Skocz do zawartości

roberto_g

Members
  • Postów

    184
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez roberto_g

  1. Zrobiłem 7 dni temu zacieranego Extra Stouta. Startowe BLG: 13,5. Dzisiaj przelałem na cichą przy BLG: 7,5... Dodam, że jak mierzyłem po 4 dniach to też było 7,5, wygląda na to, że fermentacja stanęła na dobre. I jak sądzicie? Jest ok, czy raczej problem? Jest szansa, że zejdzie jeszcze z 2 BLG? Do tej pory po burzliwej to było u mnie zwykle 3-4 BLG. Pozdrowionka! Robert
  2. Czyli jednak dobra ilość wyszła po filtracji - z tego co piszecie. Matematyka piwowara trochę inna, trzeba uwzględnić, że parę litrów może zostać w młócie.... To oznacza, że trzeba by więcej wody do wysładzania szykować. Infamie, No tak, masz rację, zacisk jest konieczny. Musisz mi opisać jaki masz, żebym i ja coś wykombinował na tę moją pszenicę. W przyszły tydzień chcę z nią startować :-) Pozdrowionka dla wszystkich! Robert
  3. Krzyśku! Nie kłamstewka, piwka masz naprawdę pyszne, co ocenili lepsi ode mnie, o czym świadczą właśnie Twoje dyplomy. A ja poświadczę dodatkowo robiąc najbliższe piwko wg Twojego przepisu pt. "Infam - pszeniczne - niebo w gębie" - uprzejmie poproszę o przepis na maila A na forum już opisałem moje perypetie z pierwszego zacierania (w zapiskach piwowarów domowych). Jak ktoś ma ochotę to link poniżej: http://www.piwo.org/forum/t4055-roberto_g--Pierwsze-zacieranie.html Robert
  4. Witajcie serdecznie! Zachęcony sugestią kolegi Infama chciałbym opisać tutaj swoją pierwszą warkę z zacieraniem. Łatwo nie było, ale ostatecznie chyba będzie dobrze :-) A więc: Aby było lżej dla początkującego to na pierwszy raz poszło Pale Ale z jednotemperaturowym zacieraniem. Pierwszy kłopot (kłopocik): Płyta elektryczna, nie wiedziałem czy zagrzeje wielki gar. Okazało się, że do zacierania zagrzewa bez problemów, pewnie dlatego, że to tylko 12 litrów i 70 C. Gorzej było potem z gotowaniem pełnej ilości 22 litrów do chmielenia. Podgrzewało się długo, nie mierzyłem ile, ale gruuuubo ponad pół godziny. Już wątpiłem, że się uda. Muszę chyba kupić dodatkowo grzałkę - taką wkładaną do gara od góry. Zacieranie poszło gładko. Nie ma co się rozpisywać. Drugi kłopot (kłopocisko): Filtrowanie - tego się obawiałem najbardziej. Okazało się, że słusznie :-) Zostałem zaopatrzony przez Infama w super filtrator z ponacinanej rurki miedzianej. Zainstalowałem go w garze zaciernym, poczekałem kilka minut na ułożenie młóta i rozpocząłem filtrowanie. Zaczęło płynąć w tempie spuszczanej wody z wanny! W 20 sekund zeszły ze 2 litry, które zawróciłem do gara. Liczyłem, że potem będzie płynąć wolniej, ale nie plynęło. Zacząłem ściskać wężyk w palcach, głównym efektem było oparzenie palców :-) Małżonka na moją prośbę przyniosła spinacz do bielizny - do ściśnięcia węża. Pomogło w niewielkim sotpniu i zanim się zorientowałem filtracja się skończyła. Na moje oko trwała max 2-3 minuty. Nie zdążyłem nawet zagrzać wody do wysładzania.... Usiadłem i wymyśliłem, że wleję z powrotem wszystko do gara i filtrację powtórzę. Tym razem przetestowałem ściskanie węża klipsem biurowym do papieru!!! Że niby mocniej ściska :-). Bylo trochę lepiej i powtórzona filtracja trwała trochę dłużej - może z 5 minut. Jednak znowu nie zdążyłem zagrzać wody do wysładzania więc złamałem kanon nieodkrywania słodu itp. Ale trudno, poczekałem na zagotowanie wody i zrobiłem wysładzanie - tym razem było dłużej bo z 10 minut. To było tak: Ja wiedziałem, że nie wolno za szybko. Ale wszędzie na forum jeśli ktoś narzekał to raczej na to, że mu się filtruje za wolno, nie za szybko!!! Więc ja też nie nastawiałem się na kłopoty z nadmierną prędkością :-). Teraz bym już lepiej przemyślał. No nie było łatwo, ale to w końcu początki. Trzeci kłopot (gafy pomiarowe). Biorę to na karb zamieszania, braku dobrej organizacji i wielu zadań na raz. Pierwsza gafa pomiarowa: 12 litrów wody poszło do zacierania, 12 do wysładzania. Jak chodziłem do szkoły to 12+12 to było 24. Nie wiem ile jest teraz. Bo mi po wysładzaniu wyszło 19 litrów wszystkiego!!! A gdzie brakujące 5l.? No dobrze: trochę wyparowało przy zacieraniu (ile? pół litra? litr chyba maksymalnie) No dobrze: trochę zostało w młócie (ile? chyba niewiele bo młóto raczej zostało suche) Więc myślę, czy w ferworze walki nie dałem jednak mniej wody. Mierzyłem 2-litrowym garnkiem, więc może wydawało mi się, że do wysładzania daję 12l, a dałem 10l? Nie wiem. Chyba, ze jednak tyle mogło odparować lub zostać w młócie. Jak sądzicie? Druga gafa pomiarowa: Po wysładzaniu zmierzyłem blg. Wyszło 9.5 blg, czyli nie dosyć że mało warki to jeszcze słaba! A miało być 20l i 12 blg. Mówię, no nic, odparuje mi przy chmieleniu, więc się zrobi mocniejsza. A że mniejsza ilość to trudno, następnym razem będzie lepiej. Po chmieleniu studzenie, drożdże i wreszcie ostateczny pomiar blg. I co się okazało! Że jest 13,5 blg!!! Więc dolałem jeszcze wody, zeby mieć planowe 12 blg. Co się wydarzyło? Prawdopodobnie zrobiłem za pierwszym razem bląd pomiarowy mierząc gorącą brzeczkę. I dlatego wyszło mi błędne 9,5 blg. Po wystudzeniu zupełnie inny wynik. Podsumowanie To pierwsze zacieranie wspominam bardzo miło. Schody też musza być, najważniejsze aby je pokonać. Wielkie podziękowania dla Infama za wsparcie w tym moim debiucie!!! Napiszę za dwa tygodnie co wyszło ostatecznie, do zobaczenia, Robert
  5. Panowie, To tamta zima była taka masakryczna, że mi oscylowało blisko zera w podziemnym garażu! Zobaczymy jaka będzie ta, oby nie gorsza - co zapowiadają. Infam / Krzyśku, Serdeczne dzięki za spotkanko. Było naprawdę przemiło! Jestem naprawdę pod wrażeniem Twojej towarzyskości, nie wspomnę o mistrzowskich wyrobach piwowarskich. Poprzeczka dla mnie pewnie nieosiągalna, ale dobrze wiedzieć, jak dobrze można zrobić piwa. Najbliższe piwo (po dzisiejszym) co spróbuję zrobić to pszenica i stout podobne do Twoich. Podobne w teorii, a co wyjdzie to zobaczymy :-) No i faktycznie, dzisiaj było pierwsze zacieranie, chętnie opiszę problemy nowicjusza, ale to chyba już na oddzielnym wątku, podobno jest takie miejsce do opisywania swoich doświadczeń. Pozdrawiam serdecznie, Robert
  6. Melduję, że profil juz uzupełniony! :-) Piwo przeniosłem z powrotem do domu. Zgodnie z zaleceniem kolegi z opisu powyżej. Dwa zostawiłem w piwnicy dla późniejszego porównania. I co proponujecie, 2-3 tygodnie w domu, czy dłużej? Na powiększenie temperatury w piwnicy chyba nie ma co liczyć do kaliegos marca. W lato mam tam prawie 20'C, ale teraz masakra... Robertus
  7. Jasne, jasne :-) Dopiero założyłem profil, jeszcze nie zdążylem sie rozgościć :-))) Robert.
  8. Witam Was serdecznie, To jest mój pierwszy wątek na tym forum :-) Zrobiłem moje drugie piwo w życiu. Na początek jak pewnie prawie wszyscy z Brewkita. Mam nastepujące pytanie. Czy moge leżakowac piwo w piwnicy, gdzie jest ledwo 1-2'C? Piwo to standardowy brewkit górnej fermantacji. 5 dni burzliwa, 6 dni cicha - to wszystko było w domu: 21'C. Potem w butelki z łyżeczką cukru i jeszcze 3 dni w domu. Następnie butelki poszły do piwnicy. Po 6 dniach w piwnicy otworzyłem dwie butelki na próbę. Piwo bardzo smaczne, ale prawie zupelnie bez gazu i piany. Wydawało mi się, że nagazowac już powinno przez te 3 dni w domu, nie wiem czy jest ok, czy jeszcze ma szansę nagazować itp. Moje pytanka sa nastepujące: 1. czy gazuje przez te 3 dni w domu, czy też przez kolejne tygodnie ma jeszcze szansę? 2. Nie mam nigdzie wymarzonych kilkunastu stopni, Czy lepiej leżakować w 19-20'C w domu, czy lepiej w 1-2'C w garażu. 3. Jeśli lepiej w 19-20'C, to czy nie jest już za późno na przenoszenie z powrotem do domu? 4. czy drożdze górnej fermentacji umierają w 1'C czy tylko hibernują? Z góry bardzo dziękuję za pomoc, przeszukałem wcześniej internet, ale nie znalazłem wyczerpujących odpowiedzi na moje pytania. Robert
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.