A może po prostu miałeś takiego pecha jak ja. Pierwszą warkę tez robiłem z kita. Minęło około 2-3 tygodni, w domu impreza, pomyślałem że się pochwalę moim piwkiem. Przytargałem z komórki otwieram, próbujemy no i .... zonk. Dla kolegi totalny syf (kwasowość oraz poczucie samych drożdży), koleżanka próbowała podnosić na duchu twierdząc że nie jest takie złe, że ma po prostu swojski klimat. Ja nie dopuszczałem myśli, że jak to? moje pierwsze piwo i cuś takiego? Stwierdziłem, że po prostu za wcześniej otworzyłem. Ale co się okazało?
Po prostu miałem totalnego pecha, zbieg okoliczności ..... że akurat wtedy wziąłem butelkę, która była najprawdopodobniej źle wysterylizowana i wdała się do piwka infekcja.
Kolejne piwo w samotności :], otworzyłem po tygodniu i...eureka! - to jest dobre !
Piw już nie mam, wszystkie dość szybko opróżniłem.
Wczoraj otworzyłem po niecałych 3 tygodniach moje pierwsze z zacieraniem - Belgian Pale Ale. Też jest coś nie tak, choć nie czuć kwasowości czyli piwko ok, tylko spodziewałem się więcej słodkawych smaków i nieco więcej chmielu...chociaż chmiel może być mniej wyczuwalny.no ale to dopiero 3 tygodnie i zapewne będzie lepsze
-----------
edit:
Może to jednak inny przypadek bo u mnie piwko było już zabutelkowane no ale może (oby nie) kiedyś też tak Ci się zdarzy i wszystko wyjdzie ok