Skocz do zawartości

fotohobby

Members
  • Postów

    1 332
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    28

Odpowiedzi opublikowane przez fotohobby

  1. Postanowiłem dziś wziąć się za tę słodowość w lagerze fermentowanym ciśnieniowo, Uwarzyłem Munich Helles z dekokcją jednowarową.

     

    image.thumb.jpeg.4d226fc0bbb08239462566ed6b780e79.jpeg

     

    W stosunku do tej receptury finalnie poczyniłem kilka zmian - zacieranie całości 45 min w 66C, odebranie dekoktu (1/3 zacieru), gotowanie 15 minut i dodanie do reszty pozostającej cały czas w 66C, przechodząc od razu do mashout (76C)

    Gotowanie 90minut

    Otrzymałem 17l BLG=11.3  

    Fermentacja ciśnieniowa 17-21C, 0,6-0,8bar

     

    Drożdże to nie 1opk, tylko gęstwa z  12l Desitki

    Profil wody (przewaga chlorków), jak powyżej.

     

    Za miesiąc  powiem co to dało

  2. 10 godzin temu, PeBePe napisał(a):

    znam dwa przypadki, gdy do nagazowania piwa zostaje użyty "pozostały cukier ze słodu": oryginalna technologia wytwarzania piwa grodziskiego oraz tzw. granaty. Wiadomo że tego drugiego chciałbym uniknąć w o wiele większym stopniu niż nienagazowanego piwa, stąd bezpiecznym rozwiązaniem wydaje się być dodanie "homeopatycznej" 

     

    No to będziesz miał homeopatyczne nagazowanie. 

    Jeśli gdzieś istnieje dekalog piwowara, to jednym w pierwszych punktów jest butelkowanie piwa, które po podniesieniu temperatury po zakończeniu fermentacji (w przypadku piw takich, jak Barley Wine może to być temperatura pokojowa) przez kilka dni, tydzień mają stałe BLG

    Granaty ? Przy zadaniu poprawnej ilości surowca do refermentacji granaty nie powstają z dnia na dzień, to proces, który trwa raczej tygodniami i łatwo go wykryć, wystarczy co 2-3 tygodnie po nagazowaniu otworzyć kontrolnie butelkę.

     

    Chmielenie na zimno w stylu, który potrzebuje kilku miesięcy leżakowania żeby dojrzeć nie wydaje mi się konieczne

  3. 11 minut temu, Ununul napisał(a):

    Mycie butelek w srodku to pryszcz w porownaniu do rozpuszczania kleju po etykietach. To jest najgorsza robota i zawsze po tym mam rece upieprzone rozpuszczalnikiem. Musze sie w koncu przerzucic na kegi, ciekawe kuedy budzet na to pozwoli... 

    Bo się kupuje piwa, które mają etykiety klejone klejem rozpuszczalnym w wodzie. Ostatnio będąc w DE kupiłem sobie skrzynkę Helle/Marzen z lokalnego browaru i miałem niezłe piwko, fajne butelki i etykiety, które same odchodziły z butelek.

    Szwagier pije Okocim, butelek raczej nie oddaje, tylko przekazuje mnie za kilka rzemieślniczych piw. A moja Eterna bardzo lubi butelki z Okocimia

     

    W Polsce większość tak klejonych etykiet mają koncerniaki, ale niektóre lokalne browary także.

    Kraft to raczej mocny klej

    Swoje etykiety kleję na klej w sztyfcie - same odchodzą po namoczeniu

  4. 2 minuty temu, Paweł76 napisał(a):

    Cześć,

    Czegoś tutaj nie rozumiem - piszesz, że dropsy lepsze do refermentacji i roztwór cukrowy to za dużo roboty. Ok, każdy szanuje swój czas. Ale Twój sposób mycia butelek dla mnie jest co najmniej dziwny i bardzo praco i czasochłonny. I chyba dość niebezpieczny (wrzątek).

    Mam do zabutelkowania 40 litrów piwa, czyli 80 butelek. 80 x 4 minuty plus pewnie po minucie na przelanie wrzątkiem daje prawie 7 godzin. Kosmos! A jeszcze butelkowanie...

    Pozdrawiam.

     

    A to nie można zalać na raz 5, czy nawet 10 butelek ?

    Wiec masz wtedy 8x4 minuty, plus kilkanaście na przelanie wrzątkiem

  5. To ja odkopię. Za półtora miesiąca warzę Portera Karaibskiego, dziś w ramach przygotowań do 120ml ciemnego rumu poszły trzy laski pociętej na ok 1cm odcinki, a także 10g ciemno pieczonych płatków dębowych

  6. 3 minuty temu, Michal90 napisał(a):

    co masz na mysli ze problem ustepuje po fermentacji?  Aldehyd znika ale po 3 tygodniach ale po aromatach chmielowy ani sladu.

    Staram sie nie utlenic piwa nie wiem jak to zrobić by było dobrze robie jak kazdy 

    Nikt nie robi tak samo.

    Jedni - ciśnieniowo (tu w ogóle nie ma refermentacji)

    Inni - grawitacyjnie. Większość z zaworkiem, ale kiedyś spotkałem się z tym, że bez.

    Do tego niektórzy przedmuchują butelki CO2.

    No i jeszcze niektórzy stosują wit.C, żeby oksydację zatrzymać/spowolnić

  7. 3 godziny temu, Reters napisał(a):

    Po 1,5 miesiąca od butelkowania lagera po fermentacji 24 dniowej w 8 stopniach, zabutelkowaniu i przeniesieniu do około 4 stopni piwo w smaku i zapachu bez porównania czystsze niż te które przez jeszcze 14 dni mi dofermentowywało w 22 stopniach i refermentacja była w 20 stopniach. Też kolor tego pierwszego jest taki złocisty i jasny, drugie ciemniejsze coś jak lager winiarski. Drugie w zapachu typowo piwo ale pierwszy to już jest prawie to czego szukam. Nie mam pojęcia z kąd takie różnice. Przecież często się mówi, że drożdże przez burzliwą dają stałe posmaki. Potem już można piwo w fermentorze trzymać w temp. 20-22 stopnie i profil smakowy oraz zapachowy się nie zmienia.

    Tak zapewne jest przy piwach górnej fermentacji. Tutaj przy tej warce zupełnie mi się to wszystko nie sprawdziło.

    Ale to jest ta sama warka ?

  8. 5 godzin temu, Raf78 napisał(a):

    Po konsultacji telefonicznej planuję: 

    - Końcem 3 tygodnia (zweryfikuję BLG) wykonać chmielenie na zimno przez 3 dni chmiel Galaxy;

    - po czym przeleję piwo do drugiego fermentora i zadam środek klarujący Mangrove Jack's;

    - po dwóch dniach będę butelkował.

     

    Proszę o Wasze opinie do tego planu.

    Ja nie rozumiem, po co Ci to klarowanie ?

    To APA, nie Grodzisz.

     

     Tym bardziej, że używasz drożdży o niskiej flokuacji, więc chyba zamglenie dopuszczalne ?

  9. 14 godzin temu, Raf78 napisał(a):

    Jeszcze jedno , co zauważyłem na tym forum . Polska mentalność, "nie daj Boże żeby się komuś udało"... 

    Nie wiem, gdzie to widzisz. ?

    gdyby tak było, to byś dostał potwierdzenie, że:

    "do 26l jedną paczkę 11g" jest OK

     

  10. @lechu555@Reters
    Jeszcze lepsze jest to, że poziom wyczuwania tego aromatu/smaku (jak i wielu innych) zależy od indywidualnego odczucia degustującego.

    Zrobiłem kiedyś ciśnieniowego Hellesa (85% pilznenski, 15% Carapills) na jednych z podanych wyżej drożdży z zacieraniem w 68C i 90minutowym gotowaniem.

    Jak to w Helles chciałem uzyskać słodowy aromat/smak.

    Piwo wyszło bardzo OK, słodowość była, choć wg mnie mogłaby być lepiej odczuwalna. Ale mój kumpel tylko przytknął nos do krawędzi szklanki i od razu powiedział "sama skórka chleba,  plus ścinane zboże"

    Twierdził wręcz, że ten aromat jest zbyt nachalny, a piwo ma zbyt mocny balans na słód.

    Skojarzenia jednego z Kolegów z Forum, które je testował to "delikatny jasny słód, sianko" więc bardziej zbliżone do mnie.

     

    Pamiętam, że kiedyś warzyłem pilsa z jednowarową dekokcją i szalonej różnicy nie było...

     

    Teraz zrobiłem sobie 12l Desitki i zadałem Wyeast 2633 Octoberfest Lager Blend 

    To będą moje drożdże na sezon lagerowy - o ile ruszą, bo po 2h od zgniecenia aktywatora saszetka nie spuchła jakoś widowiskowo

     

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.