ja też doskonale wiem co piszę. Więc jeżeli było tak jak mówisz, to niedouczonych psychologów należy tępić (polecam proces), ale nie należy pisać nieprawdziwych uogólnień (które w sumie z definicji są nieprawdziwe) - w sprawie utraty pracy etc. jak najbardziej należy się sądzić (jeśli ma się faktycznie podstawy). Natomiast w sprawie koleżanki, która akurat zrzuciła winę tylko na to niepicie - naprawdę szczerze wątpię, aby tylko to było przyczynę. Nie kwestionuję fakty, ze są niedouczeni psychologowie po egzotycznych uczelniach, natomiast testy na ważniejsze stanowiska przeprowadzają ludzie z pewną renomą, którzy nie mogą sobie pozwolić na bzdurne opinie - a cbś to już jest wyższa półka, skoro nawet zwykłe testy do policji są już rygorystycznie pilnowane i stoją na wysokim poziomie.

 

A co do doktoratu - to gwarantuje, że człowiek się zna na tym, z czego prowadził badania, papier psychologa broń boże nie daje od razu kwalifikacji we wszystkich dziedzinach (taki np. psycholog od pracy z uzależnioną młodzieżą do wyznaczania cięć przy operacji neurologicznej by się nie nadawał, ale psycholog kliniczny zajmujący się lokalizowaniem obszarów w korze mózgowej już owszem).

 

 

A co do ciemnogródu - nazwałem tak twierdzenie, że psycholog wyciąga sobie jakie chce wnioski, działa to naprawdę w oparciu o testy, które mają normy i one wyznaczają pole interpretacji, powtórzę raz jeszcze - z samego wywiadu można mieć podstawy do przeprowadzenia testów, ale każda opinia wydana w oparciu o sam wywiad może być z łatwością zaskarżona i sprawa jest już w zasadzie wygrana.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.