
pogo
Members-
Postów
469 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Nowości
Receptury medalowe
Profile
Forum
Galeria
Pliki
Blogi
Wydarzenia
Sklep
Collections
Giełda
Mapa piwowarów
Treść opublikowana przez pogo
-
Przepraszam, że komentuję własny post, ale chcę wyrazić opinię o własnym piwie udając cokolwiek niezależnego. Jak się otwiera butelkę jest bardzo fajny korzenny aromat. Niestety ten element łagodnieje z każdą chwilą i staje się średnio wyczuwalny po ok 10 minutach. On wciąż tam jest, nowe osoby wchodzące do pokoju od razu go czują... ale przyzwyczajamy się do niego strasznie szybko W smaku gorycz zdominowała wszystko, ale, bez względu na jej źródło, wszystko smakuje jakby to było wina kardamonu. Nie ma go tam aż tyle by był głównym źródłem,.... musiał oszukać wszystkich. I tak mi się podoba. Spożywam je z przyjemnością i nie będę się wstydził przed znajomymi. Osobiście polecam nieco mniej kardamonu (nie wiem ile mniej), ze 100g mniej herbaty i więcej imbiru (jakieś 8g zamiast 6) - oczywiście wszystko w przeliczeniu na wasze wybicie i gust. I oczywiście herbata wprowadziła przerażającą ilość tanin. Jeśli ich nie lubicie, to nawet nie próbujcie tego robić. BTW. jestem beznadziejny w przyprawy, kopiowałem skład (znaczy losową część, która mi się podobała) przyprawy do piernika. Ocena, że goryczka jest z kardamonu jest od kumpla, który przynajmniej umie cokolwiek ugotować i przyzwoicie piecze...
-
Szału nie ma. Pewnie źle dobrałem ilości/proporcje... czy cokolwiek Głównym problemem jest, że ma świetny aromat i rozczarowujący smak... Choć w sumie, w temperaturze pokojowej sporo zyskuje. Ilość zużytej herbaty jest około 3 razy wyższa niż to, co chcecie mieć w kubku w przeliczeniu na objętość. Przejdźmy do receptury: https://brewdo.blogspot.com/2025/04/76-herbatka-korzenna.html BTW... zużyłem wadliwą herbatę, gdzie chyba gdzieś w magazynie zaciągnęła aromat przypraw do jakichś zup czy innych takich... podobny do jakiejś Magi czy innej Vegety. Nie było w herbacie żadnych obcych "ziaren" i chyba wszystkie problematyczne aromaty wyparowały przy fermentacji. Pewnie coś było nie tak z przechowywaniem u dystrybutora. Słód Pale Ale - Viking - 3 kg Słód Special B - 1 kg Słód żytni - Viking - 0,5 kg Słód melanoidynowy - Weyermann- 0,25 kg Chmiel Zula - 11,5% A-A - 150 g Chmiel Amora Preta - 10% A-A - 150 g Herbata Black Needle - 300 g Herbata Golden Monkey - 100 g Cynamon - 1 spora laska (10 g) Goździki - 6 sztuk Imbir świeży w plasterkach - 6 g Kardamon - 0,5 łyżeczki Gałka muszkatołowa - pół ziarna Jałowiec - 4 jagody Drożdże T-58 Wiem, że po takim czasie nieobecności, wszyscy liczyliście, że już nie istnieję... ale muszę was rozczarować... Zacieranie: Wszystkie słody na raz. Golden Monkey dodana przy drugiej przerwie. 60' - 65-62°C 15' - 74-73°C Wygrzew - 78°C i filtracja Chmielenie: Gotowanie 1h. - 60' - 50 g Amora Preta - 20' - 50 g Zula - 5' - przyprawy (rozdrobnione) i 100 g Black Needle - 0' - 50 g Zula + 50 g Amora Preta + 100 g Black Needle + "zaparzona" na zimno Black Needle (100 g, ale nie wiem ile wody, stała w lodówce całą noc) - na cichą - 50g Zula + 50g Amora Preta Uzyskałem 24 litry brzeczki o ekstrakcie 11,5 °Blg. Fermentacja: Temperatura ustawiona na 18 °C. Na koniec jest 4,5 °Blg, co daje jakieś 4 % ABV.
-
Jak ktoś się bardzo boi o to szkło, to wystarczy położyć na wierzchu kawałek sklejki, by bardziej równomiernie rozłożyć nacisk i spokojnie wytrzyma nawet 30kg. Osobiście zaufałbym sklejce 6mm. Przy 12mm sklejce byłbym gotowy na tym usiąść (gdybym się zmieścił w lodówce).
-
Jakie drożdże dokończa fermentację Barley Wine?
pogo odpowiedział(a) na pogo temat w Wsparcie piwowarskie
No dobra... pobrałem próbkę, zmierzyłem. Zeszło z 26°Brix na 9°Blg, czyli według tego kalkulatora https://brewness.com/calculator/pl/abv już przekroczyłem 11%, Tak wiem, powinno się mierzyć tym samym, ale mam to gdzieś, przy domowym warzeniu nie ma to takiego znaczenia. I nie wierzę pomiarom Brix, bo często zmiana o 0,2° robi dużą zmianę po przeliczeniu, a moje oko nie jest tak precyzyjne by liczyć te mikroskopijne kreseczki. Na powierzchni utrzymuje się gruby kożuch drożdży/piany (wygląda zdrowo), ale to o niczym nie świadczy. Jest dziwnie kwaśne, pewnie wdało się zakażenie, ale to nawet przyjemne. Obecnie przypomina mi sok pomarańczowy z wódką (oczywiście to nie to samo, ale najbliższe skojarzenie). -
Jakie drożdże dokończa fermentację Barley Wine?
pogo odpowiedział(a) na pogo temat w Wsparcie piwowarskie
WLP099 znam i lubię, ale tym razem szkoda mi kasy. To piwo miało przejścia podczas filtracji, więc i tak nie mam pewności czy będzie się nadawało do spożycia, chyba rozumiesz... Nottinghamy chyba są za blisko swojego limitu by bez porządnego rozruszania na coś wartościowego liczyć. A może ktoś w Warszawie ma gęstwę na zbyciu? (Jutro zapytam we właściwym miejscu). Masz na myśli g995? Rzeczywiście widziałem kiedyś wpisy o nich, ale nie mogłem sobie przypomnieć nazwy. Nigdy ich nie używałem, ale teraz przynajmniej wiem czego szukać. Teraz nie wiem czy lepiej szukać gęstwy czy opcji zakupu g995... Dzięki panowie (bez sarkazmu) -
Po kilku dniach fermentacji zorientowałem się, że źle dobrałem drożdże. Ekstrakt 26°Brix, zacierane na wytrawnie, więc spodziewam się ok. 11-12% alkoholu, a zadałem gęstwę M44, których limit to teoretycznie ok 10% (obstawiam, że w praktyce raczej 9% jest bezpieczne). Oczywiście bez pośpiechu pozwoliłem im przefermentować ile mogły (temperatura brzeczki w około 16,8-17,1°C - według mojego termometru). Minęły 3 tygodnie i sądzę, że najwyższa pora dodać im coś do pomocy (w sumie miałem to zrobić tydzień temu...). Teraz pytanie co? Zalecicie jakieś konkretne drożdże o raczej neutralnym profilu i dużej tolerancji? (US-05 nie ufam przy tych stężeniach alkoholu). Preferuję suche, najlepiej bez startera, choć wątpię by się dało... Nie pobieram próbki, bo nie chcę grzebać w piwie, mimo że przy tym alkoholu trudno o zakażenie. Jednak odciągnięcie próbki to większe wyzwanie niż wrzucenie czegoś do środka.
-
Chłodzenie piwa podczas fermentacji - wersja: nic nie mam, chyba spanikuję!
pogo odpowiedział(a) na pogo temat w Piaskownica piwowarska
Robiłem tak 3 piwa i jedno miało siarkę, ale to była mieszanka do Berlinera znana z tego, że lubi robić siarkę (to samo się stało w solidnej lodówce). Obecne piwo wciąż fermentuje. Podczas wymiany mrożonych butelek nie wyczułem żadnych podejrzanych zapachów. Te wahania, choć wyglądają poważnie to nie przekraczają 2 °C na bodę. -
Da się w ciągu mniej niż doby (powiedzmy 12h) zorganizować warunki do pilnowania temperatury piwa praktycznie za bezcen! Mając 60+ piw na karku i tak doprowadziłem się do takiej sytuacji, więc proszę bardzo, moje rezultaty (tak, mam problemy z dyscypliną). Najważniejsza dla nas jest zielona linia. Czerwona to temperatura otoczenia (zakłócona pracą lodówki obok), dwie niebieskie i żółta, to ustawienia termostatu, pomiar temperatury powietrza w lodówce i piwa w lodówce. Zielona natomiast, to pomiar temperatury piwa, które w lodówce się nie zmieściło... i na nim się skupimy. W czerwonym "kółku" jest okres fermentacji burzliwej (chyba, nie zaglądałem, oceniam po temperaturze) Żółte pionowe kreski to momenty, gdy zmieniałem butelki z zamrożoną wodą. Wiadro z fermentującym piwem jest w kartonie zgarniętym za darmo z marketu meblowego! Jest za duże, zupełnie zaniedbane jeśli chodzi o szczelność... Miałem przygotowane 4 butelki 1l. Wkładałem po 2. Czyli 2 zamarzają, 2 chłodzą piwo. Byłbym zapomniał... sposób pomiaru. Sonda włożona w wiadro mniej więcej w 2/3 odległości między brzegiem a środkiem wiadra, czyli miejsce, gdzie wydaje mi się, że będzie wynik najbardziej uśredniony dla całej objętości. W najwyższym punkcie temperatura osiągnęła 19,06 °C (pierwszy szczyt). Wiedziałem, że jest to moment do mocniejszego pilnowania... ale akurat zapomniałem, że trzeba wymienić butelki przed snem. No i lepiej byłoby mieć ich 6 (szczególnie, że zapomniałem o opcji "super freeze" w zamrażarce...) To jest co najmniej szósty raz jak robię coś takiego, ale pierwszy raz mam wykresy, które da się pokazać. Początkowo wycinałem otwory w brzegu kartonu i oglądałem termometr ciekłokrystaliczny przyklejony do wiadra i też się dało. Przez jakieś 2 takie warki miałem jednocześnie czujkę i naklejkę... i pokazywały to samo z dokładnością do 1 °C. Oczywiście jak macie lodówkę turystyczną, pudło ze styropianem, torbę z Glovo czy Ubera, to będzie trzeba rzadziej zmieniać butelki, ale zasada zostaje ta sama... Od nie pamiętam jak dawna zawsze mam jakieś zamrożone butelki, czasem używane do schłodzenia piwa w środku lata, gdy lodówka jest za wolna.... ale mam... I serio... nic nie macie, to chociaż zwykły karton, serio! da się! Jakby ktoś pytał: tym razem było na US-05 Mając bardziej pro lodówkę z termostatem nie użyłbym płynnych drożdży, bo szkoda kasy na ewentualność, że zapomnę na 2-3 dni, że muszę pilnować... tak, serio mam problemy z samodyscypliną.
-
Ale jeśli po gotowaniu wlałeś do tego samego wiadra bez przemycia tego czymś solidnym np. NaOH... Wiadro, w którym "kwasiłeś" piwo jest już pełne bakterii mlekowych i one zakwaszą każde kolejne piwo, w którym nie będzie dość chmielu, by je powstrzymać... Jeszcze gorzej jeśli kwasiłeś czymś innym, np Brettami.... Samo piwo pewnie wysterylizowałeś poprzez gotowanie, ale co z resztą sprzętu, z którym miało ono kontakt?
-
To ja mam takie pytanie na boku... jak liczy się wiek gęstwy? Dla przykładu: 1. mam piwo, które fermentuje 1 tydzień, zlewam na cichą, zbieram gęstwę i chowam do lodówki - czas start dla gęstwy 2. mam to samo piw, ale nie przelewam na cichą i zbieram gęstwę przy butelkowaniu, po 3 tygodniach - teraz czas start? Oba zestawy drożdży startowały razem, a w wieku gęstwy są 2 tygodnie różnicy? Serio, mimo 60 warek na karku wciąż tego nie ogarniam...
-
Dzięki, ale... Wiem, dlatego moim głównym pytaniem było: jak sobie z tym radzicie?
-
Mimo dość dużej liczby warek dopiero trzeci raz robię cold crush... I właśnie zauważyłem niepojące zjawisko. Możliwe, że było też wcześniej, ale nie zwróciłem uwagi. Otóż... gdy temperatura spadła poniżej 7°C (może wcześniej, ale nie zaglądałem) to znikła woda z rurki fermentacyjnej (mam taką "kieliszkową", "cichą"). Pewnie została zassana do pojemnika z piwem. To normalne? Nie to bym się specjalnie martwił. Fermentacja się skończyła, woda w rurce była z RO, a sama rurka też z zatyczką, potraktowana wcześniej spirytusem, więc myślę, że szanse na zakażenie są znikome... Ale i tak pewien niesmak zostaje... a przecież czasem daje się oleju, przy piwach, które muszą długo stać, a tego bym już zdecydowanie nie chciał mieć zmieszanego z piwem. Jak sobie z tym radzicie?
-
Ja tu widzę w sumie 4 warstwy: - piwo - piwo z drożdżami - drożdże żywe - drożdże martwe Ale zakładam, że autor myśli tylko o tych 2 na dole. Niestety ja się nie znam, nie doradzę... u mnie nigdy się tak ładnie nie rozwarstwiło, ale może dlatego, że u mnie piwa jest max na 10mm, więc nie mają jak popływać spokojnie nim się zaczną układać. Osobiście pozbyłbym się piwa z wierzchu i użył tylko jasnej warstwy, a i tej chyba jest za dużo, jeśli nie robisz jakiegoś bardzo mocnego piwa (zgaduję, bo nie jestem pewien czy dobrze rozpoznaję rozmiar słoika).
-
Dzięki. Woda wygląda na klarowną, choć zostawia żółto-pomarańczowe zacieki na armaturze, jakbym pozwolił temu narosnąć pewnie stałyby się brunatne. Może są tam i jedne i drugie jony... No to szukam filtrów utleniających. Jak rozumiem, powinienem go wstawić przed RO. Nie za, nie w środek, tylko przed. Mieszkam w bloku z miejską wodą, więc pewnie jest dość czysta. Nie wiem gdzie ja to upchnę, ale coś wymyślę...
-
Od jakiegoś czasu mam RO, niestety okazuje się, że w wodzie mam żelazo, którego to nie usuwa. Nie są to jakieś dramatyczne ilości jest to ledwo wyczuwalne w piwie (moim zdaniem), ale i tak trochę psuje smak. Wiem, że to z wody, bo ta prosto z kranu ma metaliczny posmak, po RO wydaje się jeszcze bardziej uwydatniony (pewnie przez redukcję innych smaków). Sposób działania RO jednoznacznie mówi, że nie poradzi sobie z żelazem. To nie sito molekularne, a coś, co działa bardziej na zasadach chemicznych i nie zrobi nic z jonami -3, do których należy większość żelaza. Mam praktycznie gołe RO, bez dodatkowej deminaralizacji czy remineralizacji. Czy ktoś miał doświadczenia z tym i jakieś rozwiązania? Czy filtr demineralizujący może coś dać? Ciekawe jak bardzo pokręciłem fakty...
-
Wiele zależy od tego, jaka byłą przyczyna laga. - za niska temperatura? - coś nie tak z jakością startera, lub ilością? - szok termiczny? - słabo natleniona brzeczka? Nie wiem jakie jeszcze mogą być przyczyny... przy czym pierwszy z wymienionych przeze mnie jest najmniejszym problemem. Jak rozumiem, jest to dolna granica dla tych drożdży, więc należy się spodziewać zwiększonego laga bez skutków ubocznych. Choć ja się boję, że może to być też 3, nie podałeś jaka była temperatura startera i brzeczki podczas zadawania. 2 i 4 uważam za mało prawdopodobne u Ciebie.
-
W takiej ukończonej kiszonce masz zaskakująco mało bakterii mlekowych. Nie znam przeliczników, ale może być trudno uzyskać rozsądne ilości i warunki to ich namnażania. Ale myślę, że się da. Brak tlenu, temperatura ok 42-45°C przez 2-3 dni i reszta "szkodników" ma ograniczone możliwości rozwoju. I jak będzie odpowiednia kwaśność w smaku to do gara na gotowanie i dopiero właściwe drożdże. Wciąż ryzykowne, ale moim zdaniem daje najwięcej szans na sukces... Lub kombinuj jak uważasz jeśli masz gdzieś koszty składników i spędzony nad tym czas... powyższy opis też ma na moje tak z 20% szans, że będzie kanał... Dodałem kiedyś suchego zakwasu chlebowego do wstępnie przefermentowanego piwa, ale tu nie ma co porównywać.
-
WLP099 dają radę teoretycznie do 25%... ale nie wiem jak... te 20-22% przeszło męki... Ale serio... świeża gęstwa ratuje takie sytuacje. Widziałem też drożdże dedykowane do refermentacji (Fermentis Safbrew F-2), ale nigdy ich nie używałem, nie mam pojęcia czego się spodziewać. Jakby się nie udało z gęstwą to jeszcze można spróbować zakręcić na mieszadle, ale wątpię by kolega @Kamiil Pejj miał obecnie takie możliwości. Niby robiłem to kiedyś w słoiku z akceptowalnymi wynikami, ale to było z 6 lat temu, nie pamiętam jak się to robi... i wtedy było do świeżej brzeczki, więc też nie wiem jak to porównywać. Gęstwa to jedyny pewniak... nie kombinujmy.
-
Świeża gęstwa czyni cuda. Polecam. Stosowałem w 2 piwach o bardzo złych rokowaniach... z czego jedno miało już wówczas 18% alko (tak ABV) i dodatek tych samych drożdży, które obok właśnie skończyły robić RIS-a, sprawił, że piwo doszło do ok 22% alko i pozbyło się zbędnej likierowej słodkości. BTW. przy takich stężeniach alko szacowania ile tego jest, są bardzo wątpliwe... błąd jest wręcz na poziomie +/- 3%, nie wiadomo któremu kalkulatorowi wierzyć.
-
Osobiście uważam, że to o niczym nie świadczy, bo: 1. jednak tam była ledwo 1/3 piwa 2. cold crush potrafi solidnie opóźnić nagazowanie 3. mogłem już wcześniej zepsuć kondycję drożdży i trzeba im jeszcze więcej czasu 4. znów... 1/3 piwa to duuużo więcej miejsca na gaz, ale też więcej tlenu, więc w sumie powinno być gorzej odczuwalnie I jeszcze jeden szczegół... wszystko jest w małych butelkach, a te mi nigdy nie strzeliły, choć raz mi z takiej strzeliło piwo z nich na wysokość ze 2 pięter (chciałem zatrzymać palcem, więc wiecie...) BTW. rozsypała mi się impreza sylwestrowa, więc już od 4 dni jestem w domu. Od razu wziąłem kilka piw, przestawiłem do wanny przykryłem plastikowym pudełkiem, by ograniczyć wysokość lotu. Nic nie strzeliło, wręcz jak próbowałem podnosić kapsle to trochę brak gazu. Jedno piwo sobie wrzuciłem do lodówki kilka godzin temu, teraz piję - za mało gazu. Piwo spędziło ze 2 czy 3 dni w cieple nim je schłodziłem (lodówce zajęło prawie 2 dni schłodzenie tego rozsądnie) Wciąż nie wykluczam bomby z opóźnionym zapłonem. Więc za 2 tygodnie butelki trafią na półkę, ale co najmniej jedno piwo tygodniowo i obserwacja czy nie robi się więcej gazu... wtedy zacznę delikatnie odbezpieczać. edit: Nie na półkę a do szuflady, Nie lubię tam kłaść, bo niewygodnie, mniejsza szansa, że coś poleci gdzieś dalej. BTW. po ponad roku wciąż nie znalazłem szyjki z kapslem po poprzednim granacie...
-
Gdyby to była wina kisielu, to wepchnięty głębiej spławik by słabo wypływał. Co najwyżej kisiel dodał coś do gęstości, ale nie sądzę by to było 2°Blg, bo mniej więcej o tyle więcej mam niż się spodziewałem. Spławik był "zrzucany" z góry (ok 1cm od punktu równowagi), wciskany w dno, kręcony, a nawet samo piwo zostawiłem na godzinę by się zagrzało, bo pierwszy pomiar był, gdy było wyraźnie chłodniejsze od otoczenia. Różnica w pomiarze max 0,5°Blg. Teraz już zaczynam myśleć co z tym zrobić by po powrocie w miarę bezpiecznie się tym zaopiekować. Wiem, że w lodówce nic nie pękło (koleżanka pilnuje kotów, to i do piwa czasem może zajrzeć) i jedna butelka, którą zostawiłem na wierzchu (wypełniona ledwo do ok 1/3) po uchyleniu kapsla nie miała nadmiaru gazu po 1,5 tygodnia - szkoda, że nie wypiła, tylko gaz upuściła
-
butelki są w lodówce nastawionej na 3°C, Jak wrócę to będę kombinował jak upuszczać gaz w miarę fermentacji.
-
Popełniłem trochę dość głupich błędów. Jak na liczbę warek, które zaliczyłem to aż wstyd. 1. mam wątpliwości co do jakości natlenienia brzeczki, oceniłbym na ok 70% tego co zwykle, choć pewnie zwykle wręcz przesadzam, więc może było dobrze 2. poleciałem po standardzie bez mierzenia... S-04 w brzeczce 14°Blg powinny bez problemu zrobić wszystko w 3 tygodnie w 17°C... więc nic nie mierzyłem... ale 3. pomyliłem się w liczeniu tygodni... i zrobiłem cold crash tydzień za wcześnie... jak się zorientowałem to pozwoliłem na powrót, tak szybki jak zamknięta lodówka dała radę - wiem szok dla drożdży w dwie strony 4. i tak po kolejnym tygodniu nie sprawdziłem czy cukier spada... i zacząłem butelkować na pewniaka. Po dodaniu ok 6g/l sacharozy zmierzyłem dopiero spławikiem w... 2/3 butelkowania.. wynik: 6°Blg. Zatarte na słodko, bo mi uciekła temperatura (sic!). Zasyp: 2kg palonego żyta 3kg słodu żytniego 1kg słodu pilzneńskiego 0,5kg słodu wędzonego 0,1kg słodu enzymatycznego Tak wiem... tego palonego powinno być 10%, ale z moich wyliczeń wychodzi, że spokojnie się zatarło. Fakt, ze próbowałem organoleptycznie dopiero po dodaniu cukru na refermentację, ale i tak wydawało mi się bardziej słodkie niż być powinno... ale mam porównanie z dużo mocniej chmielonymi piwami, więc może nie jest źle.. więc... dofermentowało czy nie? obstawiamy? BTW. nie będzie mnie w domu przed 3 tygodnie.. jak to łatwo zabezpieczyć, by się w razie czego nie rozlało po całej spiżarni?
-
W takich sytuacjach ja kisiłem zaraz po wysładzaniu (osobiście nie gotuję przed tym brzeczki, ale jest to raczej polecane) i dopiero po 2-3 dniach takie kwaśne gotuję i chmielę jak należy. Mam pewne podejrzenie, że w ten sposób coś z substancji wytworzonych przez bakterie ucieka podczas gotowania... Temperatura wrzenia kwasu mlekowego to chyba ze 127°C, ale to nie oznacza, że nie paruje wcześniej, no i to pewnie nie jedyna substancja produkowana przez bakterie, może być coś bardziej lotnego. Mimo wszystko to metoda na tyle prosta, że pewnie przy niej zostanę jeszcze na długo.
-
Sądząc po tym w czym ona chodzi, to raczej malinowy... lub wręcz logo t-mobile. Nie sądzę by w domowych warunkach dało się uzyskać to: https://snowyrivercocktails.com/snowy-river-pink-beer-glitter-1x5-0g/ ani nawet to: https://www.capemaybrewery.com/beers/the-bog-cranberry-shandy/pink-pint/ ale to jest ten kierunek.