Skocz do zawartości

wilko

Members
  • Postów

    73
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez wilko

  1. Może jego przekłamanie nie jest stałe (mogłoby wynikać z przesunięcia skali), a zmienne w zależności od mierzonej wartości (masa balingometru nieodpowiednia w stosunku do skali).
  2. Warka #6 Gruba guma, warzone 03.03.2012. Z resztek zapasów surowcowych, coś na kształt Foreign Extra Stout. pilzneński - 3,5 kg crystal 145 - 0,25 kg CaraAroma - 0,2 kg jęczmień palony - 0,2 kg Zacieranie w fermentorze owiniętym kołdrą. Jęczmień palony dodany po 80', bo akurat wtedy mnie podkusiło zrobić kontrolny pomiar temperatury. 12 l - 77°C 130' - 67-61°C + 10 l 90°C na wygrzew. Czas roztył się z planowanych 120' bo za późno wystartowałem z grzaniem wody. Filtracja + 5 l wody Bezproblemowa, mimo niedelikatnego dolania wygrzewowych 10 l wody i rozpoczęciu spuszczania niedługo po tym. Zwróciłem ledwie 1 l i już szło czysto. Wysładzałem do uzyskania 18 l brzeczki, pozostałe około 1,5 - 2 l cienkusza stanie się napojem słodowym na gaszenie pragnienia po rowerowym wracaniu z pracy. Gęstości na tym etapie ponownie nie mierzona. Próbówki dalej brak. Chmielenie 60' 0' - ~35 g Perle Zrezygnowałem z dzielenia na dwie porcje. Osady odwirowane na ciepło, studzenie balkonowe. Fermentacja gęstwa S-33 po poprzedniej warce Temperatura brzeczki przy zaszczepieniu - 26°C, w pomieszczeniu 18°C. Drożdże wyjąłem z lodówki dzień wcześniej. Rozbudzone, na mój nos, pachniały nieciekawie, ale to mój pierwszy raz z gęstwą, więc uznałem, że co ja się tam znam i tak ma właśnie być. Niech będzie dobrze. Gęstość brzeczki po korekcji 15,3°BLG.
  3. Na opróżnienie magazynu, coś koło 15 l 15°Blg. Szkoda, że jęczmienia nie ma więcej, bo mam chęć na stouta. Zasyp pilzneński - 3,5 kg crystal 145 - 0,25 kg CaraAroma - 0,2 kg jęczmień palony - 0,2 kg Zacieranie jeżeli kołdra na tyle dobrze zaizoluje 70 -> 65°C przez 120' Gotowanie 60' jakoś w dwóch porcjach Perle - 35 g Fermentacja gęstwa S-33 po kolarce
  4. Rozlane więc oficjalnie można mówić o ilości. +22 l kolońskie razem 9935 l
  5. #5 Kolońska kolarka rozlana 01.03.2012, z dodatkiem cukru 5,6 g/l. Na cichej była praktycznie 2 tyg, w temperaturach 13-19°C, zależy jak silne przeciągi się robiły. Ostatecznie zeszła do 3,5°Blg.
  6. Wczoraj opróżniłem ostatnią butelkę z tej warki. Nieświadomie, równo rok od rozlewu. Kolor: brązowe, opalizujące. Piłem nie sam i wziąłem szklankę najbliższą dnu butelki, pozostałe były klarowne. Niestety red to to ale nie było. Piana: drobnopęcheżykowa, wysoka i trwała. W młodszym byłem oczarowany jej kremowością, teraz trochę lżejsza, jak piana z białek. Zapach: przy wysokiej pianie ledwie wyczuwalny. Samemu sugerując się czego szukać, czułem coś jak czarne porzeczki, ale nastawienie mogło mieć tu ogromny wpływ. Z czasem zapach zrobił się intensywniejszy, ale nie potrafiłem go rozbić na składowe i ponazywać. Aleowych owoców i kwiatów niestety nie było. Smak: pierwszy łyk echem przypomniał dawny smak, ale chyba młodsze było lepsze. Potem trochę puste. Z początku wodnistość, a chwilę za nią paloność taka gorzko - wytrawnie/kwaskowa. Na finiszu goryczka niewielka. Wysycenie: średnie, odpowiednie. Czas pomógł piwie się pięknie sklarować, nie zaszkodził jakoś specjalnie pianie, ale niestety, zapach i smak położył.
  7. #5 Kolońska kolarka, zlana na cichą 17.02.2012, przy niepełnych 4°Blg, po 11 dniach fermentacji przy temperaturze otoczenia 17-19°C.
  8. Dzięki, ten pełny edytor był tu kluczem. Uproszczony przejrzałem kilka razy zanim zapytałem. Zdjęcie zmieniłem na mniejsze. Lżejsze to i wydaje się wygodniej gdy widać całość od razu, bez scrollowania.
  9. http://www.piwo.org/topic/3411-browar-domowy-wosko/page__view__findpost__p__136278
  10. Czy można jakoś usunąć załącznik dodany do postu? Dołączyłem zdjęcie, ale z rozpędu sporo za duże.
  11. #5 Kolońska kolarka już co najmniej dwa dni za wielkiego ruchu w wiadrze nie generuje. Ma teraz ciut ponad 4°Blg. Piana taka ani że jest, ani że jej nie ma, drożdży też pływa co nieco po wierzchu. Stoi to to w miarę stabilnych 17°C.
  12. #5 Kolońska kolarka Musiało mi sporo odparować przy chmieleniu i zostać z mętami, bo w fermentorze, na oko, wyszło ostatecznie jakieś 16 l o gęstości 15,8°Blg. Jak zwykle była późna noc, a ja nie naszykowałem wcześniej wody, ale na szczęście mam urlop. Około północy, w temperaturze 27°C, zadałem drożdże i poszedłem spać, a rano dolałem 6 l mineralki, także ostatecznie wyszło mi 22 l 11,5°Blg. Pieni się najfikuśniej z dotychczasowych.
  13. Warka #5 Kolońska kolarka, warzone 05.02.2012. Planowany od dawna Koelsch, zapowiadany znajomym, tylko jakoś brązowe go uprzedziło. pilzneński - 3,5 kg pszeniczny - 0,5 kg chmiel Perle ~ 35 g drożdże suche - Fedmentis S-33 Zacieranie 12 l - 65°C 50' - 65-62°C 20' - 72°C Filtracja + 11 l wody o wysładzania Zachęcony pozytywnym doświadczeniem ze spodeczkiem z poprzedniego warzenia, chciałem i tym razem użyć tego patentu. Utopiłem dwa talerzyki, dopiero trzeci dał sie położyć na wierzchu. Filtracja poszła gładko. Na początku zawróciłem 3 litry, choć to tak na wyrost bo już po zejściu niecałych dwóch, brzeczka płynęła zadowalająco przejrzysta. Całości spłynęło 18,5 l, dopełniłem do 20. Tym razem gęstość ani przedniej brzeczki ani ostatniego cienkusza nie zmierzona, bo stłukłem próbówkę. Zmierzę w fermentorze dopiero przed zadaniem drożdży. Chmielenie 0' - ~17,5 g Perle 45' - ~17,5 g Perle Ilość chmielu orientacyjnie, bo nie dysponuję na tyle dokładną wagą. Zakupiłem 100 g Perle, wcześniej poszło 30 i teraz usypałem na oko połowę tego co zostawało. Znając niewydolność mojej kuchenki, brzeczkę grzałem na dwa gary i już od zejścia pierwszych 5 litrów. Udało się i tym razem niewątpliwie był przełom. Osady oddzieliłem jeszcze na ciepło, brzeczka do stygnięcia powędrowała na balkon.
  14. Dane z dwóch maili. Przejrzałem listę i wygląda, że jak na razie mamy prowadzenie.
  15. #4 Peggy rozlane 03.12.2011, z dodatkiem cukru 4 g/l. Baling nie drgną na cichej.
  16. #4 Peggy zlane na cichą 28.11.2011, przy około 4,5°Blg. Do klarowności jeszcze sporo, ale tragedii nie ma. Już wiele mniej zupowate. W planach Kolońskie 12°Blg Zasyp pilzneński - 3,5 kg [może lepiej 4] pszeniczny - 0,5 kg Zacieranie jezeli będę miał wystarczająco chęci, lub ktoś mnie przekona że warto 64°C - 50' 72°C - 30' lub prościej 66°C - 80' Gotowanie 60' Perle 15 g - 0' Perle 15 g = 45' Fermentacja drożdżami S-33 przy 18°C Obawiam się, że nie będzie szans na lagerowanie w niskich temperaturach. Rady i sugestie mile widziane.
  17. Warka #4 Peggy, warzone 20.11.2011. Z założenia Brown Ale. Plany były wynikową przeglądanych w sieci receptur, skonfrontowanych z ofertą HB. Ostateczny zasyp to dzieło przypadku. pilzneński - 3 kg (planowałem 4) wędzony - 1 kg (miałem na grodziskie, omyłkowo sypnąłem) CaraRed - 0,3 kg CaraAroma - 0,1 kg chmiel Perle - 30 g drożdże suche Fermentis S-04 Zacieranie 90' - 66°C Zagrzałem 12 litrów wody do 75°C. Po wsypaniu słodów temperatura ustaliła się w okolicach 67°C. Słód wędzony przypadkiem poszedł do zasypu (1). Pamiętałem, że mam pilzneński w kilku pojemnikach, pszeniczny i dwa ciemniejsze, o wędzonym zapomniałem. Stety-niestety, był już chyba trochę zwietrzały, bo wędzoność poczułem jedynie przez moment, dopiero jak sypałem do gara. Filtracja Poszła dosyć gładko. Po upuszczeniu około 2 litrów, brzeczka była już zadowalająco klarowna. Położenie spodeczka na wierzch młóta było bardzo dobrym posunięciem. Dzięki niemu praktycznie nie trzeba było ponownie odczekiwać po dolewaniu wody. Do wysładzania poszło jej 9 litrów. Pod koniec cienkusz miał już poniżej 3°Blg (2) trochę to rzadko. Obawiam się, że lepiej było po prostu dolać wody. Tym bardziej, że w pełnym garze miałem wskazanie 10,6°Blg przy 57°C, co po przeliczeniu daje coś koło 13,9°Blg (3) w warunkach normalnych. Chmielenie Cała porcja Perle na pełne 60' Długo nie mogłem doczekać się wrzenia (4), przez cały okres chmielenia też nie dało rady. Najwyraźniej największy palnik mojej kuchenki jest jakiś przytkany, bo to już nie pierwszy raz. Następnym razem nie startuję bez dodatkowej grzałki. Ostatecznie późnym wieczorem miałem potworka 15,6°Blg (3). Za późno żeby kupić wodę, za późno też żeby niekupną gotować i studzić, a zostawić niezaszczepione drożdżami bezpiecznym by nie było. Puściłem więc je na żer z planem lekkiego rozwodnienia całości na drugi dzień. Ostatecznie jednak się odwlekło i jak dotąd wody nie dałem. Czy może jednak jeszcze należy? (1) i (3) ubezstylowiają mi to piwo, choć nie koniecznie tak, że tego żałuję. W końcu zima nadciąga. Niestety (2) i (4) mają szanse sporo popsuć. Młode piwo jest mocno mętne, wprawdzie jeszcze przed zlaniem na cichą, ale mam obawy, że nie da rady się wyklarować.
  18. Kolor: Miedziany, lekko opalizujący. Piana: Niewielka i szybko znikająca, na szczęście nie do zera. Zapach: Leciutki słodowy. I chyba trochę kwiatków jak w koźlaku. Smak: Mam problemy żeby się określić. Jest bardzo delikatny, troszkę karmelowy, z odrobiną chmielu, ale nie specjalnie wyraźny. Zdałoby się więcej treści. Wysycenie: Średnie Po marcowym spodziewałem się trochę czego innego, ale nie oceniając pod kątem stylu, owszem smaczne. Dzięki
  19. Kolor: Bursztynowy, niemal całkowicie klarowny. Piana: W złamanej bieli, obfita i trwała. Od spodu buduje się ze średnich pęcherzyków, ale na wierzchu ma warstwę kremowo-drobniutkich. Zapach: Ulotny, słodowo-chlebowy raczej, choć i chmiel się pojawia. I przybiera z czasem na sile. Smak: Zwykle zmiany wydają się w piwach iść z temperaturą w kierunku słodowości. Tu zaskakująco odwrotnie. Najpierw wydało się solidnie słodowe, żeby z czasem odkrywać przeróżne odchmielowe nuty. Smakowite i pachnące. Wysycenie: Dosyć wysokie z początku. Z czasem trochę opada, ale ciągle trzyma przyzwoity poziom. Widoczne idące ku gorze bąbelki. Ponownie zapomniałem które Marcowe dostałem uprzednio, ale zapiski pasuję do tego, bo pamiętam że o drugiej warce mówiłeś, że jest wyraźniej karmelowa. Z dawniejszej degustacji zanotowałem sobie to: Podsumowując, piwo pierwsza klasa. Dolniaki świetnie Ci wychodzą
  20. Kolor: Jasnozłoty, z lekkim zmętnieniem Piana: Biała, niewysoka ale trwała. Drobna z paroma wyjątkami, osiadająca na szkle. Zapach: Lekki i zwiewny z przewagą na słodową stronę, czasem chlebek. Smak: Z kolei smak, początkowo przynajmniej, w dużej mierze przypisywałem chmielowi, mimo że goryczki nie było za wiele. Z ogrzaniem wychodziło więcej słodowości, ale i goryczka urosła. Wielu niuansów, które mi się naprawdę podobały, nie potrafię nazwać, ale bardziej bym je kojarzył z chmielem niż słodem. A w posmaku lekka chlebowość. Wysycenie: Takie mocniejsze średnie - dla mnie bardzo akuratne. Widoczne idące ku gorze bąbelki. Bezwarunkowo bardzo fajny jasny lager. A to że w zapachu przeważała mi słodowość i chmiel jej ustępował, złożę na karb alergicznie mniej drożnego na wiosnę nosa i w takim wypadku pochwalę również jako Pilsa, bo smakiem sobie to piwo jak najbardziej na to zasłużyło.
  21. Kolor: Nieprzejrzyście czarny. Piana: Ze średniej wielkości bąbelków, beżowa. Bardzo obfita, aż nadto. Opadła do cienkiej warstwy i tak się utrzymuje. Zapach: Miałem jakieś winne skojarzenia, ale po prawdzie to nie do końca to. Nie potrafiłem znaleźć trafnego odniesienia. Z czasem pojawiła się paloność i ciemna słodowość. Smak: Pierwszy cierpko-kwaskowy, potem wodnista stoutowa przerwa i spora paloność kawy zbożowej, wyraźnie od palonego jęczmienia. Goryczki niewiele, bardziej zapada w pamięci lekka cierpkawość. Wysycenie: Za wysokie. Z butli piwo na szczęście nie uciekło, ale nalewać trzeba było na dobrych kilka razy.
  22. Kolor: Czerwony, klarowny. Piana: Średnio obfita, z małych i średnich bąbelków. Ładnie się tworzyła ale szybko zeszła do cienkiej warstwy i później wręcz do zera, Zapach: Jak najbardziej koźlakowy. Karmelowy, z czasem, w pewnym momencie pojawiła się taka lekka nutka w stronę poziomek. Później się znów schowała, ale to było bardzo fajne. Smak: Karmelowy, z lekkimi ciemniejszymi smaczkami palonymi. Goryczka niewielka. Najpierw spróbowałem, a dopiero potem odszukałem recepturę i powiem, że byłem lekko zaskoczony ekstraktem, pije się bardzo lekko. Alkohol nic się w smaku ani zapachu nie zdradza, dopiero z czasem daje o sobie znać już w głowie. Wysycenie: Trochę spore. Niby bąbelki niemrawo idą ku górze i piany nie trzymają, ale brany łyk puchnie trochę w ustach. Bardzo smaczne piwo. Byłbym skłonny za takiego Koźlaka płacić. Smakował mi, wielkie dzięki
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.