Jedni dają takie młóto, inni śmakie. Nigdy tego, albo śmego. Warzenie piwa jest priorytetem i na tym się skupiam. Chleb, to tylko chleb, ma wyjść bez cackania się i tyle. Nigdy nie używam wagi, wszystko robię na wyczucie. Moje miarki to szklanka i łyżka, i nawet się nie staram o dokładność dbać. Zakwasy, proporcje, godziny albo i dni zanim efekt końcowy powstanie. Mi czynności związane z chlebem zajmują 10min plus trzy godziny, gdy rośnie. Słód palony w młócie? I co z tego? A niech każdy chleb będzie inny, niespodzianki są fajne. Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby mój wypiek komuś nie smakował. Wręcz przeciwnie. Kilka moich ...nie,właściwie nie moich, raczej - Kilka chlebów, które gdzieś tam w piecu powstały sobie same, bez mojego szczególnego udziału :
Ponieważ po przeprowadzce zdjęcia gdzieś się zapodziały, wklejam nowe. Chlebek dzisiaj upiekłem, a że ciasto z żurawiną jest, to tak mi się podobało, że obfotografowałem je