-
Postów
17 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Piwowarstwo
-
Nazwa browaru
Browar Kruszyna
Ostatnie wizyty
Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.
Osiągnięcia M.Aszek
-
Piłeś to piwo? Czytałeś "metryczkę"?
-
Się trochę uśmiałem.
-
Nie robię z siebie męczennika, to większość z Was w takie buty mnie ubiera. Wyraźnie i z naciskiem od pierwszego postu podkreślam, że nie o mnie chodzi, a już na pewno o moje piwa. Zarzucacie mi, że się nie chce od innych uczyć, a ja to cały czas robię. Możecie mi wierzyć albo nie, ale od czwartku "bulka" w mojej piwnicy (jestem szczęściarzem, mam piwnicę poniemiecką w której latem temperatura jest w miarę stała i oscyluje pomiędzy 17 a 18 st.C) ala grodziskie, inspirowane przepisem między innymi anteksa. Zrobiłem może jak na dokonania niektórych tutaj niewiele, ale jeszcze raz podkreślam (jak od samego początku), że znam swoje miejsce w szeregu.
-
Tak, tak, wiem, na pewno tam trafię. I będę siedział za stołem prezydialnym rozpamiętując jaki to ze mnie byłby wybitny piwowar, ale mi TWA rzuciło kłody pod nogi no i duda z kariery.
-
Czemu wy wszyscy chcecie na siłę zrobić ze mnie męczennika? Gdybym napisał, że się piwem nie zajmuję i tylko je na ten przykład pijam, to o co bym był oskarżany (bo głupio by było o urażone ambicje)? Że krytykuję pewne zjawiska bo nie chce mi się warzyć i z nudów piszę o tym co widzę? Temat podjąłem ze względu, który wyraźnie opisałem (i nie będę się powtarzał), ale większość moich adwersarzy nie czyta chyba wszystkiego (bo się to tego w ogóle nie odnosi), ale za to chętnie robi ze mnie jakiegoś Don Kichota.
-
No bez przesadyzmu. Nigdzie nie napisałem, że wszyscy znakomici piwowarzy to wytwory TWA. Do koleżanek i kolegów którzy są mistrzami odnoszę się zawsze z szacunkiem. Ktoś powie, ze kłamię, bo węszę spiski i kliki w konkursach, a to samo już deprecjonuje ludzi którzy są w te przedsięwzięcia zaangażowani, więc jednak nie szanuje ludzi. Może i ma racje, ale... moje wątpliwości skąd się przecież biorą i zadaje pytania, co zazwyczaj kończy się tylko jednym: umyj swoje wiadra.
-
:-)
-
Bardzo mnie Twój post cieszy i szanuje go. Rzeczowo na temat, a nie personalne wycieczki do mojej osoby. Pozdrawiam. :-)
-
Myślę że są pewne kręgi, dla których ładne piwowarskie CV jest rzeczą pożądaną. W browarach rzemieślniczych, restauracyjnych, kontraktowych warzą nie tylko właściciele. Potrzebni są najemnicy. I myślę sobie, że jak się takich ludzi zatrudnia to na podstawie jakiś osiągnięć i uznania "w branży". Czyż nie? Druga "kategorią" chętnych na takie laurki są ludzie już będący na szczeblu wyższym niż piwowarstwo domowe, ba, nawet często mający wykształcenie ukierunkowane na ten rodzaj działalności. Nie mam racji, że dużo piwowarów domowych to profesjonaliści, którzy z piwowarstwa żyją? Fajnie jest napisać przy nalewaku w browarze dajmy na to restauracyjnym: "nasz piwowar to wielokrotny zdobywca.....". Ktoś pisał wcześniej, z sarkazmem stwierdzając, że sędziom, organizatorom nie wolno przystępować do konkursów. Ja uważam, że nie ma racji, ale dla transparentności powinno się takie rzeczy upubliczniać (na przykład: konkurs wygrał piwowar domowy X, na co dzień sędzia takiej to a takiej kategorii, zawodowo związany z browarem restauracyjnym w miejscowości Y). Myślę też, że gdy w jednym konkursie, jak mniemam dla hobbystów, uczestnicy tacy jak napisałem powyżej (mający często zaplecze profesjonalne) konkurują z takimi zwykłymi "szaraczkami z bloku" (nie obrażając bynajmniej tychże), gdzie trudno znaleźć miejsce, gdzie przez trzy dni panuje stabilna temp. choć przez trzy dni, to może warto się zastanowić nad rozdzieleniem tych pasjonatów na różne "ligi"? Czy to dobrze, że są ludzie którzy startują i w KPD i KPR w jednym czasie? Ja tego nie wiem. "W którym miejscu drwiłem z Pana Tomka?" Nie wiem po co "z Pana". I to chyba wystarczy za komentarz.
-
Myślenie nie boli. Myślenie ma kolosalną przyszłość. A merytorycznie: nigdzie nie napisałem, że ci wielokrotni (i w wielu kategoriach) uczestnicy KPD to źli piwowarzy. Zwróciłem tylko uwagę, że jest duże prawdopodobieństwo (graniczące z pewnością), że jest taka tendencja do, że jak to nazwałeś "staje się logiczną konsekwencją pewnych ogólnospołecznych zachowań" chęci zhermetyzowania środowiska do kręgów w których się obracamy, które dobrze znamy i w których się dobrze czujemy. I jak się takie koterie potworzą, to już czasami to spijanie sobie z dziobków wyrywa się spod kontroli i mamy ... takich wyznawców spiskowej teorii dziejów jak ja. Pytanie: czy ci wszyscy uczestnicy KPD którzy robią to niejako "zawodowo" ukrywają się przed swoimi dobrymi znajomymi z wiadomościami o swoich startach w konkursach? Odpowiedz: raczej nie.Na forach pełno postów o tym co, kto, i gdzie wysyła. Pytanie nr dwa: czy trudno lubiąc swojego kolegę biorącego udział w konkursie (gdy ja teraz jego "sędziuję", bo jutro to on być może "sędziować" będzie mnie) dowiedzieć się, który numerek ma jego piwo (przecież kontakt w dzisiejszych czasach to żaden problem) i nawet bezwiednie, tak podświadomie wybrać jego piwo, choć do wyboru jest kilkadziesiąt, przecież nie tylko samych gniotów? Dobre piwa można podzielić często na te "dobre nasze", i te dobre "nowe", "nie nasze", "dobre, ale...".... Ludzie często lubią to co "nasze", "znane", "sprawdzone", a chęć bycia w topie z tymi co ze mną prowokuje do ... Mi jak już wiele razy napisałem nie zależy na żadnym "naprawianiu". Ja tylko stoję z boku i pisze co widzę, a czy chcecie ze mną polemizować, czy macie ochotę mnie sprowadzać do parteru przypisując mi pobudki inne niż mną kierują to już Wasza sprawa. Świat beze mnie i moich dywagacji się nie zawali, będzie się kręcił jak się kręci. Ja z tym nie mam żadnego kłopotu.
-
Brzeczka natleniona, drożdże zadane, fermentacja ruszyła. Fajnie się czyta. Myślę, że Ameryki nie odkryłem- ona jest tam, gdzie zawsze była.
-
Ludzie, czy wy czytacie to co napisałem? Czy jesteście w stanie uwierzyć, że to nie o mnie chodzi? Ciągle tylko personalne podchody z drwinami i dobrymi radami jak dla gówniarza z podstawówki. Napiszcie może, że na pewno nie ma takich konkursów, że serdeczni przyjaciele oceniają się nawzajem. Napiszcie mi, że nigdy nie zdarza się, że laureaci to sędziowie ocenieni przez sędziów, którzy innym razem są uczestnikami nagradzanymi przez tychże pierwszych. Napiszcie wreszcie, nigdy się nie zdarza, że organizatorzy konkursów oceniają, nagradzają swoich kolegów, którzy we wcześniejszych edycjach byli organizatorami. W sieci nic nie ginie, i uważna analiza pokazuje, że takie rzeczy mają miejsce. I co Wy na to? Nic. Za to Wy wszyscy potraficie tylko robić wycieczki do jakiejś urojonej w waszych głowach mojej " urażonej ambicji". Jak się ma gorączkę, to ona się od stłuczenia termometru nie skończy.
-
Najlepszą formą obrony jest atak. A jeszcze lepszą formą obrony jest atak personalny. Drwisz sobie z Tomasza, a to przecież nie jego osoba jest tu meritum sprawy, tak samo jak ja i moje piwne dokonania. Każdy, kto uważnie przeczytał mój post powinien zauważyć, że moja osoba jest w tym całym temacie najmniej ważna. Mi nie zależy na jak to określiłeś GCH, nie mam aspiracji do bycia autorytetem. Ale już o tym pisałem. Wracając do sprawy: chciałem poruszyć sprawę zjawiska, które według mnie w pewnych kręgach hierarchizuje piwną brać. Nie interesuje mnie by to zmieniać, ale uważam, że to nie służy dobrej sprawie. Może nie mam racji. Można się nad tym zastanowić, albo tak jak Ty obrócić kota ogonem i stwierdzić, że jakiś jeden sfrustrowany żółtodziób bije pianę i robi sztuczny wiatr, bo nie chce mu się czekać w kolejce do sławy i chwały. Twoje podejście jest najprostsze, bo szybko i w logiczny sposób (nie przeczę) wyjaśnia sprawę TWA, a właściwie ucina dyskusję stwierdzeniem: nie ma problemu TWA, problemem jest ktoś, kto twierdzi że takie zjawisko w ogóle występuje. Ja uważam na podstawie moich obserwacji, że jest problem, i nie mam zamiaru personalnie nikogo atakować. Mógłbym co prawda bez nazwisk i pseudonimów opisać zjawisko kto jaki konkurs wygrał i kto ten konkurs sędziował, a potem dla odmiany panowie zamienili się rolami w innym konkursie i znów był sukces, mógłbym opisywać jak to organizatorzy minionych edycji konkursu tworzą "elitę" obecnego finału, a dziesiątki piwowarów "anonimowych" nie są w stanie zabłysnąć. Mógłbym, ale mi nie za bardzo się chce- kto ciekawy i poszpera w sieci, poobserwuje trochę z boku może wyrobić swoje własne zdanie na ten temat. Wiem, że nic moje wywody nie zmienią, ale to już nie mój problem. Karuzela musi się kręcić. Można do niej wsiąść (oczywiście jak zwolni się miejsce) i kręcić się na coraz to nowych krzesełkach, zamieniając się z miejscami z innymi. Można w ten sposób w ferajnie nakręcić dużo "krzesełek", można nawet dzięki takiej karuzeli napisać sobie całkiem ładne CV. Proszę tylko na koniec nie zarzucić mi, że nie mam szacunku i uznania dla wielkiej rzeszy piwowarów domowych, którzy swoja pasją i długoletnim doświadczeniem budują pozycje polskiego kraftu oraz "ciągną" za sobą w ten nurt wielu nowych pasjonatów. Nie jest moja intencją wrzucać do jednego worka "karuzelowców" wszystkich zasłużonych działaczy i aktywnie włączających się w społeczne działanie "aktywistów", bo skrzywdził bym bardzo wielu uczciwych ludzi, których jak mam nadzieje jest zdecydowanie więcej niż piwnej "baraci" TWA.
-
Jestem tu nowy. Piwo lubię. Od jakiegoś czasu piwo robię, warze, jak zwał tak zwał. Nie uważam się za znawcę, nie twierdzę że jestem w dziedzinie piwowarstwa domowego jakimś autorytetem. Nim uwarzyłem pierwszą warkę z zacieraniem od momentu decyzji "tak, będę pił własne piwo" minęło ponad dwa lata. Przez te dwa lata uczyłem się, obserwowałem, próbowałem piw rzemieślniczych i innych i przy okazji "wyleczyłem się z picia piw koncernowych". Śledziłem jak wielu Kopyrę (choć nigdy nie kliknąłem mu suba), spędziłem przed ekranem setki godzin na różnych innych blogach, wideoblogach, .... Wszystko o piwie. I o co mi chodzi? Do sedna. Uwarzyłem kilkanaście warek, żadne piwo według mnie (i degustatorów) nie było wadliwe. Wybierałem piwa proste, bo przecież one miały być do picia, i takie były (szybko znikają). Zdarzyło mi się wielokrotnie, że pijałem piwa z polskiego kraftu które do moich się nie umywały. Wiem, że często mogła to być wina złego przechowywania i długich terminów ważności, ale to przecież nie moja wina. No i co? Pomyślałem: fajna ta polska piwna rewolucja, i chyba dobrze by było stać się jej częścią, może nawet zapisać się do PSPD, w miarę możliwości zintegrować się z koleżankami i kolegami podzielającymi moją pasję. Ale ja w gorącej wodzie kąpany nie jestem. Mówię sobie: Maciej, nie spiesz się, ucz się, sprawdź się i jak już będziesz coś umiał to działaj. No i pech chciał, że wpadłem na pomysł, by wysłać jedno ze swoich piw na konkurs. I to jedno piwo wraz z tym konkursem razem wzięte chyba na trwale wyleczyło mnie z jakiejkolwiek formy zorganizowanego udziału w życiu polskich piwowarów domowych. Ale o co chodzi? Nie, nie chodzi mi o to, że nic moje piwo nie znaczyło na tym konkursie, Nie liczyłem nawet na udział w finale, znam swoje miejsce w szeregu. I nic by się nie stało, pewnie dalej wysyłał bym swoje flaszki na różne konkursy, pewnie też do PSPD bym się zapisał, ale coś mnie podkusiło i zacząłem grzebać w necie by czegoś więcej dowiedzieć się o tych siedmiu z trzydziestu sześciu. No i co się niby takiego ciekawego dowiedziałem? Nie chce mi się rozpisywać, ale jednym skrótem można to określić: TWA. Nie wierzę, że w siódemce przypadkiem (wyłonieni w ślepym teście) znaleźli się tylko i wyłącznie "krewni i znajomi królika" z piwami wyśmienitymi, a pozostałe 28 osób (siebie nie liczę) mieli tylko piwa niestylowe, wadliwe, niesmaczne i niegodne wyróżnienia. Tym sposobem na trwałe po jednym incydencie ze "stowarzyszonym" piwowarstwem domowym zostanę pewnie na zawszę piwowarem tylko i wyłącznie dla siebie i moich degustatorów, bynajmniej nie zrzeszonych pod skrzydłami żadnego TWA.
-
Witam. Widzę, że pomysł depozytu w ZG umarł śmiercią naturalną, więc nic nowego nie wniosę do tematu. Szkoda. Pozdrawiam! :-)