Skocz do zawartości

PeBePe

Members
  • Postów

    25
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Piwowarstwo

  • Nazwa browaru
    Przy Cesarskiej Ceście
  • Rok założenia
    2023
  • Liczba warek
    trzy
  • Miasto
    Pogórze

Kontakt

  • Imię
    Paweł

Ostatnie wizyty

310 wyświetleń profilu

Osiągnięcia PeBePe

  1. z ekstraktu niechmielonego, ale ponieważ mała, kilkulitrowa warka, to partial mash jak najbardziej do rozważenia. Gęstwy na razie chciałbym unikać - za mało doświadczenia i nie wiem, co mam na dnie fermentora tuż przed rozlewem (w sensie biologicznym). Suche najwygodniejsze w użyciu, ale zdaję sobie sprawę z ograniczonego dostępu szczepów w tej postaci, może byłby to pretekst aby zacząć zabawę z płynnymi. Ten quadrupel lub quintupel z wątku powyżej mnie zainspirował, to może coś na belgijskich drożdżach (mogą być płynne) z ekstraktem rzędu 30 - 33 %, da coś radę?
  2. nieogrzewana piwnica w ogrzewanym domu. Teraz jest 17 C, myślę że 20 C nie przekroczy
  3. Chciałbym jako podarunek na "18" przygotować piwo, termin to początek 2026, więc trochę czasu na dojrzewanie jeszcze jest. Na wypadek gdyby nie wyszło / nie smakowało / inne dlaczego się nie udało, ilość raczej niewielka, fermentacja max. w 5 litrowym baniaczku, rozlew do degustacyjnych butelek 0,25 litrów. Czasu dojrzewania dużo, więc w grę wchodziłoby coś mniej lub bardziej eksperymentalne, z dużym początkowym ekstraktem. Myślę nawet o czymś inspirowanym piwem jopejskim, ale bardzo, bardzo luźno, bo jednak szczepami pleśni bałbym się "bawić"; a może wziąć za punkt wyjścia miód pitny trójniak, przeliczyć cukier "pszczeli" na słód jęczmienny dodać jakieś ciekawe drożdże (browarnicze), chmiel, może jałowiec na goryczkę i jazda? Czy moglibyście zasugerować jakąś recepturę na ekstrakcie, która potrzebowałaby tych kilkanaście miesięcy na dojrzewanie w piwnicy i z każdym z miesiącem stawałaby się coraz lepsza? Spróbować jakiegoś suchego bretta dodać, czy ryzyko że skażę bakteriodrożdżologicznie dom i już później każde kolejne piwo będzie "dzikie"? A może jakiegoś kveika wciągnąć do długiej i mozolnej pracy? 😉
  4. piwo otwarłem (pierwszą butelkę) już ponad miesiąc temu, w okolicach 20 kwietnia. Z pierwszej butelki - to była krachla 0,75 litra z porcją cukru do refermantacji jak dla 0,5 litra - byłem bardzo zadowolony. Z następnych butelek - kapslowane 0,5 litra z porcjami cukru jak dla 0,33 litra - już trochę mniej. W kilku przypadkach po otwarciu okazało się że szyjka pod kapslem była pęknięta i piwo było całkowicie bez gazu, nawet tam gdzie była cała, nagazowanie piwa przypominało to w coli - dużo drobnych bąbelków gazu zaraz po nalaniu do szkła, potem szybko znikają z powierzchni. Bałem się, że drożdże z nadmiaru szczęścia (słodu 😉 ) nie przeżyją fermentacji, stąd sypałem zmniejszoną ilość cukru do rozlewu, jak widać mogłem sypać standardową ilość jak na 0,5 litra. Jedno takie odgazowane piwo wykorzystałem do pomiaru BLG - około 8 stopni wyszło. Nie wiem, może alkohol (z szacunków wychodzi tak z grubsza 6 %) plus drożdże to powodują, ale nie czuć żeby było wybitnie słodkie (i dobrze że nie ulep 🙂 ). To wszystko z zestawu brewkitowego plus najtańszy słód "14 - kilogramowy" (jest inny wątek o nim) minus brewkitowy chmiel "na zimno" (nie dodawałem, bo mnie przestraszyliście że mogę coś zepsuć 😉 ). Nie uważam tej warki za porażkę, ale powtarzać raczej w takiej postaci już nie będę, najwyżej coś podobnego ze ekstraktów, ze świadomym wyborem drożdży. Myślę że kolejna warka to będzie coś w stylu niemiecko-flamandzkim (czyli albo Koelsch / Altbier, albo jakiś Flanders), raczej też jeszcze brewkit.
  5. Dzisiaj, 8 tygodni od zadania drożdży był rozlew, bez dodatkowego chmielenia. Po otwarciu fermentora zapach przyjemny, powierzchnia młodego piwa czysta, przez półprzeźroczystą ścianę fermentora widać około 0,5 - 1 centymetra osadu. Pomiar BLG dawał jakieś rozstrzelone wyniki, ostatecznie po zakończeniu rozlewu (próbkę pobrałem przed) ustabilizował się na poziomie około 9 stopni. Zakładając początkowe BLG na poziomie 20 stopni (nie mierzyłem, szacunek na podstawie ilości zadanych surowców) drożdże "zjadły" tak z połowę dostępnego cukru i piwo ma teraz jakieś 5 - 6 procent alkoholu, do "wine" trochę jednak brakuje... 😉 Cukru dodawałem małą (przeznaczoną na butelkę 0,33) porcję do butelki 0,5 litrów gdyż ,moje ostatnie piwo uważam że wyszło przegazowane. Ostatnia butelka (0,75) jest całkowicie bez cukru - przed jej nalewaniem nie wiedziałem ile jeszcze piwa "wycisnę" z fermentora i nie chciałem jej przesłodzić - dzięki niej poznam odpowiedź na jedno z moich pytań dotyczących tej warki 😉 Planowane otwarcie: druga połowa kwietnia - to teraz drożdże mają dwa miesiące na konsumpcję dodanej sacharozy i nagazowanie piwa CO2 - mam nadzieję że jeszcze. przynajmniej najsilniejsze z nich, żyją i nie okaże się że zostałem z kilkunastoma litrami słodko-alkoholowego napoju, którego wszak trudno byłoby nazwać piwem 😉
  6. z powyższych rad skorzystałem, chmielenie na zimno sobie odpuściłem 😉 rozlew planowany na przyszły weekend.
  7. w takim razie nie ma co sprawy komplikować i dzielić partię na dwie: z dodanym cukrem i bez niego; całość pójdzie do butelek 0,5 litra z porcją cukru na 0,33 litra, jakby się dało, to nawet z "meniskiem ujemnym" 😉 To zostałby jeszcze ten chmiel ma zimno - dodać go ryzykując gushing, czy dla bezpieczeństwa pominąć ten etap, nawet kosztem aromatu? dziękuję za porady 🙂
  8. znam dwa przypadki, gdy do nagazowania piwa zostaje użyty "pozostały cukier ze słodu": oryginalna technologia wytwarzania piwa grodziskiego oraz tzw. granaty. Wiadomo że tego drugiego chciałbym uniknąć w o wiele większym stopniu niż nienagazowanego piwa, stąd bezpiecznym rozwiązaniem wydaje się być dodanie "homeopatycznej" dawki cukru na wypadek jakby drożdże jeszcze żyły w objętości piwa, a gdyby jednak nie, to efekt smakowy dodanego cukru nie byłby jakiś mocno wyraźny.
  9. już ponad miesiąc minął, trzeba intensywniej o rozlewie myśleć. W zestawie był jeszcze chmiel do chmielenia na zimno więc może dodam na jakiś tydzień. Zastanawiam się natomiast nad dodatkiem cukru do refermentacji - skoro drożdże są zapewne skrajnie wyczerpane warunkami jaki im zafundowałem, to czy przez te planowane 2 - 3 miesiące w butelce "zjedzą" tą dodaną sacharozę, może do nagazowania napoju wystarczy pozostały cukier ze słodu (na razie nie pytajcie ile go jest - nie mierzyłem 😉 )? Na razie najbliżej jestem pomysłu, aby część warki butelkować tak-jak-jest (bez cukru), a do reszty dodać małą (na 330 ml) porcję cukru i porównać wyniki 🙂
  10. wczoraj wieczorem (cztery doby po zadaniu homeopatycznej dawki drożdży 😉 ) na powierzchni zaobserwowałem małe skupiska drobnopęcherzykowej piany o grubości jednego pęcherzyka gazu, coś w stylu wyglądu odgazowanego piwa w kuflu. Zapach w powietrzu przyjemny, bez jakiś odrzucających nut. Postaram się powstrzymać swoją ciekawość i w tym roku już nie otwierać fermentora.
  11. też nie wiem, przekonam się w kwietniu - taki plan 😉 Przy pierwszym piwie miałem wrażenie, że coś się zepsuło; rozlewałem mimo tego bo wszystko było przygotowane więc w sumie niewiele traciłem, a była okazja do przećwiczenia rozlewu (w trójkę). Wyszło całkiem pijalne piwo, stąd jak na razie moje przekonanie, że domowemu piwu czas dobrze robi i leczy (przynajmniej niektóre) błędy 🙂. Czy wyleczy tak drastyczny underpitching (korektor zaznaczył mi wężykiem słowo "niedodawkowanie") - przekonam się pewnie za kilka / kilkanaście tygodni... stay tuned 😉
  12. 7 gram zamiennika Safale 04; na razie pracują, jak za szybko przestaną to dokupię oryginalne, w ostateczności dopuszczam próbę ratunku brettami. (chyba że wcześniej wda się pleśń, wtedy eksperyment będzie zakończony niepowodzeniem)
  13. cześć, (stary wątek, ale...) Wczoraj zacząłem warkę tego piwa, surowce jak w zestawie (łącznie z drożdżami) plus ~3 litrów ekstraktu słodowego (wspominałem o nim w innym wątku); uzupełnione wodą do ~20 litrów - filtrowana kranowa + marketowa - dzięki braku gotowania powinna być też lepiej natleniona. Poziomu cukru nie zmierzyłem, według obliczeń powinno to być około 20 BLG (przy dużej niepewności pomiaru dodanego ekstraktu 😉 ).Sprawdzałem dzisiaj jak drożdże sobie radzą i najpierw się trochę zawiodłem (brak jakichkolwiek śladów piany), ale potem zauważyłem znaczną produkcję malutkich pęcherzyków gazu,, czyli życie mikrobiologiczne kwitnie 😉 Na razie daję drożdżom spokój (i tak mam wrażenie że podczas tej minuty czy dwóch inspekcji fermentora wpadło do niego kilka drobinek kurzu; piwo potrzebowałbym tak na połowę kwietnia, więc na dzisiaj plan jest aby dociągnąć fermentację w wiadrze tak do lutego, a potem w butelki. tak, wiem że powinienem: 1) kupić porządne drożdże do BW, najlepiej dwa opakowania, a nie używać tych no-nameów dostarczonych przez Gpzdawę 2) zmierzyć BLG a nie bawić się w jakieś szacunki (chociaż to akurat na samą jakość piwa wpływu nie ma, co najwyżej nie będę tak dokładnie wiedział co piję 😉 i trochę poza głównym tematem: to mój drugi brew kit z Gozdawy, wczoraj piłem też "kelsza" po 8 tygodniach fermentacji + 8 tygodniach leżakowania w butelkach i stwierdziłem że był bardzo dobry (otwierane wcześniej były od "jakiś taki słodki" poprzez "przyzwoity" do "dobry") w zależności od upływu czasu od butelkowania 🙂
  14. a coś o kaloryczności, zawartości cukrów, suchej masy?
  15. tak pierwszy, a ponieważ jest to też przy okazji moja druga warka, to i porównania nie mam jakiegoś żeby oceniać jakość ekstraktów czy ogólnie surowców.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.