Skocz do zawartości

Czynniki podnoszące ryzyko infekcji.


Wiktor

Rekomendowane odpowiedzi

Dodam, że działo się to na hali półtechniki na UP w Poznaniu, gdzie pewnie o zakażenie łatwiej niż w domu.

Tu bym dyskutował, u mnie na Politechnice w Warszawie pomimo że w biurach są grzyby, to w żadnym laboratorium nawet mu przez myśl nie przejdzie żeby wyrosnąć :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś mieliśmy ćwiczenia na których były posiewy z powietrza z różnych pomieszczeń: laboratorium, korytarz, sala wykładowa, toaleta męska i damska :), i jeszcze był posiew z zewnątrz przed budynkiem. Najbardziej czyste powietrze było w toaletach, płytki petriego prawie czyste. Pewnie dlatego, że toalety były codziennie czyszczone.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale używanie gruszki wysterylizowanej przy przelewaniu na cicha czy używanie lampy uv to już popadanie w skrajność. Jeszcze chwila a przy warzeniu piwa będzie potrzebny biały sterylny kombinezon i maseczka na twarz.

A jak jednak sądzę, że akurat do tego warto się przyłożyć. Wysiłek włożony w unikanie infekcji zaprocentuje bardziej niż ten włożony np. w dekokcję.

 

Nie namawiam do nabywania lampy UV, bo to wydatek i kłopot, ale co za problem zakupić gruszkę za 5 zł.

 

Warto minimalizować ekspozycję brzeczki na kurz z powietrza - zasłaniać gar i fermentor pokrywką przy przelewaniu, natleniać przy zamkniętej pokrywce, przelewać w bezpiecznym pomieszczeniu (kuchnia jest własnie najbardziej niebezpieczna). To, czy wpadnie nam milion przetrwalników, czy sto milionów robi różnicę.

 

Fartuch i maseczka? Trudno powiedzieć, czy to pomoże, niech się wypowiedzą mikrobiolodzy. O ile wiem, nie używają tego. Ja w każdym razie wkładam czapeczkę, bo tak jest przyjęte w całej spożywce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w każdym razie wkładam czapeczkę' date=' bo tak jest przyjęte w całej spożywce.[/quote']

Fooootki! Foootki! :smilies:

Bardzo proszę

Jakaś kaszana. Liczyłem na klasyczną czapeczkę z woreczka z gumką :smilies:

Edytowane przez jkocurek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no jak, czapka PROFESJONALNA :smilies:

...profesjonalne to są te butelki po lewej;) w świetle okna wyglądają, jakby Mistrz wspomagał się POTRÓJNIE...

Edytowane przez Porter
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeszcze jedna rzecz o której ja bardzo często zapominam. Jeśli gotujemy w garnku z kranem, to parę minut przed zakończeniem chmielenia energicznie otworzyć i zamknąć kran tak żeby gorąca brzeczka go zdezynfekowała. Oczywiście brzeczkę zbieramy do kubka i wlewamy z powrotem :smilies:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie zawór nagrzewa się w trakcie gotowania tak bardzo, że pewnie jest sterylny.

no ja też jakieś strasznej wpadki przez to nie miałem, zwłaszcza że taboret też podnosi trochę temperaturę, ale jak mówiłem wcześniej "ziarnko do ziarnka" a brzeczka przed zaszczepieniem jest bardzo wrażliwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

teraz jeszcze się zastanawiam że szybkie nagazowanie dużo daje (pozytywnego). Piję bittera który mimo długiego czasu nie nagazował się, co więcej sporo piw ostatnio nie chce mi się nagazować. Toteż teraz będę rozlewał tylko i wyłącznie z dodatkowymi drożdżami, odkąd witbier mi isę od 2 tygodni w cieple nie może nagazować...

 

Tego bittera da się wypić ale nie z taką przyjemnością jak ten kegowany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko woda powinna być sterylna, albo trzeba by ją zlać gdzieś obok fermentora. Inaczej nie widzę wielkiego postępu w porównaniu z metodą "ustną"

Jeśli wprowadzisz do wężyka to co masz w fermentorze, i zakładając że nie jest zakażone to powinno być ok i nie potrzeba niczym zasysać. U mnie na sto warek jeden kwas się zdarzył i do dzisiaj nie wiem skąd, choć intensywnie przeanalizowałem całą drogę tego piwa. Uważam, że nie można przesadzać w żadną stronę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że nie można przesadzać w żadną stronę

Tak, to jest złota zasada piwowarzenia - jeżeli X polepszy smak piwa, to nie znaczy, że 2*X polepszy go dwukrotnie, a wręcz pewnie pogorszy.

 

Ale co śmieszne, dezynfekcja jest bodaj jedynym wyjatkiem od tej zasady - możesz dezynfekować wszystko o 100 razy za dużo, a piwu to nie szkodzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 miesięcy temu...

Ciekawy wątek ale nikt nie poruszył kwestii chmielenia na zimno. Zakupiłem kiedyś chmiel lubelski na którego opakowaniu widniała informacja, że nadaje się on do chmielenia na zimno a w woreczku pośród szyszek zasuszona biedroneczka na której założę się, że roiło się od zarazków. Powyższy przykład udowadnia, iż chmiel nie jest przygotowywany w sterylnych warunkach a mimo to chmieląc wiele razy na cichej nigdy piwo mi się nie popsuło. Być może zabezpieczone przez drożdże młode piwko jest trochę bardziej odporne na zakażenia niż nam się wydaje?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wiktor - Bardzo ciekawy artykuł.

 

Czyli reasumując najbardziej piwo narażone jest na infekcję po schłodzeniu, w pierwszej fazie fermentacji i tuż przed nią(pierwsze godziny po zadaniu drożdży), później chronią je drożdże i co2 na powierzchni a w czasie cichej fermentacji dochodzi do tego jeszcze wyższe stężenie alkoholu. Jak się ma do tego twierdzenie żeby "nie grzebać" w fermentorze szczególnie na cichej fermentacji skoro wtedy piwo zabezpieczone zdaje się najbardziej? :mad:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na cichej, często grzebiąc w fermentatorze pozbywasz się tej osłony z CO2.

dokładnie, dostaje się tlen i dalej już idzie i pojawia się błonka. To samo może się dziać przy rozlewie, jak będziemy się do tego zabierać jak pies do jeża.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
Ciekawy wątek ale nikt nie poruszył kwestii chmielenia na zimno. Zakupiłem kiedyś chmiel lubelski na którego opakowaniu widniała informacja, że nadaje się on do chmielenia na zimno a w woreczku pośród szyszek zasuszona biedroneczka na której założę się, że roiło się od zarazków. Powyższy przykład udowadnia, iż chmiel nie jest przygotowywany w sterylnych warunkach a mimo to chmieląc wiele razy na cichej nigdy piwo mi się nie popsuło. Być może zabezpieczone przez drożdże młode piwko jest trochę bardziej odporne na zakażenia niż nam się wydaje?

Chmiel ma spore właściwości aseptyczne. Więc nie musi być przygotowywany w warunkach sterylnych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Matt Brynildson mówił, że jego browarze regularnie badają chmiel mikrobiologicznie i nie znajdują mikrobów najgrożniejszych dla piwa: lactobaccilus, pediococus. Co najwyżej pospolite Enterobacter i coś tam jeszcze (E.coli?).

 

Ale też mówił, że do chmielenia na zimno biorą chmiel tylko ze świeżo otwartego opakowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.