Skocz do zawartości

OroTanque

Members
  • Postów

    116
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez OroTanque

  1. Tak na prawdę to tzw. "woda utleniona" kiepsko dezynfekuje i radzi sobie z bakteriami. To już też oklepany temat w świecie medycyny i, cytując klasyka - od tego się odchodzi. Jednak zastanawia mnie to, jaki faktycznie wymiar ma na dezynfekcję w tym przypadku? Ostatnio wykopałem "połówkę" nieprzydatnego spirytusu, którym dezynfekuję butelki, następnie odstawiam je na kilka minut, żeby pościekało na dno i następnie płukanie wodą, odciekanie na "jeżu" i ogień.

     

    Podobnie, z resztą, od lat postępuję pracy pracy z winem - zawsze wlewam do balona i butelek trochę spirytusu i podobnie płukanie. Podpowiedziane przez starego winiarza - nigdy nie było problemów z pleśnieniem i psuciem się wina.

  2. ....lecz aby żonka po degustacji mojego piwa mnie pochwaliła...... :lol: :lol: :lol::smilies: :smilies: :smilies:

     

    No i tu mam sowity problem. Moja LP jak na razie ma po uszy mojej "działalności" (wszędzie fermentory - puste i z piwem, garnek, kartony ze słodem etc.). W żartach grozi rozwodem, ale zmiękła, jak posmakowała DryStout'a i BPA. Zaczyna podpowiadać, jakie piwka bym mógł warzyć, by i ona popiła, bo AIPA to jej wybitnie nie podeszła ;) A najlepsze jest to, że o DS'a się dopytuje, czy jest jeszcze w lodówce i nie bardzo chce "sklepówki".

  3. Ja zazwyczaj zostawiam 3x0,33ml butelki na szafce i pierwszą sprawdzam po tygodniu. Jeśli piwko, tak jak sprawdzone dzisiaj AP, ma tylko delikatne ślady nagazowania (słaba piana, słabo wyczuwalny gaz, ale jest), to następną butelkę otwieram dopiero za kolejny tydzień i wówczas, jeśli oznaki są bardziej "przyjazne" zawożę kraty do piwniczki. Zazwyczaj po 2 tyg. można by "w ciemno" wywozić, bo i tak mam 16°C w piwniczce, ale ja co 2-3 dni mieszam butelkami góra-dół by wzburzyć drożdże i przemieszać zawartość.

     

    No i oczywiście, czym innym jest samo nagazowanie, a jeszcze czym innym poukładanie się smaku - dzisiaj zupełnie inaczej smakuje AIPA, czy DryStout, więc nie czekaj tylko na nagazowanie, ale i na poukładanie się piwa. WARTO!

  4. z całym szacunkiem ale nie masz lepszych piw do klonowania?

    tu chyba raczej chodzi o to, co komu smakuje, a nie co jest lepsze. sam chętnie bym klonował Granda Amber, ale i na Lubelskie bym pokombinował, kwestia popytu.

     

    Wysłane z mojego GT-I8260 przy użyciu Tapatalka

     

     

  5. Może to nie czas na podsumowanie sezonu, ale jakoś tak przy okazji czwartego kufelka własnych produktów, przyszło mi na myśl kilka rzeczy. Przede wszystkim żałuję, że tak późno za "to" się wziąłem. Kilka lat praktyki z winami i nalewkami, przy odnoszeniu większych lub mniejszych sukcesów. Dało pewne pojęcie o tym, czego od "trunków" oczekuję, również od piw, bo tego trunku jestem miłośnikiem od lat. Produkcja własnego piwa zawsze chodziła mi po głowie, ale jakoś brak odwagi i zapału mnie ograniczały. Dzisiaj wiem, że po 9 warkach, tylko kwestią czasu jest dojście do tego, co osiągnąłem w winach i nalewkach domowych, a przy piwie to jeszcze kwestia wypróbowania stylów i kreowanie tego, co smakuje mi i bliskim.

    Sprzęt się mnoży, pomysły i uwagi do dotychczasowych warek narastają przy każdej otwieranej butelce i kolejnych wpisach Forumowiczów. Już niebawem wakacje, więc troszkę odpoczynku i dalszej degustacji, a później warzenie, warzenie i eksperymentowanie.

    Uwarzone do tej pory piwa to nie jeszcze pełnia możliwości. Dziewięć warek to cały pikuś, zwłaszcza, że ostatnia jeszcze czeka na butelkowanie. Niemniej jednak, kolejne plany się rodzą. Nim zostaną zrealizowane, pozwolę sobie na chwilę refleksji..

     

    Pierwsza warka Geordie Lager z BA - lagerowe z brew-kit'a nachmielonego to piwko udane. Czekają jeszcze dwie buteleczki na jakąś ciekawszą okazję - może na chwilę warzenia 10 warki? Piwo dość pijalne o ciekawej kompozycji, jasne, pełne, z walorami klasycznego piwa. Pewnie nie uda się takiego zrobić przez zacieranie, ale mam do niego wielki sentyment.

     

    Warka #2 Prawdziwe Pszeniczne z BA - pszeniczne z zestawu ekstraktów słodowych BA, osobno chmielone, to piwo, które dzisiaj zostało "wyzerowane" (oczywiście 2 buteleczki czekają na "lepsze czasy"), ale smakuje zupełnie inaczej niż po kilku tygodniach od zabutelkowania. Zrobione z ekstraktów nie budzi takich emocji, ale dla mniej wtajemniczonych stanowi dobry przykład na to, że w domu da się zrobić dobre piwo, bez względu na proces.

     

    Angielskie TOTAL-IPA z BA - warzone przy błędnych wskazaniach termometru z BA oraz błędami w wysładzaniu to przykład na to, że warto próbować. Pokładałem w nim wiele nadziei mimo błędów młodości i okazało się, że nie jest źle. Jedynym mankamentem jest to, że strasznie pieni się przy nalewaniu i muszę lać na 3 tury. Znajomym i rodzinie średnio smakuje, ale tu winę zrzucam na chmielenie, gdzie na otrzymaną niewielką ilość brzeczki, dałem chmielu, jak na 20 litrów, więc IBU wyszło ok. 102. Dla mnie ciekawa kompozycja, którą warto przetestować w normalnym procesie.

     

    Przy Dry Stout z BA, czyli drugiej warce z zacieraniem nie miałem wiele doświadczenia i nie wiele wniosłem do procesu. Efektem czego jest piwo lubiane przez moją małżonkę i kilku znajomych, a dla mnie stanowi przykład na to, że lepiej próbować z czymś bardziej "powszechnym" na początek i wkładać więcej własnej inicjatywy w produkcję. Jest dość pijalne dzisiaj, po dłuższym czasie leżakowania i mam nadzieję, że za kilka miesięcy swoje walory bardziej uwypukli. Ogólnie piwo inne niż większość, ale musi szukać amatora.

     

    Robiąc American IPA liczyłem na otrzymanie piwa zupełnie innego niż proponowane w "groszku". Nim je zabutelkowałem przesmakowałem kilka piw tego stylu dostępnych w sklepie specjalizującym się w sprzedaży piw rzemieślniczych i regionalnych. Nastawienie, po tych testach, miałem mieszane, ale oddałem się nastawieniu, że warto próbować nowego. Dzisiaj to piwo mogę porównać do "klasyków" stylu i świadomie stwierdzić, że jest to jeden z moich ulubionych stylów, które będę dopracowywał w ramach własnej inicjatywy twórczej. Nie jest to klasyka gatunku, jak proponowane w sklepie AIPA z Podróży Kormorana, ale myślę, że przy następnym podejściu uda się do niego zbliżyć. Bardzo pijalne, smaczne i jak dla mnie bardzo ciekawe.

     

    Przy warce z Polskie Jasne Pełne 12°Blg miałem wiele obaw. Liczyłem się z tym, że piwo może być zbyt napompowane nadziejami, jak polska reprezentacja w piłce nożnej przed meczem z Wyspami Owczymi. Wiele się nie pomyliłem, ale piwo zaskoczyło mnie pozytywnie. Przede wszystkim już w procesie warzenia, kiedy to uzyskałem mega-klarowną brzeczkę przed chmieleniem. Po burzliwej zdziwiło mnie pozytywnie to, jak piwo było klarowne (dno fermentora widziałem przy 20 litrach w baniaku). Następnie zabutelkowane czekało na odpowiedni moment. Kilka pierwszych butelek młodego wina "poszło" z mieszanymi uczuciami, ale dzisiaj stanowi strzał w dziesiątkę tego, czego od piwa "jasnego, pełnego" oczekuję.

     

    Dzisiaj otworzyłem drugą butelkę Belgijskie Pale Ale - w oparciu o przepis z BA na słodach Weyermann. Nie mam wiele do dodania w przypadku tego piwa, jeśli chodzi o styl, bo się na tym nie znam do końca, ale jeśli chodzi o profil, to już mam plany na modyfikację. Oczywiście odejdzie od stylu przy następnej, zmodyfikowanej, próbie, ale liczę na to, że uzyskam piwko bardzo pijalne na jesienne wieczory, które da satysfakcję z własnej produkcji - olać style!!! - zabutelkowane 03.06.2014

     

    Niestety na temat ostatnich 2 warek (Pale Ale 11°Blg i Fantasmagoria by Bitter 11°Blg) nie wypowiem się, bo piwa jeszcze czekają. Jedno na butelkowanie, drugie na nagazowanie. Ogólnie liczę na ciekawe doznania, przede wszystkim odmienne od tych oferowanych przez "koncerniaki".

     

     

    Ogólnie otrzymałem przez te pół roku kilka ciekawych kompozycji. Piwa warzone głównie w oparciu o gotowe przepisy, w eksperymentalnych warunkach, okazały się zupełnie czymś innym, niż do tej pory pijałem. Mam nadzieję, że w następnym sezonie uda mi się wykonać więcej warek i więcej eksperymentować, szukając własnych ciekawych kompozycji, które przyniosą fajne efekty. Oby udało się skomponować coś dobrego, niekoniecznie zgodnego ze stylami, ale trafiającego w gusta moje i najbliższych, dla których to chcę robić.

     

    Planów mam wiele. Niebawem sezon ogórkowy i czas wyrobu win i nalewek. Z tym mam nadzieję poradzić sobie sprawnie, ale wiadomo, że różnie to bywa. Pierwszą warkę piwka planuję na przełom września i października, ale może uda się coś wcześniej (może z ekstraktów?). Dalej plan zostanie opracowany w wakacje, ale już wiem, że powtórzę pszeniczne jakieś, dry stout'a, AIPA i BPA, no i zapewne coś w kierunku porterów. Bliżej zimy zapewne pojawią się lagery i piwa dolnej fermentacji. Oby zapał nie ostygł i w głowie nie zabrakło pomysłów, i żeby nie pojawiła się blokada przyswajania wiedzy.

     

    Wszystkim życzę udanych warek, spokojnego warzenia i fermentacji, smaków, których szukacie i efektów, które przejdą wasze oczekiwania. Sobie życzę więcej wytrwałości LP, więcej czasu i pozytywnego nastawienia, a także stosowania się do wytycznych i założeń sztuki warzenia piwa.

    #

  6. Dzisiaj przelałem na cichą warkę #9. Nie mierzyłem Blg, ale nad powierzchnią młodego piwa silnie odczuwalny był alkohol mocno drażniący nos. Na powierzchni widoczne jeszcze skupiska pęcherzy CO2, które "pracowały" (nastawione 03.06.2014). Woda w rurce nadal pracowała co jakiś czas (2-3 razy na minutę). W smaku nie wyczuwam nic dziwnego, ale niepokoi mnie ten silny alkohol w aromacie. Klarowność średnia, na dnie silnie zbite skupisko drożdży i chmielin. Po godzinie od zlania wieko lekko wydęło, a woda w rurce już zaczyna się przemieszczać.

    Zapewne, jak piszecie, lekko się napowietrzyło i resztka drożdży robi dalej robotę. Nie wyczuwam nic dziwnego, poza silnym alkoholem w aromacie nad piwem po otwarciu fermentora z burzliwej. Teraz czekam jakieś 2-3 tyg i butelkuję, o ile nie stanie się coś dramatycznego.

    Aha... fermentuje cały czas w temp. 19-21°C. Wahania są wynikiem tego, że fermentory mam w kuchni, gdzie obecnie jakieś 1,5m metra od uchylonego okna wpada raz zimniejsze, raz nieco cieplejsze powietrze z dworu, a pogoda jaka jest, każdy widzi :/

  7. Jeśli chodzi o wino to wskazane jest przed butelkiwaniem odgazowanie i tu wielu domowych winiarzy o tym zapomina. Przy słabym odgazowaniu CO2 zdecydowanie pozostanie i dłużej niż rok. Wręcz niewskazane jest pozostawienie CO2 w winie, a żeby jego gromadzenie ograniczyć, odwrotnie jak przy refermentacji piwa, należy zatrzymywac prace drożdży.

    A co do bulkania to w AIPA po zadaniu chmielu na cichą, po 2 dniach miałem znowu sporadyczne bulki, okazało się, że zawarte CO2 po prostu wychodziło na wierzch wzbudzane przez tonący chmiel z piguly.

     

     

     

    Wysłane z mojego GT-I8260 przy użyciu Tapatalka

  8. Za eksperta się nie uważam, ani za fachowca. Jednak też 3 warki miałem takie, że były dość mętne. Nie tak jak to opisujesz, że kolor żurku....

     

    Dzięki za wyczerpującą wypowiedź, ale:

     

    1. Nie jest to kwestia "żurku" :) ale, jak wspomniałem, herbatki lekko zabarwionej mlekiem. Problem może jest przeze mnie wyolbrzymiony, bo pewnie nie raz mętne piwo udało się komuś zabutelkować, a po miesiącu w butelkach lekki osad i super trunek.

    2. Jeśli chodzi o moje odczucie, to dziwi mnie tylko to, że w DryStoucie, gdzie nie zastosowałem żelatyny, właśnie tak jest - piwo przy butelkowaniu było mętne, a dzisiaj pod światło mam ciemno rubinowy kolorek niemal przeźroczysty, opad na dnie butelki i w dość pijalne piwo.

    3. W przypadku AIPA postanowiłem zastosować żelatynę, jednak nie w idealnych do tego warunkach. Mimo to udało się sklarować piwo na tyle, że po wlaniu do szklanki jest niemal czyste. Osad pozostający w butelce to ok 2-3% objętości.

    4. BPA również potraktowana żelatyną ma ten sam "styl bycia" :) Chociaż tutaj przy dekantacji zassałem trochę z dna po sklarowaniu żelatyną i osad jest nieco bogatszy, ale bez dramatu - chwila nieuwagi i doypa...

    5. PA, które mam na cichej na razie czeka - ma jeszcze dwa tygodnie, ale ciarki mnie przechodzą na samą myśl bo jest jak wyżej.

    6. W kwestii modyfikacji zacierania, to powiem tylko tyle, że liczyłem na to, że działanie wg przepisów przyniesie zakładane efekty i nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.

    7. Co do kwestii postępowania, to kolejno: warzę "na lenia" starając się utrzymać 66-68°C, kontrolując to już trzema termometrami, bo żółtemu nie ufam do końca; zacieram 60-65 min. wg przepisów i mam negatywną próbę; do filtracji czekam ok. 20-25min. by się poukładało; filtruję w miarę wolno, zwracając nawet do 6-8 litrów, by mieć pewność czystego płynu i tak zazwyczaj jest; wysładzam ciągle, dolewając wody powoli przez szerokie sito ułożone na młócie - brzeczkę odbieram niemal idealnie czystą; gotuję, faktycznie 60-65 min., mając mniejsze lub większe przełomy, ale zawsze zauważalne - i tu zagwozdka - pod koniec gotowania już brzeczka mętnieje!; przed zlaniem do fermentora chłodzę chłodnicą i czekam ok. 20-30 min by wszystko opadło - wówczas już mam nieco mętną brzeczkę, a dekantuję w miarę bez chmielin (chmieliłem za każdym razem granulatem, raz w woreczkach, raz bez); brzeczkę napowietrzam przelewając 3-4 razy z fermentora do fermentora; drożdże zadaję nawodnione ok. 20-25 min, gdy znacznie "urosną"; fermentory pozostawiam w spokoju w stałej temp. 19-23°C. Tak robię od drugiej warki z zacieraniem, powielam proces, a zmienną są tylko zasypy i chmielenie.

     

    Najdziwniejsze jest to, że "dwunastak" wyszła idealnie klarowna z mocno zbitym osadem na dnie. Inne również miały zbity osad na dnie, ale o wiele mętniejsze....

     

    Oczywiście nie będę klepał ponownie kwestii utrzymania czystości etc., bo to mam. Głupio się zapierać, ale nie wiele w tej kwestii mam sobie do zarzucenia, a i, jak wspomniałem, czasy, temperatury etc. zachowuję zgodne z przepisami, z których piwo robię. Proste, że to moje początki i coś, co wydaje mi się oczywiste, mogę interpretować mylnie, ale na mój chłopski rozum, wydaje mi się, że nic nie zaniedbuję.

     

    Odpowiadając na pytanie...

     

    Cześć.

    OroTanque pomyśl na spokojnie czy zmieniłeś producenta słodów. Ew. dostawcę.

     

     

    AIPA i Jasne Pełne "Dwunastka" robiłem na Strzegom z HomeBeer.pl z tego samego niemal worka - efekty odmienne. DryStout z gotowego śrutowanego zestawu BA - lekkie zmętnienie po całym okresie obu fermentacji, dzisiaj klarowne w butelkach z lekkim osadem na dnie. AIPA, BPA i PA ze śrutowanych słodów (W) z AlePiwo.pl - efekty przedstawiłem powyżej :(

  9. Dopiszę się do wątku, bo mam nie lada zagwozdkę... od 3 warek mam problem z klarownością. Chodzi o trzy ostatnie warki, które robiłem.

     

    W zasadzie nic się nie zmienia - woda zawsze ta sama, warunki zawsze takie same, temperatury fermentacji niemal non stop identyczne. Problem zauważyłem już przy AIPA, ale zrzucałem kwestię odpowiedzialności na dużą ilość chmielu w gotowaniu, mimo iż starałem się odebrać jak najczystrzą brzeczkę bez osadów. Po tygodniach fermentacji AIPA nadal była bardzo mętna, a czas na butelkowanie nadchodził nieubłaganie. Zastosowałem żelatynę, ale nie mam do końca idealnych warunków do tego procesy. Mimo to piwo się nieco bardziej sklarowało, ale w butelkach nadal kupa osadu.

     

    Ostatnie 3 warki to dramat. Zabutelkowane już BPA miałem jak kawę z mlekiem przed butelkowaniem (też potraktowałem żelatyną). PaleAle, który jest na cichej nawet chyba nie zamierza się klarować ;( ma w sumie jeszcze sporo czasu na cichej, więc zobaczymy.

     

    Co do ostatniej warki z a'la Bitterem to mam już mieszane uczucia, bo piwo mimo iż zaczyna burzliwą to już zapowiada się na bardzo mętne (jakby do herbaty dodać mleka) - podobnie było z poprzednimi, już nie mówiąc o DryStoucie. Ręce opadają...'

     

    Dodam, że przy tych samych warunkach, w tym woda itp. warka z "Dwunastką" była MEGA-klarowna, aż nie spodziewałem się takiego czystego piwa. Drożdże zbite na dnie w galaretowatą maź, a piwo i smakuje wyśmienicie i wygląda i piana ładna. Nie wiem o co chodzi z tym mleczyskiem w ostatnich warkach, skoro nic nie zmieniam po za składem zasypu. Nawet drożdże głównie ostatnio S-04, każde z nowej paczki. Sprawdzam pH papierkami i mam 5,2-5,4.

    :monster:

  10. Z racji, że pogoda nadal nie rozpieszcza, postanowiłem nastawić kolejną warkę ze zmagazynowanych słodów. Oto i główni bohaterowie...

     

    #9 Fantasmagoria by Bitter 11°Blg (oryg. Bitter 10°Blg by BA)

     

    Skład:

    - pale ale Weyermann® - 3,6 kg,

    - Monachijski I Weyermann® - 0,5 kg,

    - Caraaroma Weyermann® - 0,2 kg,

    - Challenger (granulat) - 30 g,

    - Pilgrim (granulat) - 30 g,

    - Fuggle (granulat) - 10 g,

    - drożdże S-04 11,5 g,

     

    Zacieranie:

    65 minut

    - 16 litrów wody podgrzane do 74°C

    - 68°C - 65 min.

    - próba jodowa, wygrzew

    - filtracja i wysładzanie do 2°Blg z rurki - ~15l wody ok. 80°C - (grand 6 litrów), wyszło ~23,5 litra brzeczki 9,5°Blg

     

    Chmielenie 65 min.:

    - w 5 min. - 30 g Challenger,

    - w 50 min. - 10 g Fuggles + 10g Pilgrim,

    - w 60 min. - 20 g Pilgrim,

     

    Po chmieleniu:

    - 19,5 litra brzeczki / 13°Blg --> rozcieńczone 3,5 litrami wody --> 23 litry / 11°Blg

     

    Drożdże zadane:

    03.06.2014 o godz. 15:30 przy temp. brzeczki 27°C

     

    Uwagi:

    Zmieniłem nieco przepis na Bitter'a 10°Blg z BA. Mam nadzieję, że piwko wyjdzie ciekawe. Głównie liczę na to, że będzie klarowne bo ostatnie 3 warki musiałem potraktować żelatyną spożywczą. Nie wiem, co jest grane? Poprzednie warki (zwłaszcza "Dwunastka") są w miarę klarowne - ostatnie wychodzą jak kawa z mlekiem. Przełom jest wyraźny, filtrat zwracam 6-7 litrów grandu, a nadal kiepsko z klarownością.

     

    Wczoraj po zadaniu drożdży brzeczka była w miarę klarowna, dzisiaj już widać mleczną kawę i ostrą pracę drożdży, aż podrywa z dna resztę chmielin, których nieco zassałem przy zlewaniu z chmielenia. Mam nadzieję, że to jakoś opadnie.

    #

     

    Edit 14.06.2014

    Dzisiaj przelałem na cichą. Nie mierzyłem Blg, ale nad powierzchnią młodego piwa silnie odczuwalny był alkohol mocno drażniący nos. Na powierzchni widoczne jeszcze skupiska pęcherzy CO2, które "pracowały". Woda w rurce nadal pracowała co jakiś czas (2-3 razy na minutę). W smaku nie wyczuwam nic dziwnego, ale niepokoi mnie ten silny alkohol w aromacie. Klarowność średnia, na dnie silnie zbite skupisko drożdży i chmielin. Po godzinie od zlania wieko lekko wydęło, a woda w rurce już zaczyna się przemieszczać.

     

    Edit 26.06.2014

    Piwo zabutelkowane z dodatkiem ok. 120g cukru, bo glukoza mi wyszła przy poprzedniej warce. Wyszło 34x0,5ml i 8x0,33ml. W smaku bardzo treściwe i ciekawe. Poczekam aż się poukłada z miesiąc i coś napiszę więcej.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.