Pierwsze w życiu zacieranie. Radocha nie z tej ziemi. Puszki w kąt.
Hefe-weizen z zestawu BA, własnej nazwy jeszcze nie wymyśliłem. Skład:
pszeniczny Weyermann 2,5 kg
pilzneński Weyermann 1,6 kg
Carahell 0,2 kg
Zacieranie:
30' 45 st
10' 53 st
20' 63 st
40' 72 st
Chmielenie 80 minut, lubelski 15 g w 10, 10 g w 50 i 10 g w 75 min.
Zadane rehydratowanymi WB06 w 25 stopniach, widoczny start fermentacji po sześciu godzinach (wcześniej nie zaglądałem, noc była), docelowa temperatura (18 st) osiągnięta po dziesięciu godzinach.
Uwagi debiutanta:
Problemy z ilością wody pokonane dolewkami przegotowanej ( http://www.piwo.org/forum/p25781-Dzisiaj-13-51-58.html#p25781 ). Podczas zacierania lekkie zaskoczenie inercją temperaturową Olkusza i samej brzeczki - po wyłączeniu gazu temperatura idzie w górę jeszcze nawet dwa stopnie. Cała zabawa wraz ze sprzątaniem trwała 9 godzin, ale żeby nie wtopa z deficytem wody (cztery litry do dolania trzeba było wpierw zagotować, potem schłodzić), zszedłbym pewnie do czasu poniżej 8 godzin.
Generalnie już nie mogę się doczekać następnego zacierania. Wszystkim co z braku zdecydowania trzymają się puszek gorąco polecam. U mnie pewnie znów stanie na jakiejś pszenicy, może tym razem ciemnej. Po prostu muszę wciągnąć w to piwowarstwo małżonkę szanowną. Wytrawnymi, mocno nachmielonymi pilsami tego nie osiągnę
A tak przy okazji - biorąc pod uwagę tempo fermentacji rozlewać będę pewnie najpóźniej za pięć dni. Wiem że weizeny winny być mocno gazowane. Czy 4 g glukozy na butelkę 0,5 to nie będzie w związku z tym za mało?
A oto etykieta (ta druga to od mojego pierwszego piwa, z puchy coopersa):