Wczoraj startowałem w Łobżenicy. Dystans 10280 m. Temp. 26 stopni, postawiłem wszystko na jednej szali, założenie 5:00 min/km. Uciągnąłem tak pierwsze dwa kilometry, szósty km zszedł na 5:27. Na siódmym i ósmym kryzys. Dwa razy maszerowałem po 200 m, później jakoś wróciłem do biegu, sił wystarczyło na 500 m finiszu, ostatnie 280 na pełnej szpuli (aż się zdziwiłem), a wszystko przez kibica, bo chciałem wyprzedzić na luźno gościa, który biegł przede mną, a kibic zaczął go poganiać i jak się bujnąłem przełknąłem jeszcze kobietę, której nie sądziłem, że wyprzedzę.
Wynik? 153 miejsce na 203. Czas 56:40 Pogoda i niewybieganie w maju mnie załatwiły.
Ubawił mnie wpis w dyskusji na temat biegu.
Wieś, w której urodziła się moja babcia hihi