Skocz do zawartości

hoirack

Members
  • Postów

    115
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez hoirack

  1. Ja mogę doradzić: Uzbrój się w cierpliwość. A łatwo ci to nie przyjdzie
  2. Witaj ja zacząłem tak: http://www.piwo.org/forum/t3510-Witam-serdecznie-.html 4 dni temu zabutelkowałem. Jak próbowałem przed butelkowaniem było całkiem smaczne. Wyszło jasne z małą ilością alkoholu. 2 warkę zrobiłem tak: 3,5 kg pilzeńkskiego 1,5 monachijskiego zacieranie jak zwykle 63°C 30 minut 72°C 30 minut chmieliłem 15g Marynki + 5g Lubelskiego 60 minut 12°Blg 22,5 litra do baniaka a trzecia 1,5 kg pilzeńskiego 3,5 kg monachijskiego tak samo zacierane chmielenie: 20g Marynki 60 minut 10g Lubelskiego 10 minut 23,5 litra 14°Blg (Wydajność lepsza od drugiej warki bo wysładzałem 3 razy ) Wszystko fermentowałem Saflagerem S-23. Nie próbowałem jeszcze górnej fermentacji. Wszystkie próbki z pomiarów mi bardzo smakowały zwłaszcza ostatnia warka.
  3. no piwko 10,5 -> 3 °Blg, jak wlewałem w butle to było już całkiem klarowne. Stoi 3 dzień. Właśnie spaprałem, że nie nalałem do plastikowej jednego, nie byłoby tyle niepewności. Dzięki Pozdrawiam
  4. Rozlałem niedawno do butelek pierwsze piwko. Dodałem glukozy i tak dalej wszystko sterylnie. I teraz: czy patrząc na butelkę można zobaczyć jakieś oznaki gazowania? Znaczy jakaś pianka albo coś w ten gest. Gdzieś wyczytałem, że komuś przy refermentacji zmętniało w butelce. Mi nie zmętniało tylko na dnie pojawiają się powoli drożdże. Czy wszystko w porządku?
  5. Pierwsza warka poszła do butelek! 33 butelki z czego jedna pękła podczas kapslowania bo okazało się, że pęknięta szyjka była, bo mi spadła. Gretą kapslowałem. Bardzo łatwe i przyjemne . Jeszcze zanim zacząłem kapslować kapselki zaczęły podskakiwać na buteleczkach . Chyba założę temat w zapiskach bo już mam 3 warki za sobą a będzie znacznie więcej na 100% .
  6. Jeszcze ni gazowałem, ale trochę czytałem. Dodaj zwykłej, ja mam taką od coopersa, ale myślę że nawet dekstroza dla sportowców by mogła być . A można zagazować kegu z tego co czytałem na tym forum.
  7. No dobrze już jest prawie całkiem klarowne i coraz smaczniejsze. Mam dwa pytania: 1. W pierwszym piwku po 2 tygodniach jest jeszcze dosyć mocna goryczka od chmielu. Powiedziałbym że jest zbyt mocna. Czy ona jeszcze trochę zelżeje? Będę dziś przelewał na cichą po dwóch tygodniach na burzliwej, bo byłem w Hiszpanii przez tydzień. 2. Przed wyjazdem zrobiłem oczywiście następną warkę . Zasyp mojego pomysłu jak coder stwierdził monachijskie ciemne. z 12°Blg zeszło do 5* po tygodniu. W piwie pływa chyba jeszcze dużo drożdży bo jak mierzyłem je to było strasznie mętne tak, że na dnie [szklanki] powstawał osad. Czy to oznaka, że jeszcze drożdże pracują? Bo bulgania nie uświadczy...
  8. Chyba jednak poszły spać bo zabełtałem i zaczęło bulgotać, już nie tylko od samego zabełtania (uwolnienia z brzeczki CO2).
  9. A więc zostawię. Ale dziwnie tak jakoś bo w ogóle nie jest już słodkie. Zobaczymy.
  10. kurcze jeszcze mam ballingomierz źle wyskalowany i w czystej wodzie pokazuje -1°Blg...
  11. Ratunku! mam problem... zadałem drożdże do piwa 10,5°Blg tego mojego pierwszego i fermentowałem w temp około 12°C, po tygodniu mam 5,2°Blg , wcześniej ładnie bulgotało i jakoś tak wczoraj przestało... cóż czynić? na razie nie przelewałem na cichą. Mam jeszcze drożdże mnożę je właśnie. jakby co dodać? Areometr chyba w porządku. A smak już taki piwny. Trochę mocna goryczka ale to pewnie jeszcze się uleży. Piany jeszcze trochę w środku jest. Jak myślicie co począć?
  12. Dzięki! Mam 3,8 a-k ale chyba nie zrobi to różnicy. A 2 razy mniej marynki? Da ten sam efekt? Bo po takim czasie gotowania i tak z aromatu już nic nie zostanie chyba. A jaki kolor mniej więcej powstanie? bardziej pomarańczowe/czerwone/brązowe?
  13. Mam jeszcze pytanie. Mam jeszcze trochę słodu w tym słód monachijski (weyermann typ 1) i niedługo bym chciał go wypróbować (m.in. jak wpływa na smak piwa itd.). Pomyślałem więc o zasypie 1,5 kg pilzeńskiego i 3 kg monachijskiego. Tylko nie wiem jaką ilość chmielu dodać. Bo takie piwko powinno (z tego co czytałem) być bardziej "słodowe", treściwe. Czy taka ilość chmielu jak przy pierwszej mojej warce nie będzie gryźć się ze smakiem słodu? Może powinienem mniej goryczkowego dać?
  14. Dzięki za sugestie, na pewno skorzystam! Teraz się zastanowię co na następny raz
  15. A jeszcze mam takie pytanie: Bo jak dezynfekcje przeprowadzam przy pomoc spryskiwacza takiego zrobionego z opakowania po płynie do mycia okien. Wrzucam do środka pirosiarczyn i po rozpuszczeniu spryskuję powierzchnie. Taki system jest bardzo wydajny z tym, że dużo środka się marnuje i zostaje w środku. A taki roztwór chyba traci swoje właściwości po dłuższym czasie i do następnej warki chyba się już nie nada. A czy jak bym zamiast pirosiarczynu używał spirytusu nie odniosłoby to takiego samego efektu? a by się nic nie marnowało... Co o tym sądzicie? Próbował tak ktoś?
  16. Jak uważasz choć szczerze zachęcam
  17. A ja Ci proponuję zacieranie , wczoraj zacząłem tak właśnie i muszę powiedzieć, że zacieranie to świetna zabawa i dużo emocji! kupiłem zestaw startowy z homebrewing a także śrutownik porkert. Ale zawsze możesz kupić słód ześrutowany. Zacieranie to nic trudnego!
  18. Faktycznie trochę poczytałem . Przeczytałem prawie całe forum piwo.org, na browamatorze faq i książkę "wszystko o piwie". Tak że teraz mam tylko nadzieję, że nic się nie zakazi, nie zaglądam do środka. Za jakieś 5-7 dni zmierzę co mi wyszło. Muszę powiedzieć, że faktycznie jest to świetna zabawa Pozdrawiam
  19. Witam wszystkich piwowarów! A więc: Przyszedł do mnie w środę sprzęcik, który zamówiłem i postanowiłem wczoraj coś uwarzyć. Postanowiłem od razu wskoczyć na głęboką wodę i warzyłem wraz z procesem zacierania. Jestem w miarę zadowolony, chociaż było parę wpadek , a było to tak: Wpierw otworzyłem moje paczuszki. Zabrałem się do pracy. Chciałem na początek uwarzyć coś prostego, więc pomyślałem, że użyję 4kg słodu pilzeńskiego, 30g marynki i 30g lubelskiego. Moim celem było piwo jasne, lekkie i raczej gorzkie, dolna fermentacja. Śrutowanie poszło całkiem przyzwoicie jak na mój gust. Używałem świeżego porkerta, łuski były w większości całe, rozłupane, puste w środku. Było także dużo rozłupanych na 2 lub 3 części. Zaraz po tym gar z wodą około 16 litrów w środku. Rozgrzałem go do 67,5°C i wrzuciłem słód. Temperatura spadła do 64,5 stopnia i powoli spadała do 62. Następnie starałem się utrzymać temp. 62-64°C przez 30 minut. Znów zacząłem podgrzewać aż temp. osiągnęła 72°C i utrzymywałem 72-73,5 przez kolejne 30 minut. W trakcie zacierania zorientowałem się, że nie mam jodyny... Na szczęście tata był w domu wziął samochód i szubko przytransportował. Po 30 minutach w 72 próba jodowa negatywna. Tata nie mógł uwierzyć jakim to cudem . Podgrzałem wszystko do 78°C i do kadzi filtracyjnej. Oczywiście, mimo że to pierwszy raz, full professional i filtrator z oplotu a nawet z dwóch . I tutaj moje zaskoczenie: W książce Ziemowita Fałata "Wszystko o piwie" było napisane aby odczekać 30-40 minut... No a jak wiadomo za pierwszym razem człowieka roznosi energia i nie wytrzymałem i po 5 minutach zacząłem spuszczać filtrat. Na początku popłynęło strasznie mętne, powiedział bym wręcz taki glut, ale chwilkę potem płynie czysta brzeczka. No to dawaj! Do kranika przyczepiłem wężyk i niech płynie do czystego gara. Popłynęło nadzwyczaj szybko. 2-3 minut i już po sprawie! 15°Blg. Nawet nie zdążyła mi się zagrzać woda do wysładzania... Poczekałem na nią i wlałem 5-6l wody do młóta. Zamieszałem, poczekałem i sytuacja się powtórzyła: najpierw męcik, zaraz potem czyste i w minutę dwie poszło wszystko. 12°Blg. No muszę przyznać że byłem z siebie zadowolony . Smak mdły strasznie, ale nie zrażam się, bo kolorek ładny . Filtracik w garze. Czas gotować. I tu pierwsza wpadka... Chyba trochę za długo gotowałem, bo czekałem z termometrem, aż osiągnie 100°C, ale brzeczka nie chciała takiej temperatury osiągnąć. Było cały czas około 99°C i ładnie bulgotało i parowało... Tak że jakoś 20 minut dłużej była taka sytuacja niż zamierzone 60minut. Wrzuciłem marynkę. Od razu rozprzestrzenił się zapach po całej piwniczce (bo tam warzyłem). 45 minut i wskakuje lubelski. 15 minut i chłodzenie. I znów, mimo że to pierwszy raz, full professional - chłodnica zanurzeniowa. Chłodzenie od 90-ciu kilku do 50 stopni zajęło kilka minut, może 5, ale raczej krócej. później już wolniej i po 20-25 minutach wyjąłem chłodnicę. Wcześniej, nie pamiętam dobrze w którym momencie, zagotowałem w mikrofali wodę w szklance, w mikrofali. I jakoś tak podczas chłodzenia wsypałem tam drożdże, bo akurat woda była już w miarę chłodna (celem oczywiście rehydratacji). No to trzeba przelać do fermentora i tu znów wpadka... Miałem otwarty kranik... Zapomniałem go zakręcić po czyszczeniu i dezynfekcji... Rozlało się 2 może 3 litry. Byłem załamany, ale jak już tak daleko zabrnąłem to nie ma co się oglądać wstecz! Jedziemy z koksem! Przelałem przez sitko celem oddzielenia chmielin. I troszkę mi się "chlapło" do środka . Ale mam nadzieję, że to nie zrujnuje smaku piwa. Czas na zmierzenie ilości cukru w ekstrakcie. 13°Blg. To trochę wody trzeba dolać bo zamierzyłem sobie 10. Nie miałem jak policzyć ile trzeba dolać więc dolałem na oko i wyszło coś ponad 10. No to skoro to ma być lager więc trzeba jeszcze trochę schłodzić brzeczkę. I oczywiście znowu, mimo że to pierwszy raz, full professional wkładam fermentor do chłodziarki z styropianu z butelkami z lodem. Postanowiłem skonsumować część użytą do zmierzenia gęstości. Zapach trochę jak przesłodzona herbata, ale czuć ziarno i chmiel. Smak podobnie. Bardzo gorzkie, ale wyłania się smak słodu. Czuć też trochę tą herbatę i niesamowicie słodko mdlące. Czy tak ma być? Zerkam na drożdże a one nie chcą się zmoczyć. Cały czas pływają po powierzchni i tylko niewielka ich część utonęła... W końcu nie wytrzymałem i zamieszałem. Brzeczka już dosyć chłodna więc dolałem do fermentora. I znowu wpadka... Nie napowietrzyłem wcześniej dobrze brzeczki postanowiłem pochlustać fermentorem i czekać co się stanie. A była to godzina 18... O godzinie 22 w lodówie 12°C, o 4 też, i rano tak samo, z tą różnicą, że pięknie bulgocze sobie. Do środka nie zaglądam. Po tygodniu zobaczymy co i jak. Ufff! Pewnie jeszcze zedytuję tego posta.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.