Skocz do zawartości

bartek_z

Members
  • Postów

    110
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Aktywność reputacji

  1. Super!
    bartek_z przyznał(a) reputację dla Kurt w Bardzo mętne piwo po burzliwej fermentacji   
    Miałem raz piwo wyglądające jak woda z kałuży i jak pamiętam był bardzo słaby przełom. Ostatnio tez warzywem piwko tym razem z dodatkiem słodu pszenicznego. Ponownie słaby przełom i ponownie wyjątkowo mętna brzeczka na burzliwej
     
     
    Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
  2. Super!
    bartek_z otrzymał(a) reputację od Igorrodz w Barley Wine nie schodzi poniżej 9BLG   
    Panowie, dajcie człowiekowi spokój. Już wie,że za szybko zlał na cichą, wasze żarty niczego do tematu już nie wnoszą. Skąd się biorą takie mity?  Nie wiem czy się ktoś na mnie nie obrazi, ale wydaje mi się że stąd: https://www.youtube.com/watch?v=WS4nVNpf3No . Ja gościa nawet lubię i szanuję nie mam mu za złe, że opowiada momentami bzdury, bo nikt nie wie wszystkiego i nie może wiedzieć. Problem moim zdaniem polega na tym,że dla początkujących to są zazwyczaj pierwsze tutoriale na jakie trafiają. Gdzieś też pamiętam film jak św. Tomasz z Rafałem Kowalczykiem opowiadali o tym jak szybko fermentują piwo amerykańskie browary, że takiego RISa to rozlewają po 3 tygodniach.  I mają rację, że tak jest, tyle że nie należy technologii z nalepiej ogarniających browarów na świecie przekładać na warunki domowe, gdzie prawie zawsze coś idzie nie tak jak by się chciało. Tego po prostu nikt głośno nie dopowiedział  i dlatego właśnie takie tematy będą się powtarzać jeszcze przez jakiś czas. Żeby była jasność - ja tutaj NIKOGO nie potępiam, staram się tylko znaleźć przyczynę i skutek i proszę o wyrozumiałość dla wszystkich, którzy zadają tego typu pytania i będą je zadawać w przyszłości. Taki mamy klimat... cytuając klasyka, a właściwie klasyczkę... Pozdro & Peace 4 All.
  3. Super!
    bartek_z otrzymał(a) reputację od dirk gently w Barley Wine nie schodzi poniżej 9BLG   
    Kolega miał 26 BLG, nie wiadomo też jak zacierał i jaki był zasyp. Miało prawo zatrzymać się na 9 BLG, choć na pewno się pospieszył z przelaniem na cichą i zdecydowanie za szybko chciał to rozlewać. Tak jak już ktoś napisał - przy precyzji przyrządów pomiarowych jakimi dysponujemy nie można być pewnym ze nie zeszło jeszcze o jakiś ułamek stopnia. Od 0,1-0,2 blg granaty się nie zrobią, ale z moich obserwacji wynika, że przy tak mocnych piwach czasem dopiero po tygodniu okazuje się,ze zeszło o cały stopień, a to już dużo.
  4. Super!
    bartek_z przyznał(a) reputację dla jaras w OSTRY DYŻUR - wątek TYLKO dla potrzebujących pilnej pomocy !   
    rehydratujesz w 200ml, dopełniasz piwem do 500ml, jak zacznie "robić" co 12 godzin dolewasz tyle piwa ile masz restartującej matki.
    generalnie google -> "hartowanie matki drożdżowej site:wino.org.pl/forum"
     
     
     
     
    skoro sam stwierdziłeś że to tlenowiec, rozumiem że operacje sitkiem wykonywałeś w atmosferze beztlenowej skoro to niedokładna dezynfekcja miałaby być przyczyną? na przyszłość już masz nauczkę by nie grzebać przy piwie oraz że skoro używany sprzęt jest z metalu to aż szkoda tego (też) nad płoniemien nie potrzymać
  5. Super!
    bartek_z otrzymał(a) reputację od dirk gently w RIS - na ratunek :)   
    No nie. To jest akurat typowy przesąd. Na weselach masz cały przekrój ludzi, od całkowitych abstynentów poprzez takich co wypiją może jakąś lampkę szampana przy pierwszym toaście, a kończąc na takich, których nic oprócz wódy nie interesuje, bo za słabo działa. Dlatego ja bym się nie bawił w żadne piwo domowe na weselu. Ale jak już bym musiał to coś możliwie mało kontrowersyjnego. Gdyby wszyscy byli fanami piwnej rewolucji to w Żywcu czy w Tychach robili by same Stouty i IPa, w najgorszym razie jakieś Weizeny. Problem w tym, że znakomitej większości eurolager pasuje. Właśnie dlatego ze nie ma smaku, nie jest gorzki, wchodzi sam. Nie koniecznie musi "walić w banię" jak temat spłaszcza jeden z piwnych blogerów, to ma być po prostu coś lekkiego do obiadu albo do pomieszania z sokiem. I zanim mnie parę osób rozszarpie powiem tylko że ja tutaj nie próbuję nikomu wmawiać,ze eurolager jest cool, bo nie jest, chodzi o to,że większosć ludzi ma taki a nie inny gust i dlatego większości moich znajomych nie jestem w stanie przekonać,ze IBU 50 w AIPA to taki fajny poziom nachmielenia - dla nich to juz jest perfum i goryczka wykręcająca gębę. Zmierzam do tego,że jeśli ktoś sam nie chce to się nie przekona do piw domowych czy kraftowych, próba częstowania tym na siłę jest bez sensu. I dlatego uważam, że nie ma wielkiego sensu częstowanie tym gości weselnych. Co najwyżej postawić gdzieś w kącie jakąś IPĘ albo Milk Stouta i kto będzie chciał spróbować niech sam weźmie, ale nie że normalnie polać jak wino czy szampana każdemu do kielicha. Szanujmy swój wysiłek i szanujmy też upodobania innych, nawet jeśli uważamy je za niewyszukane. Ja zresztą nie uważam upodobań większości społeczeństwa za niewyszukane, uważam po prostu że większość nie czuje potrzeby eksperymentowania z takimi piwami, tak jak sam nie czuję potrzeby picia drogich win albo zajadania się ośmiorniczkami. A nawet gdyby wszyscy takie piwo wyplili jakimś cudem ze smakiem to i tak zwyczajnie szkoda takiego piwa na takie okazje. Tak jak pisałem wcześniej - nikt w takich warunkach tego nie będzie degustował i się tym zachwycał, wypiją w najlepszym razie tak samo jak by wypili jakiś Porter Bałtycki, na zasadzie że "no fajnie-fajnie".
     
    Sorki za przydługą tyradę, po prostu uważam,że wszyscy (w tym ja sam) czasem tracimy zdrowy dystans do tego co robimy i warto zejść na ziemię. Przede wszystkim nie pchać się tam gdzie nas nie chcą. Zresztą podświadomie chyba podobnie myśli autor niniejszego wątku - przecież wyraził obawę,że piwo okaże się zbyt palone i zbyt kontrowersyjne. No, ale przecież taki jest właśnie RIS, taki ma być, zwłaszcza tak mocno ekstraktywny. Dlatego uważam,ze nie należy go rozcieńczać tylko zwyczajnie podać coś innego.
  6. Super!
    bartek_z otrzymał(a) reputację od dirk gently w RIS - na ratunek :)   
    1. Zrób dla gości weselnych co innego. Z moich obserwacji wynika że poza piwnymi freakami ciemne piwa mają tyle samo zwolenników co przeciwników. Goście weselni stanowią z reguły przekrój całego społeczeństwa, takie piwo raczej się nie okaże hitem. Pomijam juz, że jest to trunek degustacyjny a nie weselny, między schabowym a deserem raczej nikt nie będzie szukał w tym nut wanilii z płatków dębowych. Zwyczajnie szkoda czegoś takiego na taką okazję. Jakaś nieprzesadnie chmielona AIPA albo Amber Ale - moim zdaniem to będzie lepsza opcja tak w sensie ogólnym.
     
    2. Rozcieńczanie RISa to nie jest dobry pomysł i nie wiem czy pomoże w nagazowaniu. RIS z natury słabo się nagazowuje, a jedyne co realnie może mu pomóc to zapodanie świeżych drożdzy do rozlewanego piwa.
     
    3. Tak jak pisze kolega, jak już jest w butelkach to nie ma co kombinować.
     
    4. Jeśli mieszać to z BW a nie jakimiś wysłodzinami. Od dodania wysłodzin zresztą balans wiele się nie zmieni, po prostu wszystko będzie cieńsze, ale jeśli paloności masz za dużo to będzie się ona wybijać także w rozcieńczonym piwie. Żeby ją przykryć trzeba by pomieszać z czymś takim jak BW, gdzie jest równie duży ekstrakt, ale palonych słódów nie ma.
  7. Super!
    bartek_z otrzymał(a) reputację od maxikaz w RIS - na ratunek :)   
    No nie. To jest akurat typowy przesąd. Na weselach masz cały przekrój ludzi, od całkowitych abstynentów poprzez takich co wypiją może jakąś lampkę szampana przy pierwszym toaście, a kończąc na takich, których nic oprócz wódy nie interesuje, bo za słabo działa. Dlatego ja bym się nie bawił w żadne piwo domowe na weselu. Ale jak już bym musiał to coś możliwie mało kontrowersyjnego. Gdyby wszyscy byli fanami piwnej rewolucji to w Żywcu czy w Tychach robili by same Stouty i IPa, w najgorszym razie jakieś Weizeny. Problem w tym, że znakomitej większości eurolager pasuje. Właśnie dlatego ze nie ma smaku, nie jest gorzki, wchodzi sam. Nie koniecznie musi "walić w banię" jak temat spłaszcza jeden z piwnych blogerów, to ma być po prostu coś lekkiego do obiadu albo do pomieszania z sokiem. I zanim mnie parę osób rozszarpie powiem tylko że ja tutaj nie próbuję nikomu wmawiać,ze eurolager jest cool, bo nie jest, chodzi o to,że większosć ludzi ma taki a nie inny gust i dlatego większości moich znajomych nie jestem w stanie przekonać,ze IBU 50 w AIPA to taki fajny poziom nachmielenia - dla nich to juz jest perfum i goryczka wykręcająca gębę. Zmierzam do tego,że jeśli ktoś sam nie chce to się nie przekona do piw domowych czy kraftowych, próba częstowania tym na siłę jest bez sensu. I dlatego uważam, że nie ma wielkiego sensu częstowanie tym gości weselnych. Co najwyżej postawić gdzieś w kącie jakąś IPĘ albo Milk Stouta i kto będzie chciał spróbować niech sam weźmie, ale nie że normalnie polać jak wino czy szampana każdemu do kielicha. Szanujmy swój wysiłek i szanujmy też upodobania innych, nawet jeśli uważamy je za niewyszukane. Ja zresztą nie uważam upodobań większości społeczeństwa za niewyszukane, uważam po prostu że większość nie czuje potrzeby eksperymentowania z takimi piwami, tak jak sam nie czuję potrzeby picia drogich win albo zajadania się ośmiorniczkami. A nawet gdyby wszyscy takie piwo wyplili jakimś cudem ze smakiem to i tak zwyczajnie szkoda takiego piwa na takie okazje. Tak jak pisałem wcześniej - nikt w takich warunkach tego nie będzie degustował i się tym zachwycał, wypiją w najlepszym razie tak samo jak by wypili jakiś Porter Bałtycki, na zasadzie że "no fajnie-fajnie".
     
    Sorki za przydługą tyradę, po prostu uważam,że wszyscy (w tym ja sam) czasem tracimy zdrowy dystans do tego co robimy i warto zejść na ziemię. Przede wszystkim nie pchać się tam gdzie nas nie chcą. Zresztą podświadomie chyba podobnie myśli autor niniejszego wątku - przecież wyraził obawę,że piwo okaże się zbyt palone i zbyt kontrowersyjne. No, ale przecież taki jest właśnie RIS, taki ma być, zwłaszcza tak mocno ekstraktywny. Dlatego uważam,ze nie należy go rozcieńczać tylko zwyczajnie podać coś innego.
  8. Super!
    bartek_z otrzymał(a) reputację od krisangel w RIS - na ratunek :)   
    1. Zrób dla gości weselnych co innego. Z moich obserwacji wynika że poza piwnymi freakami ciemne piwa mają tyle samo zwolenników co przeciwników. Goście weselni stanowią z reguły przekrój całego społeczeństwa, takie piwo raczej się nie okaże hitem. Pomijam juz, że jest to trunek degustacyjny a nie weselny, między schabowym a deserem raczej nikt nie będzie szukał w tym nut wanilii z płatków dębowych. Zwyczajnie szkoda czegoś takiego na taką okazję. Jakaś nieprzesadnie chmielona AIPA albo Amber Ale - moim zdaniem to będzie lepsza opcja tak w sensie ogólnym.
     
    2. Rozcieńczanie RISa to nie jest dobry pomysł i nie wiem czy pomoże w nagazowaniu. RIS z natury słabo się nagazowuje, a jedyne co realnie może mu pomóc to zapodanie świeżych drożdzy do rozlewanego piwa.
     
    3. Tak jak pisze kolega, jak już jest w butelkach to nie ma co kombinować.
     
    4. Jeśli mieszać to z BW a nie jakimiś wysłodzinami. Od dodania wysłodzin zresztą balans wiele się nie zmieni, po prostu wszystko będzie cieńsze, ale jeśli paloności masz za dużo to będzie się ona wybijać także w rozcieńczonym piwie. Żeby ją przykryć trzeba by pomieszać z czymś takim jak BW, gdzie jest równie duży ekstrakt, ale palonych słódów nie ma.
  9. Super!
    bartek_z otrzymał(a) reputację od KHOT w RIS - na ratunek :)   
    1. Zrób dla gości weselnych co innego. Z moich obserwacji wynika że poza piwnymi freakami ciemne piwa mają tyle samo zwolenników co przeciwników. Goście weselni stanowią z reguły przekrój całego społeczeństwa, takie piwo raczej się nie okaże hitem. Pomijam juz, że jest to trunek degustacyjny a nie weselny, między schabowym a deserem raczej nikt nie będzie szukał w tym nut wanilii z płatków dębowych. Zwyczajnie szkoda czegoś takiego na taką okazję. Jakaś nieprzesadnie chmielona AIPA albo Amber Ale - moim zdaniem to będzie lepsza opcja tak w sensie ogólnym.
     
    2. Rozcieńczanie RISa to nie jest dobry pomysł i nie wiem czy pomoże w nagazowaniu. RIS z natury słabo się nagazowuje, a jedyne co realnie może mu pomóc to zapodanie świeżych drożdzy do rozlewanego piwa.
     
    3. Tak jak pisze kolega, jak już jest w butelkach to nie ma co kombinować.
     
    4. Jeśli mieszać to z BW a nie jakimiś wysłodzinami. Od dodania wysłodzin zresztą balans wiele się nie zmieni, po prostu wszystko będzie cieńsze, ale jeśli paloności masz za dużo to będzie się ona wybijać także w rozcieńczonym piwie. Żeby ją przykryć trzeba by pomieszać z czymś takim jak BW, gdzie jest równie duży ekstrakt, ale palonych słódów nie ma.
  10. Super!
    bartek_z otrzymał(a) reputację od NoToMasz w domowa Whiskey \ Whisky \ Łycha   
    Nie jestem znawcą destylatów, ale poza tym,że wiem,że fermentowane to jest razem z ziarnem to nie wydaje mi się,że można pominąć zacieranie. Można to zrobić w przypadku bimbru albo czegoś na bazie owoców, bo to już zawiera cukry proste samo w sobie. Ziarno to głównie skrobia i jeśli tego nie zatrzesz to raczej nic z tego nie będzie. Wiem,że jak się robi wódkę ziemniaczaną to trzeba dać słodu jęczmiennego mimo wszystko, bo kartofle nie zawierają enzymów, które są w stanie rozłożyć skrobię na cukry proste. Skoro tak się robi , to raczej też trzeba przeprowadzić zcieranie jak przy piwie, bo tylko wtedy enzymy mogą wykonać swoją robotę. Również nie wydaje mi się,że tak zupełnie bez sensu jest to zagotować. Choćby celem eliminacji bakterii, które mogą namieszać. Ale tutaj głowy nie dam, aż tak się nie znam.
     
    Odpada natomiast wygrzewanie i filtracja. Destylaty fermentuje się razem z resztkami wszystkiego tego co posłużyło za surowiec. Nie wiem czy dlatego,ze wnoszą dodatkowy smak czy dlatego, że to po prostu nie ma sensu, bo i tak oddzielą się w procesie destylacji - przyczyny nie znam, ale taka jest praktyka.
     
    Co do samej destylacji - doczytaj, albo poczekaj aż ktoś bardziej kumaty ode mnie w temacie napisze. Na pewno destylacja musi iść powoli, może nie po kropelce, ale wąską strużką. Inaczej przedostaje się za dużo niepożądanych substancji lotnych. Natomiast kiedy przestać destylować, ewentualnie przeznaczyć to co się odebralo do rektyfikacji tego nie wiem. Na pewno pierwsze ileś tam ml (tu sprawdź bo nie pamiętam ile dokładnie ) trzeba albo wywalić. Myk polega na tym, że wtedy leci metanol. Znaczy nie czysty, jak to zostawisz to się nie otrujesz ani ciemno się nie zrobi jeśli mieszasz to z całą resztą, ale generalnie nawet w małych ilościach szkoda się tym truć.
     
    Jeśli chcesz znać moją odpowiedź na pytanie czy to się trzyma kupy - nie, moim zdaniem nie trzyma się. Cokolwiek chcesz robić to najpierw trzeba zgromadzić wiedzę na temat. Oczywiście staram się pomóc na tyle na ile mam pojęcie. Wybacz krytykę i nie odbieraj tego osobiście, ale jak dla mnie naiwne jest założenie,że "mnie się uda". do pierwszej warki piwa szykowałem się pół roku, naczytałem się sporo mądrych rzeczy i jeszcze więcej głupot no i piwo wyszło takie sobie. Dramatu nie było, dało się to wypić i było lepsze niż wszystkie koncerniaki razem wzięte, ale byłem rozczarowany.  O dystylacji Łychy wiesz jeszcze mniej ode mnie, a ja bym się z moją aktualną wiedzą na to nie porwał. Dlatego właśnie sugeruję kubeł zimnej wody na głowę i zaczęcie od zdobycia takiej wiedzy, żeby móc sobie cały proces poukładać w głowie. to znaczy,żeby chociaż z grubsza wiedzieć co się z czego bierze i dlaczego coś trzeba robić a co inne można pominąć. To nie jest tak, że zadasz jeden temat na forum i będziesz wszystko wiedział. Pomijam przypadki,że niektóre odpowiedzi mogą nawet wprowadzić w błąd, ale nikt nie powiedział jak ma wyglądać zasyp, ile słodu, ile cukru, w jakiej temperaturze zacierać, a diabeł tkwi w takich właśnie szczegółach. Ktoś wspominał o koncentratach czy ekstraktach (sorry za niewiedzę, nie znam terminologii) - jeśli już naprawdę chcesz to zrobić to może właśnie od tego zacznij.
  11. Super!
    bartek_z otrzymał(a) reputację od Enethion w Jak otrzymać gęstwę?   
    Ale sacharoza to cukier prostszy niż to co jest w brzeczce. Można poteoretyzować, ale możliwość rozleniwienia drożdży to jest fakt wynikający z praktyki. Nie przypadkowo jeśli jest duży udział cukru w zasypie dodaje się go dopiero w momencie kiedy drożdże zjedzą wszystko to co miały do zjedzenia w brzeczce. Dlatego starter na cukrze to średni pomysł. Albo na ekstrakcie, albo lepiej zadać prawidłowo przygotowane suchary.
  12. Super!
    bartek_z przyznał(a) reputację dla zbynieks w Przygotowanie do RISa, kwestie techniczne   
    doceniam ambicję i sportowe podejście, ale jak mam w zwykłym garze robić coś 22plus to po prostu biorę ekstrakt WESa na dokładkę i mam... No i lepiej pogotować chwilę dłużej. Pomysł z sokiem z czarnej porzeczki do RiSa wydaje się oryginalny, nie wiem, ile go zostanie. Możesz rozważyć, czy nie dać go już w trakcie fermentacji. SO4 są jedynie słusznym rozwiązaniem, skoro jednak już brać się za tak poważne piwo, to warto postarać się o gęstwę, zrobić jakieś ira czy dry stouta na rozgrzewkę, nawet mała warka...
  13. Super!
    bartek_z przyznał(a) reputację dla krisangel w prawdy i mity - czyli opowieści z mchu i parpoci   
    Albo problemy z matematyką albo nie czytałeś postów kolegów. To że ginie tyle a tyle procent przy popełnianych błędach nie znaczy że wybijesz drożdże do zera. Połowa ze 100 to 50 a połowa z 50 to 25 a nie 0.
     
    Nikt nie twierdzi że ci te piwa nie wychodzą, ew nie smakują. Po prostu bije od Ciebie ignorancja bo gdyby mi tyle osób powiedziało że jest inaczej to przynajmniej bym spróbował ich sposobu żeby się przekonać. A ty wszystko masz w du..e bo ci i tak wychodzą.
     
    Aż mi się przypomina to :

  14. Super!
    bartek_z otrzymał(a) reputację od radekfilon w Robust Porter 6,5 Blg po fermentacji burzliwej, co robić?   
    Poczekaj jeszcze kilka dni i jeśli nie schodzito znaczy że tak ma być. Robust Portera nie robiłem, ale w przypadku Stoutów wszelkiej maści nigdy nisko mi ekstrakt nie schodził, zwykle zostawało w okolicach 1/3 ekstraktu początkowego. W tej chwili masz jakoś też coś w okolicach tej 1/3. Pytanie jak długo trwa fermentacja? Do 2 tygodni można się kompletnie nie przejmować zlewaniem na cichą, nie poczujesz autolizy, a jeśli po 2 tygodniach stwierdziesz że ekstrakt już nie schodzi to znaczy,że już bardziej nie zejdzie. Jeśli zależy Tobie na niższym odfermentowaniu to sprobuj użyć US-05, choć w przypadku moich ciemnych piw też szału nie zrobiły. Najniżej zeszły w RISie, z 27 do 8 blg, ale to też nie jest aż tak dobra relacja jak w jasnych ale'ach. 
     
    Poza tym mam taki wniosek,że ciemne słody powodują jakieś nieprawidłowe wskazania spławika. Już to pisałem jednemu z kolegów, ale powtórzę. Ostatnio robiłem Dry Stouta, ekstrakt początkowy był 15 i mimo że zeszło tylko do 5 to w smaku było wytrawne, w zasadzie wodniste. Bazując tylko na tym to bym powiedział,że to głęboko odfermentowane piwo, spławik jednak pokzazał kompletnie co innego.
  15. Super!
    bartek_z otrzymał(a) reputację od Pindin w prawdy i mity - czyli opowieści z mchu i parpoci   
    Mam nadzieję,że moderatorzy darują mi pisanie jednego postu pod drugim, postanowiłem przeliczyć na podstawie zalączonego przez kolegę kantora wykresu jaka będzie różnica w ilości żywych komórek drożdży między zadaniem ich do brzeczki o temperaturze 20°C a uwodnieniem ich. Uważam że to na tyle istotne, że pozwolę sobie odświeżyć wątek pisząc nowy post. Założenia są takie, że brzeczka nie zmienia swojej temperatury, natomiast woda stygnie w tempie 1°C na minutę. W gruncie rzeczy to mocno przesadzone założenie na niekorzyść wody, z 35 stopni do 22,5 nie wystygnie tak szybko. Każdy kto choć raz chłodził piwo przy pomocy chłodnicy i kontrolował temperaturę termometrem ten doskonale wie,że im mniejsza jest różnica temperatur tym więcej czasu potrzeba na schłodzenie brzeczki o 1°C. Medota obliczeń jest prosta. Najpierw dzielę sobie zakresy na 2,5 stopnia (mniej nie ma sensu) i odczytuję średnią przeżywalność drożdży dla danej temperatury. żadnych całek i takich tam, zwykłe dodawanie,żeby wszyscy za tym mogli nadążyć ze mną włącznie
     
    W pierwszej kolejności policzmy ilość żywych drożdzy dla brzeczki o temperaturze 20 stopni. Na tyle ile mi się udało odczytać z wykresu jest to jakieś 12%. Dla uproszczenia załóżymy,że mamy 100 mln komórek. Oznacza to,ze przeżyje 12.
     
    Teraz policzmy uwodnione drożdże.Dzieląc wszystko na 2,5 minutowe przerwy otrzymujemy 8 podzakresów. Liczymy od początku
     
    1. Przez pierwsze 2,5 minuty temperatura spadnie z 35 stopni do 32,5. Z wykresu wynika,że średni odsetek przeżycia komórek w tym zakresie to 85%. Gdyby taka temperatura miała się utrzymać przez cały czas uwadniania przeżoło by 85 mln komórek.
     
    2. Następny krok. Średnia przeżywalność w zakresie 30-32,5°C to 77.
     
    3. w trzecim kroku mamy około 60
     
    4. 40
     
    5. 28
     
    6 -8. 24 (od tego momentu zakładamy, że temperatura już nie spada)
     
     
    Liczymy:
     
    (85+77+60+40+28+24*3)/8 = 44,6
     
    Zatem w żadnym wypadku nie możemy mówić o porównywalnym wyniku. W przypadku prawidłowej rehydratacji przeżyje niemal 4 razy więcej komórek niż w przypadku wsypania drożdży do brzeczki. Zadaję sobie minimalną ilość trudu i przykładam linijkę do ekranu, a nie określam "na oko" gdzie przebiega linia. Mogę się mylić o max 1°C, dodatkowo w razie wątpliwości staram się działać na korzyść brzeczki a nie wody.
     
    Dla sportu jeszcze odczytajmy z wykresu wartości dla 25 , 22,5 i 20°C, zarówno brzeczki jak i wody.
     
    Dla 25°C - z wykresu odczytuję mniej więcej 16% dla brzeczki i 34 dla wody. Znowu przepaść.
     
    Dla 22,5°C jest to 15% dla brzeczki i 26% dla wody
     
    Dla 20°C 12% brzeczka i 22% woda.
     
     
    Wynika z tego, że nawet jeśli uwadnianie drożdży przeprowadzimy "na pałę" wsypując drożdże do wody o temperaturze takiej, do jakiej ma prawo się schłodzić w pomieszczeniu mieszkalnym to w najlepszym razie uzyskamy o przeszło 40% zdrowych komórek mniej w brzeczce niż w wodzie i to zdecydowanie nie jest jakaś głupia ilość, którą nie warto sobie zawracać głowy. Wykres zamieszczony przez kolegę kantora w żadnym razie więc nie dowodzi bezcelowości uwadniania, dowodzi, że jeśli przyłożymy do uwadniania trochę uwagi (i nawet nie musimy być przy tym specjalnie dokładni i celować koniecznie w te 35 stopni) to uzysk żywych komórek będzie większy niż gdyby wsypać do brzeczki drugą saszetkę drożdży. Patrząc od innej strony - unikamy w ten sposób "produkcji" całego jednego pokolenia, albo i dwóch. Nawet jeśli fermentacja ruszy bez uwadniania (a w przypadku mocniejszych piwek to nie jest powiedziane,że tak będzie) to raczej nie obędzie się bez wpływu na smak piwa.
     
     
    P.S.
     
    Zdaję sobie sprawę z dużego uproszczenia moich metod obliczeniowychi ich nieprzydatności do badań naukowych. doktoryzować się z tego nie zamierzam, chodziło mi wyłącznie o to, zeby pokazać w jakim kierunku podążają zyski z uwadniania drożdży, ponieważ padały tutaj różne stwierdzenia, włącznie z takimi,że kilkoma milionami komórek nie warto się przejmować, bo nie ma to wpływu na cokolwiek poza późniejszym startem. Liczba 100 mln została przyjęta dla ułatwienia obliczeń i oczywiście nie będzie miała pokrycia w realiach. Mam nadzieję, że moje wypociny pomogą uniknać dalszych nieporozumień i wątpliwości.
     
    Pozdrawiam!
  16. Super!
    bartek_z otrzymał(a) reputację od Lasek w prawdy i mity - czyli opowieści z mchu i parpoci   
    Mam nadzieję,że moderatorzy darują mi pisanie jednego postu pod drugim, postanowiłem przeliczyć na podstawie zalączonego przez kolegę kantora wykresu jaka będzie różnica w ilości żywych komórek drożdży między zadaniem ich do brzeczki o temperaturze 20°C a uwodnieniem ich. Uważam że to na tyle istotne, że pozwolę sobie odświeżyć wątek pisząc nowy post. Założenia są takie, że brzeczka nie zmienia swojej temperatury, natomiast woda stygnie w tempie 1°C na minutę. W gruncie rzeczy to mocno przesadzone założenie na niekorzyść wody, z 35 stopni do 22,5 nie wystygnie tak szybko. Każdy kto choć raz chłodził piwo przy pomocy chłodnicy i kontrolował temperaturę termometrem ten doskonale wie,że im mniejsza jest różnica temperatur tym więcej czasu potrzeba na schłodzenie brzeczki o 1°C. Medota obliczeń jest prosta. Najpierw dzielę sobie zakresy na 2,5 stopnia (mniej nie ma sensu) i odczytuję średnią przeżywalność drożdży dla danej temperatury. żadnych całek i takich tam, zwykłe dodawanie,żeby wszyscy za tym mogli nadążyć ze mną włącznie
     
    W pierwszej kolejności policzmy ilość żywych drożdzy dla brzeczki o temperaturze 20 stopni. Na tyle ile mi się udało odczytać z wykresu jest to jakieś 12%. Dla uproszczenia załóżymy,że mamy 100 mln komórek. Oznacza to,ze przeżyje 12.
     
    Teraz policzmy uwodnione drożdże.Dzieląc wszystko na 2,5 minutowe przerwy otrzymujemy 8 podzakresów. Liczymy od początku
     
    1. Przez pierwsze 2,5 minuty temperatura spadnie z 35 stopni do 32,5. Z wykresu wynika,że średni odsetek przeżycia komórek w tym zakresie to 85%. Gdyby taka temperatura miała się utrzymać przez cały czas uwadniania przeżoło by 85 mln komórek.
     
    2. Następny krok. Średnia przeżywalność w zakresie 30-32,5°C to 77.
     
    3. w trzecim kroku mamy około 60
     
    4. 40
     
    5. 28
     
    6 -8. 24 (od tego momentu zakładamy, że temperatura już nie spada)
     
     
    Liczymy:
     
    (85+77+60+40+28+24*3)/8 = 44,6
     
    Zatem w żadnym wypadku nie możemy mówić o porównywalnym wyniku. W przypadku prawidłowej rehydratacji przeżyje niemal 4 razy więcej komórek niż w przypadku wsypania drożdży do brzeczki. Zadaję sobie minimalną ilość trudu i przykładam linijkę do ekranu, a nie określam "na oko" gdzie przebiega linia. Mogę się mylić o max 1°C, dodatkowo w razie wątpliwości staram się działać na korzyść brzeczki a nie wody.
     
    Dla sportu jeszcze odczytajmy z wykresu wartości dla 25 , 22,5 i 20°C, zarówno brzeczki jak i wody.
     
    Dla 25°C - z wykresu odczytuję mniej więcej 16% dla brzeczki i 34 dla wody. Znowu przepaść.
     
    Dla 22,5°C jest to 15% dla brzeczki i 26% dla wody
     
    Dla 20°C 12% brzeczka i 22% woda.
     
     
    Wynika z tego, że nawet jeśli uwadnianie drożdży przeprowadzimy "na pałę" wsypując drożdże do wody o temperaturze takiej, do jakiej ma prawo się schłodzić w pomieszczeniu mieszkalnym to w najlepszym razie uzyskamy o przeszło 40% zdrowych komórek mniej w brzeczce niż w wodzie i to zdecydowanie nie jest jakaś głupia ilość, którą nie warto sobie zawracać głowy. Wykres zamieszczony przez kolegę kantora w żadnym razie więc nie dowodzi bezcelowości uwadniania, dowodzi, że jeśli przyłożymy do uwadniania trochę uwagi (i nawet nie musimy być przy tym specjalnie dokładni i celować koniecznie w te 35 stopni) to uzysk żywych komórek będzie większy niż gdyby wsypać do brzeczki drugą saszetkę drożdży. Patrząc od innej strony - unikamy w ten sposób "produkcji" całego jednego pokolenia, albo i dwóch. Nawet jeśli fermentacja ruszy bez uwadniania (a w przypadku mocniejszych piwek to nie jest powiedziane,że tak będzie) to raczej nie obędzie się bez wpływu na smak piwa.
     
     
    P.S.
     
    Zdaję sobie sprawę z dużego uproszczenia moich metod obliczeniowychi ich nieprzydatności do badań naukowych. doktoryzować się z tego nie zamierzam, chodziło mi wyłącznie o to, zeby pokazać w jakim kierunku podążają zyski z uwadniania drożdży, ponieważ padały tutaj różne stwierdzenia, włącznie z takimi,że kilkoma milionami komórek nie warto się przejmować, bo nie ma to wpływu na cokolwiek poza późniejszym startem. Liczba 100 mln została przyjęta dla ułatwienia obliczeń i oczywiście nie będzie miała pokrycia w realiach. Mam nadzieję, że moje wypociny pomogą uniknać dalszych nieporozumień i wątpliwości.
     
    Pozdrawiam!
  17. Super!
    bartek_z przyznał(a) reputację dla koval_blazej w prawdy i mity - czyli opowieści z mchu i parpoci   
    To ja jeszcze nalałem z kranu pół kubka wody o temp. 35°C. po 10 minutach było 33.2°C, po 20minutach 32°C. Czyli stygnie znacznie wolniej niż 1°C/min. i przez te 20 minut uwadniania poruszamy się w najlepszym zakresie z wykresu. A wlewałem do zimnego kubka, czyli na początku stygło nawet szybciej, niż gdyby kubek dostał wrzątek i stygł razem z nim. Jak widać nie trzeba non stop stać nad drożdżami z termometrem i pilnować temperatury.
     
    edit: minęła godzina, 28.3°C
  18. Super!
    bartek_z otrzymał(a) reputację od krisangel w prawdy i mity - czyli opowieści z mchu i parpoci   
    Mam nadzieję,że moderatorzy darują mi pisanie jednego postu pod drugim, postanowiłem przeliczyć na podstawie zalączonego przez kolegę kantora wykresu jaka będzie różnica w ilości żywych komórek drożdży między zadaniem ich do brzeczki o temperaturze 20°C a uwodnieniem ich. Uważam że to na tyle istotne, że pozwolę sobie odświeżyć wątek pisząc nowy post. Założenia są takie, że brzeczka nie zmienia swojej temperatury, natomiast woda stygnie w tempie 1°C na minutę. W gruncie rzeczy to mocno przesadzone założenie na niekorzyść wody, z 35 stopni do 22,5 nie wystygnie tak szybko. Każdy kto choć raz chłodził piwo przy pomocy chłodnicy i kontrolował temperaturę termometrem ten doskonale wie,że im mniejsza jest różnica temperatur tym więcej czasu potrzeba na schłodzenie brzeczki o 1°C. Medota obliczeń jest prosta. Najpierw dzielę sobie zakresy na 2,5 stopnia (mniej nie ma sensu) i odczytuję średnią przeżywalność drożdży dla danej temperatury. żadnych całek i takich tam, zwykłe dodawanie,żeby wszyscy za tym mogli nadążyć ze mną włącznie
     
    W pierwszej kolejności policzmy ilość żywych drożdzy dla brzeczki o temperaturze 20 stopni. Na tyle ile mi się udało odczytać z wykresu jest to jakieś 12%. Dla uproszczenia załóżymy,że mamy 100 mln komórek. Oznacza to,ze przeżyje 12.
     
    Teraz policzmy uwodnione drożdże.Dzieląc wszystko na 2,5 minutowe przerwy otrzymujemy 8 podzakresów. Liczymy od początku
     
    1. Przez pierwsze 2,5 minuty temperatura spadnie z 35 stopni do 32,5. Z wykresu wynika,że średni odsetek przeżycia komórek w tym zakresie to 85%. Gdyby taka temperatura miała się utrzymać przez cały czas uwadniania przeżoło by 85 mln komórek.
     
    2. Następny krok. Średnia przeżywalność w zakresie 30-32,5°C to 77.
     
    3. w trzecim kroku mamy około 60
     
    4. 40
     
    5. 28
     
    6 -8. 24 (od tego momentu zakładamy, że temperatura już nie spada)
     
     
    Liczymy:
     
    (85+77+60+40+28+24*3)/8 = 44,6
     
    Zatem w żadnym wypadku nie możemy mówić o porównywalnym wyniku. W przypadku prawidłowej rehydratacji przeżyje niemal 4 razy więcej komórek niż w przypadku wsypania drożdży do brzeczki. Zadaję sobie minimalną ilość trudu i przykładam linijkę do ekranu, a nie określam "na oko" gdzie przebiega linia. Mogę się mylić o max 1°C, dodatkowo w razie wątpliwości staram się działać na korzyść brzeczki a nie wody.
     
    Dla sportu jeszcze odczytajmy z wykresu wartości dla 25 , 22,5 i 20°C, zarówno brzeczki jak i wody.
     
    Dla 25°C - z wykresu odczytuję mniej więcej 16% dla brzeczki i 34 dla wody. Znowu przepaść.
     
    Dla 22,5°C jest to 15% dla brzeczki i 26% dla wody
     
    Dla 20°C 12% brzeczka i 22% woda.
     
     
    Wynika z tego, że nawet jeśli uwadnianie drożdży przeprowadzimy "na pałę" wsypując drożdże do wody o temperaturze takiej, do jakiej ma prawo się schłodzić w pomieszczeniu mieszkalnym to w najlepszym razie uzyskamy o przeszło 40% zdrowych komórek mniej w brzeczce niż w wodzie i to zdecydowanie nie jest jakaś głupia ilość, którą nie warto sobie zawracać głowy. Wykres zamieszczony przez kolegę kantora w żadnym razie więc nie dowodzi bezcelowości uwadniania, dowodzi, że jeśli przyłożymy do uwadniania trochę uwagi (i nawet nie musimy być przy tym specjalnie dokładni i celować koniecznie w te 35 stopni) to uzysk żywych komórek będzie większy niż gdyby wsypać do brzeczki drugą saszetkę drożdży. Patrząc od innej strony - unikamy w ten sposób "produkcji" całego jednego pokolenia, albo i dwóch. Nawet jeśli fermentacja ruszy bez uwadniania (a w przypadku mocniejszych piwek to nie jest powiedziane,że tak będzie) to raczej nie obędzie się bez wpływu na smak piwa.
     
     
    P.S.
     
    Zdaję sobie sprawę z dużego uproszczenia moich metod obliczeniowychi ich nieprzydatności do badań naukowych. doktoryzować się z tego nie zamierzam, chodziło mi wyłącznie o to, zeby pokazać w jakim kierunku podążają zyski z uwadniania drożdży, ponieważ padały tutaj różne stwierdzenia, włącznie z takimi,że kilkoma milionami komórek nie warto się przejmować, bo nie ma to wpływu na cokolwiek poza późniejszym startem. Liczba 100 mln została przyjęta dla ułatwienia obliczeń i oczywiście nie będzie miała pokrycia w realiach. Mam nadzieję, że moje wypociny pomogą uniknać dalszych nieporozumień i wątpliwości.
     
    Pozdrawiam!
  19. Super!
    bartek_z otrzymał(a) reputację od Enethion w prawdy i mity - czyli opowieści z mchu i parpoci   
    Mam nadzieję,że moderatorzy darują mi pisanie jednego postu pod drugim, postanowiłem przeliczyć na podstawie zalączonego przez kolegę kantora wykresu jaka będzie różnica w ilości żywych komórek drożdży między zadaniem ich do brzeczki o temperaturze 20°C a uwodnieniem ich. Uważam że to na tyle istotne, że pozwolę sobie odświeżyć wątek pisząc nowy post. Założenia są takie, że brzeczka nie zmienia swojej temperatury, natomiast woda stygnie w tempie 1°C na minutę. W gruncie rzeczy to mocno przesadzone założenie na niekorzyść wody, z 35 stopni do 22,5 nie wystygnie tak szybko. Każdy kto choć raz chłodził piwo przy pomocy chłodnicy i kontrolował temperaturę termometrem ten doskonale wie,że im mniejsza jest różnica temperatur tym więcej czasu potrzeba na schłodzenie brzeczki o 1°C. Medota obliczeń jest prosta. Najpierw dzielę sobie zakresy na 2,5 stopnia (mniej nie ma sensu) i odczytuję średnią przeżywalność drożdży dla danej temperatury. żadnych całek i takich tam, zwykłe dodawanie,żeby wszyscy za tym mogli nadążyć ze mną włącznie
     
    W pierwszej kolejności policzmy ilość żywych drożdzy dla brzeczki o temperaturze 20 stopni. Na tyle ile mi się udało odczytać z wykresu jest to jakieś 12%. Dla uproszczenia załóżymy,że mamy 100 mln komórek. Oznacza to,ze przeżyje 12.
     
    Teraz policzmy uwodnione drożdże.Dzieląc wszystko na 2,5 minutowe przerwy otrzymujemy 8 podzakresów. Liczymy od początku
     
    1. Przez pierwsze 2,5 minuty temperatura spadnie z 35 stopni do 32,5. Z wykresu wynika,że średni odsetek przeżycia komórek w tym zakresie to 85%. Gdyby taka temperatura miała się utrzymać przez cały czas uwadniania przeżoło by 85 mln komórek.
     
    2. Następny krok. Średnia przeżywalność w zakresie 30-32,5°C to 77.
     
    3. w trzecim kroku mamy około 60
     
    4. 40
     
    5. 28
     
    6 -8. 24 (od tego momentu zakładamy, że temperatura już nie spada)
     
     
    Liczymy:
     
    (85+77+60+40+28+24*3)/8 = 44,6
     
    Zatem w żadnym wypadku nie możemy mówić o porównywalnym wyniku. W przypadku prawidłowej rehydratacji przeżyje niemal 4 razy więcej komórek niż w przypadku wsypania drożdży do brzeczki. Zadaję sobie minimalną ilość trudu i przykładam linijkę do ekranu, a nie określam "na oko" gdzie przebiega linia. Mogę się mylić o max 1°C, dodatkowo w razie wątpliwości staram się działać na korzyść brzeczki a nie wody.
     
    Dla sportu jeszcze odczytajmy z wykresu wartości dla 25 , 22,5 i 20°C, zarówno brzeczki jak i wody.
     
    Dla 25°C - z wykresu odczytuję mniej więcej 16% dla brzeczki i 34 dla wody. Znowu przepaść.
     
    Dla 22,5°C jest to 15% dla brzeczki i 26% dla wody
     
    Dla 20°C 12% brzeczka i 22% woda.
     
     
    Wynika z tego, że nawet jeśli uwadnianie drożdży przeprowadzimy "na pałę" wsypując drożdże do wody o temperaturze takiej, do jakiej ma prawo się schłodzić w pomieszczeniu mieszkalnym to w najlepszym razie uzyskamy o przeszło 40% zdrowych komórek mniej w brzeczce niż w wodzie i to zdecydowanie nie jest jakaś głupia ilość, którą nie warto sobie zawracać głowy. Wykres zamieszczony przez kolegę kantora w żadnym razie więc nie dowodzi bezcelowości uwadniania, dowodzi, że jeśli przyłożymy do uwadniania trochę uwagi (i nawet nie musimy być przy tym specjalnie dokładni i celować koniecznie w te 35 stopni) to uzysk żywych komórek będzie większy niż gdyby wsypać do brzeczki drugą saszetkę drożdży. Patrząc od innej strony - unikamy w ten sposób "produkcji" całego jednego pokolenia, albo i dwóch. Nawet jeśli fermentacja ruszy bez uwadniania (a w przypadku mocniejszych piwek to nie jest powiedziane,że tak będzie) to raczej nie obędzie się bez wpływu na smak piwa.
     
     
    P.S.
     
    Zdaję sobie sprawę z dużego uproszczenia moich metod obliczeniowychi ich nieprzydatności do badań naukowych. doktoryzować się z tego nie zamierzam, chodziło mi wyłącznie o to, zeby pokazać w jakim kierunku podążają zyski z uwadniania drożdży, ponieważ padały tutaj różne stwierdzenia, włącznie z takimi,że kilkoma milionami komórek nie warto się przejmować, bo nie ma to wpływu na cokolwiek poza późniejszym startem. Liczba 100 mln została przyjęta dla ułatwienia obliczeń i oczywiście nie będzie miała pokrycia w realiach. Mam nadzieję, że moje wypociny pomogą uniknać dalszych nieporozumień i wątpliwości.
     
    Pozdrawiam!
  20. Super!
    bartek_z otrzymał(a) reputację od pucekmiszcz w prawdy i mity - czyli opowieści z mchu i parpoci   
    Mam nadzieję,że moderatorzy darują mi pisanie jednego postu pod drugim, postanowiłem przeliczyć na podstawie zalączonego przez kolegę kantora wykresu jaka będzie różnica w ilości żywych komórek drożdży między zadaniem ich do brzeczki o temperaturze 20°C a uwodnieniem ich. Uważam że to na tyle istotne, że pozwolę sobie odświeżyć wątek pisząc nowy post. Założenia są takie, że brzeczka nie zmienia swojej temperatury, natomiast woda stygnie w tempie 1°C na minutę. W gruncie rzeczy to mocno przesadzone założenie na niekorzyść wody, z 35 stopni do 22,5 nie wystygnie tak szybko. Każdy kto choć raz chłodził piwo przy pomocy chłodnicy i kontrolował temperaturę termometrem ten doskonale wie,że im mniejsza jest różnica temperatur tym więcej czasu potrzeba na schłodzenie brzeczki o 1°C. Medota obliczeń jest prosta. Najpierw dzielę sobie zakresy na 2,5 stopnia (mniej nie ma sensu) i odczytuję średnią przeżywalność drożdży dla danej temperatury. żadnych całek i takich tam, zwykłe dodawanie,żeby wszyscy za tym mogli nadążyć ze mną włącznie
     
    W pierwszej kolejności policzmy ilość żywych drożdzy dla brzeczki o temperaturze 20 stopni. Na tyle ile mi się udało odczytać z wykresu jest to jakieś 12%. Dla uproszczenia załóżymy,że mamy 100 mln komórek. Oznacza to,ze przeżyje 12.
     
    Teraz policzmy uwodnione drożdże.Dzieląc wszystko na 2,5 minutowe przerwy otrzymujemy 8 podzakresów. Liczymy od początku
     
    1. Przez pierwsze 2,5 minuty temperatura spadnie z 35 stopni do 32,5. Z wykresu wynika,że średni odsetek przeżycia komórek w tym zakresie to 85%. Gdyby taka temperatura miała się utrzymać przez cały czas uwadniania przeżoło by 85 mln komórek.
     
    2. Następny krok. Średnia przeżywalność w zakresie 30-32,5°C to 77.
     
    3. w trzecim kroku mamy około 60
     
    4. 40
     
    5. 28
     
    6 -8. 24 (od tego momentu zakładamy, że temperatura już nie spada)
     
     
    Liczymy:
     
    (85+77+60+40+28+24*3)/8 = 44,6
     
    Zatem w żadnym wypadku nie możemy mówić o porównywalnym wyniku. W przypadku prawidłowej rehydratacji przeżyje niemal 4 razy więcej komórek niż w przypadku wsypania drożdży do brzeczki. Zadaję sobie minimalną ilość trudu i przykładam linijkę do ekranu, a nie określam "na oko" gdzie przebiega linia. Mogę się mylić o max 1°C, dodatkowo w razie wątpliwości staram się działać na korzyść brzeczki a nie wody.
     
    Dla sportu jeszcze odczytajmy z wykresu wartości dla 25 , 22,5 i 20°C, zarówno brzeczki jak i wody.
     
    Dla 25°C - z wykresu odczytuję mniej więcej 16% dla brzeczki i 34 dla wody. Znowu przepaść.
     
    Dla 22,5°C jest to 15% dla brzeczki i 26% dla wody
     
    Dla 20°C 12% brzeczka i 22% woda.
     
     
    Wynika z tego, że nawet jeśli uwadnianie drożdży przeprowadzimy "na pałę" wsypując drożdże do wody o temperaturze takiej, do jakiej ma prawo się schłodzić w pomieszczeniu mieszkalnym to w najlepszym razie uzyskamy o przeszło 40% zdrowych komórek mniej w brzeczce niż w wodzie i to zdecydowanie nie jest jakaś głupia ilość, którą nie warto sobie zawracać głowy. Wykres zamieszczony przez kolegę kantora w żadnym razie więc nie dowodzi bezcelowości uwadniania, dowodzi, że jeśli przyłożymy do uwadniania trochę uwagi (i nawet nie musimy być przy tym specjalnie dokładni i celować koniecznie w te 35 stopni) to uzysk żywych komórek będzie większy niż gdyby wsypać do brzeczki drugą saszetkę drożdży. Patrząc od innej strony - unikamy w ten sposób "produkcji" całego jednego pokolenia, albo i dwóch. Nawet jeśli fermentacja ruszy bez uwadniania (a w przypadku mocniejszych piwek to nie jest powiedziane,że tak będzie) to raczej nie obędzie się bez wpływu na smak piwa.
     
     
    P.S.
     
    Zdaję sobie sprawę z dużego uproszczenia moich metod obliczeniowychi ich nieprzydatności do badań naukowych. doktoryzować się z tego nie zamierzam, chodziło mi wyłącznie o to, zeby pokazać w jakim kierunku podążają zyski z uwadniania drożdży, ponieważ padały tutaj różne stwierdzenia, włącznie z takimi,że kilkoma milionami komórek nie warto się przejmować, bo nie ma to wpływu na cokolwiek poza późniejszym startem. Liczba 100 mln została przyjęta dla ułatwienia obliczeń i oczywiście nie będzie miała pokrycia w realiach. Mam nadzieję, że moje wypociny pomogą uniknać dalszych nieporozumień i wątpliwości.
     
    Pozdrawiam!
  21. Super!
    bartek_z przyznał(a) reputację dla Enethion w prawdy i mity - czyli opowieści z mchu i parpoci   
    Podstawy biologii. Podział komórek. Kiedy komórka jest gotowa do podziału? Podpowiem: ma to związek z dostępnym pożywieniem.
     
     
    A w kwestii uwadniania drożdży pozostając. Dzięki tej dyskusji dowiedziałem się jak powstała teoria "Płaskiej Ziemi". Dziękuję za żywe przykłady, a teraz proszę o powrót do normalności i logicznego myślenia.
    To, że "bo mi piwa wychodzą" jest takim samym dowodem jak "bo przecież nie widzę żeby Ziemia się wykrzywiała". Jasne. Piwa wychodzą. Ale na jakiej podstawie twierdzimy, że wychodzą równie dobrze? Żeby dobrze to sprawdzić trzeba by przygotować warkę podzieloną na mniejsze, tak żeby do każdego fermentora trafiała taka sama brzeczka. Potem po równo dzielimy drożdże dla każdej warki. Połowę warek szczepimy nieuwodnionymi drożdżami, drugą połowę - uwodnionymi. Dzięki temu, że ktoś już za nas sprawdził kilka rzeczy wiemy, że najlepiej uwodnić w ok. 32°C i stopniowo schłodzić do 20°C. Potem dajemy do oceny kilkunastu osobom (im lepsi sensorycy tym lepiej) i sprawdzamy, które wyszły lepiej. Oczywiście test powinien być ślepy.
     
    A co do stygnięcia 100ml wody.
    To, że jakiś tam procent robi "na oko", to ich sprawa. Tak jak można sypać wprost do brzeczki, bo kto zabroni? Inna sprawa, że sprawdzenie temp. wody do trudnych nie należy, więc jakby człowiek chciał to by to zrobił, a stygnięcie znowu nie jest tak szybkie żeby mierząc można było łatwo przejść z optimum do mniej pożądanych temperatur. A wyciąganie wniosków "badania udowodniły, że nie ma różnicy", gdy jawnie widać, że jednak różnice są, to już faktycznie pod trolling podchodzi. Takie strategie, to zazwyczaj skrajni kreacjoniści praktykują.
     
    I dobra. Można sobie wierzyć w cudze badania, albo nie. Można szukać źródeł i dochodzić do wniosku, że coś jest na rzeczy, albo krzyczeć, że przeciwnicy nie podają źródeł i mieć wszystko w D. Tylko, na litość, jak chce się "obalać mity", to nie robi się tego na zasadzie "bo nie udowodniłeś, że to prawda", a raczej "tu masz wyniki badań, które dowodzą, że mam rację".
     
    A jeszcze w kwestii wspomnianej teorii "płaskiej Ziemi". Polecam:

     
    Może ktoś po obejrzeniu zacznie szukać faktycznych danych na poparcie swojej teorii obalającej te bardziej powszechne, które też nie wzięły się z powietrza.
  22. Super!
    bartek_z przyznał(a) reputację dla Enethion w prawdy i mity - czyli opowieści z mchu i parpoci   
    Jak ktoś wierzy, że pod emalią jest czyste żelazo to powodzenia i zdrowia życzę (przyda się). Obita emalia dyskwalifikuje w ogóle z użytku spożywczego (w sklepach taki towar określa się złomem - info z pierwszej ręki), nie tylko z warzenia piwa.
     
    Narzeczona jest technologiem żywności i przez jakiś czas nawet pracowała w fabryce Emalia Olkusz, jej rodzice prowadzą sklep z naczyniami emaliowanymi. Jeśli fabryka, ani uczciwe sklepy nie chcą sprzedawać obitych garnków jako przeznaczone do spożycia (a przecież mogliby, zawsze to pieniądz), to raczej nie są to historie wyssane z palca.
     
    Chyba że chodzi o obicie NA ZEWNĄTRZ, bo to inna kwestia, ale wtedy nauczcie się precyzować.
     
    Wysłane z Rivendell przy użyciu Palantíru
     
    EDIT: kochany słownik w telefonie ze złomu robi złoto... Szkoda, że nie da się tak w życiu...
  23. Super!
    bartek_z otrzymał(a) reputację od Enethion w prawdy i mity - czyli opowieści z mchu i parpoci   
    Jeszcze słówko o wiadrach. Sam w sobie polipropylen (PP) jest raczej bezpieczny dla człowieka, natomiast trzeba pamiętać,że jest to tworzywo sztuczne, które swoją trwałość zawdzięcza modyfikatorom. Są dodatki które uodparniają go na ultrafiolet i na tlen, ponieważ sam z siebie odporny na to nie jest. Od ilości i jakości tych dodatków zależy to jak późno nastąpi rozkład materiału. Fabryka jest w stanie zaplanować to z dokładnością co do miesiąca. Problem w tym, że nikt nie podaje na wiadrach daty przydatności do użytku. Ilość warek nie ma tutaj aż tyle do rzeczy co wiek i ekspozycja na światło.  Dlatego co rok, dwa dobrze jest wymienić wiadra na nowe. Ja to robię stopniowo. Co pół roku - maksymalnie rok wymieniam jedno z trzech jakich stale używam. Oczywiście nie jestem w stanie powiedzieć,że jak ktoś używa takie wiadro 5 lat to na pewno się truje, albo ze na pewno nic mu nie grozi. Ja tego nie wiem, wie to fabryka, ale prawdy nie powie. Ale te 20-30 złotych raz na pół roku czy na rok - to nie są pieniądze.
  24. Super!
    bartek_z otrzymał(a) reputację od funkmaster3000 w Przygotowanie do RISa, kwestie techniczne   
    Zrobiłem kilka RISów, w tym parę bardzo mocnych, więc mogę opowiedzieć jak to wyglądało od strony praktycznej.
     
    Przy celowaniu w ekstrakt 21-23 blg nie ma żadnych problemów. Jako zasypu użyłem zestawu z homebrewing. Przy użyciu filtratora z oplotu wszystko idzie zupełnie gładko. Do gara też się wszystko mieści, nie trzeba też nic specjalnego robić,żeby nie przypalić. Znaczy trzeba mieszać przy podrzewaniu, ale tak to sobie może stać i zacierać. Nie robiłem na dwa gary, zrobiłem tak, że piwo było zaprojektowane na jakieś 25 blg, obierałem brzeczkę tak długo aż nie spadło do około 20, po czym do tych 22-23 wzmocniła się podczas warzenia. Wyszło z tego jakieś 16-17 litrów piwa, a z wysłodzin jeszcze  10 litrów bezstylowca.
     
    Później postanowiłem zrobić coś mocniejszego, w okolicach 24-25 BLG. Dodałem do zasypu kilogram słodu Pale Ale, łącznie więc było już grubo ponad 1 kg słodu. Nic się nie przypaliło, mimo,ze mieszałem tylko od czasu do czasu, filtracja szła wolno, ale stabilnie.
     
    Ostatnim razem postanowiłem zrobić siekierę, uzyskać 27 blg z samych tylko słodów, a przy okazji jeszcze jakąś sensowną ilość piwa. Zasyp już był mocno inny od tego co na początku, w sumie ponad 12 kg słodu. I uważam,że to jest kres technicznych możliwości dla domowego piwowara. Znaczy można osiagnąć wyższy ekstrakt, podbijając go albo dłużej gotując brzeczkę, ale przy tym zasypie po pierwsze trochę mi się przypaliło (choć mógłbym tego uniknąć, intensynwniej mieszając, muszę obiektywnie przyznać, że się nie wysiliłem), ale co ważniejsze filtracja to ledwo szła. Wąziutka stużka, w sumie cedziłem to ponad 6 godzin przy kranie odkręconym na maksa. Nie stanęło, ale nie będę sprawdzał co będzie jak sypnę jeszcze 0,5 kg słodu, nic mocniejszego juz ćwiczyć nie będę. Co więcej - postanowiłem być "sprytny" i jeszcze podbiłem ekstrakt cukrem, do 29 blg. Drożdże ruszyły, ale refermentacja... no trochę CO2 jest, ale moim zdaniem połowę za mało, nawet jak na nisko nasyconego RISa. Może jeszcze się nagazuje, póki co leży dopiero dwa miesiące, ale niestety liczę się z tym, że zatłukłem drożdże alkoholem. Użyty szczep drożdży to był US-05, mający opinię odpornego na takie traktowanie. Nie była to gęstwa po innym piwie tylko zrehydratyzowane dwie saszetki sucharów. Być moze gdybym użył gęstwy, albo jakichś płynnych drożdży to by było inaczej.  Co jeszcze istotne przy takim warzeniu - koniecznie solidne drewniane mieszadło, plastik to się nadaje do 15stek. Zacier w 30 litrowym garze jest tak gęsty, że jak wstawisz mieszadło to samo będzie stać. Mocno wskazany nierdzewny garnek, a to dlatego,że coś tam zawsze może przywrzeć do dna, a czyszczenie emalii to masakra. Sam mam emalię i będę jednak kupował nierdzewkę. Trzecia rzecz - dużo, dużo mieszać. Czwarta rzecz - dobrze podgrzać przy rozluźnianiu zacieru, dolewając wody też raczej pilnować, żeby nie było to 75 stopni tylko conajmniej 80 albo trochę więcej. Im wyższa temperatura tym zacier luźniejszy i mniejsza szansa,że filtracja się zatrzyma.
     
    Reasumując:
     
    1. Proszę, żeby nie pisać, że tak się robić nie powinno jak zrobiłem - mówię jak zrobiłem i co z tego wyszło, wiem, że obok zdrowego rozsądku to nie leżało, nie gwarantuję też, że się uda tak samo każdemu.
    2. 12 kg zasypu jest problematyczne, aczkolwiek w moim przypadku jeszcze udało się ogarnąć.
    3. Zainwestować w dobre mieszadło i nie lenić się tylko mieszać podczas zacierania
    4. Jak jesteś wierzący to się módl do wszystkich świętych od piwa i przyłóż się do mash-outu oraz używaj raczej cieplejszej niż chłodniejszej wody do wysładzania. Jak nie jesteś wierzący to rób wszystko to samo. Módl się też na wszelki wypadek, może ktoś wysłucha ;-)
    5. Jak masz nierdzewny gar to takiego używaj. Jak nie masz to sobie kup. Jak nie masz 3 stów na wydanie to jeszcze więcej mieszaj przy zacieraniu.
    6. Jak już zrobisz coś co ma 27 blg i masz tylko suche drożdże, to raczej już tego nie poprawiaj cukrem ani ekstraktem - może się nie nagazować. Smaczniejsze i tak nie będzie jeśli dodatkowy ekstrakt nie będzie pochodził ze słodów. 
    6. Tak poza wszystkim to raczej bym nie przekraczał 11 kg. Powinno styknąć na uzyskanie sporej ilości 25tki, a prawdopodobnie unikniesz dzięki temu jazdy po bandzie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.