Skocz do zawartości

YoBombel

Members
  • Postów

    41
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Aktywność reputacji

  1. Super!
    YoBombel przyznał(a) reputację dla dirk gently w małe warki (10l) - czy wyjdzie w fermentorze 30l...?   
    Ależ skąd. Raz robiłem dużą warkę z zacieraniem, prawie 6h roboty. Od tego czasu robię tylko małe warki, mieściłem się zwykle w 3.5h, chyba że był problem z filtracją (odkąd zacieram w torbie to 2h45', ale to inna historia).
    Co prawda zacieranie i gotowanie trwa tyle samo zarówno dla 10 jak i 20L, ale przecież w tym czasie brzeczki nie trzeba głaskać po głowie, można sobie iść i zrobić coś innego. Pozostałe części procesu, jak podgrzewanie wody czy szczególnie butelkowanie trwają proporcjonalnie do rozmiaru warki.
     
    Mi dużo łatwiej jest wygospodarować dwa razy po 3.5h niż 5-6h na raz. Pomijam że dzięki temu mam większą różnorodność dostepnych piw i bardziej stromą krzywą uczenia.
  2. Super!
    YoBombel przyznał(a) reputację dla Marciu11 w małe warki (10l) - czy wyjdzie w fermentorze 30l...?   
    Ja robię małe warki.
    Po pierwsze mogę szybciej i częściej testować co jest dobre co nie (co mi pasi a co nie). Po drugie piwosz ze mnie raczej niedzielny i nie mam dużego przemiału tego materiału. A po trzecie i najważniejsze w moim stanie zdrowia, o wiele łatwiej operuje mi się mniejszymi objętościami i wagami. 
     
    Poza tym, że faktycznie pracy jest praktycznie tyle samo co przy większym wybiciu - w kocu to tylko objętości się zmieniają, a z każą musisz przejść faktycznie ten sam szereg procesów, to nie wpływa to na jakość. Każe można spierniczyć i zrobić dobre
     
    Warki planuję na 13l. Z czego do fermentatora ląduje około 12l, z czego w finale wychodzi około 11l gotowego do butelkowania trunku.
    Garnek mam stalowy taki 15l z czego faktycznie jest pojemności 16,2l więc spokojnie się ta ilość wybicia mieści.
     
    Wiadra jak podpowiedzieli wyżej 15l z Castoramy lub Merloya są ok - tanie, z podziałką i mają atest do żywności. 
     
    W sumie jestem zadowolony z małych warek. Szybciej schodzą, więc częściej można się bawić i poznawać nowości.
    W razie czego pytaj
  3. Super!
    YoBombel przyznał(a) reputację dla Makaron w Fermentum Mobile -pierwsze polskie płynne drożdże piwowarskie   
    A ja napisze z praktycznegu puntu widzenia. Nie uzyje zadnych drozdzy plynnych bez startera. Zawiodlem sie na Wyeastach i White Labs.
    Nie majac wyniku badan dla kazdej saszetki trzeba zakladac najgorsze, czyli zawsze robic starter. Co sprowadza wszytskie drozdzye plynne do tego samego poziomu - zrodla komorek do namnozenia i tyle. Ze skosu bedzie to 3 stopniowy starter i kolo tygodnia przygotowania, a z fiolki czysaszetki 1 stopniowy - okolo 2 dni.
     
    Generalnie dyskusja o ilosci drozdzy jest czysto akademicka.
  4. Super!
    YoBombel przyznał(a) reputację dla Dagome w Słodkie ciastka i pomarańcza   
    Przy okazji parę słów do miłośników karmelu w kontekście American IPA. Mam wrażenie, że część z Was wydaje się nie rozumieć czym jest ten styl piwa.
     
    To nie jest tak, że uważam słód karmelowy w IPA za zło i błąd w sztuce. Złem i błędem w sztuce jest tylko wtedy, kiedy używa się go bez opamiętania i twierdzi się, że tak powinno być.
    Czy zapomnieliście, że AIPA ma pachnieć i smakować chmielem? To piwo, w którym ma błyszczeć i uderzać chmiel! Cytrusy, tropiki, nuty żywiczne, kwiatowe - w różnych proporcjach, zależy od fantazji piwowara. To chmiel ma być na pierwszym miejscu i w aromacie i w smaku.
    I zupełnie nie chodzi mi o goryczkę. O goryczce na razie zapominamy.
     
    Wąchając AIPA macie się czuć jakbyście byli w markecie i nagle na części owocowo-warzywnej wybuchły wszystkie owoce. Macie czuć intensywne, świeże, żywe, mięsiste owoce. Miąższ świeżo przeciętego grejpfruta, mango i innych. Albo np. żywicę - świeżo złamaną igiełkę sosny, taką która się jeszcze lepi w palcach.
    Podobnie powinno być w smaku. I na tym polega IPA - to jest orkiestra chmielu. I jeszcze raz podkreślam, że nie chodzi o goryczkę!
     
    Słodowość (w tym karmelowość) potrzebna jest AIPA tylko do kontrowania niektórych smaków, jak np. roślinnych, łodygowych, trawiastości, które w piwie chmielonym w takich ilościach mniej lub bardziej zawsze są obecne. Słodowość (w tym karmelowość) potrzebna jest w AIPA także do wspierania niektórych słodszych smaków pochodzących z chmielu. I także oczywiście do balansowania goryczki. Kiedy słodowości (w tym karmelowości) jest zbyt dużo, po pierwsze część z tego bogactwa nut owocowych i innych pochodzących z chmielu zostaje przykryta.
    Po drugie, piwo robi się cięższe, a profil słodszy, co obniża pijalność.
    Po trzecie, paradoksalnie w piwie bardzo mocno chmielonym, karmel wydłuża goryczkę.
     
    Oczywiście istnieją mocniej karmelowe IPA i niektóre potrafią być bardzo dobre (np. State Side IPA, Mikkelera), ale do takiego piwa wypadałoby nieco inaczej dobierać chmiele ( w kierunku bardziej żywicznych ), niż do np. jasnej IPA (cytrusy, tropiki).
    Ładowanie dziesięciu odmian chmielu do piwa, które jest mocno karmelowe nie ma większego sensu, ponieważ i tak lżejsze nuty owocowe zostaną przykryte.
     
    Oczywiście wysoka karmelowość przykrywa również wady fermentacji, a także braki w chmieleniu, na co kilka postów wyżej zwrócił uwagę Crosis. Taniej i łatwiej jest uwarzyć karmelową IPA, bo czy będzie tam mniej czy więcej chmielowości w profilu i tak trudno rozpoznać. A do jasnej trzeba doładować na bogato, bo inaczej będzie pustak. A to trochę kosztuje.
    To raz.
     
    Dwa:
    Czy potraficie czytać ze zrozumieniem opisy stylów?
    Wklejam tłumaczenie BJCP z wiki na piwo.org
     
    Aromat
    Od wydatnego do intensywnego aromatu chmielowego z cytrusowym, kwiatowym, perfumowym, żywicznym, sosnowym, i/albo owocowym charakterem wynikającym z użycia amerykańskich chmieli. Wiele wersji jest chmielonych na zimno i mogą posiadać dodatkowy trawiasty aromat, aczkolwiek nie jest wymagany. Troszeczkę czystej słodowej słodkości może być wyczuwalnej w tle, ale powinna być na niższym poziomie niż w wersji English IPA. Owocowość, zarówno estrowa jak i chmielowa może być wyczuwalna w niektórych wersjach, pomimo neutralnej fermentacji, jest to również akceptowalne. Słaby aromat alkoholu może być wyczuwalny.
     
    Czyli:
    - Aromat chmielu w AIPA ma być co najmniej średnio silny, do intensywnego!
    - TROSZECZKĘ!!! słodowości może być w tle
     
    Smak
    Smak chmielowy na poziomie od średniego do wysokiego, powinien odzwierciedlać charakter chmieli amerykańskich: cytrusowy, kwiatowy, żywiczny, sosnowy i owocowy. Średnio mocna do bardzo mocna goryczka, aczkolwiek słodowa podstawa wspiera mocny chmielowy charakter i balansuje smak. Smak słodowy powinien być na niskim do średniego i jest generalnie czysty i słodowo słodki, aczkolwiek troszkę karmelowych czy tostowych smaków na niskim poziomie jest dopuszczalnych. Brak dwuacetylu. Lekkie posmaki owocowe są do przyjęcia, ale nie są wymagane. Goryczka może utrzymywać się w posmaku, ale nie powinna być ostra. Średnio wytrawny do wytrawny finisz. Trochę czysto alkoholowych smaków może być wyczuwalnych w mocniejszych wersjach. Smaki dębowe są w tym stylu nieodpowiednie. Może być troszkę siarczanowy, ale większość przykładów tego piwa go nie wykazuje.
     
    Czyli:
    - Smak chmielowy CO NAJMNIEJ ŚREDNI!!!, do WYSOKIEGO!
    - Smak słodowy NISKI maksymalnie średnio intensywny
    - Smak karmelowy O ILE JEST!!! to dopuszczalny na NISKIM poziomie
     
    Słowo "niski" należy rozmumieć jako "subtelne nuty w tle" - bo na pierwszym planie ma być chmiel!
     
    W pewnym uproszczeniu możemy założyć, że jeżeli dostajemy do ręki nie ciemne piwo z amerykańskim chmielem, to:
    - jeżeli na pierwszym miejscu wyeksponowana w smaku i w aromacie jest chmielowość, to w zależności od intensywności i pełni trzymamy w ręku albo American Pale Ale, albo American India Pale Ale, albo Imperial India Pale Ale;
    - jeżeli na pierwszym miejscu wyeksponowana w smaku i w aromacie jest słodowość (w tym karmelowość), to w zależności od intensywności i pełni trzymamy w ręku albo American Amber Ale, albo American Barley Wine.
     
    Podsumowując, jeżeli w smaku i w aromacie jest więcej słodowości (w tym karmelowości) niż chmielowości, to nie jest to AIPA!!!
     
    Ktoś może powiedzieć, że piwowar ma prawo warzyć piwo jakie chce i nazywać je jak chce. Ależ oczywiście, że może.
     
    Problem jest w tym, że coraz wiecej osób zaczyna pić takie intensywnie karmelowe piwo i wzorować się na nim.
    Zaczyna myśleć, że tak powinno być, że to jest właśnie AIPA. A to zwyczajnie boczna uliczka stylu jest.
    Optymistycznie zakładając, że w ogóle w stylu się mieści. Parę postów wyżej ktoś wspomniał o "Ataku Chmielu". Chmielu? Poważnie? Dla mnie to jest trochę mocniej chmielone Amber Ale.
     
    Modne zrobiło się ostatnio określenie "hop head". Następnym razem, jak będziesz pił swoją ulubioną AIPĘ, zastanów się dokładnie, czego jest więcej w profilu: chmielu, czy karmelu. Bo może się okazać, że jesteś "słodziak-karmelek", a nie "hop head".
     
    A teraz w końcu o goryczce.
     
    To nie jest tak, że skoro IPA to koniecznie musi mieć ostrą i przytłaczającą goryczkę. Nie musi. To mit.
    Może jest ktoś na forum, kto w grudniu w Warszawie próbował oryginału zeszłorocznego GCh? To na pewno pamięta, jak delikatne było to piwo i jak delikatną miało goryczkę. A przecież tam poszło około pół kilo chmielu, licząc na standardową warkę i miało ponad 80 IBU (mierzone przez GŻ, Beersmith pokazywał ponad sto).
    Można zrobić delikatną goryczkę nie ważne ile by miało IBU! Warzyłem takie piwa. Wprawdzie rzadko, ale piłem takie piwa zagraniczne i wprawdzie rzadko, ale piłem takie piwa z polskich browarów.
     
    Ostra goryczka = kiepska goryczka!
     
    Co psuje goryczkę? Mnóstwo rzeczy. Długi temat. Ale zwrócę tu uwagę na jeden, bardzo częsty aspekt - na alkoholowość. Kiedy alkohol jest wyraźny, goryczka zaczyna się robić pikantna, piekąca, paląca, ostra, zalegająca, długa. Bardzo częsty grzech.
    Inny grzech to obecność siarkowodoru związanego z kiepską fermentacją. Uwytrawnia on piwo, maskuje i zmienia profil aromatyczny chmielu, a także wydłuża goryczkę i sprawia, że robi się tępa. Nie czujecie w zapachu? To nie znaczy, że nie ma. Czasami wychodzi w aromacie jako zgniła owocowość. Mimo to nie czuć? Powąchajcie pustą szklankę po zakończeniu picia. Śmierdzi zgniłym sianem? To właśnie to.
     
    Poniżej podam niektóre z określeń, stosowanych przez sędziów na konkursach do opisu charakteru i jakości goryczki. Niektóre pozytywne, niektóre negatywne.
    Następnym razem, jak będziesz pił swoją ulubioną AIPĘ, zastanów się jak odczuwasz goryczkę i dobierz słowa, które ją określają.
     
    chmielowa - alkoholowa, fenolowa (plastikowa), garbnikowa (roślinna/łodygowa)
    krótka - długa, zalegająca
    intensywna, średnio intensywna, bardzo intensywna
    łagodna, delikatna - wysuszająca, ściągająca, piekąca, paląca, drażniąca, tępa.
     
    Następnym razem, jak będziesz pił swoją ulubioną AIPĘ, weź pod uwagę te wszystkie rzeczy, które napisałem powyżej i zastanów się, czy aby na pewno jest dobrym piwem.
    Jeżeli jest - to super. Bywają solidne IPA na polskim rynku. Nie mówię, że nie.
    Jeżeli nie jest - trudno. Na pewno ma inne zalety. Pij, jak Ci smakuje. Ale przynajmniej nie traktuj tego jako wzorzec stylu i coś na czymś powinieneś się wzorować.
     
     
    Nie wiem, czy to co napisałem jest zarozumiałe i czy wynika z tego, że innych piwowarów traktuję jak durniów, którzy nie potrafią warzyć piwa. Każdy zinterpretuje jak zechce.
  5. Super!
    YoBombel przyznał(a) reputację dla Bogi w Chili w Hadesie, czyli...   
    Mało mówi się o ilościach, w jakich należy dodawać capsicum, najdokładniejszy przepis znajduje się w "The Magazine of Domestic Economy" nr 5, 1860, gdzie w przepisie na dobry porter (sound porter) oraz omówieniu brown stout'u dowiadujemy się, że na 36 litrów całej warki idzie jeden strąk capsicum, jest to o tyle ciekawe, że inne przepisy podają, żeby capsicum dodawać tylko w formie ziaren/nasion i wtedy są to różne ilości zbliżające się do uncji, albo będące bardzo odległe od niej (dochodzące nawet do raptem 0,01g (!)).
     
    Autor tego artykułu, stwierdza zaś, że wszelkie składniki odpowiedzialne są za aromat a całość powinna być tak skomponowana, aby żaden nie wychodził przed szereg, natomiast po raz kolejny jest przywołanie podobieństwa do bukietu wysoce aromatycznego francuskiego wina.
     
    Sam autor jest też pierwszym, który odpowiada na pytanie po kiego grzyba tam te dodatki są, jako że większość pozostałych autorów brało za pewnik, że owszem można/trzeba/powinno się stosować takie właśnie dodatki i co one dają piwu, już jakby a posteriori.
     
    Autor rozpoczyna od kwestii dostępności piw w Indiach, gdzie poza IPA Hodgson'a jest naturalnie Brown Stout, ale jest on wodnisty, kwaśny i cierpki, i nie przypomina stout'u pijanego w Londynie. Jeszcze parę lat wstecz porter był starzony w wielkich kufach, dopóki całkiem nie odfermentował i nie pojawiła się kwaśność (acetyfikacja, możemy pokusić się o nazwę octowość, zaoctowanie), w efekcie mimo wielkiej ilości chmielu, goryczka jest praktycznie żadna a trunek jest określany jako hard, czyli surowy, aczkolwiek nawet jeśli piwo nie jest dobre, to starzenie dało mu wiele, żadną inną miarą osiągalnych, zalet. Stąd też pojawił się styl, aby mieszać młody ze starym (czyli takim hard, zwanym też old/stale/stock), aby zachować te zalety, a jednocześnie zwiększyć pijalność.
     
    A ponieważ choć porter coś zyskuje, ale też i coś bezpowrotnie traci, należy to uzupełnić i właśnie wtedy rodzi się idea dodawania różnych składników dla poprawy aromatu, dodania wartości upajających czy wręcz odurzających. Autor opisuje poszczególne z tych składników, zwracając uwagę, że dzięki capsicum piwo robi się bardziej rześkie, dzięki lukrecji bardziej bogate, a dzięki kolendrze zwiększa stopień upicia (co może nawet prowadzić do delirium; w ogóle jest to kolejny autor, który uważa, że kolendra jest trująca). Dodatki owe uzupełniają aromat słodowo-chmielowy (nadszarpnięty poprzez starzenie) czyniąc piwo jedną całością. Można wysnuć tezę, że nie chodzi w nich o ekwilibrystykę aromatem, ale uzupełnienie tych braków, jakie wywołało starzenie-przynosząc ze sobą te aromaty, których w żaden sposób nie da się sztucznie zimitować: o tym że autor pisze przy okazji porównywania porteru z rumem i brandy, gdzie również nie ma mowy o dobrym trunku bez uciekania się do starzenia lub sztucznej imitacji tegoż.

  6. Super!
    YoBombel przyznał(a) reputację dla Bogi w EIPA   
    On chce więc uwarzyć prawdziwe India Pale Ale, a nie jakieś fałszywe trawestacje bez duszy i bez tradycji, których ostatnio mnogo. Literatura ówczesna mówi wyraźnie, że piwo nazywało się India Pale Ale (ewentualnie East India Pale Ale wtedy może i by akronim pasował) i nikt nie musiał mu udowadniać, że jest angielskie z krwi i kości (a właściwie z chmielu i słodu), poza tym nie istniały też alternatywy i te wszystkie współczesne DIPA, CIPA, SRIPA, LIPA (adekwatne dość) można między bajki (typu BJCP czy CAMRA) włożyć.
     
    Nonszalancja w nazewnictwie, jakie stosują te indywidua powyżej mnie niestety nie śmieszy, a krew się we mnie gotuje jak ktoś usiłuje nazwać single stout mający ledwo 5% double stout'em np.
     
    Poniżej parę wskazówek.
    east india pale ale, 1846.doc
  7. Super!
    YoBombel przyznał(a) reputację dla Bogi w EIPA   
    Odnośnie chmielenia, pierwszą porcję chmielu (mniejszą, wg źródeł mowa jest o sześciu funtach) dodawano na 20 minut gotowania, w międzyczasie do tego dodawano kolejną porcję (większą, osiem funtów) i to gotowało się 50 minut. Na te chmiele lano kolejną warkę (ale usuwano pierwszą porcję chmielu) i gotowano znów przez 2 godziny. Ówczesne India Pale Ale miały między 15,2-17 blg. Inną metodą było gotowanie chmielu osobno z wodą przez 8 godzin aż do częściowego wyparowania wody.
     
    Po fermentacji, która ma trwać minimum 14 dni, piwo przelewano do beczki, gdzie dodawano od pół funta do funta świeżego chmielu (cały czas jest mowa o jednym rodzaju, chodzi naturalnie o EKG), Pan Roberts, który pracował wówczas jako słodownik/browarnik w szkockich browarach, podaje metodę jaką też stosowano, a mianowicie, ten funt chmielu gotowano z nową brzeczką i taki wywar już ostudzony dodawano do beczki. Uważano, że jeśli piwo się wyklarowało i pojawił się osad, można je butelkować i w ogóle nadaje się już do spożycia*. Piwo na eksport jest o 5-6 stopni Plato mocniejsze niż piwo warzone dla potrzeb domowych, praktyką powszechną w pub'ach londyńskich jest mieszanie gotowego IPA z piwami o niższym ekstrakcie. Piwa mające 13,5 blg nie mają prawa być nazywane IPA, choć też takie są na rynku.
     
    A dlaczego mylą? Bo trwa ofensywa i AIPA się wciska wszędzie, w efekcie zapominamy, że istnieje India Pale Ale, a niektórzy nawet nie pamiętają jak smakuje prawdziwe.
     
    *średnio dawano IPA 18 miesięcy przydatności do spożycia, ale byli rekordziści, którzy po 5 latach od uwarzania, nadal smakowali "sound". Przeprowadzano też eksperymenty i zdarzało się niektóre IPA nie były w stanie przetrwać podróży tam i z powrotem do Indii, przez co je dyskwalifikowane jako IPA.
  8. Super!
    YoBombel przyznał(a) reputację dla Jacenty w EIPA   
    Żeby nie było, że jesteś tu jedynym chłopcem do bicia, to "z pewną taką nieśmiałością" wtrącę, że trzymam Twoją stronę
  9. Super!
    YoBombel przyznał(a) reputację dla wogosz w Zacieranie z dwoma przerwami – czy i kiedy warto?   
    Chylę czoła Panowie przed Waszymi badaniami. Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie wrzucił "małej łyżeczki dziegciu do tej beczki miodu". Otóż nie odrzucałbym tak całkiem teorii mówiącej o tym że po negatywnej próbie jodowej nie wzrasta już ekstrakt. Chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że do tego eksperymentu nie zbadano stopnia ześrutowania słodu. Mało który piwowar domowy śrutuje słód tak drobno, jak browary przemysłowe, więc oczywistym jest że gruba śruta będzie uwalniać skrobię przez cały okres zacierania, niezależnie od działania enzymów. Dziwnym dla mnie wydaje się tok rozumowania Bnp w kwestii szukania skrobi w rozgniatanych kawałkach słodu z młóta. Powinno postawić się pytanie, skąd wzięły się jeszcze kawałki słodu w zacierze na końcu zacierania? Ano z nieprawidłowego śrutowania. W takich grudkach zawsze znajdziemy skrobię. To dlatego stosowano dekokcję, aby niedosłodowane części ziaren rozgotować i w ten sposób poddać działaniom enzymów ich wnętrze, czyli skrobię. Ziarniaki na końcówkach były często tak twarde, że śrutowniki nie dawały rady, a do tego rozluźnienie cytolityczne było dość słabe i skrobia nie mogła uwolnić się z komórek. Dlatego po rozgotowaniu ściany międzykomórkowe robiły się miękkie i enzymy miały dostęp do skrobi.
    Druga sprawa to refraktometr. Według mnie to nie był najlepszy (choć z pewnością najwygodniejszy) miernik ekstraktu. Trzeba pamiętać, że refraktometry pokazują cukry fermentowalne, ale nie dekstryny. które rozpuszczają się w wodzie i wpływają na ekstrakt mierzony cukromierzem/balingometrem. Być może po scukrowaniu balling się już znacząco nie zmieniał, a zmieniał się tylko stosunek dekstryn do cukrów fermentowalnych co wykazywał refraktometr.
    Podsumowując. Nie do końca wiemy, czy na wnioski wyciągnięte z tego doświadczenia nie nałożyło się zbyt grube śrutowanie i odczyty z refraktometru. Jednak podziwiam włożoną pracę, która może znajdzie naśladowców uwzględniających moje teoretyczne uwagi.
  10. Super!
    YoBombel przyznał(a) reputację dla Undeath w Kurs Sensoryczny + egzamin na sędziego 16-17.11.2013 (oraz czy sędziowie to koło wzajemnej adoracji)   
    CZY TY WSZĘDZIE WIDZISZ SPISEK? jak śpisz, jesz cokolwiek? Człowieku współczuje ci twoje życie musi być cudowne, pewnie po nocach nie śpisz węsząc spiski. Proszę cię nie zatruwaj atmosfery naszego forum nie udowadniaj swoich racji, masz problem pisz do osób odpowiedzialnych za konkurs żeby ci to wyjaśnili, dostarcz dowody na swoje teorie nie jak komisja Macierewicza... "Tak jest bo tak jest". Udowodnij cokolwiek, a jak jesteś taki cudowny i mądry to staruj do sejmu, albo chociaż zostań sędzią piwnym, członkiem PSPD i spróbuj coś zmienić pieprzyć każdy potrafi weź się za czyny! Cały czas piszesz takie rzeczy w necie, ciekawe że nigdzie na imprezach piwowarskich cię nie widać gdzie byłbyś według ciebie głosem rozsądku!
  11. Super!
    YoBombel przyznał(a) reputację dla hexx w Minibrowar Trójmiejski Lubrow   
    Nie oczekiwałem samych pochwał, gdyż słyszę ich dosyć na codzień od klientów restauracji.
    Jakby nie było gusta są różne i to też słyszę od klientów.
    Chodziło mi o rzetelną opinię, czego nie mogę powiedzieć o opini "małepiwko".
    Piwny turysta wypowiedziedział się obiektywnie, tak jak widział i nie był "skażony" wycieczkami osobistymi do firmy za co mu bardzo dziękuję.
    "Małepiwko" opisał wszystko negatywnie - nie było ludzi, zły wystrój lokalu,zabrakło dobrego piwa i klientów, a klientela Barbadosu pozostawia wiele do życzenia i w ogóle wszystko źle,
    "Odnośnie klimatu, również jest sporo do poprawy, aczkolwiek nie wydaje mi się, by coś się w tej kwestii zmieniło. Każdy, kto mieszkał w Gdańsku chociaż kilka miesięcy, z pewnością wie, z czym kojarzy się Restauracja Barbados. Powiedzmy tylko, że opinie gdańszczan nie są zbyt pochlebne, a najłagodniejsze skojarzenie to: dyskoteka. Trudno powiedzieć, czy plan połączenia browaru restauracyjnego z klubem imprezowym wypali, czas pokaże, natomiast na pewno nie ma co spodziewać się w lokalu klimatu pijalni piwa z prawdziwego zdarzenia. Ja osobiście w blasku fioletowo – różowych neonów i lekko kiczowatym wystroju w stylu lat 90 czułem się trochę nieswojo. Na szczęście w ciepłe dni można wyjść na ogródek, gdzie już jest znacznie przyjemniej."
    Tak jakbym słyszał polityków - życzy Barbadosowi wszystkiego najlepszego - co mógł, to już nawtykał.
    Porównajcie sami te dwie opinie.
    Ja wiem i "małepiwko" też wie, tylko nie potrafi tego przyznać iż jego opinia podyktowana jest zwykłą złośliwością do tej firmy.
    A dla czego - to już ktoś wyjaśniał na jego blogu, ale "małepiwko" wszystko wyciął nazywając to wycieczkami osobistymi.
    Źle się dziej, że jak ktoś zmienia Polską rzeczywistość, angażując w to własny kapitał, pasję i czas , to zaraz znajdą się tacy mądrzy jak "małepiwko", którzy obsmarują cały ten wysiłek - odsyłam do tekstu- wystrój itd.
    A można by przecież zupełnie inaczej, aby twórcom dodać skrzydeł zamiast je podcinać.
    Ale to już taka Polska rzeczywistość.
    Myślę, że każdy z Was wie na czym polega rzetelna i obiektywna opinia, bo o tym była mowa.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.