Skocz do zawartości

Reklama warki strong :)


Jejski

Rekomendowane odpowiedzi

Każdy zaczynał od dziwnych rzeczy, miał na celu fazowość i szybkość, nie wiem kto od dziecka miał dostęp do piw belgijskich czy regionalnych, dlatego ganić nie pora, nawet jak czas młodości durnej i chmurnej już minął.

Kurde chyba jestem stary, bo jak zaczynałem degustować piwo to były tylko browary regionalne :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ciekawszych tematów mojej młodości to pamiętam Żywiec zimowe, Van Pur 18, browaru Romus, i warka strong smakowała jak powinna, był też Dortmunder, był Leżajsk Mocny, był Zlaty hrad, ale o regionalnych to raczej cicho było, niestety.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy zaczynał od dziwnych rzeczy, miał na celu fazowość i szybkość, nie wiem kto od dziecka miał dostęp do piw belgijskich czy regionalnych, dlatego ganić nie pora, nawet jak czas młodości durnej i chmurnej już minął.

Kurde chyba jestem stary, bo jak zaczynałem degustować piwo to były tylko browary regionalne :P

 

A jeden bardziej regionalny od drugiego. U mnie w tygodniu było 6 dostaw piwa, 3 z Wyszkowa, 2 z Królewskich w Warszawie i 1 z Warki. Taki był plan, ale piwo z Warki dojeżdżało do Wołomina tylko przed świętami, a z Warszawy może raz na tydzień. A tak to Wyszków i Nadbużańskie, okropność niewysłowiona.

 

Jeździliśmy rowerami do Radzymina po piwo, tam już było piwo z Mazur, np. ze Szczytna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Święta piło się Faxe białe/czarne, i Scandię. Z rzadkich piw w śp. Albercie był Palm Speciale i Staropramen, koźlaka np. nie uświadczył (pozostawała świadomość, że owe piwo jest gdzieś hen daleko w Europie), a beczkowe Dojlidy czy Kiper mocny z bączków, nieśmiertelne Podkarpackie 14? Ludzie, przecież wtedy nie było ani jednego pszenicznego, ani pół :), a jedyny prawdziwy polski pilsener, Nowy Zwierzyniec Pils?

Edytowane przez Bogi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja 20 lat temu jak zaczynałem pić piwo miałem to szczęście, że mieszkałem 10 km od granicy czeskiej i gdy były wakacje to jeździliśmy sobie z kumplami na rowerach na dobre czeskie piwo braliśmy do plecaków i nad jeziorko i tak pięknie mijał prawie każdy dzień wakacji :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę że wzięło was na wspomnienia to i ja powspominam.

 

Z tych "regionalnych" najstarszych to pamiętam Leżajsk w butelkach śledziach (tak się u nas mawiało), nieśmiertelny Leżajski Full, małopolskie, Leżajsk Bier. Z browaru w Łańcucie - podkarpackie, z browarów lubelskich sprzedawaną do dziś Perłę i lubelskie. A z browaru w Janowie Lubelskim piwo Janów i niezapomnienie Bieszczadzkie. Wbrew pozorom marek trochę było choć jakość pozostawiała wiele do życzenia. Mimo to pamiętam, że 20 lat temu świeże piwa z beczki sprzedawane w pijalniach piwa były dużo lepsze niż piwo z butelki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę że wzięło was na wspomnienia to i ja powspominam.

 

też pamiętam piwa wymienione przez ciebie ale do tego jeszcze kryształ z browaru Zarszyn,po trzech dniach w każdej butelce pływały farfocle.Ale po powrocie z połonin smakowało jak ambrozja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

świeże piwa z beczki sprzedawane w pijalniach piwa były dużo lepsze niż piwo z butelki.

Dlatego też najczęściej w knajpach było słychać: "beczkowe pełne, raz!"

 

Predzej czy pozniej powrocimy do tego stanu w Polsce. W wielu krajach to ciagle jest prawda, cierpliwosci :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... To ja dorzucę swoje wspomnienia z, powiedzmy, wczesnej młodości. Jedyne piwo w moim mieście pochodziło z browaru Lwówek Śląski i w tamtych czasach było trudno dostępne. Pamiętam jak starsi koledzy odwracali butelkę do góry dnem i sprawdzali, czy w piwie przypadkiem nie pływają "dzieci kierownika rozlewni". Łatwiej ten napój można było dostać w tzw. pijalniach piwa. Ale po pierwsze trzeba było mieć dużo odwagi lub odpowiednią obstawę, żeby tam chodzić, a po drugie i tak podłe piwo było dodatkowo rozwadniane przez przedsiębiorczych pracowników GSSCh... Kurczę, aż wierzyć się nie chce, że takie czasy były.

P.S. A tu młody człowiek jest ciekaw jak smakowało piwo warzone 500 lat temu. Ja jakoś nie mam takiej ciekawości ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pierwszy kontakt z piwem (ale nie osobisty - byłem za młody na szczęście), to krakowski Barbakan z Lubicza. Pamiętam niekończące się narzekania na ten trunek. Bardzo utkwiły mi w pamięci pewne sceny, o których sobie przypomniałem i dopytałem wiele lat później (myślę, że miałem wtedy około 5-7 lat).

Proceder polegał na otwieraniu, wylewaniu, otwieraniu, wylewaniu i tak bardzo długo.

Piwo Barbakan było prawie zawsze mętne, zepsute, kwaśne, brzydko pachnące, ale jedyne dostępne wtedy od ręki. Więc kupowano tego duże ilości i za którymś razem trafiało się na dobrą butelkę. Co ciekawe, mętność i zepsucie tłumaczono wtedy faktem, że ujęcie wody było spod jakiegoś krakowskiego cmentarza. I raczej uznawano to za całkowicie oczywisty i stwierdzony fakt :)

barbakan.jpg

Edytowane przez elroy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja nie aż takie odległe wspomnienia mam, pierwsze "łyki" od starszych kolegów to były na jakichś wycieczkach do Czech. A pierwsze "pijemy browary" to były jakieś dziwne rzeczy na wakacjach, słabe raczej (4 nie poskładały). Następnie Piastowskie Mocne, nie dałem rady trzeciej puszce, po prostu nie wchodziło. I dalej się potoczyło, głównie Wrocławskie Fulle - taki lokalny patriotyzm :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze starych czasów pamiętam to piwo. Nie mogę uwierzyć, że z 20°Blg wyciągali 6,2% alkoholu!

Nieletni jeszcze popijałem to piwo od czasu do czasu jak udało mi się je kupić.

 

 

http://browar.biz/kolekcjonerstwo.php?id=35324

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracając do wspomnień to w latach 80 jeżdziłem po Polsce jako zaopatrzeniowiec i zawsze jak przejeżdzałem przez Brzesko musiałem kupić karton okocimia eksport dla .......... mojej babci bo ona piła szklankę piwa dzienne .Na wszystkie choroby miała jakąś nalewkę,a na pytanie przy stole świątecznym wina czy wódki zawsze odpowiadała wódki wódki.(ale musiała to być przypalanka ze spirytusu) Babcia odeszła jeden miesiąc przed swoimi 101 urodzinami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w latach 90 rozpocząłem moją przygodę z piwem od Leżajska potem od święta Żywiec po którym zaszumiało w głowie. Dla mnie kiedyś Żywiec był synonimem dobrego piwa ale na szczęście czasy się zmieniły i teraz moje piwo jest synonimem dobrego smaku ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kaper z Browaru w Gdansku.

Kaper był świetny. Teraz czasem można spotkać, ale w puszce i to nie jest to, co było

 

Kapera zapamiętałem z jednego miejsca w 3City - przystań tramwaju wodnego na Westerplatte. Był tam taki bar, gdzie raczyli się piwkiem ludzie czekający na kurs do miasta. Tam w połowie lat 90-tych ostatni raz piłem w miarę dobrego Kapera.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.