Skocz do zawartości

Degorżowanie w piwie domowym


Rekomendowane odpowiedzi

Przeglądając forum winiarzy natknąłem się na ciekawy temat:

http://wino.org.pl/f...d.php?tid=14776

 

Zastanawiam się, czy dałoby się zrobić coś takiego w domowym piwie (chodzi o degorżowanie, pozbycie się drożdży w nagazowanym trunku) . Oczywiście wiem, że sens bawienia się w to jest dyskusyjny, korzyści niewielkie, niemniej jednak zakładam temat z czystej ciekawości.

 

Widzę tutaj oczywiście minusy, jak ubytek płynu, znacznie więcej pracy, niekoniecznie potrzebnej...

Ale jak mam np. kilka półtoralitrowych butelek po piwie Grolsch to już pracy jest znacznie mniej, a korzyścią wydaje się być pozbycie osadu drożdżowego.

 

Co o tym myślicie? Tak rzuciłem, jako luźny temat do przemyśleń.

Edytowane przez Slonx
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mogę teraz coś poradzić sobie z wklejeniem linka, wieczorem poprawie. Ale jak wpiszesz na YouTube hasło say good bye to sediment , użytkownik craigtube pokazuje tam taki patent na usuwanie osadu drożdżowego z butelek. Wątpię, że taki patent można dostać u nas, ale ten gosc jest na tyle kontaktowy że wysyłali sobie z kimś z polski chmiele na wymianę, więc może warto by było się z nim skontaktować.

Edytowane przez pepek84
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piękne dzięki za wszystkie odpowiedzi, ale mi nie do końca chodziło o samo pozbycie się osadu drożdżowego, tylko o wiedzę na temat niektórych procesów produkcji. Wiem, że można coś takiego robić przy produkcji wina musującego i po prostu zastanawia mnie, czy da się to zastosować w piwie bez negatywnego wpływu na trwałość i smak gotowego piwa.

 

Załóżmy poza tym taką sytuację, że chciałbym zrobić piwo do bardzo długiego, nawet kilkuletniego leżakowania (np. barley wine o zawartości alkoholu powyżej 11%, czy też russian imperial stout). Wiem, że przedłużony kontakt piwa z drożdżami niekoniecznie musi dobrze wpływać na trunek, z kolei otwieranie nagazowanego piwa i wygrzebywanie z niego drożdży też mu nie posłuży. Pytam więc o możliwości i o sens takiego przedsięwzięcia, gdy np. mam półtoralitrowe butelki z zamknięciem patentowym i tutaj nie musiałbym dwukrotnie kapslować.

 

Jak to jednak bywa z takimi zagadnieniami, jeżeli konkretnych odpowiedzi na wątpliwości brak, należy się przekonać osobiście, zatem na pewno to przetestuję :) Jednakże prędko tego nie zweryfikuję, gdyż barley wine i RIS mam w planach dopiero na jesień.

Dam jednak znać, co z tego wyszło i być może wrzucę zdjęcia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Załóżmy poza tym taką sytuację, że chciałbym zrobić piwo do bardzo długiego, nawet kilkuletniego leżakowania (np. barley wine o zawartości alkoholu powyżej 11%, czy też russian imperial stout). Wiem, że przedłużony kontakt piwa z drożdżami niekoniecznie musi dobrze wpływać na trunek,

 

Podałeś cholernie zły przykład, rozumiem że jakieś lekkie piwa ewentualnie mogłyby stracić ale RIS, Barley Wine? To przecież jak wino czym starsze tym lepsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Załóżmy poza tym taką sytuację, że chciałbym zrobić piwo do bardzo długiego, nawet kilkuletniego leżakowania (np. barley wine o zawartości alkoholu powyżej 11%, czy też russian imperial stout). Wiem, że przedłużony kontakt piwa z drożdżami niekoniecznie musi dobrze wpływać na trunek,

 

Podałeś cholernie zły przykład, rozumiem że jakieś lekkie piwa ewentualnie mogłyby stracić ale RIS, Barley Wine? To przecież jak wino czym starsze tym lepsze.

 

Josef, Slonxowi chodzi o to że osad drożdżowy w piwach leżakowanych kilka lat (tych co wymienił) może źle wpływać na smak.

Jeśli chodzi o winiarstwo to jest w tym dużo prawdy. Przetrzymanie wina kilka lat nad osadem drożdżowym bardzo źle wpływa na wino. Martwe drożdże rozkładają się. Jest więc zasada że wino należy zlewać co kilka miesięcy aż osadu drożdżowego już nie będzie.

W winiarstwie jest to o tyle istotne że tych drożdży na początku zlewania jest miliardy razy więcej niż drożdży w butelce.

 

Moim zdaniem osad drożdżowy w mocnych piwach refermentowanych w butelce ma znikomy wpyw na smak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem osad drożdżowy w mocnych piwach refermentowanych w butelce ma znikomy wpyw na smak.

 

No ja o tym piszę, przecież jeśli miałoby to wpływ negatywny , który przewyższałby korzyści z długiego leżakowania, kto by chciał trzymać długo takie piwa.

Kolega musi zrobić co mu do głowy przyszło i to jest jedyne rozwiązanie dla niego. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mogę powiedzieć, że po pół roku "leżakowania" (po prostu mi się butelka zapodziała) cydru 5% z dość sporą ilością drożdży. Zero posmaków drożdżowych. Tak więc w piwie o wysokim ekstrakcie leżakowanym nawet dwa, trzy lata też można być chyba spokojnym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.