Skocz do zawartości

06.12.2010 Cieszyn - Premiera Grand Championa 2010


dori

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 253
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Jeszcze raz to czytam i tak zachodzę w głowę, czy ta nuta zapałczana, to nie jest aby żelazo. Niestety mimo tego, że podobnoż w Cieszynie potraktowali BBPA priorytetowo (poszedł do tanków, w których powłoka zabezpieczająca była w najlepszym stanie), to jednak nuty żelaziste są wyczuwalne. Muszą coś z tym zrobić w browarze, tylko zapewne są to wydatki.

 

Guma do żucia też mi się chyba pałętała.

Te nuty to właśnie żelaziste i pochodzą najprawdopodobniej z przechmielenia. Wczoraj próbowałem drugi raz i tak jak napisał Tieroo:

zapach - bardzo wyraźny i ostry przypomina mi pszeniczniaka, zdecydowane goździki, i aromat chmielu

w smaku - wytrawne, brakuje mi krągłości i słodowości wręcz wytrawne i wyraźnie czuć chmiel lub odczucie pieprzowe które na dość długo zostaje, niestety nie potrafię znaleźć smaku tostów i herbatników ale to może moje braki w wiedzy

 

generalnie piwo mi smakuje jedyne co mam jako uwagę to że może odrobinę przechmielone, spodziewałem się ciut delikatniejszego piwa.

tostów i herbatników napewno tam nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze raz to czytam i tak zachodzę w głowę' date=' czy ta nuta zapałczana, to nie jest aby żelazo. Niestety mimo tego, że podobnoż w Cieszynie potraktowali BBPA priorytetowo (poszedł do tanków, w których powłoka zabezpieczająca była w najlepszym stanie), to jednak nuty żelaziste są wyczuwalne. Muszą coś z tym zrobić w browarze, tylko zapewne są to wydatki.

 

Guma do żucia też mi się chyba pałętała.[/quote']

Te nuty to właśnie żelaziste i pochodzą najprawdopodobniej z przechmielenia. Wczoraj próbowałem drugi raz i tak jak napisał Tieroo:

Zapewniam Cię, że z chmielu one nie pochodzą. Owszem chmiel może dawać posmaki metaliczne, ale posmaki żelaziste to są jony żelaza, które albo były w wodzie użytej do warzenia, albo przedostały się z uszkodzonej powłoki kadzi warzelnej, fermentacyjnej lub tanku leżakowego. W przypadku Cieszyna mamy do czynienia z obiema tymi przyczynami. Jak powiedział nam piwowar Dominik Szczodry, woda w Cieszynie jest dość wyraźnie żelazista, górne stany normy. Zaś tanki leżakowe są dość leciwe i bynajmniej nie są z nierdzewki. Żelaziste posmaki są niestety znakiem firmowym Cieszyna - w porterze są przytłumione słodami palonymi, ale im jaśniejsze piwo tym bardziej wyłażą na wierzch.

 

W celu odróżnienia posmaku metalicznego odchmielowego od żelazistego należy zanurzyć palec w piwie i posmarować tym piwem skórę np. przedramienia, wierzchu dłoni. Pod wpływem ciepła ciała, piwo bardzo szybko odparuje. Jeżeli poczujesz bardzo intensywny zapach gwoździ, monet, względnie krwi, to na 100% posmak metaliczny pochodzi od żelaza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja na pewno nie:) tzn nie jestem kiperem, piwo lub częściej wino smakuje lub nie. Jeśli nie napiszą na etykietce, że czuć takie a takie nuty, to się nie domyślę co to:lol:

Ale najważniejsze, że w Gdańsku dostałem piwo:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja na pewno nie:) tzn nie jestem kiperem, piwo lub częściej wino smakuje lub nie. Jeśli nie napiszą na etykietce, że czuć takie a takie nuty, to się nie domyślę co to:lol:

Ale najważniejsze, że w Gdańsku dostałem piwo:)

To Ty tak samo jak moja Żona. Piwo jest dobre lub nie. Takie 2 kategorie oceny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale już niedługo szkolenie i wtedy otworzą się oczy :monster:

już tka nie przesadzajcie z tym szkoleniem. Fajnie jest na nie pójść napić się piwa, zwłaszcza że na szkoleniu są całkiem ciekawe, ale u mnie jakoś to specjalnie nie zmieniło światopoglądu. Oczywiście przez tydzień za każdym razem machałem szklanką na wszystkie strony, ale traktowałbym to raczej jako przyjemność, przy której można wynieść trochę wiedzy. Żeby jakoś ogarnąć tę sensorykę potrzeba mieć po pierwsze odpowiednie predyspozycje i tego się nie przeskoczy, a po drugie wymaga to ćwiczeń i "kalibracji" nosa przy wzorcach.

 

Co za dużo szkoleń to nie zdrowo bo człowiekowi przestają smakować piwa bo w każdym się zaczyna doszukiwać jakiś wad a przecież nie o to w tej zabawie chodzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby jakoś ogarnąć tę sensorykę potrzeba mieć po pierwsze odpowiednie predyspozycje i tego się nie przeskoczy, a po drugie wymaga to ćwiczeń i "kalibracji" nosa przy wzorcach.

O to, to, to. Bardzo można się rozwinąć mając teorię i starając się trenować przy pitych piwach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby jakoś ogarnąć tę sensorykę potrzeba mieć po pierwsze odpowiednie predyspozycje i tego się nie przeskoczy' date=' [b']a po drugie wymaga to ćwiczeń i "kalibracji" nosa przy wzorcach. [/b]

O to, to, to. Bardzo można się rozwinąć mając teorię i starając się trenować przy pitych piwach.

tu bardziej chodzi o ćwiczenia z czystymi związkami, w różnych stężeniach, ustawianie stężeń w szereg, ja wiem że mam bardzo wysoki prób wyczuwania kwaśnego. Na tyle że jestem w stanie dość mocne kwasiżury pić bez zmrużenia oka. Nie wiem może udałoby się mój smak wytrenować, ale nie wiem czy tego chcę :)

 

a to mój 1500czny post :monster:

Edytowane przez Wiktor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tu bardziej chodzi o ćwiczenia z czystymi związkami, w różnych stężeniach, ustawianie stężeń w szereg, ja wiem że mam bardzo wysoki prób wyczuwania kwaśnego. Na tyle że jestem w stanie dość mocne kwasiżury pić bez zmrużenia oka. Nie wiem może udałoby się mój smak wytrenować, ale nie wiem czy tego chcę :P

I to jest IMO fałszywy pogląd. Dla naszych potrzeb warzenie piwa, ewentualnie sędziowanie w konkursie piwa domowego nic takiego nie jest potrzebne. To są umiejętności konieczne do pracy w przemysłowym browarze, typu Warka, gdzie produkuje się wciąż to samo piwo i właściwie 80% związków powstających podczas fermentacji to wady. W piwowarstwie domowym jest inaczej. W zupełności wystarczy degustowanie, w miarę świadome, dużej liczby piw, czy to komercyjnych czy domowych, a to przecież jest przyjemne. :D Trening czyni mistrza. To, że coś Ci smakuje, lub nie nie powinno rzutować na Twój próg wyczuwalności. Ja w zasadzie lubię diacetyl, ale to nie znaczy, że go nie wyczuwam.

Edytowane przez kopyr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w zasadzie lubię diacetyl, ale to nie znaczy, że go nie wyczuwam.

A miałeś "przyjemność" wąchać czysty diacetyl?

 

No tak Ci z przemysłowych browarów jak poczują goździki to od razu krzyczą 4VG że to wada. Nawet jak oceniają pszenicę.

Owszem piję swoje piwa smakują mi, ale już stwierdzić czy są zgodne ze stylem to już nie jest mi tak łatwo. Więc póki warzę dla siebie i znajomych to jest ok, ale jak na konkurs to już zaczynają być schody bo jak wysyłam piwo, któe moim zdaniem jest pyszne, a zajmuje ostatnie miejsce jako straszny kwasiżur to się narażam na niepotrzebny stres. No ale mam w planach od przyszłego roku coś powysyłać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w zasadzie lubię diacetyl' date=' ale to nie znaczy, że go nie wyczuwam.[/quote']

A miałeś "przyjemność" wąchać czysty diacetyl?

No toż właśnie o tym piszę, że nie ma sensu skupiać się na odczynnikach, tylko na tym, jak to pachnie/smakuje w piwie. I mimo, że stosunkowo lubię diacetyl, to co za dużo to i świnia nie zeżre, wiec w takim Lubuskim czasem jest go zdecydowanie zbyt dużo.

 

No tak Ci z przemysłowych browarów jak poczują goździki to od razu krzyczą 4VG że to wada. Nawet jak oceniają pszenicę.

Tak jest z każdym jednym związkiem, z diacetylem, a nawet z klarownością.

 

Owszem piję swoje piwa smakują mi, ale już stwierdzić czy są zgodne ze stylem to już nie jest mi tak łatwo. Więc póki warzę dla siebie i znajomych to jest ok, ale jak na konkurs to już zaczynają być schody bo jak wysyłam piwo, któe moim zdaniem jest pyszne, a zajmuje ostatnie miejsce jako straszny kwasiżur to się narażam na niepotrzebny stres. No ale mam w planach od przyszłego roku coś powysyłać.

Dlatego właśnie świadomy piwowar domowy, który chce doskonalić swój fach powinien pić dużo różnych piw, w jak najróżniejszych stylach. Oczywiście nie jest to impreza tania, ale hobby rzadko jest tanie. To tylko potwierdza moją tezę, że zamiast katować się coraz mniejszymi stężeniami DMSu czy diacetylu, to lepiej popróbować poodnajdywać tenże DMS w piwie sklepowym, albo domowym. Nie potrafię sobie wyobrazić piwowara, który pije tylko jedno piwo w sensie markę, nawet jeśli byłby to Lwówek, Ciechan czy choćby Paulaner.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście nie jest to impreza tania, ale hobby rzadko jest tanie.

Ja jednak w rozmowie ostatnio z kilkoma osobami doszedłem do wniosku, że piwowarstwo domowe nie jest wcale tak kosztownym hobby, przy czym mało uciążliwym dla innych domowników i jednocześnie zupełnie "normalnym" w porównaniu do innych różnorakich zainteresowań.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego właśnie świadomy piwowar domowy, który chce doskonalić swój fach powinien pić dużo różnych piw, w jak najróżniejszych stylach. Oczywiście nie jest to impreza tania, ale hobby rzadko jest tanie.

A jak ma się kilka pasji to zaczyna być naprawdę drogo o problemach z czasem nie wspominając. :P

Edytowane przez mareks
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście nie jest to impreza tania' date=' ale hobby rzadko jest tanie.[/quote']

Ja jednak w rozmowie ostatnio z kilkoma osobami doszedłem do wniosku, że piwowarstwo domowe nie jest wcale tak kosztownym hobby, przy czym mało uciążliwym dla innych domowników i jednocześnie zupełnie "normalnym" w porównaniu do innych różnorakich zainteresowań.

Ja nie piszę o piwowarstwie domowym, choć to też studnia bez dna, ale o poszukiwaniu ciekawych piw. Zapewniam Cię, że weekend w Brukseli jakoś strasznie tanio mnie nie wyszedł (wolałem nie liczyć dokładnie :P ), a co dopiero taka wyprawa do Stanów (marzenie). No ale to jest kwestia priorytetów, po prostu nie jadę tam, gdzie w pobliżu nie ma czegoś ciekawego pod względem piwnym. Co niekoniecznie musi cieszyć resztę rodziny. Choć da się jakieś kompromisy osiągnąć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No toż właśnie o tym piszę, że nie ma sensu skupiać się na odczynnikach, tylko na tym, jak to pachnie/smakuje w piwie.

no dobra ale jak chcesz wyczuć coś w piwie jak nie masz pojęcia jak to pachnie? najpierw powinno się powąchać czysty odczynnik żeby wiedzieć czego szukać, a potem nim "zakazić" piwo i wyniuchiwać coraz mniejsze ilości.

 

Mi się zdarza kupić dobre piwo, z różnych krajów - pozwalam sobie czasem na taki "prezent". Staram się warzyć różne style piwa i powtarzam tylko ciemną pszenicę i pilsa. Staram się kombinować tak żeby mój browar był w miarę rentowny i np na surowce przez ostatnie pół roku wydałem 40 złotych a uwarzyłem 20 warek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.