Wiem, że temat sprzed dwóch lat, ale co nowy pomysł, to nowy pomysł. Mój filtrator wygląda tak:
Filtr mocowany jest do kociołka na śrubunek więc dokręcam go dopiero po gotowaniu - nie przeszkadza. Odbiór przefiltrowanej brzeczki jest przedłużony aż do dołu obudowy więc na końcu schodzi wszystko. Do filtracji na oryginalny filtr siatkowy naciągam - po zdjęciu zaślepek - jeszcze pończochę, która robi za pierwszą instancję. Pończochę trzymają założone zaślepki. Filtrowana jest gorąca brzeczka, później jest wymiennik płytowy. Brzeczka jest klarowna, zatrzymywane są również syfy białkowe. Spuszczam najpierw 2 litry gorącego, które wracam do kociołka (by zdezynfekować filtr i chłodnicę), później włączam obieg chłodzący i pierwszą porcję zimnego również wracam do gara by szybko obniżyć temperaturę poniżej 80C. Wszystko schodzi grawitacyjnie.
Również do filtra sypię chmiel, gdy mam taką koncepcję.
Obudowa kosztuje ok 20zł, wkład siatkowy 12zł, złączki ok 15zł.
To czarne w środku to akurat stout.