Witam piwowarów w nowym sezonie. Powoli już opuszczały mnie chęci do dalszego warzenia ponieważ w mieszkaniu w bloku bez swojego specjalnego kąta zaczynało mnie to po prostu powoli męczyć. Jednak tym razem do wyposażenia mojego browaru dołączył chyba najlepszy sprzęt jaki mogłem sobie wymarzyć, i który natchnął mnie nowymi siłami i zapałem do pracy a mianowicie mieszadło do zacieru.
Mogłem sobie na niego pozwolić wyłącznie dzięki ludziom dobrej woli, których spotkałem na drodze owego projektu. Kolega z pracy sprezentował mi silniczek od wycieraczek – akurat miał leżący i niepotrzebny, inny znajomy podłączył elektrykę, dodał przełącznik obrotów (5V, 12V i wył.) i sprezentował zasilacz, bo mój okazał się niedziałający, a właściciel firmy zajmującej się obróbką metalu z kwasówy chyba zaintrygowany przeznaczeniem tego elementu zrobił mi to zupełnie po kosztach. Oczywiście wszystkim zadeklarowałem się odwdzięczyć , bo jest to niesamowicie pomocne urządzenie podczas wsypywania słodu jak i podnoszenia temperatury zacieru oszczędzające mi mnóstwo energii.
Warka 40 mająca na celu test nowego sprzętu oraz zużycie pozostałych surowców z poprzedniego sezonu: słód nieśrutowany jeszcze z 10 kg, chmiel Simcoe nieotwarte, próżniowe opakowanie i rezerwowa paczka suchych drożdży na wypadek problemów z płynnymi.
Pilzneński 4 kg
Monachijski 1 kg
Cukier zwykły biały 0,5 kg (dodałem bo pomyliłem podziałkę na Balingomierzu zamiast 11 odczytałem 9 i myślałem, że słód tak stracił na jakości i trzeba ratować)
Simcoe 25 g 60'
Cascade ok. 5g 15'
Simcoe 25 g 5'
Zacieranie 30' 62°, 30' 72°, 10' mash out
Wyszło 25L 13,5°Blg + 2,2L rezerwy, zadane suchymi (rehydratyzowanymi) drożdżami Coopers (no name)