Skocz do zawartości

radekam

Members
  • Postów

    73
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez radekam

  1. A tak po prostu. Lubię te liczby. Są fajne. No i wolę kapsle z wody wyjmować pęsetą niż rękoma.
  2. To i ja dodam coś od siebie. 1. Beczki do fermentacji po użyciu jak najszybciej myję ajaxem w proszku, płucze wodą i zalewam piro (tak z 1,5 ltr na beczkę 60 ltr). Zakręcam szczelnie dekiel beczki, pomacham nią trochę i wynoszę do piwnicy. Przed użyciem po prostu wylewam piro i zostawiam do ocieknięcia. Po ok 0,5 roku piro traci swój zapach i robi się żółte - wtedy je po prostu wylewam. Ajax mimo że to proszek jakoś nie rysuje mi beczki. W ten sposób beczki są w ciągłej gotowości do użycia. 2. Wężyki przed użyciem myję w ciepłej wodzie z płynem do naczyń, dwukrotnie puszczam przez nie ten płyn, jednokrotnie płuczę wodą i wsadzam do 2 ltr plastikowej butelki po napojach z piro starając się aby wężyk był w środku wypełniony tym piro. Tak na ok 30 min. Końcówkę wężyka wyciągam czystą pęsetą i nie dotykając do części mającej być zanurzonej w piwie wkładam go do niego. 3. Butelki po wypiciu piwa płuczę w wodzie i wstawiam pod stół. Jak się ich nazbiera większa ilości myję je w gorącej wodzie z płynem do naczyń. Myję je w środku i na zewnątrz. Po wymyciu stawiam je do góry nogami do krat (plastikowych transporterów) i wynoszę do piwnicy. Przed nalewem płuczę je ciepłą wodą, przepłukuję piro i znowu stawiam do góry nogami do krat. Są już gotowe do rozlewu. 4. Kapsle przed użyciem gotuję w garnku przez 15 - 30 min. W czasie kapslowania wyjmuje je pojedynczo z garnka wygotowaną pęsetą starając się nie dotykać powierzchni wody, ani kapsla wnętrza rękami. Kładę je pęsetą na butelkę. 5. Pipetę do pobierania próbek przed użyciem "wymaczam" przez 15 min w plastikowej butelce z piro. Oczywiście myję ją przed i po użyciu w wodzie z płynem No i kilka zasad: 1. Nic nie wymoczonego z piro (prócz kapsli) nie ma u mnie kontaktu z piwem. 2. Bez potrzeby nie zaglądam do fermentatora. 3. Fermentator jest otwarty tylko wtedy, gdy jest to absolutnie konieczne. 4. Nad otwartym fermentorem nie macham rękami, nie przenoszę naczyń ani innych przedmiotów tak aby nic do niego przypadkiem nie wpadło. Jak kaszlę lub kicham staram się wyjść z pomieszczenia, bądź co najmniej odwracam twarz. 5. Przed zlewaniem lub rozlewem staram się wytłuc muchy i inne latające robactwo. Zamykam okno. 6. Próbki pobieram tak, aby ewentualna kropla kapiąca z pipety nie wpadła do piwa. Pipetą nie dotykam ścianki naczynia do którego ją zlewam. 7. Wszelki przypadkowy kontakt wężyka, pipety, kapsla czy wnętrza fermentora i jego pokrywy z innym przedmiotem absolutnie je dyskwalifikuje jako dopuszczone do kontaktu z piwem i jest powodem do ponownej sterylizacji. 8. Gęstwę pobieram sterylną łychą do sterylnego słoika z sterylną pokrywką. Przepłukuję ją świeżo otwartą wodą mineralną. 9. Od momentu wyłączenia palników pod garem z brzeczką, traktuję ją jak materiał podatny na zakażenie zgodnie z ww zasadami. Chłodnicę wygotowuję w niej przez ostatnie 15 min warzenia. Nie wiem czy to dobrze czy źle, ale piro uważam za środek nieszkodliwy - nie płuczę po nim. Stosują powyższą procedurę i te kila zasad uzyskałem to że od lat NIGDY NIE MIAŁEM KWACHA (prócz początków mojego piwowarzenia, kiedy to jeszcze robiłem górniaki i w środku lata, przypadkiem została odkryta pokrywka fermentora i zalęgły mi się w nim muszki owocówki).
  3. Ja proponuję NA20 http://www.termoregulatory.pl/sterowniki_chlodnicze.php RT2C chodził ze 2-3 lata i zaczął głupieć. Znajomy magik zmienił przekaźnik, ale nie na długo to pomogło. Z tego NA20 jestem bardzo zadowolony - musiałem mu tylko zrobić obudowę. Kupiłem go za ok 100 zł.
  4. U mnie latem w piwnicy potrafi dojść nawet do 27 °C. Wg mnie dolniakom to nie szkodzi.
  5. Oho widzę że impreza przesuwa się w stronę Siedlec. A swoją drogą Sterdyń to piękna okolica. Rodzinne strony mojego dziadka i taty. W bezpośredniej okolicy do obejrzenia jest gorzelnia w Paulinowie (nieczynna). A w promieniu kilkudziesięciu kilometrów: - Pałac w Korczewie - Drohiczyn (miasto koronacyjne) z licznymi kościołami, cerkwią i pięknym widokiem ze skarpy - Ciechanowiec (fajny skansen z żywymi zwierzętami) - Węgrów i Liw - Treblinka (dla ludzi o mocnych nerwach) Szczerze polecam tą okolicę. No i postaram się przyjechać z piwkiem, a w razie potrzeby z klamotami do warzenia.
  6. Może i za mało. Ja tam się nie znam. Ale wtedy hells zszedł mi do ok 3 Blg. Jak dla mnie starczy. No i oczywiście napowietrzałem brzeczkę. Lejąc środkowym strumieniem przez wężyk i niosąc beczkę z kumplem do piwnicy - a że schody wąskie i późna pora była , to też się trochę ta beka wytargała.
  7. Nic. Piwo zacznie fermentować. Problem jedynie jest w tym' date=' że ciągle napowietrzana brzeczka po fermetnacji nie smakuje zbyt przyjemnie i w wypadku dużych starterów może mieć wpływ na smak gotowego piwa.[/quote'] Mój starter miał ok 1,5 litra i poszedł w całości do beczki. Fakt, w beczce było ze 60 ltr brzeczki. I mimo swojego smaku, nie przypuszczam aby jakoś szczególnie źle wpłynął na piwo.
  8. No i ja chętnie bym wpadł. To w sumie dawne siedleckie.
  9. Ja sprawdzam gotowość startera z mieszadła po smaku. Na ten sezon robiłem Munichy i po 3 dniach kręcenia był w smaku wodnisty i dosyć paskudny. No i zero zapachu alkoholu - znaczy był gotowy. Potem to wszystko zabełtałem i wlałem do brzeczki. Z jednej saszetki na której była data "sierpień 2009" ukręciłem w listopadzie 2010 starter na 60 ltr nastawu. Fermentacja ruszyła na drugi dzień. Piwo wyszło ok.
  10. Może i tak, nie przeczę. Jednak jak dotychczas moje piwa się z czasem nie psują - wręcz na odwrót - polepsza im się. A co do tlenu w butelce, to przy rozlewie staram się aby w tej butelce była piana, co pozwala mi żywic nadzieję (być może błędną) że wypchnie ona powietrze z szyjki. Wg większości koleżanek i kolegów moje postępowanie będzie prawdopodobnie nie zgodne ze sztuką, ale cóż - każdy robi po swojemu.
  11. no do chmielenia. Tylko' date=' że w przypadku takich materiałowych to chyba szybciej by było samemu z firanki zrobić [/quote'] Acha. A nie prościej rzucać chmiel prosto do gara?
  12. Siedlce przenieśli na Dolny Śląsk? :( To Liwiec jest na Dolnym Śląsku?
  13. Witam sąsiada znad Liwca. A tak w ogóle po co komu te siatki??
  14. No ja tam w sumie się nie znam, ale ostatnie marcowe czy helles (jak zresztą każde inne) przeniosłem od razu po zabutelkowaniu do piwnicy. I bynajmniej nie za bardzo przejmuję się kwestią nagazowania piwa - kwestia czasu. Na podstawie doświadczenia wiem że do ok 65 ltr piwa (takie warki robię) należy dodać 450 gr glukozy. Po pół roku takie piwo będzie nagazowane w sam raz jak dla minie. Przy 600 gr glukozy były samowybuchające granaty, przy mniejszej ilości trzeba było z rok czekać na nagazowanie. A co do dodawaniu drożdży do refermentacji to moim zdaniem laika prościej jest zapomnieć o piwie na jakiś czas i poczekaś spokojnie aż się nagazuje. No chyba że ktoś nie zrobił sobie zapasów i ma ochotę napić się piwa - niech o tym w piwnicy zapomni i kupi sobie żywca, lecha czy inna warkę. - Smacznego:ble:
  15. Lata temu kupiłem słód w workach "wyściełanych" w środku folią. Ze 3 lata z niego korzystałem. Leżał sobie w tych workach w garażu na podłodze. I nie zauważyłem jakiś znaczących spadków jego jakości. I chociaż narażę się pewnie na gromy, to proponuję olać kwestię jego przechowywania - zwłaszcza słodów nieaktywnych (tzn innych niż pilźnieński, monachijski, pale ale czy wiedeński). Tzn postaw je w spokoju na półce i korzystaj w miarę potrzeb.
  16. Dzięki za rady, ale póki co wszystko działa dobrze i dolniaki wychodzą jak dolniaki - znaczy z temperaturą jest ok. A po za tym obecnie zajmuje się konstruowaniem nowego filtratora z naciętych rurek miedzianych - stary jest ciut mało wydajny. Ale to już inna bajka.
  17. Odpowiedź standardowa: Jak postoi w butelce z pół roku to się wyklaruje.
  18. Pewnie tak, aleczujnik ma tendencję do odklejania się i mógłby nawet 3 tygodnie majtać się w powietrzu jak się odklei (jak byłem na wakacjach to helles sobie stał na cichej bez zaglądania). A po za tym od beczki do brzegu lodówki może będzie max z 7 mm.
  19. Wg mnie niemożliwe. Butelki zawsze płuczę pirosiarczynem i nigdy takiego zapachu w nich nie było.
  20. Miałem podobny problem z lodówką - utrzymywała wyłącznie temperaturę ok 0 st C. Problem rozwiązał RT-2C - lodówka jest do niego podłączona, a czujnik temperatury jest przyklejony taśmą w jej wnętrzu. Wchodzi do niej beczka 50 ltr. Więcej w moim wątku na browar.biz : http://www.browar.biz/forum/showthread.php?p=872979#poststop Szczególnie w poście z 23-10-2009
  21. Jak w temacie. Ja raz nie mogłem się zebrać aby butelkować i stało sobie 2,5 - 3 miesiące. To był lager, stał zamknięty, w lodówce, w spokoju w temp ok 5 st C. Oczywiście nic mu się nie stało . A jak u koleżanek/kolegów? Czytałem gdzieś że ktoś trzymał tak pół roku - ale kto i gdzie - nie pomnę.
  22. Fakt. Pomieszło mi się. To nie były 3 miesiące. Jak czytam notaki to robino je 07-05-2010 i zabutelkowano 18-08-2010. Daty zlania na cichą brak (z lenistwa nie zapisałem). To było marcowe robione techniką HG, zatem na burzliwej stało ze 3 tygodnie. W 50-cio ltr beczce. W lodówce.
  23. Twoja wola. U mnie raz stało na cichej 1 tydzień, a innym razem ze 3 miesiące - bo się jakoś nie mogłem zebrać żeby butelkować. Ale im dłużej stoi to z reguły jest klarowniejsze. I w związku z tym że pewnie w butelkach długo nie postoi - będzie smaczniejsze.
  24. Ja filtruję w lodówce turystycznej filtratorem z ponacinanych rurek miedzianych (sprzęt ma swoje lata ale nadal działa doskonale). Ponieważ lodówka ma pojemność ok 25 ltr, cały zacier się w niej nie mieści - dodaję go do filtratora w czasie spuszczania pierwszej porcji brzeczki. Po zapełnieniu młótem, do filtratora wchodzi tylko ze 2 ltr wody - leje ją zatem powoli starając się oby młóto było ciągle przykryte. Szybkość wypływu brzeczki reguluję zaworkiem na rurce miedzianej. Zwracam do filtratora ok 2 ltr mętnej na początku brzeczki przedniej i oznaczam jej Blg. Stosuję wysładzanie ciągłe z przerwami. Tzn ze 3 lub 4 razy w ciągu filtrowania porządnie mieszam zawartość filtratora - mętną brzeczkę w niewielkiej ilości oczywiście zwracam. Kiedy osiągnę ilość ok 2 cm poniżej brzegu gara w zasadzie kończę wysładzanie i oznaczam Blg brzeczki oraz tego co jeszcze płynie z filtratora. Jeżeli te wody wysłodkowe mają jeszcze jakieś sęśne Blg (niekiedy to się zdarza) to wysładzam dalej od oddzielnego garnka - przydadzą się one do dolania do brzeczki po jej odparowaniu. I nigdy nie liczę ile wody używam do wysładzania - nie chce mi się - filtruję jak koledzy aż do uzyskania żądanej objętości. Granulat chmielowy należy dodawać małymi porcjami i powoli - nie wykipi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.