Byłem na urlopie, a że go spędziłem w górach i nad morzem coś opowiem.
Wpierw byłem w Zakopanym. Tam jechałem przez Żywiec i Słowację. W Żywcu zakupiłem parę konserw Brackiego, które po 3 dniach rozeszły się. Później to degustowałem Porteru Żywieckiego (tak na noc), bo nic prócz koncernowych nie można było zastać. Raz skusiłem się na Harnasia z kija, ból był wielki, gdyż ciężko już mi wypić takie piwo.
Jadąc zaś nad morze miałem nadzieję na dobry dostęp do piw z Bielówka. Jechałem przez browar Gościszewo, gdzie zakupiłem po dwie butelczyny z każdego z piwa. Browar maluteński, ale piwa jak się później okazało znakomite. Pszenica rewelacyjna, moim zdaniem najlepsza w Polsce obecnie-szkoda, że nie dokupiłem później piw, bo oczywiście niedostępne. Jak już byłem na miejscu to chyba w cały Władysławowie jeden lokal z lanym Koźlakiem i Żywym, a drugi z flaszki. W sklepach dostępne było Żywe i Koźlak, nawet Grand Porter oraz Złote Lwy w dojść wysokich cenach. Później znalazłem dopiero delikatesy z Remusem za 2zł. No i tego trochę się napiłem.
Ogólnie to piwa ze sobą nie brałem, bo do lasu się nie bierze. W góry to wiedziałem że nic ciekawego nie spotkam, lecz nad morze jechałem z wielkimi nadziejami i tu wielkie rozczarowanie. Gdybym nie odwiedził Gościszewa to bym był rozczarowany na amen. Szkoda, że Krajan był w ogóle niedostępny. Gościszewo wchodzi z swoimi piwami i chce dorównać Amberowi (butelki, lokalne promocje-szczególnie pszenicy -VIVA HEL, gdzie i tak ciężko znaleźć piwo), ale i tak dużo jeszcze brakuje do całości.