Zacznijmy od zagadnienia, co masz na myśli mówiąc "piwo koncernowe". Bo to może być też Paulaner, Żywiec Porter czy Hoegarden. A nawet jeśli one nie są najwybitniejsze, to biją na głowę... sam wiesz jakie produkty. A jeśli masz na myśli Tyskie i inne Heinekeny, to zagadnienie powinno być inne. Piwa, które nie mają aromatu i praktycznie nie mają smaku, kontra piwo domowe. A tu nie oszukujmy się: jak ktoś lubi Żubra czy Harnasia, to AIPA będzie za gorzka, wędzonki będą śmierdzieć, a stout będzie zbyt palony. Ja się przestałem przejmować tym, że moje piwo nie smakuje, bo... więcej zostaje dla mnie i dla znajomych, którzy "kumają bazę". Cała rodzina się domagała mojego piwa i wręcz sugerowała, że nie chcę się podzielić, bo ich ostrzegałem, że może im nie smakować. Tak, kur!@#wa?! - pomyślałem. To ja wam pokażę prawdziwe piwo. Poczęstowałem ich moim whisky stoutem. I mam z głowy. Wiadomo, że torf pachnie jak pachnie. Udawali, że jest ok., a po minach widziałem, że najchętniej by wypluli. Jesteś piwowarem domowym, a nie pracownikiem Kompanii Piwowarskiej.