Dziwne to, dziś większość tych bąbli zniknęła. Piwo fermentuje w najlepsze, jakby spóźniona fermentacja burzliwa lub coś obcego się dostało, jakieś dzikusy. Do warzenia wróciłem do 7 latach przerwy także wszystko na nowo... Chciałem zaznaczyć, że to piwo to LAB dlatego bardzo zwracałem uwagę na higienę, wręcz aż do przesady. Także liczę na udany finał. Edit: Jednak infekcja, pierwsza w mojej historii. Zmierzyłem blg, z 6 spadło na 5. W nie czuć brzeczki ani chmielu, goryczka w ogóle nie wyczuwalna. Za to zepsute orzechy, bandaże, totalnie nie pijalne. Bąble powietrzne po zmieszaniu znikają aby za chwilę znów intensywnie się pojawić. Poszło w kanał. Nigdy więcej takiego zacierania i tego rodzaju drożdży typu Ludwigi.