Skocz do zawartości

dennis

Members
  • Postów

    161
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez dennis

  1. Wypróbowałem zmywarkę i nie powiem wydaje się' date=' że działa ale to stwierdzę jednoznacznie jak za czas jakiś nie pojawi się "coś" w niektórych butelkach :P

    U mnie jedyną wadą zmywarki jest, że mniej więcej 20 butelek wchodzi na raz :rolleyes: i trza robić dwa podejścia do jednej warki[/quote']

    Masz 45 czy 60? W 60 wchodzi mi do dolnego kosza chyba 36-38, więc w 45 powinno wejść 27 butelek, zależy od ułożenia "bolców".

    45

    bolce są tak rozmieszczone, że nie wchodzą butle jedna obok drugiej, trza co2-3 bolce upychać (chyba, że jest jakiś patent na układanie...). Na górę już nie wejdzie żadna butla bo kosz trza było podnieść żeby na dole dało się wstawić butelki.

  2. Wypróbowałem zmywarkę i nie powiem wydaje się, że działa ale to stwierdzę jednoznacznie jak za czas jakiś nie pojawi się "coś" w niektórych butelkach :)

    U mnie jedyną wadą zmywarki jest, że mniej więcej 20 butelek wchodzi na raz :rolleyes: i trza robić dwa podejścia do jednej warki

  3. Witka,

    Teoretycznie CLO2 skoro jest przeznaczony do spożywki i nie wymaga spłukiwania więc powinien się ładnie rozkładać nie pozostawiając żadnych dodatkowych "atrakcji". W weekend po raz pierwszy użyłem do dezynfekcji i po 24h od użycia, jako że w wężykach pozostało trochę roztworu to wężyki wyraźnie waliły chlorem... zastanawiam się czy to się nie przeniesie do piwa... :rolleyes:

    Tam gdzie CLO2 wysechł nie było problemu - 0 zapachów...

    Rozrabiałem roztwór zgodnie z zaleceniami producenta - 60ml stężonego CLO2 na 1,5L wody + 3ml aktywatora (u mnie kwas ortofosforowy)

  4. Tylko, że utrzymanie temperatury przy zacieraniu jest prostsze niż się wydaje. Ja przed pierwszą warką się panicznie bałem, że przez elektryczną kuchenkę będę miał z tym problem. Podgrzałem do odpowiedniej temp i przez godzinę musiałem chyba raz lekko przygrzać bo temp spadła o te 1-2C. Także piekarnik wydaje się zbędną kombinacją.

     

    Inna sprawa to podgrzewanie do wyższej temperatury przy przejściu na drugą przerwę. To na elektrycznej kuchence jest niestety dla mnie mordęga :smilies:

    A jaki masz gar? ja używam jakiegoś emaliowanego chyba z olkusza i jak zacier stoi na przerwie to co 5 minut przychodzę zamieszać to temp zawsze spada o przynajmniej 2-3 stopnie - w praktyce co te 5 minut z minute podgrzewam zacier - albo ta emalia strasznie szybko oddaje temperature albo coś źle ją mierze :rolleyes:

    Po 5 minutach stania w spokoju ziarno opada na dno i temp płynu nad ziarnem jest trochę niższa niż samego ziarna - gdzie mierzyć temp? Na forum jest mowa o środku gara ale to wypada akurat nad ziarnem... Ja mierze w czasie mieszanego zacieru...

  5. Gdy temperatura spadnie poniżej 60°C to lepiej już nie otwierać gara ani nic nie mieszać' date=' ryzyko infekcji.[/quote']

    Ooo, czyli kolejny błąd popełniłem.:rolleyes:

     

    Widziałem dwa razy chłodzenie za pomocą wkładanej chłodnicy i wydaje mi się że podczas chłodzenia gar w ogóle nie był przykryty pokrywką. Faktem jest że nikt w nim nie mieszał, bo i jak skoro w środku jest chłodnica...

    Chłodnicą można majtać ;)

  6. 5 W to nie wierzę.

    Rozumiem że to chyba miało dotyczyć mojego punktu nr 6? Jeśli tak to naprawdę chłodzenie trwało bardzo szybko. Nie patrzyłem na zegarek' date=' więc może nie 15 minut, ale obstawiam że nie więcej niż 20. Sami byliśmy zdziwieni, bo na dniach chcieliśmy zamawiać chłodnicę, a teraz mamy wątpliwości czy na obecnym etapie, przez kolejnych kilka warek ten wydatek jest potrzebny...

    Zresztą po co mniałbym ściemniać? :lol:[/quote']

    Może zmierzyłeś temp przy samej ściance gara? To może faktycznie przy bardzo zimnej wodzie, płyn przy ściankach gara mógł mieć niższą temperaturę.

  7. Dobrze poszło, chociaż do eksperymentu lepiej byłoby użyć jakiegoś piwa bez dosładzacza, wtedy wynik byłby wystarczająco jednoznaczny. Gotowe zestawy ze sklepów są skomponowane z pewnym zapasem, jedne z mniejszym inne z większym. Np. te z Centrum Piwowarstwa mają zapas minimalny, te z Piwodzieja całkiem konkretny.

    Akurat taki miałem zestaw do uwarzenia :lol:

    Całkiem mi ta metoda przypadła do gustu - fakt, że chwile trwa ale przynajmniej jest czas usiąść na chwilę :lol: i nie trzeba sie martwić o niewzruszenie młóta

    Nie wiem jak się filtruje z fałszywym dnem, używam sraczwężyka, ale podejrzewam że brzeczka z podbicia schodzi dopiero z ostatnią partią wody.

    No to zależy ode mnie, przez ściankę fermentora widać skąd schodzi płyn - mogę spuścić do poziomu podbicia a mogę także do końca (przechylając fermentor - tylko wtedy sporo "piachu" się przelewa :rolleyes:)

    Ekstrakt wzrósł Ci bardziej, bo dodałeś laktozę, 2°Blg to przeciętna wartość przy odparowaniu 8-9%.

     

    W każdym razie ja przy takim wyniku bym się cieszył, nie dość że wyszło więcej, to jeszcze bardziej ekstraktywne. :)

    Toć ja się nie martwię acz jedyny problem to taki, że miałem wyliczone, że akurat w weekend przeleje z 20 litrowego gąsiora piwo do zabutelkowania a w to miejsce wleje stouta na cichą a tu niestety lipa bo się nie zmieści ;)

    Teoretycznie mogę wlać do gąsiora tyle ile się zmieści a resztę zabutelkować i później porównać różnicę w smaku/wyglądzie ;)

    > czy coś się stanie złego jak milk stout przeleży na burzliwej 2 tygodnie?

     

    Nie, może stać i 3 i 4, ja np. w góle nie robię cichej

    Ale czy Ty nie dekantujesz brzeczki zaraz po rozpoczęciu fermentacji tak, że w zbiorniku nie masz praktycznie osadów i drożdżowych trupków?

    > czy drożdże danstar nottingham zawsze długo startują?

     

    Powinny startowac dość szybko, czy zrobiłeś rehydratację?

    Robiłem ale one się jakoś dziwnie zachowują tzn. nie tworzą żadnej piany czy innej gęstej mazi a zwyczajny drożdżowy rzadki płyn :rolleyes:

    Nie mam wielu porównań ale takie np S-04 wyraźnie zrobiły "kożuch" na powierzchni wody i po zamieszaniu były wyraźnie "gęstsze" niż danstary, a takie WB-06 wręcz wylazły z kubka :lol:

  8. Postanowiłem sprawdzić na własnej skórze wysładzanie na raty czyli spuszczanie filtratu do końca z dolewaniem większej ilości wody i mieszaniem młóta.

    Za królika doświadczalnego posłużył gotowy zestaw składników na milk stout 12°Blg.

    Skład zestawu:

    * Słód pilzneński 1,8 kg

    * Słód monachijski 2 kg

    * Słód karmelowy jasny 0,3 kg

    * Słód karmelowy ciemny 0,3 kg

    * Słód barwiący 0,2 kg i jęczmień palony 0,3 kg

    (spakowane oddzielnie)

    * Laktoza 500 g

    * Chmiel Marynka, granulat, 40 g

    Zatarłem całe ziarno (oprócz słodów barwiących) w ~13litrach wody. Filtracje i wysładzanie postanowiłem przeprowadzić w wiadrze filtracyjnym od BA - uznałem, że prościej będzie mieszać młóto bez poniewierającego się na dnie wężyka z oplotu. Na dno wiadra wlałem ~3 litrów wody na podbicie a następnie przełożyłem cały zacier i dałem mu 30 minut na ułożenie i odfiltrowałem (ze zwróceniem pierwszych kilku litrów). Spuściłem cały filtrat z młóta natomiast pozostawiłem tę część będącą podbiciem - nie wiem czy to źle czy dobrze...:rolleyes:

    Wysładzałem 2x po 8 litrów wody za każdym razem dając ok 20 minut na odstanie (oczywiście z mieszaniem).

    Po filtracji otrzymałem ok 26-27 litrów brzeczki o ekstrakcie 10,5°Blg + ze 2 litry cienkusza z wysłodzin 2°Blg i ok 2 litrów bardzo ekstraktywnej brzeczki z części "podbiciowej" - na później.

    Gotowałem w sumie ok 70 minut (chmiel dodałem w całości po 10 minutach gotowania), laktozę dodałem na ostatnie 15 minut gotowania. Po gotowaniu i studzeniu do fermentora wlałem 21l brzeczki o ekstrakcie 14°Blg - dużo coś wyszło (miało być ~12°Blg) :rolleyes: Nie chciało mi się bawić z osadami po chmieleniu więc je wylałem - i tak miałem więcej brzeczki niż zakładałem.

    Postanowiłem to rozcieńczyć więc zmieszałem powysłodzinowego cienkusza z brzeczką z podbicia, zagotowałem, wystudziłem i wlałem do fermentora - finalnie wyszło 23l o ekstrakcie 13,5°Blg.

    I nasunęły się pytania:

    • czy przy filtracji na raty spuszczacie filtrat także z części podbicia?
    • zastanawiam się czy w trakcie filtracji/wysładzania nie skorzystać z reduktora osadów żeby zmaksymalizować ilość otrzymanej brzeczki przy jednoczesnym zminimalizowaniu ilość drobnego osadu, który dostaje się do podbicia
    • po w sumie niedługim gotowaniu strasznie wzrósł mi ekstrakt końcowy (z 10,5 do 14) - normalne to? możliwe żeby to te 0,5kg laktozy spowodowało taki wzrost?
    • o ile/jak mniej więcej zakładacie wzrost ekstraktywności brzeczki po gotowaniu? Poprzednio po półtoragodzinnym gotowaniu ekstrakt wzrósł mi o ok 2° teraz przy 20 minutach krótszym czasie gotowania o ok 3,5° :rolleyes:
    • czy coś się stanie złego jak milk stout przeleży na burzliwej 2 tygodnie? nie mam żadnego naczynia do przelania ;)
    • czy drożdże danstar nottingham zawsze długo startują? wydaje mi się że przynajmniej z dobę...:rolleyes:
  9. Najprostsze jest chyba wysładzanie na raty. Wydaje się, że daje ono niższą wydajność niż wysładzanie ciągłe, ale też można śrutować ziarno nieco drobniej, bo nie jest tak wrażliwe na kanalikowanie.

    No cóż chłopski rozum nie koniecznie musi być dobrym doradcą :D

    Sprawdzę sobie obie metody i będę wiedział jak jest najlepiej w moich warunkach

  10. Nigdy tak nie robiłem, ale podejrzewam, że po zamieszaniu całego młóta, znowu poleci Ci mętna brzeczka. Więc znowu, jak przy pierwszej filtracji będziesz musiał trochę oddać z powrotem do wiadra filtracyjnego.

     

    Ale w jakim celu chcesz mieszać już ułożone młóto? Ja to robię tylko jak mi stanie filtracja.

    NIe mam doświadczenia w tej filtracji dlatego staram się ustalić co i jak, zgodnie z tym co jest na wiki albo wysładza się ciągle nie dopuszczając do odsłonięcia młóta stopniowo dolewając małe ilości wody, albo wysładza się na raty spuszczając filtrat do końca, dolewając wody i mieszając (oraz zwracając pierwsze litry do kadzi).

    za wiki:

    Wysładzanie na raty (batch sparge)

    Spuszczamy filtrat do samego końca, nastepnie dolewamy wody (5-8L), tak, żeby przykryła całe młóto, mieszamy i powtarzamy spuszczanie wody (ze zwracaniem pierwszych litrów, aż do uzyskania klarowności). Można ten krok jeszcze raz potórzyć. Nawet dwa razy jak trzeba. "

    Nigdzie nie wyczytałem, który sposób jest lepszy jeśli idzie o wydajność, na pewno wysładzanie na raty będzie bardziej czasochłonne. Choć tak na chłopski rozum więcej powinno się wypłukać kiedy jednak zamieszasz młóto niż jak tyko pozwolisz wodzie przez nie przepłynąć...:rolleyes:

    Złoże to złoże, jak się rozleci to się ułoży, ślubu z nim nie brałeś. Nie ma co się nad nim trząść.

    Święte słowa :D

    Też tak robię ,chociaż ostatnio przez to mieszanie okazało się, że zniszczyłem filtrator ( okręcił się wokół własnej osi kilka centymetrów od ścianki i praktycznie nic nie filtrował , efekty wiadome. ) Dlatego chcę teraz przejść na fly sparge i zobaczyć jakię będą efekty. Bo puki co niska wydajność to moja największa bolączka.

    No cóż nie ma rady, trzeba spróbować tak i tak na podobnym zasypie i samemu dojść jak w domowych warunkach jest lepiej :)

  11. Dopiero teraz poqmałem' date=' że przy wysładzaniu na raty spuszczam filtrat do samiusiego końca po czym dolewam sporo wody, mieszam i czekam aż się odstoi i dalej tak samo jak przy filtrowaniu.[/quote']

    Widzisz, to też nie jest oczywiste... Bo można nie spuszczać do samego końca (no, poza ostatnią porcją).

    No ok można nie spuszczać do samego końca ale rozumiem, że jak tak zrobię po czym wleje wodę, zamieszam (jak rozumiem mieszam całe młóto a nie tylko jakąś część wierzchniej warstwy uważając tylko na oplot) i dam się odstać to nie będzie to błędem technicznym

  12. man, czytałem to parę razy ale tak naprawdę dopiero teraz zaczyna mi się to klarować. Zafixowałem się na pojęciu (unikać odsłonięcia młóta) że tak naprawdę nie widziałem za bardzo różnicy między wysładzaniem ciągłym a na raty :rolleyes: wydawało mi się różnica jest tylko w ilości dolewanej wody...

    Dopiero teraz poqmałem, że przy wysładzaniu na raty spuszczam filtrat do samiusiego końca po czym dolewam sporo wody, mieszam i czekam aż się odstoi i dalej tak samo jak przy filtrowaniu.

     

    Każdy musi dojść sam jak mu wygodniej - każdy ma inne warunki i upodobania, jednych ogranicza czas, innych warunki lokalowe, jeszcze innych technologia grzewcza. Ja zacieram na rzadko i wysładzam mało, więc jeden sposób będzie mi pasował bardziej niż komuś, kto zaciera na gęsto i dużo wysładza. Nie licz na to, że ktoś Ci poda przepis, który rozwiąże Twoje problemy i rozwieje wątpliwości.

    Nie liczę, że ktoś rozwiąże za mnie problemy ale że naprowadzi mnie na właściwe tory ;) Tak jak odpisałem Coderowi wyżej, wydaje mi się że wreszcie zrozumiałem to wysładzanie ;)

    A skoro i tak czekasz na ułożenie złoża po każdym dolaniu, to jest naprawdę wszystko jedno jak wymieszasz. ;)

    Tak wyczytałem chyba w szkółce zacieranie dostępnej na Centrum PIwowarstwa tyle że o mieszaniu nie było tam mowy - więc nie mieszałem... :rolleyes:

     

    Ten sposób jest bardziej czasochłonny, ale prostszy i co najmniej tak samo skuteczny. Zamiast się pieprzyć z talerzykiem i zastanawiać się czy go dobrze ułożyłeś masz dodatkową przerwę żeby poczytać dziecku bajkę na dobranoc, strzelić jakiś błyskotliwy status na fejsie, podrapać żonę po plecach czy po prostu zjeść kolację. Ma to swoje plusy za cenę tego czasu.

     

    Wydaje mi się, że wysładzanie i filtracja to jest najtrudniejsze do opanowania przez początkujących, bo nie da się do tego zrobić jednoznacznej instrukcji, tak jak do zacierania. Jest kilka sposobów, każdy dobry i nie da się okreslić który lepszy.

    Teraz jak już wiem co i jak to popróbuje różnych sposobów i dojdę jak mi jest najwygodniej - najważniejsze, że zrozumiałem co z czym ;)

  13. Nie uważam się za "pantoflarza", ale gdybym jeszcze dodatkowo zaczał robić otwory w lodówce "normalnie" eksploatowanej w kuchni na potrzeby Browaru Domowego ( mała do dolniaków mam w sypialni ), niestety ale skończyłoby sie to rozwodem, ewentualnie separacja :ble:

     

    Ale pomysł może być i słuszny.

     

    pozdrawiam

    WOW szacun dla żony, że zaakceptowała lodówkę w sypialni ;)

    Jakiej wielkości jest ta lodówka i jak ją wkomponowałeś w wystrój sypialni? :okey:

  14. Zgoda podał 2 posty wyżej sposób wysładzania zajmujący więcej czasu, ale pozwalający skutecznie wysłodzić osobie mającej mniej wprawy.

    To prawda ale Wy doświadczeni piszecie często dość ogólnikowo i dla osób niedoświadczonych (jak ja) nie wszystko jest jasne :ble:

    Np Zgoda napisał

    Nie będzie się zapadał, jeśli go w ogóle nie będziemy wyciągać z szafki. Można go olać - spuścić filtrat, dolać wody, zamieszać porządnie, poczekać aż się odstoi i abarot.

    Np. "spuścić filtrat" znaczy do samego końca czy tylko do pokazania się wierzchniej warstwy młóta? "Zamieszać porządnie" znaczy całość młóta czy może jedynie jakąś jego część? np połowę czy 3/4?

    Ile czasu po takiej operacji powinno się dać na odstanie? 10 minut, 20 minut?

  15. Widzę, że jest presja na stosowanie talerzyka podczas wysładzania. Nie będzie się zapadał (przynajmniej cały), jeżeli położymy go na młóto trochę uleżałe tj.dopiero przed wlewaniem wody. Kiedyś stosowałem talerzyk, ale zrezygnowałem, dla mnie okazało się to niepotrzebnym zawracaniem głowy.

    Wodę w czasie wysładzania dolewam dość często, nie pilnuję rygorystycznie poziomu nad młótem, czasmi pokazuje się młóto (wtedy szybko dolewam wodę lub zakręcam kranik).

    Nie mam presji na talerzyk :ble: ale zwyczajnie chciałbym wiedzieć jak go użyć ;)

    Przy najbliższym wysładzaniu na pewno go sobie daruje :okey:

     

    p.s. pisząc

    czasmi pokazuje się młóto (wtedy szybko dolewam wodę lub zakręcam kranik)

    masz na myśli pokazanie się samego ziarna czy także błotka nad nim?

  16. Umowne "błoto" powstaje z mąki uzyskiwanej ze słodu w czasie śrutowania, jest cennym surowcem i nie możemy jej się pozbywać.

    Stosując talerzyk na młócie podczas wysładzania wlewamy wodę celując w niego, osłabia to impet wody, nie jest naruszana warstwa filtracyjna, przy delikatnym wlewaniu wody talerzyk zbędny.

    Górną warstwe młóta nacinamy tak, aby nie twarzyła się nieprzepuszczalna warstwa błota, wystarczy na głębokość ok. 1-2cm.

    Pisałem, że wysładzam całe młóto, gdyż dzięki nacinaniu wlewana woda wnika w młóto na całej jego powierzchni - przy warstwie błota na młócie woda wnika tylko jakimiś szczelinami, opłukuje tylko część młóta, a część pozostaje niewysłodzona powodując słabą wydajność.

    Zlewam całość płynu z młóta kończąc wysładzanie, nie wcześniej - dzięki temu nie muszę stosować przerw w trakcie wysładzania (chyba że nie nadąże grzać wodę).

    Ale jak położyć talerzyk żeby po nim ewentualnie lać wodę skoro nad młótem jest warstwa błota, w której talerzyk się zapada i go nie widać nawet :rolleyes:

    Czyli rozumiem że wysładzasz ciągle, kranik pozostaje otwarty chyba że zabraknie wody do wysładzania? Kiedy dolewasz nową porcję wody? jak tylko troszkę ubędzie czy jak np zacznie odsłaniać się błoto?

    Dodam od siebie co do wysładzania i gęstości. Praktycznie granica opłacalności wysładzania wynosi <1,5BLG także do tej granicy można spokojnie wysładzać aż uzyskasz ilość litrażu jaka chcesz.

    A co do tych talerzy to wydaje mi się że jest to przyrost formy nad treścią ... przykładem mogą być "deszczownice" do wysładzania gdzie praktycznie mamy system zraszania bezpośrednio na młóto i sprawdzają się dobrze.

    Tak mniej więcej chciałem zrobić ale okazało się spływający filtrat rozcieńczył mi za bardzo brzeczkę - z oczekiwanych 10 do 8,5°Blg

  17. A nie lepiej nalać pod kranem i wytrząchać ?

    U mnie przynajmniej nie - woda lała się permanentnie :ble:

    Nie wyobrażam sobie żeby odkręcać i zakręcać kran przy kolejnej butelce :rolleyes:

    Teraz mogę stać i płukać a wcześniej trzeba było się sporo chylać bo kran umiejscowiony kawałek ode mnie :lol:

    No i jest dodatkowy bonus w postaci ciśnienia, które być może spłucze to co pozostawiła szczotka ;)

    Płukanie jak płukanie: butelki trzeba umyć (upierdliwe) i zdezynfekować.

    Moja rada = zmywarka :ble:

    Muszę kiedyś spróbować tej zmywarki :okey:

    Wstawiasz do zmywarki butle razem z etykietami? Nabłyszczacz wyłączasz?

  18. To żeś się chłopie rozpisał ;)

    No cóż trwało to 11 godzin więc było o czym pisać :ble:

     

    3)Filtracja to chyba najtrudniejsza czynność na początku. Nie ma innej rady - trzeba nabrać wprawy. Przepływ postaraj się ustawić tak, aby brzeczka spływała całym przekrojem wężyka, ale spokojnie, bez tworzenia w nim wirów. Jak leci za szybko - można założyć na wężyk klamerek aby zmniejszyć jego średnicę. Co do wysładzania - ja próbuję utrzymywać 2 - 5 cm płynu nad młótem, dolewając na bieżąco wody chochelką (można na talerzyk). Chcę mieć cały czas możliwość oglądania powierzchni młóta, aby kontrolować czy nie tworzy się jakiś kanał którym woda szybko ucieka, co obniża wydajność.

    Czyli po dolaniu nowej porcji wody nie stosujesz żadnych postojów na ułożenie młóta? Tylko masz przygotowaną określoną ilość wody do wysłodzenia i wlewasz ją praktycznie ciągle małymi porcjami?

    Ile powinno rozsądnie trwać wysładzanie?

    4) Przy dużym udziale słodu pilzneńskiego ważne jest aby odparować DMS - przedłużanie gotowania może pomóc, ale przede wszystkim trzeba intensywnie gotować brzeczkę bez przykrycia - aby wspomniany DMS się ulotnił.

    Czyli co godzina gotowania bez przykrycia wystarczy? w praktyce 70 minut

    Tu masz przyczynę słabej wydajności, talerzyk + błoto stworzyły nieprzepuszczalną warstwę, brzeczka a później dolewana woda musiały poszukać szczeliny i tylko tam przepływały omijając większą część młóta nie wysładzając go. Talerzyk używamy po to, aby wlewana woda nie wzburzyła zbyt głęboko młóta, ale przy delikatnym wlewaniu wody talerzyk jest zbędny, woda tylko wzburzy górną warstwe z błotem co jest pozytywne.

    A co to jest to "błoto"? potrzebne to? może warto się tego pozbyć - jakoś...

    Jak w takim razie używać talerzyka skoro zapada się pod tym błotkiem i nawet nie widać czy się na niego trafia później wodą :rolleyes:

    Ja trzonkiem łyżki co jakiś czas nacinam górę młóta aby zapobiec powstaniu nieprzepuszczalnej warstwy,

    A ile cm mniej więcej "nacinasz"?

    wysładzam całe młóto - nie wymyśliłem tego, podpatrzyłem kiedyś nacinanie młóta w filmie dokumentalnym o browarach w USA.

    Znaczy spuszczasz calutki płyn z młóta jaki się udaję i dopiero dolewasz nową porcję wody?

  19. Jako, że wypłukanie 40 butelek w wannie jest czynnością nad wyraz upierdliwą i wodo-chłonną postanowiłem w jakiś sposób ułatwić sobie życie :/

    A nóż komuś sie przyda ;)

    Potrzeba kawałek węża ogrodniczego (w moim przypadku 2m 1/2"), 2x szybkozłączka, pistolet/zraszacz ogrodowy (ważne żeby miał regulowany strumień) i jakaś przejściówka żeby podłączyć kran np. u wylewka baterii wannowej do węża.

    Płucze się tym bardzo sprawnie acz ciśnienie jest wielkie i trzeba uważać bo pryska równo :)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.