Skocz do zawartości

shayboos

Members
  • Postów

    313
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez shayboos

  1. Drożdże jak najbardziej dedykowane bo mają zeżreć jak najwięcej i wytrzymać wyższe stężenie alkoholu.

     

    pakujesz w beczkę albo dosypujesz do balona płatków dębowych, lakujesz korek z balona żeby go uszczelnić i zapominasz o tym na 3 lata w chłodnym miejscu.

     

     

    Nie uszczelnia sie tego, destylat na whiskey powinien miec kontakt z powietrzem, przez lata utlenia sie w nim szerg zwiazkow chemicznych majacych wplyw na smak dlatego miedzy innymi destylaty tego typu lezakuja w beczkach

     

    zacier i wysładzanie tak jak przy piwie, tylko potem zamiast chmielić od razu fermentacja, a potem ściągasz znad osadu drożdżowego i do destylarki.

     

    A kto by to filtrowal ?? wiecej czesci stalych wiecej smaku jeno trzeba wiedziec jak to pozniej gotowac, zeby nie przypalic.

     

    Ja nie mam sprzętu żeby nie przypalić więc robię wysładzanie i filtrat, jak ktoś jest bardziej zaawansowany technicznie i empirycznie to jak najbardziej całość do destylary.

     

    A co do uszczelniania balonów to jak najbardziej - przyznaję mój błąd - kontakt z powietrzem wymagany.

  2. Wejdź na jakieś forum np c2h5oh albo bimber.info czy inne alkohole-domowe. Metanolu nie trzeba się bać - jak poczytasz teorii to nie ma bata żebyś się zatruł. A jak chcesz zrobić whisky to robisz gęsty zacier, celujesz w BLG 18-22, fermentujesz odpowiednimi drożdżami do whisky, a następnie dwukrotnie destylujesz, pakujesz w beczkę albo dosypujesz do balona płatków dębowych, lakujesz korek z balona żeby go uszczelnić i zapominasz o tym na 3 lata w chłodnym miejscu.

     

    Edit - zacier i wysładzanie tak jak przy piwie, tylko potem zamiast chmielić od razu fermentacja, a potem ściągasz znad osadu drożdżowego i do destylarki.

  3. Ja rozumiem reżim sanitarny i w ogóle, ale... każdy niech robi jak chce - ja miałem tylko jedną porządną infekcję dzięki której miałem zamiast brown ale to sour ale. Fermentor po tym potraktowałem tak jak zawsze - umyłem płynem do mycia naczyń, a przed następnym użyciem, czyli zalaniem brzeczką i drożdżami zalałem 2 litrami wrzątku... Było to 1,5 roku temu i nadal żadnej infekcji nie złapałem a fermentor używany jest cały czas.

  4. Z tego co wiem, to oplot w tym wypadku nic nie daje, bo działa on jedynie w połączeniu z młótem (młóto to warstwa filtracyjna, a wężyk to kanalik, którym ma wypływać przefiltrowana brzeczka).

     

    W moim wypadku trochę jednak dał - 1mm otwory w plastiku, które pod naciskiem jednak troszeczkę się wyginają i rozszerzają na początku puściły trochę młóta i filtrator zatrzymał trochę tego.

  5. Kiedyś jak polskie wódki były polskie to i jakościowo były lepsze (wiadomo, że jak jesteś właścicielem kilku marek to starasz się żeby Twoja flagowa produkcja wyszła na najlepszą, w miarę niedrogą i najchętniej kupowaną więc wykupujesz konkurencję i osłabiasz ich jakość kierując ją na jakościowo gorszą i nieco zmieniasz target klientów lecz nadal na niej zyskujesz kasę) - pewnie nawet jakby były nadal nasze to i tak zaczęliby oszczędzać i wyszłoby na to samo co jest teraz. W sumie może i nieważne kto jest właścicielem marki ale jakość tak czy tak do d***

  6. Po moim teście z fałszywym dnem z plastikowego wiadra wzrosła mi wydajność, jednak długo musiałem zawracać - chyba z 6 litrów - zanim filtrat był w miarę klarowny - niestety szczeliny wykonywałem kątówką z tarczą 1mm - mniejszych się nie da. Możliwe że to jest problem. Z drugiej strony w zasypie było około 2kg pszenicznego. W przyszłym tygodniu będę robił Bittera, to zobaczę jak wyjdzie tym razem.

     

    Edit: dodam, że pod fałszywym dnem znajdował się filtrator z oplotu luźno leżący na dnie fermentora z kranikiem.

  7. Grata już tak ma, że to loteria na jaką trafisz - niektórym przeżyła już 40 warek i więcej. Moja po 10 zaczęła uwalać szyjki butelek z KP, a obecnie już tylko kapsluje szyjki vichy light i NRW - takie jak po Paulanerze, PINTA i podobne. Jeżeli nie będziesz przechodził na kegowanie to warto zainwestować w kapslownicę stołową albo zmienić butelki.

  8. Podobnie rzecz się ma z chmielem. Co do chmielu, to trzeba go będzie dodać znacznie więcej niż przeciętnie dodaje się obecnie, ponieważ będzie to w zasadzie jedyny składnik konserwujący - średniowieczne piwa były znacznie mocniej nachmielone niż obecnie. Macie doświadczenie z przechmielonym piwem? Jak je ewentualnie "ratować"?

     

    Nie ma czegoś takiego jak przechmielone piwo! to po pierwsze ;). Jeżeli potrzebujesz informacji o piwach gruitowych to MIMAZY poruszał te tematy na forum.

  9. A ja tam nad wolnością do kiczu, bardziej wolę estetyczne miasta i wioski. Przyzwyczaiłem się do tego w UK.

     

    Nie wiem jak w Szkocji ale w Londynie na całym obszarze, przez 2 lata jak tam mieszkałem nie zauważyłem żadnej estetyki - klon za klonem tych samych syfiatych domków - każda ulica taka sama, zero piękności i estetyki, nie mówiąc już o ich stanie . Może w centrum wszystko inaczej, zadbane, utrzymane i naprawdę ładne budynki, ale całe obrzeża Greater London to po prostu porażka. Zdecydowanie wolę nasze miasta.

     

    A co do własnego gruntu - ja mam prawo zdecydować czy zamieszkam w domu z żelbetu, czy postawię sobie dom z drewnianych bel. Poza tym ciężko na osiedlu żelbetu zniszczyć krajobraz architektoniczny. Moja ziemia - moje prawo. Moja wolność kończy się na pięści drugiego człowieka. To że ktoś postawi sobie Gargamela nikomu nie zaszkodzi. Większą solą dla oka są blokowiska i centra handlowe na każdym kroku a nikt się tego nie czepia.

  10. Proponuję zajrzeć np. tu: http://www.piwo.org/...tację#entry4551

    Zmiany temperatury mogą nawet zahamować fermentację - zwłaszcza przy skoku powyżej 5°C na dobę. Obniżanie temperatury spowalnia ich pracę i powoduje osiadanie drożdży.

     

    Co do styropianu to wydaje mi się, że warto uszczelnić wszystko - najlepiej od środka wyłożyć folią izolującą. A jak chcesz całkiem kontrolować temperaturę to budujesz dwa pudła ze styropianu - w jednym fermentor z czujnikiem temperatury, w drugim chłodziwo, a w ścianie łączącej pudła wentylator podłączony do sterownika - w momencie wzrostu temperatury powyżej ustawienia odpala się wentylatorek tłoczący zimne powietrze do komory z fermentorem.

     

    Edit: przynajmniej tyle w teorii bo dopiero przymierzam się do konstrukcji czegoś takiego, lub użycia lodówki do fermentacji.

  11. Teoretycznie tyle, co dla pierwszej porcji (5 hl)

     

    I to wystarcza? Czy dobrze rozumuję, że po 24 godzinach drożdże już są namnożone w ilości wystarczającej na przerobienie drugiej takiej porcji "żarcia" bez zbyt dużego stresu ? Muszę chyba zdobyć jakąś książkę o drożdżach, bo widać wiele jeszcze trzeba się nauczyć.

  12. No to właśnie mnie rozwaliło - przez cały czerwiec zastanawialiśmy się z żoną co to za chrząszcze dziwne się w domu pojawiły, takie podłużne i czarne... a niedawno same zniknęły... teraz jestem przerażony - niewiedza to czasem błogosławieństwo :D Jak tak pomyślę to jedyne słody jakich nie miałem do tej pory z Weyermana to z pewnej czeskiej słodowni, ewentualnie surowa pszenica z targu :/ Jedyny plus mieszkania w gierkowskim bloku - żadne robactwo nie ma się gdzie zagnieździć - sam żelbet :P (przynajmniej mam nadzieję, że nigdy się nie zadomowią) ;d

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.