Skocz do zawartości

bartek_z

Members
  • Postów

    110
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bartek_z

  1. Można, ale zwykle w ten sposób nie udaje się zebrać odpowiedniej ilości. Najłatwiej zebrać po burzliwej, tak robi 99% ludzi i nie ma moim zdaniem sensu wyważać otwartych drzwi.
  2. @Dr2 - celowo nie napisałem że chodzi o Porkerta, tylko o coś taniego porkertopodobnego. Bo pełno tego jest na rynku i ludzie to kupują. Sam kupiłem i nie żałuję o tyle,ze tak jak pisałem czasem zdarza mi się zapomnieć zaznaczyć w sklepie opcji śrutowania, a odsyłać się nie opłaca, ale to nie jest dobre urządzenie, nie jest to sposób na to,żeby przerzucić się na nieśrutowany słód. Luz boczny na żarnach jest kosmiczny, regulacja prześwitu praktycznie nie działa. Potrafią z jednego ustawienia lecieć zarówno bardzo małe drobiny jak i w ogóle nie rozłupane ziarna. Będę jeszcze usiłował coś z tym zrobić, przykleić może coś na stałe, gdzieś klepnąć młotkiem, ale generalnie bez większej nadziei, ze coś da się z tego wyrzeźbić.
  3. Obojętnie. Prawdopodobnie łuska, która się oddzieliła od części ziaren. Łuska służy do filtracji, ale i tak wystarczająco dużo tego uzyskasz śrutując słód. Dla świętego spokoju możesz to wrzucić do zacieru, przepuszczać to przez śrutownik nie ma wielkiego sensu. Poza tym polecam nie sępić i zamawiać śrutowany słód. Strasznie się syfi to raz, a dwa jak masz coś taniego porkertopodobnego to raczej ciężko jest tym kontrolować stopień rozdrobnienia. Mam taki wynalazek, ale tylko po to,ze czasem zdarza misie zapomnieć odhaczyć odpowiedniej opcji, jeśli nie masz niczego lepszego to odradzam taką zabawę. Zresztą jak ześrutujesz to sam zobaczysz.
  4. Filtracja jak utknie to trzeba powtórzyć mash out. Nie mam pojęcia co się stanie jak się to ugotuje z młótem, ale tydaje mi się,że ryzykujesz conajmniej dużą ilość garbników i tanin.
  5. Do miesiąca spokojnie możesz to przytrzymać na drożdżach. Czasem nawet i dłużej. Daj sobie czas nawet 2 tygodnie jeśli możesz.
  6. Jasne,ze bez FFT można zgadywać, ale kto ma jakieś doświadczenie w temacie potrafi określić czy dany wynik jest w normie czy jakoś znacząco od niej odbiega. Tutaj odfermentowanie jest płytkie, ale ładnych kilka razy zdarzało mi się, że miałem podobnie i granatów nie było. Co oczywiście nie oznacza,że na 100% nie będzie ich i tym razem, środki ostrożności trzeba zachować, ale zdecydowanie jest taka możliwość, że to już naprawdę koniec fermentacji i nie ma co się spinać,ze nie zeszło jeszcze troszkę niżej.
  7. Po pierwsze poczekaj jeszcze, S-04 dofermentowują bardzo długo. Po drugie zamieszaj porządnie. Ja miałem podobny problem parę tygodni temu, który też starałem się rozwiązać poprzez forum, z tym że u mnie odfermentowanie było znacznie niższe, trochę ponad 50%. U Ciebie dochodzi do 60%, więc bardziej bym obstawiał,że tak może już zostać. Mnie się udało przywrócić fermentację poprzez porządne zamieszanie drożdży. Ale nie przez potrząsanie wiadrem tylko przemieszanie ich zdezynfekowanym mieszadłem. Tak, wiem że jest ryzyko infekcji, ale S-04 jak się na dnie zbiją to potrząsać wiadrem możesz pół dnia i nie rozmieszasz wszystkiego. Jak nie zejdzie poniżej tego co jest to nie przejmować się, jak pisze przedmówca taki wynik można uznać już za prawidłowy.
  8. Dokładnie jak piszą koledzy. wszystkie soki jakie są dostępne w sklepie składają się oprócz sztucznych barwników i aromatów głównie z cukru, albo jeszcze gorzej - z syropu glukozowo-fruktozowego. Jedyna opcja na to,żeby dodać to do piwa niepasteryzowanego to tuż przed spożyciem, inaczej bankowo będzie granat. Oprócz granata coś takiego "położone" na piwko 6-7 blg po pierwsze podbije alkohol (czego przecież nie chcesz), a po drugie naprodukuje relatywnie dużo fuzli, przez co w smaku będzie po prostu podłe. Co ja bym zrobił, gdybym chciał lekko słodkawe piwko cytrynowe - raczej kupił owoce i wycisnął, dodał sok przy rozlewie. Sok z cytryny zawiera 2,5% cukru, więc dopiero dowalenie 4 kg da ekwiwalent 100g surowca do refermentacji. Dosłodzić można laktozą, choć to oczywiście da ciut inny efekt niż glukoza czy sacharoza dodana po ubiciu drożdży. Przy czym ja osobiście to dosładzanie chyba w ogóle bym sobie odpuścił. Prędzej ostrożnie to nachmielił i zatarł na słodko. Sam sok bym zrobił jakiś czas przed zadaniem i spasteryzował. Chodzi o to, żeby dać mu jakiś czas na sklarowanie się i żeby w tym czasie się nie zepsuł. ale też o to,że po prostu nie wiesz ile trzeba dać tego żeby było dobrze, musisz to obczaić eksperymentalnie, dobrze więc będzie wycisnąć tego większą ilość i móc to jakoś przechować do następnego razu, bo cytryny do zbyt tanich nie należą, jeśli uwzględnić że będzie dużo odpadu.
  9. Zależy co nazywasz problemem. Moim zdaniem problemów nie ma, bo zawsze się sklaruje, ale przełom jest gorszy i klarowanie trwa dłużej. To,że jest totalne błoto to na pewno efekt popełnienia jeszcze kilku błędów, ale po co sobie sprawę utrudniać.
  10. Powiem tak - odżałuj raz 10 złotych więcej i uwarz coś na Weyermannie to zobaczysz. Po pierwsze lepszy przełom, już na dzień dobry klarowniejsza brzeczka, po drugie większa powtarzalność zachowania. Słody VM nie są złe w sensie tego jaki efekt finalny można na nich uzyskać, Raczej nie jest tak,ze po samym smaku piwa będziesz w stanie wskazać które było zrobione ze słodu jakiej marki. Ale piwo zrobione na VM zwykle wymaga więcej czasu na klarowanie, więcej uwagi na ewentualne korekty blg itd itp. Oczywiście najważniejsze jest tak naprawdę co z tym zrobisz, nie jest tak,ze z brzeczką zrobioną na VM potrafi się zadziać coś naprawdę złego. Jak odpowiednio solidnie przegotujesz brzeczkę ze słodów VM to też będzie dobrze, ale na Weyermannie jest po prostu łatwiej. I żeby nie było większość swoich warek też pogoniłem na Strzegomiu, dopiero niedawno poszedłem po rozum do głowy. Nie jest też przesądzone, że nie będę używał podstawowych słodów ze Strzegomia w przyszłości - do takich piw które albo tak czy inaczej długo muszą leżakować, albo takich, których nie będę chmielił na zimno (z tego co zauważyłem im bardziej klarowne jest piwo w momencie chmielenia na zimno tym więcej aromatu się zachowa). Na pewno wszędzie tam gdzie będzie mi zależało na szybkim i ładnym sklarowaniu to odżałuję te kilka złotych na lepszy słód.
  11. Z tego co sam uwarzyłem to wzięcie ma ją jakieś ipy chmielone 2/3 tej ilosci chmielu jaką sam uważam za sensowną na goryczkę i śladowymi ilosciami na aromat. Bez żadnego chmilenia na zimno. I tak mam spory problem z wyciągnięciem porządnego aromatu chmielowego, ale nawet to co wyciągam dla 90% wielbicieli eurolagerów jest całkowicie niepijalne, jak poleję to męczą się z tym przez godzinę. Coś jak z pikantnymi daniami kuchni orientalnej, pierwsze zderzenie to na ogół dramat. Zapodawanie RISa tak od razu wszystkim - moim zdaniem nie ma sensu. Tuning polegający na rozcieńczeniu, żeby był mniej charakterny - pozwolę sobie ponownie tego już nie komentować. Natomiast mnie nie musisz mówić, że z RISem nie można się spieszyć. W zasadzie nikomu nie musisz tego mówić, bo kolega i tak zrobił swoje i uważa, ze uratował piwo. Skoro mu pasuje to OK, ale ja bym choćby z szacunku do własnej roboty tego nie zrobił.
  12. Potwierdzam co pisze kolega. Również miewałem problemy z klarowaniem się piwa i niemal zawsze szło to w parze z jakością przełomu. Trzeba po pierwsze nie sępić na słody, odżałować na tego Weyermanna. Mówię to o słodzie podstawowym, jakieś karmele czy barwiące to jak najbardziej mogą być od VM. Zresztą podstawowe słody VM też oblecą jeśli się fermentuje na S-04 na przykład, ale US-05 jesli nie ma dobrego przełomu potrafią całymi tygodniami jeśli nie miesiącami osiadać. Po drugie gotować na maksa. Dwa palniki odkręcić na ile się da. Po trzecie - nawet jeśli o to wszystko się zadba to jakiś czas tak czy inaczej będzie "błoto". Taki urok US-05. Oczywiście jeśli wcześniej sklarowało się szybciej to znaczy,że coś było nie teges po drodze, ale tak czy inaczej zupełnie normalne jest,że w momencie rozlewu do butelek piwo zrobione na 5-tkach nie jest czyste i nie mówię tu o lekkim zmętnieniu od chmielu na zimno.
  13. Panowie, dajcie człowiekowi spokój. Już wie,że za szybko zlał na cichą, wasze żarty niczego do tematu już nie wnoszą. Skąd się biorą takie mity? Nie wiem czy się ktoś na mnie nie obrazi, ale wydaje mi się że stąd: https://www.youtube.com/watch?v=WS4nVNpf3No . Ja gościa nawet lubię i szanuję nie mam mu za złe, że opowiada momentami bzdury, bo nikt nie wie wszystkiego i nie może wiedzieć. Problem moim zdaniem polega na tym,że dla początkujących to są zazwyczaj pierwsze tutoriale na jakie trafiają. Gdzieś też pamiętam film jak św. Tomasz z Rafałem Kowalczykiem opowiadali o tym jak szybko fermentują piwo amerykańskie browary, że takiego RISa to rozlewają po 3 tygodniach. I mają rację, że tak jest, tyle że nie należy technologii z nalepiej ogarniających browarów na świecie przekładać na warunki domowe, gdzie prawie zawsze coś idzie nie tak jak by się chciało. Tego po prostu nikt głośno nie dopowiedział i dlatego właśnie takie tematy będą się powtarzać jeszcze przez jakiś czas. Żeby była jasność - ja tutaj NIKOGO nie potępiam, staram się tylko znaleźć przyczynę i skutek i proszę o wyrozumiałość dla wszystkich, którzy zadają tego typu pytania i będą je zadawać w przyszłości. Taki mamy klimat... cytuając klasyka, a właściwie klasyczkę... Pozdro & Peace 4 All.
  14. Kolega miał 26 BLG, nie wiadomo też jak zacierał i jaki był zasyp. Miało prawo zatrzymać się na 9 BLG, choć na pewno się pospieszył z przelaniem na cichą i zdecydowanie za szybko chciał to rozlewać. Tak jak już ktoś napisał - przy precyzji przyrządów pomiarowych jakimi dysponujemy nie można być pewnym ze nie zeszło jeszcze o jakiś ułamek stopnia. Od 0,1-0,2 blg granaty się nie zrobią, ale z moich obserwacji wynika, że przy tak mocnych piwach czasem dopiero po tygodniu okazuje się,ze zeszło o cały stopień, a to już dużo.
  15. Generalnie jeszcze daj mu trochę poleżeć. 3 tygodnie to niby dość czasu, ale ja takich mocnych piw nigdy nie rozlewałem wcześniej niż po miesiącu. Stopień odfermentowania jest w normie, więc nic złego się nie stało, ale na US-05 jak najbardziej może zejść jeszcze trochę niżej (mnie kiedyś zjadły z 27 do 8). Spławiki jakich używa większość z nas nie są zbyt dokładne, być moze coś tam jeszcze dofermentowuje.
  16. Posprzątać w piwnicy to żaden problem, ale pozbyć się gryzoni (a skoro gryzoni to i kocich ekskrementów), insektów i cholera wie czego jeszcze to już inna para kaloszy. Nie w każdym bloku w piwnicach panują wystarczające warunki. Tak więc sugeruję nie narzucać ludziom swoich koncepcji, bo nie zawsze są one możliwe do wdrożenia. Załozyciel wątku wyraźnie pisał, że musiał by znosić fermentor z 4 piętra i że kombinuje jak tego uniknąć. Nawet jeśli ma wystarczająco czystą piwnicę to i tak to co napisałeś nie przybliża go do rozwiązania problemu jak ma.
  17. Mieszkam w bloku i nie wyobrażam sobie ani zaiwaniać z fermentorem do piwnicy, ani nawet fermentować w piwnicy. Jest tam za duży syf. Poza tym piwnica jest niewiele chłodniejsza od całej reszty. Fermentuję w pudle styropianowym, poskładanym płyt 6 cm grubości i oklejonym płótnem nasączonym roztworem wikolu. Jest trochę zabawy z wykonaniem tego, ale efektem jest skrzynka odporna na uderzenia, zadrapania, a jednocześnie lekka. Gdyby ktoś chciał wiedzieć jak się zabrać za takie oklejanie to mogę to opisać ze szczegółami. Obecnie robię sobie drugie takie pudło, tyle,że z wykorzystaniem płyt 5 cm. Do górnej fermentacji nic więcej nie potrzeba, butelki z zamrożoną wodą i tak zmieniałem rzadziej niz raz na 12 godzin w celu utrzymania temperatury powietrza wewnątz na poziomie 16-17 stopni.
  18. Dzięki za konkret info. Pytanie - jeśli nie zależy mi na niskim odfermentowaniu tylko na upewnieniu się,ze drożdże w butelkach nie zaczną czegoś jeszcze dojadać to mogę posłużyć się drożdżami piwnymi czy ten numer po prostu nie przejdzie?
  19. Ponawiam moje wcześniejsze pytanie o RISa którego fermentacja zatrzymała się na 12 BLG. Sytuacja jest taka,że próbka FFT od 6 dni stoi, podobnie zresztą jak druga próbka, do której dodałem cukru,żeby sprawdzić czy drożdże będą chciały to ruszyć (cukier zwiększył BLG do 14) również stoi, na dnie fermentora zebrała sie bardzo niewielka ilość drożdży. Zamieszałem to, ale nie podjęły pracy. BLG nawet mi się podniosło. Prawdopodobnie błąd pomiaru taniego spławika, ale wcześniej zmierzyłem 12 BLG, teraz zmierzyłem 12,6. Wszystko wskazuje na to,że drożdże po prostu wyszły mi z fermentora razem z pianą. Piwo w smaku bardzo słodkie i to pomimo 150g Chinooka. Pytanie co mogę jeszcze zrobić w tej sytuacji: a) wylać ? b) dodać uwodnioną saszetkę tego samego szczepu którym było fermentowane? Tutaj jest taka wątpliwość, że piwo zaszczepione zostało gęstwą po S-04 IPA 12 BLG, której już nie mam. c) dodać uwodnioną szaszetkę US-05, bo to daje niby wiekszą szansę,że coś dojedzą? d) po prostu dodać drożdży do refermentacji , bo one i tak już nie rudszą niczego oprócz tych najłatwiejszych cukrów? e) Jeszcze coś innego... jeśli tak to co? Wątpliwość dotyczy refermentacji. Próbka z dodanym cukrem nie rusza, więc jest więcej niż pewne,że to piwo mi się nie nagazuje. Z kolei dodanie świeżych drożdzy do refermentacji stwarza ryzyko, że jak się "namyślą" po iluś miesiącach to dojedzą coś więcej niż tylko surowiec do refermentacji i granaty gotowe. Stąd właśnie cała ta koncepcja z dodaniem do fermentora czegoś, co spowoduje, że całość zejdzie niżej. A jeśli nie zejdzie to przynajmniej da pewność,że nie stanie się to w butelkach. Tylko pytanie czy po takim dodaniu drożdży mogę mimo wszystko taką pewność mieć, czy piwo które tak się zachowało zawsze może być bombą z opoźnionym zapłonem?
  20. Na ostry dyżur to było konkretne pytanie - jak się upewnić, że nie będzie granatów jeśli dodam świeżych drożdży do refermentacji. Czy jest sens żeby dodać następną uwodnioną saszetkę drożdży, czy skoro te które są odmówiły współpracy to świeże już też mi nie przerobią ewentualnych resztek? To że drożdże spokojnie mogą ogarnąć ten alkohol który tam jest (wyliczyłem że raczej 9 niż 10%, zatem jest to poziom tym bardziej bezpieczny), natomiast uciekło mi górą kilka litrów piwa w sumie wraz z drożdżami. Te najlepsze po prostu straciłem, a reszta padła być może śmiercią naturalną. Z dodatkowych informacji jakich mogę udzielić to że pobrałem wczoraj próbkę do FFT i drugą do sprawdzenia, czy drożdże które są w tym piwie będą chciały jeść cukier. No i FFT stoi, choć może trzeba poczekać dłużej niż 24H, ale próbka z cukrem też stoi. W tej sytuacji muszę dodać świeżych drożdży do refermentacji no i jeśli one zechcą mi zejść do 10 BLG powiedzmy to będzie kaplica. Pytam się po prostu co robić, z rzeczy które przychodzą mi do głowy: A) dodać saszetkę teraz i jeśli nie podejmą dalszej pracy to po prostu dodać do refermentacji ten sam szczep, B) dodać tylko drożdże do refermentacji bo w tak alkoholowym środowisku i tak nie zjedzą nic innego niż sacharoza (co nie wydaje mi się zbyt mądre, ale nie mam doświadczenia, więc rzucam temat po prostu, może ktoś juz to przerabiał) C) polegać na tym co przeżyło i po roku czasu tak czy owak się nagazuje D) W kanał z tym, bo nie ma sensownych rozwiązań E) chętnie posłucham innych propozycji.
  21. No nie. To jest akurat typowy przesąd. Na weselach masz cały przekrój ludzi, od całkowitych abstynentów poprzez takich co wypiją może jakąś lampkę szampana przy pierwszym toaście, a kończąc na takich, których nic oprócz wódy nie interesuje, bo za słabo działa. Dlatego ja bym się nie bawił w żadne piwo domowe na weselu. Ale jak już bym musiał to coś możliwie mało kontrowersyjnego. Gdyby wszyscy byli fanami piwnej rewolucji to w Żywcu czy w Tychach robili by same Stouty i IPa, w najgorszym razie jakieś Weizeny. Problem w tym, że znakomitej większości eurolager pasuje. Właśnie dlatego ze nie ma smaku, nie jest gorzki, wchodzi sam. Nie koniecznie musi "walić w banię" jak temat spłaszcza jeden z piwnych blogerów, to ma być po prostu coś lekkiego do obiadu albo do pomieszania z sokiem. I zanim mnie parę osób rozszarpie powiem tylko że ja tutaj nie próbuję nikomu wmawiać,ze eurolager jest cool, bo nie jest, chodzi o to,że większosć ludzi ma taki a nie inny gust i dlatego większości moich znajomych nie jestem w stanie przekonać,ze IBU 50 w AIPA to taki fajny poziom nachmielenia - dla nich to juz jest perfum i goryczka wykręcająca gębę. Zmierzam do tego,że jeśli ktoś sam nie chce to się nie przekona do piw domowych czy kraftowych, próba częstowania tym na siłę jest bez sensu. I dlatego uważam, że nie ma wielkiego sensu częstowanie tym gości weselnych. Co najwyżej postawić gdzieś w kącie jakąś IPĘ albo Milk Stouta i kto będzie chciał spróbować niech sam weźmie, ale nie że normalnie polać jak wino czy szampana każdemu do kielicha. Szanujmy swój wysiłek i szanujmy też upodobania innych, nawet jeśli uważamy je za niewyszukane. Ja zresztą nie uważam upodobań większości społeczeństwa za niewyszukane, uważam po prostu że większość nie czuje potrzeby eksperymentowania z takimi piwami, tak jak sam nie czuję potrzeby picia drogich win albo zajadania się ośmiorniczkami. A nawet gdyby wszyscy takie piwo wyplili jakimś cudem ze smakiem to i tak zwyczajnie szkoda takiego piwa na takie okazje. Tak jak pisałem wcześniej - nikt w takich warunkach tego nie będzie degustował i się tym zachwycał, wypiją w najlepszym razie tak samo jak by wypili jakiś Porter Bałtycki, na zasadzie że "no fajnie-fajnie". Sorki za przydługą tyradę, po prostu uważam,że wszyscy (w tym ja sam) czasem tracimy zdrowy dystans do tego co robimy i warto zejść na ziemię. Przede wszystkim nie pchać się tam gdzie nas nie chcą. Zresztą podświadomie chyba podobnie myśli autor niniejszego wątku - przecież wyraził obawę,że piwo okaże się zbyt palone i zbyt kontrowersyjne. No, ale przecież taki jest właśnie RIS, taki ma być, zwłaszcza tak mocno ekstraktywny. Dlatego uważam,ze nie należy go rozcieńczać tylko zwyczajnie podać coś innego.
  22. 1. Zrób dla gości weselnych co innego. Z moich obserwacji wynika że poza piwnymi freakami ciemne piwa mają tyle samo zwolenników co przeciwników. Goście weselni stanowią z reguły przekrój całego społeczeństwa, takie piwo raczej się nie okaże hitem. Pomijam juz, że jest to trunek degustacyjny a nie weselny, między schabowym a deserem raczej nikt nie będzie szukał w tym nut wanilii z płatków dębowych. Zwyczajnie szkoda czegoś takiego na taką okazję. Jakaś nieprzesadnie chmielona AIPA albo Amber Ale - moim zdaniem to będzie lepsza opcja tak w sensie ogólnym. 2. Rozcieńczanie RISa to nie jest dobry pomysł i nie wiem czy pomoże w nagazowaniu. RIS z natury słabo się nagazowuje, a jedyne co realnie może mu pomóc to zapodanie świeżych drożdzy do rozlewanego piwa. 3. Tak jak pisze kolega, jak już jest w butelkach to nie ma co kombinować. 4. Jeśli mieszać to z BW a nie jakimiś wysłodzinami. Od dodania wysłodzin zresztą balans wiele się nie zmieni, po prostu wszystko będzie cieńsze, ale jeśli paloności masz za dużo to będzie się ona wybijać także w rozcieńczonym piwie. Żeby ją przykryć trzeba by pomieszać z czymś takim jak BW, gdzie jest równie duży ekstrakt, ale palonych słódów nie ma.
  23. W skrócie - doleżakować. Tak bardziej szczegółowo - w czym problem skoro paloność Tobie nie przeszkadza? Jak juz masz to zabutelkowane to otwieranie tego i mieszanie z czym innym to raczej nie jest za dobry pomysł. 2,5 miesiaca na leżaku to bardzo krótko, szczególnie jak na ten ekstrakt. Zostaw to na następne 2,5 miesiąca i wtedy zobacz. Z czasem powinny pojawiać się nuty winne i ciemnych owoców, oraz ogólnie powinien się smak ułożyć. Paloność może nie zniknie, ale zharmonzuje się z całą resztą bukietu.
  24. 27 początkowego i 12 końcowego BLG. Zacierane w 65 stopniach. Generalnie masz rację z tym FFT, ale generalnie w tym przypadku nie mam wielkich wątpliwości, że fermentacja stanęła za wcześnie, odfermentowało ledwo ponad 50%. Poprzednia warka tak samo zatarta, z tym samym zasypem fermentowana US-05 zeszła do 8 BLG. Jeszcze inna z poprzednich, gdzie proporcje zasypu były podobne tylko celowałem w 3 BLG niższy ekstrakt odfermentowała do 9 BLG na S-04. Dlatego właśnie mimo braku FFT raczej nie mam wątpliwości, że coś tu nie pykło i wiążę to z tym,że po prostu wyszły sobie grzybki na spacer. Z drugiej strony nie ma jakiegoś mega dramatu Oczywiście ręki sobie za to obciąć nie dam, ale wydaje mi się,że te drożdże które są w tej brzeczce to już niżej nie zjadą. Chodzi mi teraz już tylko o to, czy zadając nowych drożdzy, nawet niech to będą S-04, ale po prostu świeże. no i pytanie czy one będą na tyle "sprytne", żeby oprócz glukozy przeżreć mi również resztkowe cukry, czy generalnie nie mam się za bardzo czym przejmować? Czy lepiej moze już nie ryzykować, puścić to w kanał i zrobić następne?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.