Skocz do zawartości

harcerski

Members
  • Postów

    135
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez harcerski

  1. Zmagam się z podobnym problemem, i to pomimo tego, że zacieram w 100% na słodko - w temp. 72-75st.

    Zbierając skrawki informacji doszedłem do następujących wniosków:

    - słody karmelowe w jakimś tam stopniu są już scukrzone i kiedy zaczniemy na nie działać aktywną beta- i alfa-amylazą (która działa losowo i również produkuje trochę cukrów prostych) to dekstryny ze słodu karmelowego będą cięte na cukry fermentowalne. Tak więc profil cukrów fermentowalnych-niefermentowalnych pochodzących ze słodu karmelowego się zmieni.

    - chcąc zachować jak najwięcej dekstryn "karmelowych" trzeba by słody karmelowe zacierać:

    a. w jak najwyższej temp., nawet ok 78st. (co wynika z podlinkowanego artykułu), aby b-amylaza była już nieczynna

    b. jak najkrócej, tylko tak długo, aby a-amylaza pocięła niescukrzoną, resztkową, "karmelową" skrobię

    - tak jak zasugerował Undeath, trzeba by rozważyć rezygnację ze słodów karmelowych na rzecz dekokcji (ew. odwróconej dekokcji), ponieważ nie mamy wpływu na ich profil cukrowy (słody są już zatarte), a jeszcze go dodatkowo "psujemy"

     

    Niestety pomimo intensywnych poszukiwań nie natrafiłem dotąd na dosyć istotne dane:

    - ile procentowo a-amylaza produkuje cukrów prostych?

    - jaki jest skład chemiczny różnych słodów karmelowych (ile skrobii, dekstryn, maltozy, skarmelizowanych cukrów itd)?

     

    Czy ktoś się orientuje może gdzie można znaleźć odpowiedź na powyższe pytania?

     

    Kamil

  2. Piłeś kiedyś utlenione piwo? Jak nie to kolejne jakie uwarzysz przelej na cichą ot tak, z wiadra do wiadra. Smacznego...

     

     

    Oczywiście to tylko teoria, ale gdyby natlenianie przerwać w odpowiednim momencie, to być może drożdże zużyłyby tlen dojadając resztki alkoholu?

     

    Kamil

  3. Przy ostatnim warzeniu wypróbowałem kolejną metodę - zawieszona bawełniana torba nad dużą miską - pomysł zaczerpnięty z BIAB.

    Działa rewelacyjnie, choć były drobne problemy. Najbardziej mnie zdziwiło, że od razu zaczęła lecieć klarowna brzeczka.

    No i młóto odsącza się do sucha.

    Kamil

  4. Drożdże mają enzymy, które pozwalają im wykorzystać etanol jako źródło węgla, ale podejrzewam, że aby tak się działo stężenie etanolu w środowisku musi być niskie 1-2%.

     

    To w sumie by pasowało do koncepcji niskoalkoholowego piwka - zastanawiam się, czy mogłoby to działać następująco:

     

    - uwarzyć słabą, niskofermentowalną brzeczkę, np. 8Blg - zacierać na słodko, aby uzyskać odfermentowanie ok. 50%

    - pozwolić drożdżom przefermentować brzeczkę, w wyniku czego powinny wyprodukować ok. 2% alkoholu

    - zacząć dostarczać tlen, aby drożdże zaczęły zjadać alkohol (?)

     

    Gdyby faktycznie tak to działało, można by robić "normalne", tzn. o w miarę wysokim ekstrakcie, ale bezalkoholowe piwa!

    Pojawiają się jednak pytania:

    1. Czy drożdże są w stanie zjeść cały alkohol, czy tylko część?

    2. Jak szybko zjadają alkohol? Bo nie wiadomo po jakim czasie należałoby przerwać proces.

    3. Ponieważ w obecności tlenu intensywnie by się namnażały, budując nowe pokolenia ze składników zawartych w brzeczce, zastanawiam się, czy nie przejadłyby czegoś, co ujemnie wpłynęłoby na smak?

     

    Kamil

  5. Zamierzam niedługo wziąść na warsztat filtrator z oplotu, mógłbyś napisać szczegółowiej jak zaślepiłeś koniec węża?

    Zdaje się, że wsadził tam jakąś grubą śrubę i uszczelnił silikonem. W razie czego mogę zrobić fotkę, jak wrócę do domu. Ale z tego co się orientuję, oplot wystarczy zagiąć kombinerkami, to nie musi być super szczelne.

    Kamil

  6. Eh, chyba nie ma o czym opowiadać - całość trwała potwornie długo, i na przyszłość na pewno więcej niż jednowarowej nie będę robił.

    Notatki jakieś mam, ale ze względu na absurdalnie długi czas aż wstyd byłoby się tym "chwalić" (ew. wyślę Ci na PW, ale uprzedzam, baardzo szkicowe).

    Poza ponadprzeciętną wydajnością potrójna dekokcja to w świetle mojego eksperymentu same wady - już po 2 gotowaniu z młóta zaczął robić się muł,

    filtracja drastycznie zwolniła, po 3 ledwo ciurkało. Ale przynajmniej był to dobry test dla węża prysznicowego i siatki :)

    Kamil

  7. Taka propozycja chyba jeszcze nie padła więc ze swojej strony mogę polecić wąż prysznicowy owinięty luźno poliestrową (albo nylonową, już nie pamiętam) siatką na komary.

    Daje radę nawet po trójwarowej dekokcji, kiedy z młóta zrobiło mi się błoto. Dodatkowo słody były maksymalnie drobno ześrutowane.

    No i jest to chyba jeden z najtańszych i najprostszych do wykonania filtratorów.

    Kamil

  8. Raczej nie ma sie czym przyjmować.Jednak odczas podgrzewania od 36 do wrzenia sporo skrobi ulegnie hydrolizie. Na pewno znacznie więcej niz przy zatarciu w 72°C.

    Żeby tego uniknąć planuję po zlaniu brzeczki z enzymami zalać młóto wrzątkiem - wtedy będę startował z ok. 80°C.

     

    Martwi mnie tylko wlewanie roztworu z enzymami o temp 36° do gorącego dekoktu - gdyby obie substancje były płynami to mniej więcej wiadomo jaką się uzyska temperaturę, np. mając po 10l obu: (100°+36°)/2 = 68°C. Ale jaką pojemność cieplną ma dekokt z rozgotowanym słodem to nie mam pojęcia. Chyba na początek przetestuję mini warkę 5-10l.

    Kamil

  9. No właśnie. Chciałbym zminimalizować czas działania enzymów, nawet w tych 36°C.

    Stąd pytanie, jaki czas jest wystarczający, żeby w roztworze znalazła się wystarczająca ilość enzymów do konwersji przegotowanego zacieru?

    Chyba, że przy czasach rzędu 20-40min w 36° tak mało cukrów ulega pocięciu, że nie ma się tym co przejmować.

    Kamil

  10. Choć działanie a-amylazy na łańcuch skrobi jest losowe to wytwarza ona także maltozę a i b-amylaza wydaje się wykazywać resztki aktywności przez pewien, oczywiści krótki, czas nawet w 72°C

    Czyli trzeba pilnować krótkiego czasu zacierania, inaczej nie da rady.

    Wracając do koncepcji odwróconej dekokcji, czy możesz potwierdzić, że 30min (a może krócej?) wystarczy na uwolnienie enzymów ze słodu?

    I czy w temp. 36°C enzymy są nieaktywne? Bo mam wrażenie, że tak szybko to ja tego "Piwowara" nie zdobędę...

    Kamil

  11. Tak, masz całkowitą rację, również z tym zmarnowanym czasem:)

    Chodziło mi poznanie różnych technik piwowarstwa i ich wpływ na smak. A dekokcji spróbowałem, bo przy poprzednich próbach uzyskiwałem wydajność dużo niższą od wzorcowej. No i jak dotąd nie byłem zadowolony z efektu końcowego - stąd dwukrotnie wyższy ekstrakt początkowy. I coś czuję, że przy wyższych Blg względem oryginalnego przepisu zostanę. Ale dalej przyświeca mi główna idea harcerskiego - jak najmniej alkoholu przy jak największej treściwości.

    Jak widać nie jest to łatwe, jeśli się dobrze nie rozumie teorii.

    Kamil

  12. Dzięki za podpowiedź!

    Podoba mi się ten sposób. Czy dobrze rozumiem, że ta temp., w której "jeszcze konwersja skrobi nie zachodzi" to 44-46°C? W takim razie dlaczego w twoim przepisie trzyma się zacier w tej temp. przez 40min?

    Co do drożdży, to zdaję sobie sprawę, że jedne szczepy odfermentowują niżej, a inne wyżej, ale czytając forum, mam wrażenie, że ma na to wpływ tyle czynników, że na dobrą sprawę jest to loteria.

    Kamil

  13. No tak jest, że dekokcja wpływa korzystnie na wydajność i poprawia rozkład skrobi a mocno słodkie zacieranie to zawsze niska wydajność.

    Tak, teraz już to rozumiem.

     

    Nie muszisz przecież stosować dekokcji trójwarowej, wtedy jest krócej.

    Obawiam się, że nawet 1warowa może trwać za długo. Przy zacieraniu jednotemperaturowym już po 20-30min próba jodowa jest negatywna.

    Czyli wychodzi, że trzeba by odebrać zacier po 10min od rozpoczęcia zacierania, żeby wyrobić sie w 30-40min.

    Załóżmy, 10min na podgrzanie, 10 gotowanie, zwrot dekoktu i trzeba dać czas enzymom na przerobienie uwolnionej w dekokcie skrobii.

    Nawet z grubsza licząc może być ciężko.

     

    Kamil

  14. Dziękuję za odpowiedź!

    Napisałeś, zanim zdążyłem wysłać mojego posta:)

    Jeśli chodzi o "dekokcję jednotemperaturową" to robiłem w ten sposób, że po gotowaniu dekoktu, przed powrotem do reszty zacieru, dolewałem do garnka zimnej wody, żeby ustalić temp. w granicach 72-74st, i dopiero tak schłodzony dekokt dodawałem do zacieru. Dzięki temu temperatura całości nie zmieniała się.

    Kamil

  15. Ponawiam pytanie, teraz bardziej od strony teoretycznej:

     

    Czy enzymy po pocięciu skrobi, jeśli nie zostaną zdezaktywowane, dalej będą cięły cukry złożone na prostsze? Przy założeniu oczywiście, że temperatura zacieru/brzeczki spada. Jeśli tak się dzieje, to czy po odpowiednio długim czasie, w zacierze/brzeczce, zostaną same cukry proste?

    Teraz pytanie z czystej fizyki (albo chemii) - jeśli mamy kilogram roztworu z samymi cukrami złożonymi, o ekstrakcie x, to czy po rozłożeniu wszystkich cukrów na proste, ekstrakt roztworu się zmieni, czy pozostanie taki sam?

     

    Kamil

  16. Bardzo dziękuję za pomoc!

    Czyli przy obecności alkoholu ok 2-2,5% wynik jest zaniżony o ok. 1Blg, do tego 1Blg ew. błędy pomiaru i ekstrakt pozorny się mniej więcej zgadza.

    Wprawdzie piwko fermentowałem w 4 baniakach po wodzie, więc blg mierzyłem 4x i za każdym razem wychodziło to samo - na dodatek pomiar polegał na wrzuceniu balingometru do baniaka (nie przykleja się do ścianki menzurki), czyli raczej dosyć wiarygodnie.

    A może powinienem "winić" dekokcje trójwarową? Do tego zacieranie trwało w sumie kilka godzin, i nie robiłem mash-out'u.

    Czy nie zdezaktywowane enzymy mogły ciąć dekstryny niefermentowalne na krótsze cukry, zanim podgrzałem brzeczkę?

    Kamil

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.