W tym roku Chmielaki były jakieś totalnie bez klimatu, trzy wesołe miasteczka, tony straganów (w tym przynajmniej 5 z cebulkami kwiatowymi), oscypki, ciupagi, smażone ziemniaki... Trzy, czy cztery razy słyszałem "a które jest najmnocniejsze?", jak poprosiłem o "aj pi ej" to Pani dała mi stouta (skądinąd bardzo dobry), a na domiar złego tłum przybyły na koncert p. Markowskiej stłukł mi szkło. Ale chyba piwna rewolucja sie udała, bo poza nielicznymi wyjątkami (np. Browar Zamość) wiekszośc piw można kupić bez problemu normalnie w mieście- czego trzy, czy 4 lata temu zrobic się nie dało i człowiek wracał z dwoma skrzynkami upolowanych piwnych nowości.