Skocz do zawartości

repcak92

Members
  • Postów

    31
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Ostatnia wygrana repcak92 w dniu 23 Października

Użytkownicy przyznają repcak92 punkty reputacji!

O repcak92

  • Urodziny 1992.02.28

Piwowarstwo

  • Rok założenia
    2016
  • Liczba warek
    50+
  • Miasto
    Wrocław

Kontakt

  • Imię
    Kacper

Ostatnie wizyty

1 058 wyświetleń profilu

Osiągnięcia repcak92

  1. Pozwolę sobie lekko odkopać temat. Dwa lata temu postanowiłem zrobić bieda-eksperyment i sprawdzić, jak kveiki ożywają po dłuższym przechowywaniu w formie suszonej. Były głosy, żeby powtórzyć po pięciu - pamiętam i ciągle trzymam tamte Hornidale. Zrobimy testy w przyszłe wakacje. Tym razem sprawdziłem czteroletnie suszone domowo drożdże oraz dwuletnią(!) gęstwę. Oba szczepy od Omegi, izolaty OYL-057 HotHead oraz OYL-071 Lutra. Co zrobiłem? Wziąłem suszone w 2020 OYL-057, wrzuciłem do mikrostartera, po trochę ponad dobie pooglądałem pod mikroskopem. Wziąłem też gęstwę z OYL-071 z lipca 2022. Wiem, stara. Z gęstwy pobrałem się próbki, jedną odłożyłem na bok, drugą dodałem do takiego samego mikrostartera. Z góry przepraszam za jakość zdjęć - robione z ręki, telefonem przez okular mikroskopu, potem przycinane. Jak ostatnio - wyszło, jak wyszło. Trochę szczegółów: 1. Gęstwa była stara, ale nie była spleśniała ani zakażona, pachniała bardzo dobrze i wyglądała nieźle. Przechowywana w litrowym słoiku w lodówce przez przeszło dwa lata (od lipca 2022). Nie przemywana. 2. Suszone drożdże - suszyłem gęstwę prosto z piwa, bez przemywania. Cztery lata temu. 3. Suszenie odbywało się na suszarce do grzybów, na papierze do pieczenia. Z dwóch trybów suszenia użyty został ten wolniejszy. 4. Drożdże były spakowane próżniowo w małe paczki, cały czas trzymane w lodówce. 5. OYL-057 do warzenia i potem suszenia brałem ze skosu. OYL-071 były że świeżej paczki (suszone przez producenta) 6. 'Mikrostartery' - brzeczka z ekstraktu, trochę ponad 3blg, z dodanym ZnCl2. Każdy starter miał 40ml. Nie chciało mi się bawić w szybkowar, brzeczkę gotowałem w kolbach ok 5 min. 7. Startery miały około półtorej doby. 8. Wybarwione błękitem metylenowym, oglądane bezpośrednio po wybrawieniu. Każde zdjęcie podpisane, żeby łatwiej było oglądać. No i żeby nie robić przypisów w tekście. Suszone drożdże chyba lepiej było uwodnić przed starterem, nawet tak słabym. Widać trochę niebieskich marud, ale, mimo wszystko, żywych komórek jest dość dużo i wygląda to bardzo obiecująco. Z ciekawości zrobiłem też posiew na szalce z MEA. Czekam na wyniki. Dwuletnia gęstwa wygląda słabo. Większość komórek wybarwiona, pozbijane w kupki. Widać pojedyncze żywe komórki, ale widok jest raczej przykry. Starter z tejże dwuletniej gęstwy wygląda już znacznie lepiej. Widać sporo żywych komórek, są ładne, okrąglutkie i wyraźnie zadowolone z życia. Wnioski 1. Generalnie po ponad dwóch latach gęstwa nadal nadaje się do użycia. O dziwo. Może nie wlałbym tego bezpośrednio do piwa, ale da się odzyskać żywe drożdże, nawet domowymi sposobami. 2. Suszone drożdże po czterech latach nie wyglądają gorzej niż po dwóch. 3. Wydaje mi się, że w obu przypadkach kolejny krok startera byłby już całkiem udany. 4. Suszenie wydaje mi się stosunkowo udaną metodą domowego zachowania drożdży na później, chociaż czystość mikrobiologiczna takiej gęstwy pozostaje pod znakiem zapytania. Linki: 1. Poprzedni eksperyment jest w poście powyżej, to się nie będę wygłupiał. 2. https://www.facebook.com/groups/477095029612734/posts/986339475354951/ 3. https://www.facebook.com/groups/477095029612734/posts/1546649832657243/
  2. (Oryginalnie zamieszczone tutaj: link) Postanowiłem zrobić bieda-eksperyment i sprawdzić, jak kveiki ożywają po dłuższym przechowywaniu w formie suszonej. Wybrałem Hornidal, bo akurat miałem dużo paczek. Co zrobiłem? W skrócie - uwodniłem trochę, po kilku godzinach pooglądałem pod mikroskopem. Z góry przepraszam za jakość zdjęć - robione telefonem przez okular mikroskopu, potem przycinane. Wyszło, jak wyszło. Coś tam widać. Trochę szczegółów: 1. Kveiki miały dokładnie 1 rok, 8 miesięcy i 18 dni (626 dni) od suszenia. 2. Suszyłem gęstwę prosto z piwa, bez przemywania. Piwo AIPA 14,4 Brix, fermentacja w 30°C. Od warzenia do suszenia minęło 20 dni. 3. Suszenie odbywało się na suszarce do grzybów, na papierze do pieczenia. Z dwóch trybów suszenia użyty został ten wolniejszy. 4. Drożdże były spakowane próżniowo w małe paczki, cały czas trzymane w lodówce. 5. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, czy był to Hornidal izolat, czy Hornidal blend. Nie bardzo mogę odkopać, skąd te drożdże były. 6. Wybarwione błękitem metylenowym, oglądane bezpośrednio po wybrawieniu, ok 4 godziny od wsypania suszonych drożdży do wody. Na jednym ze zdjęć (2) widzicie, jak wyglądają suszone u nas drożdże. Niezbyt optymistycznie - spore, cienkie i bardzo ciemne kawałki. Kolejne (1) zdjęcie przedstawia, co można było zaobserwować w słoiczku po wrzuceniu suszu do wody i odczekaniu kilku godzin. Wygląda dużo bardziej optymistycznie, ewidentnie podzieliło się to na warstwy. Trochę osiadło, trochę pływa. Chyba będą żyć. Kolejne (3) zdjęcie pokazuje drożdże wzięte z warstwy kremowej, ponad tym ciemnym osadem. Spodziewałem się najlepszych rezultatów. Duże zaskoczenie, trudno było znaleźć niewybarwioną (żywą) komórkę. Mogłem źle trafić, za słabo pobełtać. Ostatnie (4) zdjęcie pokazuje próbkę pobraną po wybełtaniu zawartości słoiczka. Widać sporo syfu (dużo osadów, do zdjęcia wybrałem dość czystą okolicę), jest też dużo więcej komórek. Bez liczenia (w końcu to bieda-eksperyment) można ocenić, że grubo ponad połowa wygląda na żywe. Wnioski Generalnie po prawie dwóch latach drożdże nadal nadają się do zadania ich do brzeczki (choć raczej zrobiłbym starter). Wydaje mi się, że byłoby dużo lepiej, gdybym wysuszył przemytą gęstwę. Mimo wszystko jest lepiej, niż myślałem.
  3. @Pitervader przecierałem starsanem, dawałem mu przeschnąć i na to wylewałem gęstwę. Mimo wszystko proces suszenia był u mnie daleki od definicji słowa 'aseptyczny' Po prawie dwóch latach od suszenia (miałem przerwę w hobby) odżyły mi (i ludziom z grupy na fejsie, którym te drożdże wysłałem) Lida, Hornidal, Ebbegarden i HotHead. Nie odżyły mi za to Oslo Hornidale oglądałem pod mikroskopem po 626 dniach od suszenia. Bez liczenia, na pewno ponad połowa żyła. Mogę zrobić kopiuj-wklej mojego posta z kveikowej grupy jak ktoś jest zainteresowany.
  4. Z opóźnieniem, ale dorzucę trzy grosze. Używałem mrożonej czarnej porzeczki z Hortexu, bez rozdrabniania. Mniej więcej 100g/l. Bardzo ładny kolor, fajnie wyszły w smaku. Piwo było lekkie (10 blg) i kwaśne - Catharina Sour. Robiło robotę, polecam ?
  5. repcak92

    repcak92

  6. Powiedzcie mi Dobrzy Ludzie, bo ja nieobyty w piwowarskich spotkaniach... #1 Z tego, co pamiętam, przy wejściu na Festiwal jest ochrona i chyba nawet sprawdzali mi ostatnio plecak. Wystarczy powiedzieć, że się idzie na spotkanie piwowarów i już, ot tak, można wnieść skrzynkę piwa? #2 Czy będzie można doprecyzować piwka wpisane w formularzu? Czy to po prostu była informacja orientacyjna? #3 Czy gdybyśmy po spotkaniu chcieli jeszcze pokręcić się po Festiwalu, to będzie szansa przechować gdzieś skrzynkę do wieczora? (trochę szkoda skrzynki, wiecie;) a paradować z tym po stadionie też głupio)
  7. Chcecie chmielić w tym koszu czy chodzi Wam o to, żeby resztki słodu nie gotowały się razem brzeczką? Bałbym się, że między dnem kosza a siatką nawłazi bałaganu, który bedzie ciężko wyczyścić, no chyba, że miałaby być demontowalna.
  8. Pytanie czy hopspider jest tu niezbędny (spawanie/nitowanie nierdzewnej siatki może być upierdliwe). Czy ktoś już coś próbował chmielenia w takim worku jak na zdjęciach powyżej? (Pytanie dotyczy garnka Coobra/Brewcrafter, bo ogólnie to pewnie już niejeden próbował). Jak to się ma do chłodzenia? Wyciągacie taki worek przed, czy wkładacie chłodnicę do niego? Czy sięga on u Was do samego dna (jest ryzyko przypalenia?)?
  9. Koniecznie daj znać jak idzie chmielenie w takim worku. Sam planuję podobny zakup, a przynajmniej rozważam między podobnym workiem a hopstopperem. Zwłaszcza po ostatnim stoucie z dodatkiem łuski kakaowej, która mocno przytykała bazookę przy zlewaniu do fermentora...
  10. Ja się trochę boję, pompka jednak ma trochę zakamarków (połączenia, wężyki, szybkozłączki). Martwiłem się zakażeniem. Teoretycznie powinno się dać kręcić pompką w kółko, pytanie czy z wystarczającą mocą żeby efekt był sensowny.
  11. Moim zdaniem bazooka rozwiązałaby Ci kłopot pływających resztek, bo wbrew pozorom filtruje to nienajgorzej (byłem mega zaskoczony). Ale to tylko moje zdanie - mogę się mylić. Niestety przy większej ilości chmielu mieliśmy kłopoty z blokowaniem się bazooki pod koniec zlewania do fermentora. Innym sposobem, który ludzie stosują przy zacieraniu jest wrzucenie odpowiednio przyciętej siatki na spód kosza do zacierania. ale nie mam pojęcia na ile się to sprawdza. Też planujemy gotować chmiel w worku (do tej pory planowałem zamówić worek w jednym z polskich sklepów, kosztował chyba 27zł). Martwię się tylko czy jak 'przytrzasnę' worek z chmielem chłodnicą, to skuteczność chmielenia nie spadnie drastycznie. Myśleliśmy o RISie i też wpadliśmy na pomysł mieszania łychą gdyby pompka nie dawała rady. Jak już uwarzysz to koniecznie opisz jak poszło.
  12. Gotujesz chmiel w tym koszu do zacierania? Jak efekty? Dużo zostaje? To jest jakieś wyjaśnienie. Dzięki!
  13. Ale skoro już jesteśmy przy poszczególnych częściach kociołków. Czy ktoś mógłby mi łopatologicznie wyjaśnić, do czego ma służyć "overflow pipe" na środku kosza? Czytałem trochę na ten temat na forum, oglądałem filmiki i nadal nie do końca rozumiem ideę. Nie rozumiem, gdzie i w jakich warunkach miałby nastąpić "overflow" (wylew/przelew/przelanie?). Przepływ brzeczki tamtędy zamiast przez słód wydaje mi się bez sensu (powinno się go regulowac pompką tak, żeby leciało tyle, ile trzeba). Nawet gdyby pompka przelała więcej, niż się zmieści nad słodem, to i tak przecież wylałoby się przez krawędzie kosza do zacierania. Jedyne sensowne zastosowanie, jakie przychodzi mi do głowy, to utrzymywanie wyżej wymienionego talerza na swoim miejscu.
  14. Nie wiem, po co to robią. Testowaliśmy zacieranie z talerzem i bez niego i, szczerze mówiąc, różnicy nie było. Przy pierwszej warce wydawało nam się, że ten talerz utrudnia curkulację, ale po jego zdjęciu nie zaobserwowaliśmy zmiany, więc założyliśmy go z powrotem. Od tamtej pory trzymamy go na miejcu w trakcie zacierania. Wydaje mi się, że ten wynalazek pomaga równomiernie rozprowadzać brzeczkę przez większą powierzchnię słodu, a co za tym idzie nie zrobi nam się jedna dziura do samego dołu, przez którą będzie leciał płyn. Ale to tylko moje przypuszczenie i być może talerz nie jest do niczego potrzebny.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.