Jump to content

Posmak apteki - infekcja czy pozostałość po chlorze


Recommended Posts

Źle się dzieje w mojej Kotłowni...

 

Wczoraj złapałem strasznego stresa... Przelewałem #19 Koźlaka na cichą po 2 tygodniach burzliwej (spadło do 4,5°Blg) i piwo w ogóle nie przypominało koźlaka. Zapach też nie za przyjemny. Za to jak posmakowałem...o Boże. Z tyłu pozostaje wyraźny, mdły, ściągający posmak farmaceutyczno - apteczny :). Kwasa nie ma, ale ten posmak (oraz częściowo aromat) apteki (chyba, nie znam się, tak mi się kojarzy) był tak ohydny, że zastanawiałem się czy piwa nie wylać. . Może te drożdże tak mają (Wyeast #2308), w końcu podczas burzliwej waliło zgniłymi jajami. Gęstwa, którą miałem zamiar użyć, również wykazywała ten aromat apteczny, więc ją wywaliłem.

 

Podobno posmak apteki mogą dawać albo dzikie drożdże (a więc infekcja), albo niedopłukane resztki chloru. A ponieważ ostatnio przeszedłem z dezynfekcji fermentatorów z pirosiarczynu na ACE... Sprawdziłem pozostałe piwa które stoją jeszcze niezabutelkowane na cichej czy burzliwej. Wszystkie tj. #16, #18, #19 i #20 (to ostatnie w sumie jeszcze pracuje) wykazują identyczny posmak... Czyżby czarna seria? :)

 

Fermentatory dezynfekowałem tak, że zalewałem ok 200ml roztworu i dolewałem do pełna wodą. Czekałem 30min, potem wylewałem i 2-3 razy płukałem bieżącą wodą. Czasami też napełniałem tylko fermetator do połowy i potrząsałem parę razy w ciągu pół godziny i płukałem. Wygląda na to, że niedostatecznie...

 

Być może działam pochopnie i za wcześnie jeszcze na wyciąganie wniosków, ale wcześniej jak smakowałem piwa po burzliwej czy po cichej takich posmaków nie miały (dezynfekcja pirosiarczynem). Wygląda na to, że to wina złego wypłukania ACE, ale piwo nr #20 wiem że nie było nim dezynfekowane, tylko dostało gęstwę II pokolenie od #16 (taką samą jak feralny koźlak #19), więc zdaje się że to wyjątek nie pasujący do tej tezy, chyba, że apteka przenosi się razem z gęstwą.

 

Pozostaje czekać, może jeszcze coś się ułoży, ale wątpie. Perspektywa puszczenia 4 warek pod rząd w kanał mnie przeraża :)

Link to comment
Share on other sites

Mało miałem do czynienia z efektami infekcji ale odróżniam: aptekę, gumę balonową i kwas :)

 

Apteka jest charakterystyczna, raz miałem sam, próbowałem też innych domowych z tą wadą.

Link to comment
Share on other sites

Miałem podobne problemy. Podszedłem do sprawy poważnie no i wymieniłem fermentory na nowe i wprowadziłem dwustopniowe czyszczenie sprzęstu. Na początku myję oxi, albo kretem sprzęt, następnie płuczę i dezynfekuję (najczęściej jodopowidonem, zrezygnowałem z chloru kompletnie).

Do tego po przelaniu piwa do fermentora i zadaniu drożdży, przykrywam wszystko workiem od śmieci, by zbyt wiele dziadostw nie miało okazji wpełznąć do mojego piwa.

Od wprowadzenia tych zmian nie miałem ani jednej wpadki.

Link to comment
Share on other sites

ace w piwie daje smak chloru ' date='miałam tak raz ,ale później[b'] ten zapach[/b] zanikł,kompletnie nie przypominało to apteki.

To zapach , czy smak :) Czy takie piwo z dodatkiem ace nie jest szkodliwe ?

to niech będzie "sztynch",ja to czułem po prostu w paszczy,piwo wypiłem pewnie nawet ze smakiem i żyje wiec pewnie nie jest jakoś specjalnie szkodliwe,jeżeli w ogóle jest.

Link to comment
Share on other sites

Jeżeli jest to aromat szpitalny, lizol to jest to infekcja dzikimi drożdżami

Jezeli jest raczej dentystyczny, dawnych plomb czy tzw. "lekarstwa" wsadzanego w zęby, to jest pochodzenia chlorowego.

 

100% przypadków z którymi ja miałem do czynienia pochodziły z dzikich drozdży. Łatwo to sprawdzić - piwo zainfekowane dzikusami jest mętne, ma marną pianę i z czasem coraz bardziej wytrawnieje i nagazowuje się aż do rozprysku butelki.

Link to comment
Share on other sites

z czasem coraz bardziej wytrawnieje i nagazowuje się aż do rozprysku butelki.

Nie zawsze; patrz - Orval. Tam oswojone dzikusy schodza prawie do zera po roku i nic nie peka :-)

Mają mocne butelki. W orvalu mojej produkcji już mi jedna strzeliła.

 

Dzikie drożdże potrafią zjeść to czym wzgardziły drożdże piwowarskie.

Link to comment
Share on other sites

Lambiki powinno się leżakować w drewnianych beczkach, do czasu aż dzikusy wszystko zeżrą (tygodnie, miesiące, lata...).

Orvala fermentuje sie normalnymi, a dzikusy dodaje dopiero przy butelkowaniu. I daja rade.

 

Mają mocne butelki. W orvalu mojej produkcji już mi jedna strzeliła.

A to racja. Ale to i tak nie szampanowki ;-)

 

Moj Orffal wlasnie lezakuje sobie w balonie. Tez wole poczekac, tak z pol roku minimum.

Link to comment
Share on other sites

Złapałem taką infekcję przy swoich piwach #14, 15, 16, więc Twoja historia to takie moje małe deja vue :monster:

Tak, to była infekcja (dzikie drożdże), a zwalczyłem ją niczym innym tylko właśnie Cloroxem lub Ace!

Sadzę, że dranie zagnieździły mi się w wężach używanych do obciągu i butelkowania. Od tamtego czasu (rok 1996) trzymam węże i inny drobny sprzęt stale utopiony w kąpieli z podchlorynem sodu (Ace, Clorox).

Link to comment
Share on other sites

Orval to nie dzikus

Jesli Brettanomyces to nie dzikusy, to co?

 

swoją drogą Orval to najgorszy z Trapistów.

BARDZO inny, wrecz w ogole niepodobny. I przyznam, ze bardzo specyficzny. Ale ze najgorszy?

 

nie dopisałem: według mnie

aha! :monster:

Link to comment
Share on other sites

Orval to nie dzikus

Jesli Brettanomyces to nie dzikusy, to co?

Jeśli rozumieć dzikusy jako mikroorganizmy powodujące fermentację spontaniczną lub infekcję, to szczepy celowo dodawane do Orvala na pewno takimi nie są.

Link to comment
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.