yarrro
-
Postów
226 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Nowości
Receptury medalowe
Profile
Forum
Galeria
Pliki
Blogi
Wydarzenia
Sklep
Collections
Giełda
Mapa piwowarów
Odpowiedzi opublikowane przez yarrro
- Poprzednia
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- Dalej
- Strona 7 z 8
-
-
Czy Koledzy mogliby podesłać dokładne zdjęcie sterownika, najlepiej z obu stron. No i oznaczenia układu scalonego, który znajduje się w lewym, górnym rogu. Chodzi mi głowie przerobienie urządzenia tak, aby było bardziej przydatne na nasze potrzeby. Myślę przede wszystkim o programowaniu harmonogramu podgrzewania.
Aktualnie używam czegoś takiego: http://allegro.pl/modul-8-przekaznikow-sterowanych-z-usb-gratis-i2240416645.html (z dwoma przekaźnikami), ale muszę sterować proces zacierania laptopem. Ten Wasz jest wyposażony w wyświetlacz i przyciski, także jest możliwe, że mógłby robić wszystko samodzielnie.
-
Wydaje mi się, że wskutek ozonowania powstanie nadtlenek wodoru (woda utleniona), który będzie się rozkładał się przez jakiś czas, więc może zaszkodzić zadawanym drożdżom. Ponadto mam wątpliwości, czy ozon (a w zasadzie powstający tlen atomowy) nie wpłynie negatywnie na smak brzeczki, poprzez reakcję z jej składnikami - jak piszą, brzeczkę należy chronić przed tlenem.
-
Ja korzystam z garnka elektrycznego ("z Lidla"). Moc - 2 kW nie jets zbyt duża. Podgrzanie brzeczki do wrzenia w czasie wysładzania zajmuje niestety sporo czasu - ok. pół godziny, nawet przy ciągłym podgrzewaniu.
Za to nieocenioną zaletą elektryki jest możliwość automatycznego sterowania gotowaniem. Po zainstalowaniu mieszadła i sterowania (http://www.piwo.org/topic/6112-aparatura-sterujaca-do-garnka-z-lidla/page__p__129203#entry129203) nie muszę machać chochlą i pilnować temperatury zacieru. Sypię słód do wody, startuję proces zacierania i praktycznie mam ponad godzinę wolnego. W tym czasie wystarczy kontrolne doglądanie, no i można równolegle przygotowywać sprzęt do dalszych kroków..
PS.: Sterowanie i mieszadło są bez certyfikatu CE
-
Wiem, wiem i rozumiem bo też kiedyś na to zachorowałem, dlatego od dwóch lat do stoutów podłączam butle z azotem.
Tak przy okazji - chciałem uściślić na 100%: używasz azotu (N2), czy podtlenku azotu (N2O) ?
-
Zrobione. Powodzenia !
-
Witam.
Noszę się z zamiarem kupna kegów. Ponieważ piwo schodzi u mnie dość wolno, byłyby one dość powoli opróżniane, szczególnie przy równoległym korzystaniu z kilku.
Chciałem zapytać o taką kwestię - czy napoczęty keg powinien zostać stosunkowo szybko opróżniony, czy też może być sukcesywnie opróżniany przez np. kilka miesięcy i piwo wewnątrz się nie popsuje.
Pytam, jak to wygląda w praktyce; wydaje się, że przy zachowaniu czystości, szczelnym kegu, wypychaniu piwa CO2 nie powinno być problemu.
-
Robiłeś próbę jodową ? Jeśli nie, możliwe jest, że część skrobii nie została przetworzona na cukry. Wydaje mi się, że próbę tę w razie czego można powtórzyć, o ile brzeczka nie jest zbyt ciemna.
-
Ja ustaliłem prawidłową polaryzację silnika doświadczalnie: przy dwóch podłączeniach, silnik chodził raz wolniej (z trudem ruszał), raz szybciej. Wybrałem tę szybszą wersję.
-
Używam takiej chłodnicy. Wykonana jest bardzo przyzwoicie. Wążownica trzyma się na stelażu; konstrukcja jest stabilna. Przy ostatnim warzeniu temperatura 21 litrów brzeczki zeszła z ok. 95 stopni do 25 w niecałe 20 min. Woda chłodząca mogła mieć jakieś 10 stopni.
Mnie również zakup gotowca nakazał Leń
-
Gratuluję! Mógłbyś jakoś rozwinąć dlaczego płytka jest aż taka droga (~70zł) i duża (7x15cm)? (Wiem, że stoi to w jawnej sprzeczności z tym, co napisałeś w poście ) Czy był to jakiś gotowy moduł uruchomieniowy (ale one wtedy są zazwyczaj montowane powierzchniowo) czy może zostało Ci z jakiegoś innego projektu (ale to i tak nie tłumaczy ceny)?
Mój błąd. Wymiary podałem na oko, i to z pamięci. Faktyczny rozmiar płytki to 3,5x7,5 cm, a więc znacznie mniej niż napisałem. Płytka podobna do tej: http://allegro.pl/avt925-karta-przekaznikow-na-usb-i2021243143.html (z różnic, które widzę, to przekaźniki - na mojej są 16A); zapłaciłem chyba mniej więcej tyle samo, plus parę złotych za złożenie. Nie wiem, jak ta z AVT; moja wymagała odkłócenia (przy wyłączaniu grzałki resetował się Atmel).
-
Witam.
Chciałem pochwalić się wykonaniem automatyki do kociołka marki "z Lidla". Niedawno, za sprawą jednego z Kolegów z forum, znalazło się w nim mieszadło. Przystąpiłem więc do uzupełnienia aparatury o sterowanie temperaturą.
Składa się na nią płytka przekaźnikowa, którą łączy się z PC przez USB, oraz aplikacje na Atmelu i PC. Na płytce znajdują się:
- dwa przekaźniki
- kontroler Atmel 2313
- bridge USB/serial
Do płytki przekaźnikowej podłączona jest grzałka, silnik mieszadła oraz czujnik temperatury DSB18B20.
Program na Atmelu 2313, znajdującym się na płytce przekaźnikowej realizuje następujące rozkazy wysłane z PC przez serial/USB:
- włączanie i wyłączanie przekaźników,
- odczyt temperatury,
- ustawianie dokładności próbkowania temperatury (ustawiona na maksymalną, czyli 1/8 stopnia).
Czujnik 18B20 zamontowałem zewnątrz gara, od "odwrotnej" strony dna. Umieściłem go na płytce, na której znajduje się fabryczny czujnik termostatu gara oraz wyłącznik bezpieczeństwa. Płytka wraz z czujnikami jest dociskana do dna gara sprężyną, także styk wydaje się dobry.
Aplikacja sterująca znajduje się na PC i wysyła komendy poprzez port seryjny na interfejsie USB. Zadana temperatura jest ustalana algorytmem PID. Algorytm ustala procentaż mocy grzałki; ten realizowany jest poprzez włączenie grzałki przez odpowiedni odcinek czasu, w z góry zadanym okresie (PWM). Podobnie wygląda sterowanie silnikem mieszadła.
Miałem wątpliwości, czy miejsce umieszczenia czujnika nie spowoduje błędu w odczycie temperatury - znajduje się po drugiej stronie dna gara, w dodatku w pobliżu grzałki. Pierwsza próba - zalanie gara zimną wodą dała umiarkowany rezultat - odczytywana temperatura (niższa o 6 stopni od temperatury otoczenia) ustabilizowała się po dobrych kilku minutach. Zapewne elementy sąsiadujące z czujnikiem - zabezpieczenie termiczne i fabryczny czujnik temperatury, jak i płytka dociskająca dawały bezwładność cieplną. Z drugiej strony - szybkość nagrzewania się gara z zacierem przy pełnej mocy - ok. stopnia na minutę nie jest zbyt duża, więc bezwładność odczytu może nie być problemem.
Znacznie lepiej było w czasie zacierania. Oscylacje temperatury wynosiły ok. stopnia (przy dokładności odczytu 0.125°C, około 4 minutowej bezwładności gara). Jednocześnie robiłem pomiar temperatury innym termometrem (elektronicznym, z czujnikiem na kablu umieszczonym w zacierze). Różnice temperatur sięgały maksymalnie ok. dwóch stopni, w obie strony.
W porównaniu z ręcznym sterowaniem i mieszaniem, wynik jest lepszy. Przy pracy ręcznej, nagłe skoki temperatury wynosiły do dobrych czterech stopni, ponadto dzięki mieszadłu uniknąłem przypalania, które potrafiło się przydarzyć.
Ogólnie rzecz biorąc rozwiązanie jest z gatunku niskobudżetowych, ale robi swoje. Akurat dysponowałem gotową płytką z dwoma przekaźnikami, bez żadnych dodatkowych peryferiów typu klawiatura, czy wyświetlacz, a chciałem zrobić wszystko najmniejszym wysiłkiem. Zaletą płytki są niewielkie wymiary (~7x15cm), zasilanie z portu USB. Oznacza to łatwość umieszczenia płytki i małą ilość kabli. Lepszym rozwiązaniem byłoby zastosowanie "przekaźnika" typu SSR, przycisków i wyświetlacza, ale skutkowałoby koniecznością użycia dodatkowego modułu (z radiatorem i chłodzeniem) i prawdopodobnie dodatkowym zasilaniem (czyli następnymi kablami).
Ceną za zastosowanie taniego elementu (~70 zł) jest konieczność napisania aplikacji na niego, jak i aplikacji sterującej na PC. No, ale jest to wysiłek tej samej klasy, co warzenie piwa, czyli przyjemność. Dodatkowym kłopotem jest konieczność podłączenia komputera w czasie warzenia – daje to pewne ryzyko jego uszkodzenia.
Podsumowując - zrobienie pierwszej warki zajęło trochę mniej czasu (zacierało się samo); na przyszłość aparatura daje możliwość dokładniejszego zachowania warunków zacierania.
Pozdrawiam,
Jarek.
- dwa przekaźniki
-
Ja Ci kufa dam 'zapel' :)
Psiakrew, co za przejęzyczenie z mojej strony, no i nic na usprawiedliwienie Już poprawione !
-
Jak długo bezpiecznie mogę przetrzymywać gęstwę 3068 w lodówce ??
Czytałem gdzieś, że tylko 1-2 tygodni (...)
Chciałem dołączyć się do pytania. Oprócz gęstwy, pięć tygodni temu zrobiłem starter, którego połowa leży w lodówce. Czy nadaje się to jeszcze do użytku ?
-
A liczyłeś ile będzie kosztował ten sterownik? Bo może nie ma sensu wyważać otwartych drzwi by zaoszczędzić kilkadziesiąt zł
Sterownik z wysyłką i montażem kosztował coś koło 70 zł; czujnik DS18B20 to kilka złotych. Program na ARMa do odczytu temperatury przez 1wire mam praktycznie gotowy. Pozostaje głównie napisać aplikację sterującą na PC.
-
Niech i ja dorzucę swoje trzy grosze. Po zrobieniu kilkunastu warek nabrałem ochoty na mechanizację i jestem na etapie wykonywania sterownika do zacierania. Do warzenia używam garnka elektrycznego (marki "z Lidla").
To, na czym mi zależy, to minimum dodatkowego sprzętu; nie lubię się z tym bawić. Stąd pomysł na zastosowanie gotowego modułu (http://allegro.pl/karta-2-przekaznikow-usb-ftdi-attiny2313-zrodla-i1926844636.html) z dwoma przekaźnikami. Sterowanie przez SSR wymagałoby raczej osobnej płytki i chłodzenia, co wprowadziłoby dodatkową komplikację (m.in. dodatkowe źródło zasilania do wiatraka chłodzącego SSR). Kontroler łączy się z laptopem kablem USB. Z danych katalogowych wynika, że przekaźniki powinny spokojnie wytrzymać kilka lat eksploatacji (ten sterujący grzałką będzie dość mocno eksploatowany).
Kontroler zamierzam wstawić do podstawy garnka, będzie sterował grzałką i mieszadłem. Do modułu będzie dołączony czujnik/i temperatury DS1820, laptop poprzez moduł moduł będzie odczytywać temperaturę i sterować przekaźnikami.
Wadą tego rozwiązania jest pracujący laptop gdzieś w pobliżu garnka zaciernego. W związku z tym, w dalszej perspektywie, po dopracowaniu sterowania temperaturą, myślę o dołączeniu do modułu wyświetlacza i ewentualnie przycisków oraz przeniesienia logiki sterowania z laptopa do modułu tak, aby mógł on pracowac samodzielnie.
A może ktoś jest chętny do współpracy ?
-
może ktoś z Wrocławia się dołączy - ja wezmę 4 -5
dołączę się ale tylko na 2
No to i ja się dołączę - wziąłbym 2 sztuki.
-
Mam pewien dylemat związany z dość długim czasem podgrzewania zacieru przy przejściu z jednej temperatury do drugiej.
Weźmy przykładowy schemat zacierania:
- 50°C - 15 min
- 63°C - 30 min
- 73°C - 40 min
Całkowity czas zacierania: 85 minut.
Zakładając zalecaną szybkość podgrzewania na poziomie 1°C/min., przejście z temperatury 50 na 63 stopnie będzie trwało 13 minut, jest to odcinek czasu porównywalny z poszczególnymi krokami zacierania.
Moje pytanie brzmi: w jaki sposób receptury uwzględniają ten czas ? Lub inaczej - jaka powinna być faktyczna długość poszczególnych kroków, z uwzględnieniem czasu zmiany temperatury, aby utrzymać "ducha" danej receptury.
Jedna opcja to zaliczenie czasu zmiany temperatury na poczet czasu trwania kolejnego kroku. Faktyczny przebieg zacierania wg powyższego schematu wyglądałby następująco:
- 50°C - 15 min
- podgrzewanie 50 - 63°C - 13 min.
- 63°C - 17 min
- podgrzewanie 63 - 70°C - 7 min.
- 73°C - 33 min
Całkowity czas zacierania: 85 minut.
Druga opcja to dodanie osobnych etapów na zmianę temperatury:
- 50°C - 15 min.
- podgrzewanie 50 - 63°C - 13 min.
- 63°C - 30 min.
- podgrzewanie 63 - 70°C - 10 min.
- 73°C - 40 min.
Całkowity czas zacierania: 108 minut.
Zacierając według powyższych schematów uzyska się dwie brzeczki o różnych zawartościach poszczególnych rodzajów cukrów, więc pewnie zrobione piwa prawdopodobie będą miały inny smak.
Widziałem wykres temperatury zacierania zamieszczony przez jednego z Kolegów; wynikało z niego, że zastosował opcję pierwszą. Czy jest to reguła obowiązująca we wszystkich recepturach ? Czy też problem ten nieco wyolbrzymiłem i nie jest to aż tak istotne.
A tak na marginesie - problem ten nie wystąpi przy zacieraniu dekocyjnym.
-
Historii butelek ciąg dalszy Od poprzedniego posta część plastików, która przeżyła stoi dalej, natomiast co kilka tygodni upuszczam z nich gaz - po tym, jak znowu zrobią się twarde. Dzięki temu praktycznie skończyły się granaty - no choć jedna flaszka wybuchła przy mnie. Szturchnięta, poleciała w górę (urwało dno) wydając fascynujący dźwięk, na usłyszenie którego kobieta natychmiast zbiegła z dwóch pięter wyżej z zapytaniem, czy coć się nie stało. No i obłok piwa, który poleciał na mnie. Warto kupić choć kilka plastików, żeby przeżyć coś takiego
Widać, że pomimo upływu kilku miesięcy składowania produkcja CO2 nie ustała. Nie ma natomiast problemu z tym samym piwem znajdującym się w szklanych butelkach. Żadna z nich nie wybuchła, przy otwieraniu nie widać nawet śladu nadmiaru gazu.
Wniosek taki, że "Butexy", które kupiłem, wymagają nadzoru przy dłuższym składowaniu.
-
Robiłem kilka razy pszeniczne, za każdym razem na WB06. Temperatura fermentacji była na poziomie ok. 22 stopni. Aromatów bananowych nie uzyskałem ani razu
-
No i PETów ciąg dalszy. Cztery warki o wieku ok. 4-6 miesięcy popsuły się. Piwo zrobiło się kwaśne, wodniste, straciło też "moc", pojawia się też woń diacetylu i jakby dziegdziu. Do tego sporo gazu (zawartość jednej z butelek wyleciała ze środka niczym ciepły szampan). Efektów wizualnych nie ma: kolor i piana są prawidłowe, brak jakichkolwiek sensacji typu np. kożuch. Okiem amatora wygląda to utlenienie alkoholu do kwasu, spowodowane przenikaniem tlenu przez ścianki butelek (ponoć spory problem przy PETach). Butelki, które użyłem są zrobione z dość grubego, ciemnobrązowego plastiku. Kolejna warka, zabutelkowana 12.III.2011 aktualnie zaczyna tracić smak. Przypuszczam, że utrata smaku zaczęła się w okresie wybuchów, o których już pisałem.
Utlenienie alkoholu wskutek przenikania tlenu to tylko moja hipoteza; być może, że jest to normalna infekcja. Aczkolwiek jakieś 2 miesiące temu piwa ze wszystkich warek były bardzo dobre. Pytanie, czy ewentualna infekcja może dać znać o sobie dopiero po 4-5 miesiącach... może ktoś odpowie. Piwo było przechowywane w temperaturze 12-15 stopni w dość ciemniej piwnicy. Zakres powyżej 13 stopni pojawił się dopiero ok. dwóch miesięcy temu. Niestety, wtedy używałem tylko plastikowych butelek, więc nie ma porównania ze szklanymi.
-
Co za tym idzie PET jako taki nie powinien pękać na zasadzie odlatującego dna...
Yarro, to takie butelki miałeś:
?
Ciągle przy prawidłowo wykonanej butelce PET łatwiej o rozszczelnienie nakrętki (...)
Crosis
Butelki kupiłem tutaj: http://allegro.pl/butelki-0-9l-pet-piwo-wino-promocja-napoje-25-szt-i1644954613.html ; wyglądają podobnie, jak te z Biowinu (u mnie co prawda nakrętki są białe). Producentem jest Butelx (http://www.butelx.com/wino.htm).
Przy wybuchach zawsze odpadało dno. Szyjka w bodajże jednym, czy dwóch przypadkach nie urwała się, w pozostałych i ona odlatywała, także butelki wyglądały żałośnie. Zakrętki zawsze były nieruszone, zresztą nigdy nie puszczały. Butelki były używane wcześniej kilka (maksymalnie 4-5) razy. Dokładniejszej "sekcji zwłok" nie da się wykonanać, ponieważ już wylądowały one w kuble.
Dodam, że łącznie eksploatuję ok. 100 takich butelek, także stopa awarii jest niewysoka... przynajmniej na razie, no chociaż i tych kilku piw jest mi żal. W sumie zaliczyły najtrudniejszy etap produkcji, tj. leżakowanie i oczekiwanie na nie.
No i jeszcze jedno, o czym wcześniej pisałem - piwo stało od 2-3 miesięcy, zaś przez pierwsze 10 dni startu refermentacji stało w temperature o 10°C wyższej.
Edit:
Gorsze?/Tanie marki - no cóż, słabsza kontrola, gorsza jakość lub celowe oszczędności i wprowadzanie na rynek butelek nie spełniających wymagań, gdzie ścianka z jednej strony ma 1,5mm a z drugiej 0,5mm. Jednak nie musi to być wina producenta napoju tylko producenta petów.Chyba o to chodzi. Dokładność wykonania butelek jest kiepska. Niektóre egzemplarze są na tyle krzywe, że same się przewracają. Widać na nich, że dno idzie na ukos względem korpusu butelki. Wydaje mi się, że wypatrzyłem egzemplarze, których ścianki były znacznie grubsze od innych.
-
Nieco więcej to ile??
Cukier dodaję w przepisowych ilościach. To, co ewentualnie mogło się zdarzyć, to chwila nieuwagi i wsypanie większej dawki.
-
Czy dobrze rozumiem- po samo ciśnienie które wytrzymała butelka szklana rozsadziło butelkę PET???????
Coś z nimi jest nie tak!!!
Widziałem pełną butelkę PET po której przejechała wielka wywrotka pełna gruzu i ziemi i nic jej się nie stało, one są niezniszczalne!
W butelkach obu rodzajów były rozlana te same warki. Być może, że niechcący sypnąłem nieco więcej glukozy do refermentacji... jakiegoś roztargnienia nie można wykluczyć.
Jednak dziwi mnie, że wybuchy nastąpiły dopiero po ok. 2-3 miesiącach. Po napełnieniu, butelki stały przez około 7-10 dni w temperaturze ~23 stopni, później w 12-13. W czasie ekslozyj temperatura w piwniczce wynosiła ok. 15 stopni.
Natomiast pozostałe butelki były dość twarde; trudno trochę powiedzieć, czy w którejś z nich było większe ciśnienie. W każdym razie profilaktycznie upuśniłem z nich nieco gazu.
-
Ostatnio wybuchły mi trzy butelki butelki typu PET (0.9 l, Butelx; chyba te same, co w Biowinie). Piwo stoi w nich około trzech miesięcy. Na wszelki wypadek upuściłem nieco gazu z pozostałych.
Sam wybuch musi być ciekawy - urywa dno i szyjkę butelki, w jednym przypadku dno urwało ze sporym kawałkiem plastiku w kształcie spirali. Butelki przelatywały około 2-3 metrów. Szczęśliwie żaden z wybuchów nie spowodował reakcji łańcuchowej Butelki szklane z tą samą zawartością trzymają się dobrze.
- Poprzednia
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- Dalej
- Strona 7 z 8
Witam z Wrocławia, awaryjne śrutowanie słodu
w Poznajmy się :)
Opublikowano
Mam lekki zapas ześrutowanych słodów - na ~2.5 warki. Jeśli nie uda Ci się ześrutować (do soboty zostało półtorej dnia), mogę co nieco pożyczyć. Jakby co, to napisz, jakich słodów potrzebujesz.