-
Postów
2 172 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
11
Typ zawartości
Nowości
Receptury medalowe
Profile
Forum
Galeria
Pliki
Blogi
Wydarzenia
Sklep
Collections
Giełda
Mapa piwowarów
Treść opublikowana przez Bogi
-
Na chwilę obecną dla mnie to najlepsze drożdże-wymiennie z Fermivin PDM, ale to są do zadań specjalnych. London Ale zajęły się w 5 dni (temperatura 32 stopnie), Burton Ale w 4 dni (temperatura 30 stopni), Funny Ale też w 4 dni (temp. 28 stopni). Po rehydratacji ruszają do 3 godzin. Właśnie mierzę London Porter i jak w sobotę ruszył z 16, to dziś ma 5, więc pora zlewać, bo 4 blg nie doczekam-może spaść niżej.
-
O dłuższego czasu używałem tej: http://allegro.pl/ko...2725206504.html Kolendra ma napisane kraj pochodzenia Polska i jest bardzo aromatyczna. Osobiście bym radził nie mielić ani jej, ani żadnej innej przyprawy. Z całą brzeczką gotowanie przez 30 minut zaledwie 15g powoduje przekolendrowienie, które z wiekiem będzie się cofać, natomiast gotowanie przez ostatnie 5 minut wydobywa głównie aromat i niweluje mydlaność oraz pikantność kolendry, nie mniej jednak wtedy trzeba dłużej czekać, żeby to wyszło w smaku.
-
Tak z perspektywy czasu to najbardziej uniwersalny jest miód wielokwiatowy-jak jest prawdziwy słoik 900g spokojnie starczy na warkę. Miód zawsze dodaję przed chmieleniem albo w trakcie tzn. między dodawaniem jednej serii chmielu i drugiej. Tak jak już to było pisane, musi być prawdziwy. Funny Ale zlałem mętne, w 9 dni miałem klarowne i kryształowe wręcz.
-
Ja polecam to: http://allegro.pl/niedojrzala-pomarancza-50g-od-skworcusa-i2740211246.html
-
Lukrecja jest składnikiem często wymienianym jeśli chodzi o ale różnej maści i o porter angielski. Składnik ciekawy, ale poprzez dłuższe leżakowanie porteru można tę nutę wydobyć bez uciekania się do jego dodawania. Późniejsi badacze piw typu porter, jak np. Tizard stwierdzają, że nawet jeśli gdzieś pokutowało przeświadczenie, że lukrecja ma być w porterze, to najwięksi producenci wcale jej nie dodawali i podobnie jak inne składniki (kora kwassji, pieprz kajeński, czy amonek) była li tylko urban legend, taką samą jak woda z Tamizy.
-
Chętnie bym rozpoczął, ale na razie mało informacji. Najstarsze książki mam z lat 1809-1840, a tu trzeba się cofnąć, ale poszperam i jak coś konkretnego się znajdzie, to założę.
-
Tak jak się odtwarza każdy inny napój-idąc za recepturą i wykorzystując zdobycze dzisiejszego świata. Jeśli coś jest nie do odzyskania, można użyć czegoś podobnego i osiągnąć ten sam, albo podobny efekt. Dlatego chciałbym wiedzieć skąd konkretnie mamy czerpać-bo zanim odnajdziemy styl, może najpierw określimy okres? Np. w Toruniu w okresie XVI-XVII wieku piwem popularnym było piwo białe bezchmielowe, wiemy też (z książki A. Klondera), że jeśli piwo było przeznaczone do starzenia zawierało więcej chmielu niż normalne (czerwone, dubeltowe czy cienkusz). I tak się to robi. Ustalamy czego szukamy, a właściwie z kiedy, odnajdujemy i działamy. W przypadku likierów i alkoholi tak właśnie się postępuje, że o miodzie nie wspomnę.
-
Ja mam tylko pytanie czy w planach jest styl odzwierciedlający piwo średniowieczne, piwo z przełomu XV-XVIII czy bardziej współczesne (koniec XIX i dalej)? Bo za każdym razem mamy do czynienia z diametralnie różnym napojem. Moja rada-najpierw określić okres, potem poszukać przepisu, a potem warzyć.
-
Z Piotrem spotkałem się dwukrotnie w sklepie Pana Jana, do którego dostarcza swoje produkty-najczęściej wtedy dużo gadamy. Wielki plus, że żeby mieć chmiel wystarczy spacer przez Zamkowy
-
Tajemnicę już zdradził jeden blogger: http://malepiwko.wordpress.com/2012/10/27/warzymy-pinte-male-piwko-w-browarze-na-jurze/
-
1700 stout extract1600g cukru16 litrów wody koniec na 1 blg. Tyle z zapisków, bo jak smakował nie pamiętam, zresztą było go mało. To był pierwszy więc nie było to piwo wysokich lotów, następne już miały inne parametry, zwłaszcza koniec na 4-5 blg i potem długi okres leżakowania (pojawiała się naturalnie beczka od czasu do czasu).
-
Sybillę dawałem do London'a i do Burton'a, w London'ie sprawdziła się-goryczka umiarkowana, aromat bardzo przyjemny. W Burton'ie dałem do chmielenia na zimno, aromat przeszedł bardzo mocny, ponieważ oba piwa w stylu angielskim, jestem skłonny stwierdzić, że Sybilla idealnie wpasowywuje się w deseń właśnie brytyjski. W smaku jest bardzo delikatna, kwiatowo-ziołowa, ale nie żywiczna, zapach czysty, z początku mocny i gryzący, z czasem zaczyna słabnąć, żeby dać pole do popisu nutom bardziej ułożonym, więcej ziołowym i lekko słodkim. W smaku jest wyczuwalna, ale na granicy, tzn. dobrze łączy się ze słodowym charakterem piwa, nie odstaje, finisz może zbyt krótki, ale z czasem powinien się wydłużać. Dla osoby, który chmieli od niedawna, bardzo dobry chmiel i najlepszy, jaki dotychczas stosowałem.
-
Jak kupuję miód, to zawsze część idzie do piwa, a cześć do miodów-są dwa czwórniaki korzenne, parę trójniaków, dwójniak, półdwójniak, nawet piątak, a nektar miodowy i trójniak kowieński dojrzewają w beczkach, tak więc przerób jest.
-
Książka polska o dziwo, o piwie traktuje ostatni rozdział, ale tabelek zatrzęsienie. "Encyklopedya Rolnicza" Tom VIII, analizy dokonał Prof dr Wilhelm Windisch z Berlina. Z tego co przeczytałem w "Burton and its bitter beer" autorstwa J. Stevensona, zanim na dworze carskim pojawił się i RIS i porter, najpierw był tam Burton Ale, podobnie było w przypadku szlachty polskiej, która również była odbiorcami tego piwa. A sam Burton był odpowiednikiem właśnie najmocniejszego z ciemniaków. Niestety ze względu na prawo, które zakazywało sprowadzania do Rosji produktów brytyjskich w marcu 1822, Burton przestał pojawiać się w ich i naszych stronach. Tutaj wycinek z gazety z tego okresu: Nie zakazano porteru, bo Rosjanie uznali, że tego piwa nie da się skopiować, a próby uwarzenia przez Rosjan portera były tragiczne-jeden pisarz przywołuje, że był tak okropny, jakby ktoś przepłukał butelkę i wlał ten brud i mydliny do normalnej butelki i tak sprzedawał. Co to spowodowało? Producenci Burton Ale zaczęli więcej sprzedawać piwa w Anglii, oraz szukać nowych rynków-w wyniku czego powstało m.in. IPA, piwo na które zapotrzebowanie było wówczas w koloniach angielskich, zaś producenci londyńskiego porteru zaczęli warzyć mocniejsze stout'y, skoro tego wymagał od nich dwór carski, a furtkę mieli otwartą. W 1815 porter pojawił się w Rydze, w Gdańsku oraz w Polsce (Warszawa a Sroczyński wspomina bardzo silne związki z Krakowem) i zastąpił Burton ale jako kolejne mocne angielskie piwo. Porter na dwór carski był warzony specjalnie i przez to można było go przechowywać siedem lat, jak donosi Joseph Farington, malarz. O nomenklaturze słowa Imperial znalazłem dużo informacji, że w ten sposób funkcjonował i porter i stout i imperial oznaczał, że jest to po prostu najlepszy porter/stout danego browaru, później to zanikło, a wiek XX przyniósł dodatek Russian dla upamiętnienia, że piwa brytyjskie cieszyły się taką estymą na dworze carskim. Osobiście i historycznie mnie teraz interesuje kiedy porter angielski górny przedzierzgnął się w porter bałtycki dolny i co spowodowało tę przemianę, skoro imperial stout/porter zmienił tylko nazwę, ale nie zmienił fermentacji? No i naturalnie dlaczego Amerykanie zawłaszczyli nazwę Imperial Porter, jeśli oni nie są autorami tego stylu?
-
Nazwa browaru odzwierciedla nas dwóch, tj. mnie i mojego Tatę, bo zasadniczo warzymy razem lub ustalamy co tu uwarzyć, a np. warzę ja. Warek było 30, niektóre się powtarzały. Żeby nie zaśmiecać ja podam je tak jak szły i szczere odczucia, a jak kogoś coś bardziej zainteresuje, to wówczas rozwinę: 1) Mild ale z miodem wielokwiatowym 15.5 blg, 7.3% 2) Mild ale z miodem wielokwiatowym 16 blg, 7.6% złe przechowywanie obu spowodowało odgazowanie 3) Witbier #1 z miodem i z kolendrą 14.5 blg, 5.8% pierwsze piwo udane w pełni 4) Porter (Imperial Brown Stout) #1 19 blg, 9.7% 5) Bitter ale 15 blg, 7.6% nawet nie pamiętam, piwo do picia, a nie smakowania 6) Witbier #2 z miodem, 11.5 blg 5.9% prawie tak dobre jak pierwszy 7) Porter (Imperial Brown Stout) #2 20.5 blg, 8.9%, rocznik 2009, została jedna butelka, dla mnie po 2 latach poezja 8) Faxe replika czyli coś pod Faxe czarne, przekombinowaliśmy, wpadł miód, drożdże jabłkowe, 20 blg 9.7%, dawało się pić na początku jak było takie jabłkowe, jedna butelka chyba poszła-tzn. oderwała denko, denko poleciało w drzwi piwnicy, zawartość się wylała, a góra pozostała z kapslem nietknięta, bardzo eksperymentalna kwestia, sama fermentacja trwała 26 dni 9) Faxe #2 6 rodzajów drożdży, miód, i o dziwo wynik taki sam, ale lepszy smak i w 8 dni wyszło 10) Draught ale 12 blg 6% nie jestem w stanie nic dobrego powiedzieć, patrz punkt 5 11) Trzcinowe lekkie, pojawia się słód Muntons'a, pojawia się cukier trzcinowy, 16 blg, 7.6%, ciekawa warka i smaczna 12) Porter (Imperial Brown Stout) #3 20blg 8.9%, rocznik 2010, nadal dojrzewa, choć tylko 2 butelki się ostały 13) Eksploracja smaków miodowych, Miodowy Mocarz-przewrotna nazwa, bo piwo słabe, 14 blg, 6.6% 14) Trzecie podejście do Faxe, owocem napój 21 blg, 10.2%, w środku, miód, trzcina i mieszanka drożdży 15) Witbier #3 forte, ostatni, bo całkowicie się wymknął spod kontroli 16 blg, 8.1%, piwo niesamowicie długowieczne 16) Windsor ale, pierwsza warka z serii historycznych, praktycznie cały dzień od 10ej rano do wieczora zajęło nam warzenie, miód, kolendra, kardamon, 15 blg, 7.6% Już nie ma, ale piwo niesamowite wyszło i wszystkim smakowało 17) Amber Two Penny #1 miód wielokwiat-moim zdaniem najlepszy do piwa, dwa cukry trzcinowe takie jak podaje przepis, 13.5 blg 7.1% 18) Amber Two Penny #2 miód lipowy, reszta jak wyżej, 14 blg 7.6% 19) Chmielowe Jasne Dzikie 12 blg 6.1%, chmiel zbierany w okolicach wsi Dąbrowa, gdzie swego czasu mieścił się browar Romus (RIP) a skąd pochodzi moja Żona 20) Porter (Imperial Brown Stout) #4 2011 winny 28 blg 13.35% 21) Porter #4 aromatyzowany rumem ciemnym 3-letnim 22) Porter #4 aromatyzowany rumem jasnym 5-letnim 23) Porter #4 dry 28 blg 13.9% 24) Amber Two Penny#2 trafiło do beczki dębowej jako pierwsze oaked ale 25) Alpejskie gruit ciemne 15 blg, 7.6% 26) Alpejskie gruit jasne 14 blg, 7.1% 27) London Ale, 4ta warka z serii historycznych, w oparciu o masę książek i London and Country Brewer z roku 1738, trzcina, dwa chmiele, kolendra i zielone pomarańcze, doskonałe w takich przypadkach drożdże Danstar Windsor, 15 blg 8.1% 5 litrów trafiło do beczki- kolejne oaked ale-warka nr28) 29) Burton Ale, 5ta historyczna, miód, chmielenie na zimno, 4 chmiele, dwa rodzaje cukru trzcinowego, 17 blg 9.2%, nawet IBU się zgadza, bo 58.9 30) London Porter-16 blg 6.2% 31) London porter oaked-wyszło 11 x 500ml 32) Purl 6% 33) Skrew You, Lager, Truth is Bitter ale 12 blg, 5.6% 34) Alpejskie gruit jasne #2 14 blg 6.1% 35) Burton Ale oaked-dojrzewa 36) Korsarskie 22 blg 8.7-8.9% 37) Sura Paniyam IPA 15blg 7.5% historycznie i z przyprawami 38) Amber Two Penny#3 39) Skrew You, Lager, Truth is Bitter ale #2 11,5 blg (Rzeszowski Bitter, bo na Rzeszowiance, hehe) 40) Zakonne wszechmocne #1 41) Kinderporter 42) Klepkowe 43) Zakonne wszechmocne #2 44) Wesołe Miłe Śmarakuki 45) Imperial Porter klon warki 7) 46) Pomelowy Ul 47) Koźlak Dubeltowy Aviator 48) Zmiotki 49) Biały Kruk, Old Hock/White Porter 50) Burtońskie Wszechpotężne 51) Prawdziwe IPA 52) Zakonne wszechmocne #3 53) Prawdziwe IPA #2 54) Imperial Porter #7 55) Prawdziwe IPA #3 (HIPA) 56) Prawdziwe IPA #4 "Toporzeł" (Lubelski SH) 57) Cappagh Brown Ale "Prawomił" 58) Imperial Porter #8 Brown Stout Porter 59) Imperial Porter #9 Brown Stout Porter 60) Hop Ta Joj Lwowski Piwu Double East India Pale Ale #5 61) Korsarskie #2 62) AIPA 63) Imperial Roasted Ale 64) Windsor Ale #2 65) Korsarskie #3 66) Windsor Ale # BA 67) Prawdziwe IPA #6 68) 69) 70) *edit z dziś, tj. 30.10.2012 zjechał do 5 blg, trafił do butelek, tydzień w kuchni, potem do piwnicy na zapomnienie. Funny Ale powstało zaraz po Burton'ie, jedno zabutelkowałem, drugie nastawiłem, Funny rymuje się z Honey mamy tam miód wielokwiatowy- bardzo dużo, mamy chmiele angielskie East Kent Golding i Fuggles, drożdże Windsor i tylko 12 blg 5.3%. Początkowo miał to być Best Bitter coś w deseń Bombardier Burning Gold-bo kolor udało się uzyskać praktycznie identyczny, ale smakowo jest to kolejna wariacja na temat miodu, zabawa a nie piwo konkretne, raczej piwko lekkie, sesyjne i smaczne. Dlatego nie wpisałem go na listę.
-
Już się nazywa, z tym, że są to nieśmiałe próby i po prostu piwo plus absynt: http://boutique.leme...-absinthe.html# albo to: http://www.brasserie...oduct/view/1/14 choć tutaj wygląda, że dodano ziele: http://www.brasseurd...a/fr/bieres.php i tutaj też wraz z anyżem: http://www.guidedesbieres.com/biere1274/biere-l-etincelle.html Amerykanie coś kombinują, z tego browaru: http://blogs.westwor...ing_of_an_a.php
-
Temat wygląda na umarły, ale postaram się go trochę rozruszać, jako że zwłaszcza w piwowarstwie angielskim-dawnym, oraz dziś, współcześnie piwowarstwie belgijskim, bez przypraw i ziół ciężko się obejść. Z ciekawych dodatków stosowałem kardamon-do Windsor ale, bardzo długo jest nutą dominującą, oraz niedojrzały owoc pomarańczy, tzw. pomarańcze zielone czyli właściwe curacao, efekty bardzo subtelne, ale widoczne. Czeka na mnie tatarak, z pewnością goryczka, a na pewno cytwar-Curcuma zedoaria, który doskonale się sprawdza w miodach, że o nalewkach nie wspomnę. Naturalnie wtenczas pewnie byłoby to jakieś Christmas ale, ale kto wie?
-
Jeśli ruszy 3cie alpejskie, to dodam piołun wraz z dwiema innymi bylicami. Przy okazji eksperymentów absyntowych, tak już robiłem, jeśli zachowamy odpowiedni czas i temperaturę wydobędziemy aromat i smak, bez goryczy.
-
Bardzo mi miło i dzięki za wszystkie powitania. @Beergrill-wal jak w dym
-
Fanem porteru jestem od wiek wieków-szczególnie Porter Łódzki mi przypadał go gustu, ale z biegiem lat poznawałem inne. Nie przeszkadzało to myśleć o własnym tworze. W zamyśle jednak było to połączenie smaczków znanych ze stout'ów-kawa, lukrecja, czekolada, rodzynki, nuty winne itd z mocą i treścią naszego Baltic porter. Wykoncypowałem, że trzeba po prostu warzyć bardzo mocny stout, który będzie miał wszak cechy rasowego porteru. Pierwszy taki porter, który ja nazywałem Imperial Baltic Porter, więc hybryda RIS'a i Baltic'a powstał jako 4ta warka, parametry miał 19 blg i 9.7%. Następne już były bardziej w temacie: 20.5 blg i 8.9% (ten porter ostał mi się w ilości jednej flaszki, był nastawiany w grudniu 2009 i flaszka ta pęknie prawdopodobnie jak będzie miał 5 lat). Przez pewien okres, porter jechał na s-33, ale kiedy zająłem się na poważniej winiarstwem i miodosytnictwem, oraz zacząłem dużo czytać (głównie oryginalne angielskie książki z tamtego okresu) wprowadziłem parę zmian, efektem był ostatni porter, nazwany winnym, który przekroczył granicę światła i przy 28 blg stanął na 13.35% (mierzone 4krotnie gęstomierzem przez kolegę), poza drożdżami winnymi Fermivin PDM, dodałem tam miód, który często gości w moich warkach, dużo cukru, ale trzcinowego, a od skyberta nauczyłem się, żeby kończyć fermentację przy 4-5 blg, butelkować i dawać mało cukru do refermentacji, no i oczywiście leżakować. Jak zmienia się porter porównywałem u nas, tj. u winiarzy na forum: http://wino.org.pl/f...ge=70#pid384367 Drążąc temat dalej z pomocą przyszła mi Encyklopedia Rolnictwa z 1899 roku, w której są tabelki dotyczące poszczególnych parametrów różnych stylów i konkretnych piw i właśnie tam można znaleźć, że porter angielski wówczas miał 21.2 blg i 6.18%, porter niemiecki miał 15.36 blg i 4.5%, a porter żywiecki miał 20.48 blg i 8.65%. Dla porównania stout miał 18.2 blg i 5.15%. W ogóle zagłębiłem się w temat tak mocno, że układając reading na egzamin z języka angielskiego wykorzystałem jeden z artykułów o londyńskim porterze-studenci sobie jakoś poradzili Szperając dalej odkryłem, że to co robię, to jest wg tych wytycznych Imperial Porter (American Style), niemniej jednak ja o tym nie wiedziałem, więc nie było to naśladownictwo w żaden sposób. Natomiast historycznie dowiedziałem się więcej, a mianowicie, że w książce i Sroczyńskiego i Hamberstadt'a i Piątkowskiego, że najsampierw było stout, z niego wykształcił się Brown Stout, który później został przemianowany na podwójnego portera i w efekcie na portera w szczególności. Co więcej, porter ów nie przypominał obecnego porteru angielskiego, który ma jakiś nikły procent i zero treści, tylko mógł się szczycić nawet 8% alkoholu. Z 1846 roku znalazłem gazetę z Edynburga opisującą cały proces tworzenia porteru, jego sławę i ogromną rywalizację z producentami London Ale-właśnie tę gazetę wykorzystałem jako bazę dla mojego reading'u. Porter nie zawierał żadnych dodatkowych składników typu lukrecja itd, aromaty te oraz gorycz właściwą nie dawał też chmiel, porter nie był mocno chmielony, ale odpowiednio przygotowane słody i STARZENIE w beczkach dębowych. Ówczesne London Ale miało 7% plus i kiedy producenci, zwani "porter houses" trzymali się razem, rywalizowali strasznie z producentami London Ale. Doszło nawet do sytuacji, że London Ale miało bardzo niską cenę, żeby tylko nakłonić ludzi do picia go zamiast porteru, co spowodowało, że porter houses zaczęli warzyć Ale. W tamtym okresie było niewielu około 10 producentów porteru: Barclay & Perkins, Hanbury's, Reid's, słynny Whitbread's, Meux's etc, którzy warzyli 100 tysięcy beczek rocznie, a ogłoszeń, w formie szyldów na pub'ach dot. tej, czy innej marki było 900 w Londynie samym. Porter wówczas zwał się "Entire" , "Brown Stout" albo np. "Double Refined". Historia "Entire" to narodziny właściwego porteru, czyli całości, więc połączenia trzech piw (dark ale, table beer, amber Two Penny) jakie mieszano w pub'ie i serwowano. Jeden facet, Harwood, wymyślił, że można to zrobić od razu, a ponieważ piwo było MOCNE i POSILNE, jego kilentami stali się porters, więc tragarze, którzy wyładowywali statki w porcie londyńskim. Historia porteru jest tak ciekawa i pasjonująca, że co chwilę wychodzi na jaw coś nowego i chyba nie ma innego stylu piwa, któryby miał tyle zawirowań w tejże. I dlatego teraz postanowiłem, że odejdę na chwilę od Imperial'a, a skupię się na prawdziwym London porter, wg parametrów 16 blg, koniec 4 blg (1846, co raz wpisuję datę 1750-a to jest przepis na Dorchester ale) i w okolicach 6.5%, naturalnie piwo nie będzie na cichej, 5 litrów kontrolnie trafi do beczki, a całość będzie leżakować minimum 2 lata.
-
I jak widać wątek za bardzo się dobrze nie ma, zważywszy na fakt jak swoista archeologia piwowarska jest ciekawa i intrygująca. Moje zainteresowanie tematem wynikało z dwóch kwestii-pierwsza to związek tematu z ziołami, wśród których czuję się jak ryba w wodzie, dwa tendencja do odtwarzania starych przepisów. Swego czasu od kolegi z Belgii dostałem gruit Gageleer i było to ciekawe przeżycie. Później dużo czytałem o purl, znalazłem przepisy itd, ale jakoś nie było czasu się zabrać-jak będzie trzeba, mogę je przytoczyć w formie oryginalnej. Siedząc długo, za długo w sferach absyntu, zaczęło za mną łazić piwo, któreby miało smak podobny, ale nie powstały w wyniku aromatyzowania piwa absyntem i tak narodziło się alpejskie. Przepis jest banalny, a cała trudność polega raczej na doborze ziół i odpowiednim procesie. 24# alpejskie gruit ciemne 7.65%, nastawione 28.04.2012 1700 muntons dark 20 litrów wody 2.5 kg demerara dry extra fine Fermivin PDM 15 blg, koniec 2.5 cicha tydzień Mieszanka ziół, gotowana w litrze wody w siateczce przez 20 minut*: 12g kolendry nasion 20g lukrecji 5g Artemisia maritima (bylica nadmorska, wspominana w starych książkach przy Purl, mniej gorzka od piołunu, daje ciekawe nuty starości) 5g Artemisia borealis (bylica północna, rośnie od 4000 mnpm, ta była zbierana w Tybecie, bardziej żywiczna, mniej gorzka od piołunu, ale bardziej od bylica pontyjskiej, w klasyfikacji podlega pod bylice alpejskie-genepi) 6g nasion dzięgla 10g kopru prowansalskiego 15g anyżu pospolitego *dłużej zaczniemy tracić aromaty oraz uwidaczniać się będą gorycze coraz bardziej Z tego piwa jestem bardzo zadowolony, bez względu czy laik czy osoba doświadczenia nikt mi się jeszcze nie skarżył na smak. Idąc za ciosem postanowiłem zrobić drugie, ale tym razem jasne 25# alpejskie gruit jasne 7.1% nastawione 19.05.2012 1700 muntons light 20 litrów wody 1 kg demerara dry extra fine Miód słoik nektar spadź Fermivin PDM 14 blg, koniec 1 cicha tydzień Mieszanka ziół: 10g lukrecji 5g Artemisia campestris (bylica polna, rzadzsza od bylicy pospolitej, bardzo ciekawe ziele-w ogóle bez zapachu) 5g Artemisia pontica 15g kopru 10g anyżu gwiazdkowatego 5g skórki miodowego pomelo klasa I To piwo wyszło już nie tak dobre jak pierwsze-jest bardziej słodkie, ale z tego, co znajomi, którzy kosztowali mówili, też jest niezłe. Z racji tego, że niektóre składniki mi się skończyły planuję albo zrobić nowe alpejskie (proponowany skład: kolendra, lukrecja, piołun, bylica północna, Artemisia spicata genepi, koper i anyż) albo wkroczyć wreszcie na teren Purl, wg przepisu podanego przez Sroczyńskiego w 1820 roku (mieszanka: goryczka, tatarak, galanga, zielone pomarańcze-których już używałem przy London Ale, pontyjska i jałowiec), ale się waham. Tuszę, że temat i pomysły nie umarły, i jeszcze gruit nie umarł, póki my warzymy
-
Odkąd zacząłem warzyć Amber Two Penny, temat starzenia w dębinie powracał i w końcu się urodził. Podzielę się tylko wnioskami, bo jak na razie dwa piwa wylądowały w beczce: właśnie Amber Two Penny#2 i London Ale#1. Pierwszy wniosek-który powtarzam przy każdym innym trunku-to musi być beczka, jeśli chcemy proces kontrolować równomiernie i w całości, płatki są dobre na krótką metę, ale nie rozkładają się równomiernie w trunkach i nie można ich przewidzieć, a łatwo przedobrzyć. Wnioski: a) wielkość beczki ma znaczenie-im mniejsza beczka, tym szybsza wymiana w niej, przez co w beczce litrowej w ciągu 1 miesiąca otrzymujemy równowartość 1,5 roku w beczki dużej, w przypadku beczki 5 litrowej 2 miesiące=pół roku b) klepki średnio opiekane, w beczce przed wlaniem piwa powinien być albo miód albo wino, alkohol może być, ale niekoniecznie, raczej łagodne rzeczy c) piwo można wlać przed cichą-nabierze wtedy nut pełnych, słodowo-miodowych, można wlać jakieś gotowe już i odleżane w butelkach-zyska na wytrawności. W obu przypadkach zalecana jest ponowna refermentacja w butelce, choć piwo zlane z beczki i ponownie zabutelkowane z małą ilością cukru, nie nagazuje się zbytnio przez co nie stracimy tych aromatów i smaków, których nie mieliśmy uprzednio-nie pójdą z gazem d) naturalnie najlepsze będą piwa fermentacji górnej, minimalne blg 15 e) bardzo ciekawe piwa w tej materii robi browar Fuller's, który kupuje beczki po jakimś konkretnym alkoholu (ostatnio to był koniak, potem chyba whisky, czekamy na wersję po armaniaku) i tam wlewa piwo. Po drugiej stronie jest Rodenbach, który leżakuje bardzo dobrze, ale i bardzo długo i niestety nie refermentuje potem, przez co piwo jest specyficzne, nienagazowane i ma więcej wspólnego z winem.
-
Koper włoski to Foeniculum vulgare var. azoricum. Jest też odmiana Foeniculum vulgare fenouil doux (tłumaczona jako koper prowansalski albo po prostu słodki). Dodawałem do obu gruit'ów, pełni rolę taką samą jak wszędzie indziej-niweluje ostrość anyżu, wzbogaca go i bardziej orzeźwia.
-
Bardzo miło i serdecznie witam całą piwowarską brać (takbym napisał pierwotnie, ale są też damy wśród piwowarów, więc napiszę witam całą piwowarską siostrbrać ) Oczywiście to taki ad hoc, bo jak się człowiek rejestruje na którymś forum (niektóre w międzyczasie upadły-nie z mojej winy rzecz jasna, chyba ) to już sam nie wie co napisać. Pochodzę z Rzeszowa, piwowarstwem zajmuję się od niedawna (2009 rok jak pamiętam), moją domeną głównie są nalewki, likiery, a ostatnio też miody pitne, a zwłaszcza wiążące te zainteresowania w całość-zielarstwo. Jestem w miarę aktywny na Forum Domowych Winiarzy i znany (a czasami znienawidzony) na niektórych forach dot. absyntu, który też jest moją domeną, choć zajmuję się tym dłuższą chwilę, jest to kwestia na razie rozwojowa, bo na rynku znalazły się dwie moje produkcje-Boggy i Żubrsinthe, ale że to forum piwowarskie nie będę Was zanudzał "łzami kozicy"-jak to swego czasu skybert określił moją manię wyszukiwania i stosowania bardzo dziwnych i rzadkich składników ziołowych. W piwowarstwie jestem konsekwentny i z brew-kit'ów, wszak udoskonalanych na wszelkie możliwe sposoby, przerzuciłem się na ekstrakty słodowe plus dodatki. Skupiam się głównie na recepturach z połowy XVIII wieku-Amber Two Penny, Windsor, London czy Burton ale, rozwijam temat starzenia piwa w beczce dębowej, oraz z racji pokrewieństwa ziołowego, idee gruit ale. Moim ulubieńcem jest mój autorski porter (niedawno się dowiedziałem, że może podpadać pod kategorię Imperial), który również rozwijam wykorzystując ciekawe rozwiązanie (jak np. zastąpienie drożdży piwowarskich, drożdżami winnymi, etc). Mam nadzieję, że do czegoś się przydam. Pozdrawiam serdecznie.