Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. tibek Opublikowano 27 Lutego 2014 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Opublikowano 27 Lutego 2014 (edytowane) Chmielenie przed gotowaniem Tyt. oryginału: Pre-Boil Hopping http://byo.com/compo...re-boil-hopping Author: Dave Green Issue: Jan/Feb 2014 Chmielenie przed gotowaniem Łamanie tradycji stało się tym, czego pożądają zarówno browary rzemieślnicze jak i piwowarzy domowi. Wystarczy spojrzeć na definicję browaru rzemieślniczego zaproponowaną przez US Brewers Association: „znakiem rozpoznawczym piwa i piwowarstwa rzemieślniczego jest innowacja. Rzemieślnicy interpretują style historyczne i rozwijają nowe style, które nie mają precedensu”. Podchodzę do tego stwierdzenia sceptycznie, gdyż moim zdaniem wiele nowych i „innowacyjnych” technik używanych przez rzemieślników mają swoje korzenie w przeszłości. Nasi przodkowie od tysiącleci pracowali nad rozwojem technik i receptur produkcji napojów ze słodów. Słysząc, że coś nie ma precedensu, będę się kłócił, że precedens istnieje, ukryty gdzieś w przeszłości. Regionalne style piwne i wiedza o warzeniu zdobywana przez pokolenia powoli lecz systematycznie zanikały podczas ciemnych wieków piwowarstwa, które nastąpiły po 2. Wojnie Światowej wraz z dominacją jasnych lagerów na globalnym rynku. Część odrodzenia piwowarstwa w ciągu ostatnich czterech dekad to odkrywanie na nowo tej zapomnianej wiedzy i technik. Przykładowo w Niemczech, gdzie prawo pozwalało na użycie w piwie ograniczonej ilości składników wyewoluował styl warzenia zorientowany na techniki wymagające czasu i pomysłowości. Dwie ze starych technik, które popadły w zapomnienie, wydają się szczególnie obiecujące we współczesnym warzeniu. Chmielenie brzeczki przedniej (First Wort Hopping = FWH) to technika, która była popularna nawet sto lat temu w niektórych regionach piwowarskich. Chmielenie zacieru (Mash Hopping) jest natomiast mniej popularną techniką, która może znaleźć swoje miejsce w sercu obecnej rewolucji piwnej. Chmielenie brzeczki przedniej (First Wort Hopping, FWH) Jeśli chodzi o zmianę w technice warzenia, nie ma nic prostszego niż zastosowanie FWH. Pomimo istnienia ciągle pewnych niejasności co do wpływu FWH na gotowe piwo, najczęściej jest używana jako substytut chmielenia na goryczkę lub w środku gotowania (na smak?). Skąd zatem niejasności? Panele sensoryczne udowodniły, że FWH zwiększa wyczuwalność aromatu, kiedy jest używane zamiast tradycyjnych dodatków chmielu pod koniec gotowania. Kiedy jednak naukowcy przeanalizowali związki aromatyczne w piwach, w których użyto FWH – okazało się, że ilość związków aromatycznych jest niższa w porównaniu z tym samym piwem, w którym użyto tradycyjnej techniki dodatku chmielu pod koniec gotowania. Zagłębmy się zatem w temat FWH – co to za technika i kiedy ewentualnie należy, lub nie, ją stosować. Chmielenie brzeczki przedniej (FWH) jest bardzo proste. Dodaj część lub całość chmielu planowanego jako późny dodatek lub chmiel na goryczkę do brzeczki, zanim osiągnie wrzenie. Nie ma tu znaczenia, czy warzysz ze słodów czy ekstraktów. W przypadku warzenia ze słodów proponuję zrobić to 3-5 minut (to autor nie podaje jednoznacznie czy chodzi o czas od rozpoczęcia, czy do zakończenia – przyp. Tłum.) w procesie filtracji. W przypadku ekstraktów, zazwyczaj czekam aż brzeczka podgrzeje się do ok. 82C, zanim wrzucę chmiel do kotła. Co zatem FWH wnosi do Twojego piwa? Powtarzające się wyniki badań ze ślepych testów pokazują, że tworzy bardziej miękką, zaokrągloną goryczkę w porównaniu z dodawaniem chmielu na goryczkę do mocno wrzącej brzeczki. Dwa badania w szczególności pokazują ten efekt: pierwszym jest dość wszechstronne badanie opublikowane przez Brauwelt International w 1995 przez grupę niemieckich naukowców: Preis, Nuremberg, Mitter i Steiner: „Ponowne odkrycie chmielenia brzeczki przedniej”. Drugie badanie, wykonane przez guru amerykańskiego piwowarstwa domowego – Denny’ego Conna – potwierdziło badania niemieckich naukowców i zostało zaprezentowane w 2008 na AHA Conference. W badaniu niemieckim użyto dwóch browarów, by sprawdzić różnicę pomiędzy FWH, a dodatkami pod koniec gotowania. Testy sensoryczne w obu browarach potwierdziły, że istnieje znacząca różnica pomiędzy piwami, w których zastosowano: FWH oraz chmielenie na goryczkę oraz chmielenie na goryczkę i późny dodatek do kotła. 21 na 23 degustatorów było w stanie wykryć różnicę w smaku Pilsnera. Spośród tych, którzy czuli różnicę, 19 wolało piwo, w którym zastosowano FWH. To wystarczy, by wywołać u mnie zdumienie. Badanie Denny’ego Conna, w którym uczestniczyły dwie grupy sędziów BJCP oraz profesjonalnych piwowarów, sprawdzało FWH w odniesieniu do tradycyjnego dodatku na goryczkę. 7 na 18 testerów było w stanie odróżnić piwo z FWH. Ciągle znacząca ilość, choć nie tak duża jak w badaniu niemieckim. Ci, którzy byli w stanie odróżnić piwa, byli raczej zgodni, że piwo z FWH miało gładszą goryczkę niż piwo tradycyjne. Inną kwestią, potwierdzoną przez oba badania, jest fakt, że FWH podnosi ilość jednostek goryczki, bez podnoszenia jej odczuwania. IBU w piwie z FWH wykazywało ok. 10% większą utylizację chmielu w porównaniu z piwem, z dodatkiem chmielu na 60 minut. W niemieckim badaniu pierwszy Pilzner miał przy chmieleniu tradycyjnym 37,9 IBU, a z FWH: 39,6, natomiast drugi odpowiednio 27,2 oraz 32,8 IBU. Piwa z badania amerykańskiego miały natomiast odpowiednio: 21,8 oraz 24,8 IBU. Niemieckie badania pokazały także, że stężenie izoalfakwasów było wyższe w piwach z FWH (IBU jest mierzone właśnie jako stężenie izoalfakwasów, więc nie wiem po co autor o tym wspomina – przyp. Tłum.). Ale znów – panele sensoryczne wykazały, że postrzegana goryczka jest delikatnie niższa w takich piwach. Innymi słowy, miały mniej „pazura”. Kiedy zatem zaleca się użyć FWH? Generalnie w każdym piwie, gdzie planujesz użyć chmielu na goryczkę albo w połowie gotowania, możesz zastosować FWH. Skłaniam się ku stosowaniu tej techniki w piwach, które akcentują słód, są zaokrąglone jak kontynentalne lagery, są skupione na palonym ziarnie, piwach pszenicznych oraz szkockich ale, by wymienić tylko kilka. Czasem trzymam się tradycyjnego schematu chmielenia kiedy chcę nadać piwo większego charakteru, tak jak w AIPA, IIPA, robust porterach czy imperialnych stoutach. Używałem także FWH do tych styli – z dobrymi rezultatami. Dzieliłem także chmiel na goryczkę na pół i część dodawałem do brzeczki przedniej, a drugą część na 60 minut gotowania. Wskazaniem do nieużywania FWH jest wg mnie planowane gotowanie przez ponad 75 minut. Nie lubię wrzucać chmielu na tak długo, gdyż boję się o wyługowanie polifenoli z chmielu do brzeczki. Z drugiej jednak strony istnieją doniesienia, że Pilsner-Urquell używa FWH w swoim klasycznym pilznerze i gotuje go przez 2 godziny. Ciężko dyskutować z klasykiem jakim jest Pilsner-Urquell. Dlaczego zatem FWH działa? Wg mojego rozeznania nie mamy jeszcze pełnego zrozumienia w tym zakresie. Jedyne co mogę zaproponować, to pewne teorie, dlaczego technika ta skutkuje gładszą goryczką. Są trzy główne rodzaje alfa kwasów w chmielu: humulon, kohumulon i adhumulon. Stosunkowo nie są tak gorzkie, ale gdy izomeryzują (zmieniają układ cząsteczki) w temperaturze powyżej 80C. Formy zizomeryzowane: Izo-humulon, Izo-kohumulon i Izo-adhumulon są kilkukrotnie bardziej gorzkie. W procesie izomeryzacji każda alfa kwasy dzielą się na konfiguracje cis i trans. To jest zbliżone do leworęczności lub praworęczności – są lustrzanymi odbiciami, tyle że odwróconymi. Każda z tych form zachowuje się trochę inaczej. Innym czynnikiem, który może odgrywać tu rolę są glikozydy, bohaterowie wielu dyskusji na temat niezrozumianych składników chmielu. Dlaczego zatem o tym mówię? Cóż, żeby pokazać jak skomplikowany jest proces powstawania goryczki. Dodaj do tego beta kwasy i reakcje utleniania różnych składników olejków a zobaczysz skomplikowaną naturę poziomu molekularnego w Twojej brzeczce, gdy dodajesz chmiel. Podsumowując moją hipotezę: reakcja izomeryzacji zachodzi trochę inaczej gdy chmiel jest dodany poniżej temperatury wrzenia (80-99C). Być może dostajemy więcej izoalfakwasów w konfiguracji cis, albo odwrotnie: w konfiguracji trans. Nie mam żadnych dowodów empirycznych na poparcie tej teorii, a jedynie anegdotyczne dowody wynikające z porównań piw, w których użyte było wyłącznie FWH albo chmielenie w Whirlpoolu. Mówimy o podobnych warunkach, gdy opisujemy goryczkę w piwach chmielonych poniżej temperatury wrzenia, czy to przed czy po gotowaniu. Warzyłem piwa w stylu Cream Ale przy użyciu obu technik , używając wyłącznie FWH albo chmielenia w Whirlpoolu i jakość goryczki była porównywalna. Piwo chmielone w Whirlpoolu miało dużo więcej chmielowego smaku i aromatu w porównaniu do piwa z FWH, ale piwo z FWH miało aromat chmielowy w porównaniu do standardowego amerykańskiego lagera. Rezultaty, które otrzymałem pokrywają się z niemieckimi badaniami dowodzącymi, że piwa z FWH mają trochę więcej aromatu chmielowego. Jest to jednak sprzeczne z wynikami chromatografii gazowej wykonanej przez niemiecki zespół – piwa z FWH zawierały mniej chmielowych związków aromatycznych niż piwa kontrolne. Ostateczna odpowiedź na tą zagadkę dlaczego FWH działa musi jeszcze poczekać na kolejne badania naukowe. Na tą chwilę musze polegać na moim doświadczeniu. Chmielenie zacieru (mash hopping) Chmielenie zacieru znacznie różni się od chmielenia brzeczki przedniej. Po pierwsze może być stosowane tylko dla piw zacieranych lub z ekstraktów z dodatkiem słodów. Po drugie izomeryzacja alfa kwasów zachodzi na minimalnym poziomie w temperaturach zacierania. Olejki wyekstrahowane z chmielu w całości odparują podczas gotowania, czemu więc mielibyśmy przyglądać się tej technice? Cóż w rzeczywistości może być bardzo konkretny powód, by się jej przyjrzeć głębiej. Chmielenie zacieru polega na dodaniu chmielu do zacieru. Zawsze stosując tą technikę dodawałem chmiel w postaci szyszki, gdyż ułatwia ona filtrację w sposób podobny do dodawania łuski ryżowej. Wmieszaj chmiel na początku i nie zmieniaj nic więcej w procesie zacierania. Więc jeśli alfa kwasy nie zizomeryzują, a olejki w 98% zostaną odparowane podczas gotowania, po co miałbyś to robić? A co jeśli masz zamiar gotować zacier i co jeśli gotowanie zacieru będzie jedynym czasem gotowania? Dwie dość dobrze udokumentowane techniki zacierania przychodzą na myśl, by odpowiedzieć na pierwsze pytanie – zacieranie dekokcyjne i turbid mashing (nie wiem jak to przetłumaczyć, artykuł z BYO na ten temat czeka w kolejce do tłumaczenia: https://byo.com/stor...-turbid-mashing - przyp. autora). Odpowiedź na drugie pytanie znajdziemy patrząc na praktyki używane w przeszłości. Tradycyjne warzenie polega na gotowaniu brzeczki po filtracji przez co najmniej 60 minut. Czas gotowania generalnie wzrasta do co najmniej 90 minut jeśli użyta jest duża ilość słodu pilzneńskiego , by skompensować zwiększoną ilość SMM – prekursora DMS znajdującego się w jasnym słodzie. Rewolucja piwna może jednak zakwestionować wszystko, w tym potrzebę gotowania. W książkach historycznych znajdziemy informacje o piwowarach, którzy wypróbowali technikę bez gotowania (no-boil). Pozwólcie mi wytłumaczyć technikę no-boil zanim przejdę do wyjaśnienia, dlaczego chmielenie zacieru jest dla niej idealne. Pierwszy raz natknąłem się na tą technikę czytając blog „The Mad Fermentationist” Michaela Tonsmeire’a. We wpisie z 2008 roku wspomina książkę German What Beer Erica Warnera. Warner wyjaśnia w niej, że tradycyjnie przy warzeniu Berliner Weisse brzeczka była transportowana bezpośrednio z kadzi filtracyjnej do chłodzenia, z całkowitym pominięciem kotła warzelnego i procesu gotowania. Tonsmeire postanowił zastosować to podejście przy najbliższym warzeniu Berliner Weisse. Jest z tym jednak jeden problem – w skład zasypu Berliner Weisse wchodzi duża ilość słodu pilzneńskiego. Czy DMS nie byłby dużym problemem tak zrobionego piwa? Fala eksperymentów z techniką no-boil wykazała, że DMS nie wydaje się być dużym problemem takich piw. Czy bakterie maskują niski poziom DMSu, którego spodziewamy się w piwach pomijających gotowanie? A może brak gotowania jakoś powstrzymuje DMS? A może DMS jest utleniany przez kwasy produkowane przez bakterie albo po prostu wywiany podczas fermentacji? I znów nie potrafię znaleźć nic poza dowodami anegdotycznymi, które wspierałyby twierdzenie, że piwa no-boil są pozbawione DMS. Nie trzeba nawet mówić, że dokładniejsze badania w tej materii mogą dać jakąś konkluzję, dlaczego tak się dzieje, poprzez pomiar poziomu DMS w brzeczce nastawnej oraz po fermentacji. Wracając do chmielenia zacieru. W piwie no-boil można dzięki tej technice uzyskać niewielkie ilości zizomeryzowanych alfa kwasów pożądanych w piwie takim jak Berliner Weisse – pochodzą one z zacieru, który był chmielony, a izomeryzacja zaszła podczas dekokcji – w zależności jak dużą część zacieru gotujemy. Dla ustalenia uwagi: dodajesz chmiel do zacieru, później połowę odbierasz jako dekokt, zatem do obliczeń goryczki przyjmujesz, że połowa dodanego chmielu jest gotowana przez czas gotowania dekoktu. Możesz też oszczędzić trochę pieniędzy i dodać cały chmiel do odebranego dekoktu. W piwie takim jak no-boil Berliner Weisse chmiel w postaci szyszki spełni dwie funkcje – wspomoże filtrację oraz dostarczy niewielkich ilości izoalfakwasów. Gdzie jeszcze możesz użyć tej techniki? Piwa w stylu Lambic, Gose i inne kwaśne piwa wydają się szczególnie pasować do tej techniki, zwłaszcza jeśli gotowanie nie jest w tych stylach konieczne. Edytowane 28 Lutego 2014 przez tibek Jakub Eger, dori, Usiu i 19 innych 22 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Szuwar71 Opublikowano 28 Lutego 2014 Udostępnij Opublikowano 28 Lutego 2014 (edytowane) Przy chmieleniu zacieru. "Po drugie izomeryzacja alfa kwasów zachodzi na zauważalnym poziomie w temperaturach zacierania." Zmienił bym tu słowo "zauważalnym" na "minimalnym". Niektórzy zauważą te 5-6 IBU, niektórzy nie Edytowane 28 Lutego 2014 przez Szuwar71 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tibek Opublikowano 28 Lutego 2014 Autor Udostępnij Opublikowano 28 Lutego 2014 Poprawiłem zgodnie z sugestią Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lary Opublikowano 28 Lutego 2014 Udostępnij Opublikowano 28 Lutego 2014 Z tego by wynikało, że chmielenie zacieru nie wpływa na olejki aromatyczne i nie powinno się go stosować w piwach takich jak AIPA. Dobrze zrozumiałem? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Szuwar71 Opublikowano 28 Lutego 2014 Udostępnij Opublikowano 28 Lutego 2014 (edytowane) Olejki aromatyczne się rozpuszczą w pewnym stopniu, ale potem i tak się ulotnią. Niektórzy jednak twierdzą, że idzie coś w zapach i smak piwa. Raczej jest to placebo. Jeśli chodzi Ci o goryczkę to też się jej nie spodziewaj chmieląc zacier. Lepiej ten chmiel, który planujesz użyć na tym etapie przeznacz na co innego. Edytowane 28 Lutego 2014 przez Szuwar71 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Aosoth Opublikowano 28 Lutego 2014 Udostępnij Opublikowano 28 Lutego 2014 Olejki aromatyczne się rozpuszczą w pewnym stopniu, ale potem i tak się ulotnią. Niektórzy jednak twierdzą, że idzie coś w zapach i smak piwa. Raczej jest to placebo. Jeśli chodzi Ci o goryczkę to też się jej nie spodziewaj chmieląc zacier. Lepiej ten chmiel, który planujesz użyć na tym etapie przeznacz na co innego. Co do chmielu, to się nie wypowiem, ale sosna dodana do zacierania w gotowym piwie jest bardzo wyraźnie wyczuwalna - zwłaszcza w smaku. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Szuwar71 Opublikowano 28 Lutego 2014 Udostępnij Opublikowano 28 Lutego 2014 Chmiel być może też będzie wyczuwalny, ale lepsze efekty można osiagnąć przecież innymi metodami. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Dario Opublikowano 6 Kwietnia 2015 Udostępnij Opublikowano 6 Kwietnia 2015 Mam pytanie praktyczne do osób, które stosowały FWH. Zastanawia mnie jedna kwestia czy lepiej jest wrzucić chmiel do brzeczki przedniej a następnie do gotowania przelać ją już bez chmielu czy razem z chmielinami? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
dziedzicpruski Opublikowano 6 Kwietnia 2015 Udostępnij Opublikowano 6 Kwietnia 2015 Nie chodziło o jakieś aromaty, ale o polepszenie filtracji piwa pszennego, dałem 50 g lubelskiego, aromat znikomy, ale za to jaki, potu i cebuli...,filtracji to nie poprawiło. Jak dal mnie czyste marnotrawstwo chmielu. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Malinowy Opublikowano 6 Kwietnia 2015 Udostępnij Opublikowano 6 Kwietnia 2015 am pytanie praktyczne do osób, które stosowały FWH. Zastanawia mnie jedna kwestia czy lepiej jest wrzucić chmiel do brzeczki przedniej a następnie do gotowania przelać ją już bez chmielu czy razem z chmielinami? Oczywiście gotujemy razem z chmielem. Po prostu chmiel wrzucamy zanim osiągnie wrzenie, jakbyś się wczytał w artykuł to tam pisze aby chmiel wrzucać przed zagotowaniem a najlepiej w temperaturze powyżej 80°C Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Dario Opublikowano 6 Kwietnia 2015 Udostępnij Opublikowano 6 Kwietnia 2015 W przypadku warzenia ze słodów proponuję zrobić to 3-5 minut (to autor nie podaje jednoznacznie czy chodzi o czas od rozpoczęcia, czy do zakończenia – przyp. Tłum.) w procesie filtracji. Dokładnie o to mi chodzi. Bo jeżeli dekantuję jeszcze filtrat do garnka do gotowania to mogę zdeknatować zarówno z chmielinami jak i bez. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
yoshko Opublikowano 6 Kwietnia 2015 Udostępnij Opublikowano 6 Kwietnia 2015 I potem znów ten chmiel wrzucisz do garnka czy nowy na gotowanie? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bart3q Opublikowano 6 Kwietnia 2015 Udostępnij Opublikowano 6 Kwietnia 2015 Dziedzic chyba Ci się MH z FWH pomyliło... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
dziedzicpruski Opublikowano 6 Kwietnia 2015 Udostępnij Opublikowano 6 Kwietnia 2015 Temat jest o 2 metodach, więc tym razem mi się nie pomyliło , zresztą po przeprowadzeniu parunastu testów FWH też stwierdziłem, że to jakieś placebo chmielowe, ja nie widzę żadnej różnicy. Zabawne jest tez o DSM i bakteriach kwasu mlekowego, zrobiłem brzeczkę na kwas (gotowane 15 min, skład pół na pół płatki pszenne i słód), zaczepiłem bakteriami i wtedy dopiero poczułem co to DMS, jak to wylewałem to musiałem z łazienki uciekać, to nie pachniało kukurydzą to po prostu był duszący smród skoncentrowanej kukurydzy, nie wiem jak to opisać. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pogo Opublikowano 12 Sierpnia 2015 Udostępnij Opublikowano 12 Sierpnia 2015 Jakbym miał zgadywać z DMS-em przy no-boil, to bym się zasugerował kilkoma opowieściami o nim. Oczywiście to kompletnie nic konkretnego i tylko moje luźne domysły, nie bierzcie tego zbyt poważnie. SMM zmienia się w DMS dopiero po przekroczeniu 80°C (dlatego mówi się, że tak ważne jest szybkie schłodzenie brzeczki poniżej tej temperatury). Podczas zacierania (nie licząc dekokcji) nigdy takich temperatur nie osiągamy, więc DMS-u nie powinno być. Z tego by wynikało, że 15 minut gotowania to dość czasu by zrobić sporo DMS-u, ale za mało by go odparować. Zastanawiam się tylko co z ta dekokcją, bo mi kompletnie nie pasuje do teorii... Czyżby DMS zostawał w ziarnie podczas filtracji? To raczej niemożliwe... Przypominam, że to tylko luźne przemyślenia pozbawione merytorycznych podstaw. Proszę nie bić za to, że piszę głupoty. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się