Mam wrażenie, ze do tematu musisz podejść całościowo i trochę filozoficznie
Przede wszystkim zadaj sobie pytanie czego oczekujesz po swoich piwach. Na początku człek jest zafascynowany faktem, że uwarzył piwo w domu a w dodatku smakuje inaczej i pewnie lepiej niż sklepowe. Potem zacznie porównywać swoje wyroby z craftami i okazuje się, że nadal jest OK, ale jednak domowe nie smakują aż tak dobrze jak się na początku wydawało.
Jeżeli poziom "OK" jest dla Ciebie wystarczający, to nie ma problemu.
Jeżeli uznasz, że skoro spędzasz te kilka-kilkanaście godzin w kuchni przy warzeniu, myciu butelek (albo i nie) czy rozlewie to piwo powinno odzwierciedlać ten wysiłek, to MUSISZ zadbać o precyzję.
1. Balingometr vs. Refraktometr - jak już koledzy napisali. Przy pomiarze musisz schłodzić próbkę do ok 20 stopni. Czasem nie ma na to czasu (np. przy wysładzaniu). Refktometr takiego problemu nie ma. Pamiętaj jednak, że refraktometrem nie sprawdzisz BLG w już fermentującym piwie, gdyż alkohol fałszuje odczyty. Są jakieś przeliczniki, ale pewniejszy jest poczciwy "spławik"
2. Chłodnica. Zimna woda w zlewie kranie jest fajna, ale czy schłodzisz nią piwo do np 16 stopni (albo i niżej)? Jeżeli tak - świetnie
3. Fermentacja. Temperatura w piwnicy nie przekraczająca 18 stopni jest fajną sprawą, ale pamiętaj - to jest temperatura otoczenia. I tutaj wracamy do Twoich uwarzonych piw. Pszeniczne i APIA w tej temperaturze - OK. Dla pszenicznych chyba spoko, w APIPie większość wad przykryje chmiel, ale nie mam pojęcia jak w tej temperaturze fermentowałeś lagera i jak wyszedł Jeżeli temperatura otoczenie wynosi 18 stopni to temperatura w fermentorze w trakcie burzliwej fermentacji pewnie wzrasta do 20-21 i w przypadku większości drożdży masz fabrykę estrów. I tu wracamy do filozofii - jeżeli celem jest "jakieś piwo" - OK. Jeżeli chcesz, żeby piwo smakowało tak, jak Ty chcesz, to musisz kontrolować temperaturę fermentacji. Kropka.
Pozdrawiam