Skocz do zawartości

Krzyko

Members
  • Postów

    356
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Krzyko

  1. Jeśli to fi 6mm jest zewnętrzne to trochę mała średnica będzie. Wydajność wymiany ciepła też nie będzie jakaś porażająca. No chyba że masz tego kilkadziesiąt metrów

    Oj tam, oj tam! ;) A tak poważnie, to nie wiem jak to w praktyce będzie. Z jednej strony im mniejszy przekrój, tym większa powierzchnia wymiany ciepła. Z drugiej im mniejszy przekrój, tym słabszy przepływ wody. Nie wiem który czynnik ma większe znaczenie.

    Poza tym rzeczywiście trochę tej rurki mam, więc wymyśliłem sobie, że jak wystarczy mi materiału to zrobię mniejszą chłodnicę, którą umieszczę w kąpieli lodowej, a dopiero za nią właściwą chłodnicę do chłodzenia brzeczki. Sam jestem ciekaw jak to zda egzamin. Jak już przetestuję układ, to zdam raport :P

  2. Pomysł z miedzianym drutem przyszedł mi do głowy pierwszy, ale że go nie mam, a profil pod ręką leży, więc tak byłoby mi wygodniej. Będę chyba musiał rozejrzeć się za drutem, bo jednak brzeczka ma z lekka odczyn kwaśny. No a jeżeli to jest ocynk to już w ogóle nie wiem czy to dobry pomysł.

  3. Będę robił chłodnicę z rurki miedzianej o średnicy 6 mm. Trochę cienka, ale ma tę niezaprzeczalną zaletę, że dostałem ją w prezencie od kolegi :) . Przewiduję, że po zwinięciu będzie trochę wiotka, więc żeby ją wzmocnić wymyśliłem rusztowanie wykonane z metalowego profilu na narożniki (takiego jak na zdjęciach). Przełożę sobie kolejne zwoje przez fabryczne otwory i w ten sposób powstanie pionowe wzmocnienie. Jednak nie wiem co to za metal i czy nie ma przeciwskazań zdrowotnych czy smakowych do zanurzenia tego w gorącej brzeczce. Jaka jest Wasza opinia na ten temat?

    post-5129-0-71578600-1360081184_thumb.jpg

    post-5129-0-91132500-1360081215_thumb.jpg

  4. Pisałem już o tym wyżej - ja cebulę sparzam. Co prawda nie po to żeby zapobiec fermentacji, ale dlatego, że lubię ją potem zjeść, a taka jest delikatniejsza. Nigdy mi się nie zepsuły, choć czasem stały bardzo długo. Inna rzecz, że zawsze w lodówce...

  5. Wczoraj wieczorem wróciłem z pracy skonany i postanowiłem spróbować mój stout. Na pierwszy rzut oka kolor (prawie czarny), piana (gęsta, kremowa, wysoka) i aromat (gorzko-karmelowy) zrobiły na mnie dobre wrażenie. No, a potem smak... Nie umiem tego fachowo opisać, ale konkluzja jest taka, że bardzo mi smakowało. Tak mi smakowało, że zaraz po pierwszej otworzyłem drugą butelkę. Miodzio! :okey: Nie spodziewałem się takich efektów po konserwie.

    Piwko zrobiłem stosując te same procedury jak poprzednio:

     

    Warka No 4 - Coopers Oryginal Stout

    • brewkit – Coopers Oryginal Stout 1,7 kg,
    • ekstrakt słodowy – ciemny Bruntal 1,7 kg,
    • drożdże Danstar Windsor.

    OG - 110

    Temperatura fermentacji ok. 190C. Drożdże wystartowały po ok. 12 godz., początkowo bardzo intensywnie. Po trzech dniach zapadła cisza. Odczekałem 2 tygodnie burzliwej; cichej nie stosowałem.

    FG - 30C,

    a więc jakieś 4,1% alk.

    Rozlew nastąpił w fajnym, świąteczno-sylwestrowym nastroju 29.12.2012 r. Większych problemów nie było, tylko znów ta uciekająca piana podczas sypania cukru do butelek - tak jak opisywałem to w warce No 2. Wpadłem na to, żeby cukier sypać na raty i wtedy przynajmniej piana nie ucieka z butelek. Ale to do kitu taka robota... Wniosek: trzeba koniecznie przejść na syrop.

    Piwko stało w piwnicy (ok. 150C) ponad miesiąc.

    A efekt opisałem krótko powyżej. Powtórzę jeszcze raz: miodzio!

    Po najbliższym zastrzyku finansowym kupuję resztę sprzętu; z grubszych rzeczy zostały mi gary. Zdecydowałem się na 28 l zacierno-warzelny i 15 l na wodę do wysładzania. Reszta to już groszowe sprawy. Nie mogę się doczekać pierwszego zacierania...

  6. Krótko przed Wigilią przyszedł czas na degustację mojej warki Nr 3. Fajnie było - rodzinna atmosfera i przedświąteczne wyciszenie sprzyjały tej próbie. To tylko pucha, ale jestem zadowolony. Smakuje mi bardziej niż pseudo-lager, którego robiłem wcześniej, a już bez porównania bardziej niż to co na sklepowych półkach...

    A oto jak to piwko zrobiłem:

     

    Warka No 3 - Coopers Real Ale

    Zrezygnowałem z przegotowywania wody. Sprawdziłem w przedsiębiorstwie komunalnym, które mi dostarcza kranówę, że mam wodę o średniej twardości węglanowej (232 mg CaCO3 / l); pH ok. 6,8-7. Uznałem, że to wartości ok, zwłaszcza dla Ale.

    Zastosowałem zestaw:

    • brewkit – Coopers Real Ale 1,7 kg,
    • ekstrakt słodowy – jasny Bruntal 1,7 kg,
    • drożdże Safale S-04.

     

    OG - 120

     

    Początkowa temperatura fermentacji: 21-220C.

    Drożdże zaczęły pracować jak szalone po ok. 7 godz. Wtedy temperatura wzrosła do 240C, mimo że termometr rtęciowy obok fermentatora nadal wskazywał 220C.

    Po niecałych trzech dobach w rurce zapadła cisza. Wydawało mi się, że za wcześnie, więc zadałem na Forum pytania o skoki temp. i krótki czas fermentacji; odpowiedzi mnie uspokoiły - http://www.piwo.org/topic/8055-skoki-temperatury-fermentacji/ ; http://www.piwo.org/topic/8105-s-04/

     

    Rozlew do butelek przeprowadziłem 24.11.2012r. (sobota)

    Po raz pierwszy odkażałem butelki roztworem oxy. Kupiłem sobie taki spryskiwacz ciśnieniowy, który ktoś na Forum polecał - spisał się świetnie.

    FG – 20, co oznacza że piwko ma ok. 5,1% alk.

    Przy kapslowaniu spotkała mnie niemiła niespodzianka - urwałem szyjkę jednej z butelek. Czytałem, że przy użyciu Grety tak się zdarza, ale piwa szkoda...

    Po pięciu dniach przetrzymywania w temp. pokojowej wyniosłem piwo do piwnicy (ok. 170C)

    Degustacja - 22.12.2012r.

     

    No a dzisiaj zabutelkowałem warkę Nr 4 - Coopers Oryginal Stout.

     

    O nim potem, teraz ważniejsza informacja. Dzisiaj postanowiłem, że to była ostatnia moja pucha. Większość sprzętu już mam, brakuje mi jeszcze garów i kilku drobiazgów. Co prawda ciągle kasy brak, ale nawet jak miałbym sobie zrobić przerwę w warzeniu, to następna warka będzie z zacieraniem. Howk!

  7. Służę przepisem, wg którego od lat robię świąteczny makowiec. Jest to czysty makowiec - bez ciasta. Nie każdy tak lubi, ale dla mnie właśnie taki jest szlachetniejszy.

    Składniki:

    • mak - 20 dkg,
    • mleko 3,2% do gotowania maku,
    • cukier - 20 dkg,
    • masło - 1/2 kostki,
    • jajka - 5 szt.,
    • miód - czubata łyżka,
    • bułka tarta - łyżka,
    • proszek do pieczenia - 1/2 łyżeczki,
    • olejek rumowy - do smaku,
    • bakalie - wg uznania ale raczej dużo (przecież to święta)

    Wykonanie:

    1. Dzień wcześniej mak gotować w mleku do miękkości i pozostawić na noc do wystygnięcia.
    2. Nazajutrz mak mocno odcedzić. Ja to robię w płóciennej szmatce i mocno "wykręcam".
    3. Mak zetrzeć w mikserze lub dwukrotnie zmielić w maszynce.
    4. Masło, miód, cukier, żółtka rozetrzeć w makutrze na jednolitą masę, dodać mak i utrzeć.
    5. Dodać pianę z białek ubitą na sztywno, bułkę tartą i proszek do pieczenia.
    6. Dodać bakalie i dokładnie wymieszać.
    7. Masę wlać do foremki wyłożonej papierem do pieczenia i piec w temp. 180oC (grzałka góra i dół) aż do zrumienienia.

    Jak dla mnie pycha!

  8. No to kolej na założyciela wątku. Cieszę się, że wypowiedzi ekspertów pozwoliły mi wzbogacić swoją wiedzę na interesujący mnie temat. Dziękuję wszystkim, ale szczególnie jacerowi. Gdyby nie jego wpis, to temat zapewne skończyłby się na tym, że Gold Ekspert bnp postawiłby mnie do kąta, a ja na zadane pytania nie uzyskałbym odpowiedzi.

    Nie chciałbym uogólniać, ale wielokrotnie spotkałem się tu z wypowiedziami pod adresem różnych mniej doświadczonych uczestników Forum, kojarzących się jako żywo z "nie zadawaj głupich pytań", które słyszy dziecko od zniecierpliwionego rodzica.

  9. Co chcę osiągnąć to chyba oczywiste ;) . Jeżeli czytam o drożdżach, których jeszcze nie używałem, że słabo flokulują, a nie przepadam za mętnym piwem, to szukam sposobu, żeby je sklarować. Jak rozumiem z Twojej wypowiedzi chłodzenie jest nieskuteczne. Tego właśnie od bardziej doświadczonych chcę się dowiedzieć - czy to coś da, czy lepiej sobie darować fatygi. Tymczasem jak widać opinie są podzielone...

  10. W charakterystyce drożdży Danstar Windsor znalazlem taki zapis: "Szczep nieflokulacyjny, ale opadanie drożdży może być wzmożone schłodzeniem i użyciem środków klarujących i karuku."

    Moje pytanie: jak w tym celu stosować chłodzenie brzeczki? Załóżmy, że fermentacja będzie przebiegać w temp. ok. 18-19oC. Na jak długo ją schłodzić, do jakiej temperatury i kiedy - pod koniec burzliwej czy na cichej?

    Na ile ten zabieg jest skuteczny?

  11. Do planowanego Stouta kupiłem drożdże Danstar Windsor. W saszetce, która ma datę ważności 2015r. jest zbita na kamień gruda. Inne drożdże dotychczas przeze mnie stosowane miały wyraźnie sypką konsystencję w saszetce. Czy to skamienienie windsorów jest normalne? Jak taki kamień uwodnić przed zadaniem?

  12. Nie wiem czy ktoś na tym forum miał odwagę się do tego przyznać, ale ja jak czytam opisy piwa, te "banany", "goździki", i inne stylistyczne esy-floresy, to, jako początkujący piwowar, podejrzewam się o daltonizm smakowy (i węchowy też). Toż to czysty barok! Do tej pory wydawało mi się, że jestem samokoszem - fakt, że bardziej chodziło o jedzenie niż picie (piwa). Może to subiektywne odczucie, ale jestem smakowcem. Wielu ludzi dziwi się, że za pomocą smaków opisuję... rodzaje bólu. A tu taki zonk: smak mineralny??? O Jeeeezu...

    P.S. Tylko się ze mnie nie śmiejcie :ble:

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.