Skocz do zawartości

Bogi

Members
  • Postów

    2 172
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    11

Aktywność reputacji

  1. Super!
    Bogi przyznał(a) reputację dla gacek w RED IRISH - poszło w kanał   
    Równolegle toczy się temat o działaniu refraktometru z którego wynika, że pomiar zawartości alkoholu w gotowym piwie w warunkach domowych to temat na doktorat. Począwszy od pomiaru ekstraktu przez oblicznia ABV a na pomiarze alkoholu w ew destylacie skończywszy, wszystkie z nich mogły zostać opatrzone błędem i to niemałym.
     
    Tematem naszej rozmowy był pomysł na zagospodarownie piwa przez destylacje i tu nie ma powodu by podważać zeznanie Bogi'ego bo przecież wiadomo że jeśli nas oszukuje to następne 100 warek mu skwaśnieje ;-) a zapiski które przedstawił z artykułem włącznie są do bólu wiarygodne i przydatne.
     
    Tak więc nie ma co robić takich personalnych wycieczek bo one psują niepotrzebnie atmoswerę. Nie zauważyłem aby ktokolwiek tutaj upierał się, że da się za pomocą podstila zamienić wodę w alkohol, a że cyfry się nie kleją to moim zdaniem zupełnie inna bajka, szczegónie że nie mówimy o wynikach badań w laboratorium tylko o zapiskach robionych na żywo.
     
    Dyskusje na temat wydajności destylacji oraz pomiarów parametrów destylatów toczą sie na innym forum i są równie ciekawe ;-)
  2. Super!
    Bogi otrzymał(a) reputację od gacek w RED IRISH - poszło w kanał   
    Tak, dlatego właśnie szukam cały dzień (3 lata temu to było, a wtedy była fascynacja tematem-bo wiedziałem ile taki fleur de bier czy bierbrand kosztuje zagranicą i za jaki specjał jest uważany). Opisy degustacji tych trunków mam (różni znajomi z forum winiarskiego):
     
    Całkiem biała nalewka
    aromat grappa, w smaku jednak łagodna, przyjemna, bardzo przyjemna choć miód nie jest wyczuwalny absolutnie.
    Potraktują ją beczką, a na wesele będzie jak znalazł!
     
    kryształek i ponętnym bardzo subtelnym zapachu piwa, miodu z beczką w tle,
    - smak nie nadąża za zapachem, ale truneczek z gatunku bardzo zacnych pozostawiający na dość długim finiszu posmaki surowców (chmiel, miodek jakiś) i charakterystycznej beczułki,
    - ogólnie: klasa zbliżona do wyższych w swoim gatunku
     
    kolor: blado słomkowy, trunek klarowny
    zapach: drożdżowy
    smak: no no, fajne to to, widzę że to
    Trochę jak dla mnie za słodki ale jestem na tak.
     
    Kolor – bladosłomkowy, idealnie klarowny
    Zapach – delikatny, grappowaty, ale nie „zajzajerowy” czy ewidentnie fuzlowy w tle świeży orzeźwiający jakby mięta, korzenie(?)
    Smak – początek miękki/krąglutki jak dobry winiak, potem lekka słodycz i takie orzeżwiajace szczypanie na jęzorze, jak po mięcie, ale nie to alkohol i korzenie na końcu. Super niedowiary, nigdy bym nie pomyślał, że to „bimberek” jest bazą tak „krągłego” napitku.
     
    1. ciemniejszy - bardzo dobry, delikatny, słabo wyczuwalny alkohol i bimbrowy posmak. Stawiam na destylat ciemnego piwa.
     
    2. jaśniejszy - mnie nie smakuje. Pali w język i pozostawia jakiś dziwny chemiczny posmak (słodzik?). Co to jest?
     
    Recenzji znalazłem tyle. Ostatnie próbki poszły u skybert'a na działce na spotkaniu winiarsko-miodowo-nalewkarskim. Szukam dalej zapisków, bo wszystko zapisuję, więc gdzieś musi być dokładnie. Znalazłem artykuł na którym się wzorowaliśmy przy produkcji.
     
    I znalazłem zapiski -powstało dokładnie 495ml bazy 74%, którą rozcieńczyłem wodą (247ml)=49,5% (było ciekawe w smaku, ale jeszcze za mocne), więc doprowadziliśmy wodą (126ml) trunek do mocy 42,12% (przeciętnie bierbrand ma 42% a mieści się między 40-45%), więc można podsumować, że z 5 litrów piwa o mocy pow.7% powstał bierbrand (868ml) o mocy 42%, który tak jak pisałem podzieliłem, na różne wersje (wersja czysta raczej do picia jako ciekawostka, zbyt aromatyczne i ciężkie).
    destylacja piwa.pdf
  3. Super!
    Bogi otrzymał(a) reputację od arti1 w Po terminie   
    Im bardziej gęste i mocniejsze piwo, tym dłużej je możesz przechowywać i pić po tzw. terminie. Zwróc uwagę na piwa belgijskie, tam min. okres to 5 lat, a najstarsze jakie wypito i się nie zepsuło miało 40. Książęce jest raczej słabe, żeby długo przetrwało, kup jedno na spróbowanie. Co się może stać? Praktycznie wszystko, przede wszystkim zaś zmiana smaku, etc.
  4. Super!
    Bogi przyznał(a) reputację dla elroy w Jak najlepiej filtrować po chmieleniu   
    Dziedzicu, zarobiłeś już ostrzeżenie w tym temacie, nie pozwól żeby doszły kolejne i automat wdzięcznym mailem podziękował Ci za udział w forum. Nikomu to nie potrzebne, a wiesz że się nie zawaham.
    Nie grzesz więcej.
  5. Super!
    Bogi przyznał(a) reputację dla cemik1 w [Piwny Garaż] Masło, maślanka, diacetyl   
    No tak. W takim razie pilsa będę musiał uwarzyć w Pilznie a jak będę wracał to w Monachium marcowe i w Berlinie...
    Po co mieszać ludzim w głowach, jeżeli są na pewne rzeczy nazwy i definicje.
  6. Super!
    Bogi przyznał(a) reputację dla banita12 w Piwowarstwo domowe a alkoholizm   
    Tak naprawdę jak chcemy być dobrzy w tym co robimy to musimy pić sporo ( 1- 2) dziennie piwa. Inaczej nie będziemy mieli dobrych cech sensorycznych i nie będziemy umieli odróżnić rozmaitych zapachów występujących w piwach. Po prostu jeżeli nie będziemy ćwiczyć nasze zdolności będą maleć. Ostatnio żona przyniosła mi ksero z jakiejś gazety chyba Wprost czy Polityka o Winnym guru z USA , który ma taką władzę w tamtejszym rynku wina, że jego jedno słowo potrafi wynieść wino na szczyt lub całkowicie pogrążyć. Zdziwiło mnie to , że aby stać się takim specjalistą musiał degustować wiele były to dwa wina dziennie teraz gdy jest już starszy i bardzo uznany zadowala się jednym winem dziennie. Gdzie tu umiar ?
  7. Super!
    Bogi otrzymał(a) reputację od kpt w Piwowarstwo domowe a alkoholizm   
    Sami idziecie w prohibicję, ja was ratować nie będę. Jak nam kiedyś wprowadzą, zobaczymy wasze miny.
     
    Z wikipedii ich nie dawałem. Podałem całą masę konkretnych naukowych opracowań-komuś one nie pasują, trudno. A uniwersytety dawno skończyłem i parę artykułów też opublikowałem, ale się nie chwalę tym, tak jak inni chwalą się brakiem wiedzy.
     
    Ja nie jestem od przekonywania, ale od zwalczania trzech największych plag: alkoholizmu, abstynencji i prohibicji.
     
    Zauważyłem kwestię dot. spożycia za komuny i teraz, otóż są badania, że za komuny spożycie było większe z trzech powodów-nic nie pokażę, jesteście na tyle zdolni, żeby sami poszperać, eksperci pożal się Boże:
     
    -alkohol był reglamentowany i funkcjonował jako środek płatniczy, więc był bardziej pożądany, stąd piło się więcej; picie np. Winiaku Luksusowego czy Soplicy bardzo "nobilitowało"
    -alkohol miał ograniczoną dostępność, co ułatwiało jego pożądanie w miejscach ukrytych (meliny, mety, zaufane sklepy), również było to jednoznaczne z tym, że od 13ej lud szedł na żer (a właściwie na wypitkę) mimo że już swoje wypił był.
    -zastępniki alkoholu były bardzo pożądane z racji aspektu ekonomicznego-pito więcej dziadostwa, bo było a) tańsze i b) łatwiej dostępne
    -osób w izbach i zakładach było więcej, bo prym wiódł też alkohol skażony.
     
    i są na to dokumenty, nie jakieś tam zdania, tylko naukowe opracowania wielu wybitnych ludzi. Zwróciłbym tutaj uwagę na pracę dra Jacka Moskalewicza z 1993, Tadeusza Kuchciaka z 2006 np. z opracowań polskojęzycznych, bo widocznie angielski dla niektórych za trudny.
     
    I może tutaj jestem zbyt ostry i złośliwy, ale ja w tym temacie siedzę od roku 1999 i po prostu mierzi mnie, że ktoś może szufladkować gros osób jako alkoholików, bo ma ku temu jakieś błędne przesłanki, a dodatkowo uważa, że prohibicja to jest jakaś bajka i naturalnie spełniła swoje zadanie.
  8. Super!
    Bogi otrzymał(a) reputację od heaton124 w Zestawy, cukier, nagazowanie, gar, drożdże, fermentacja cicha - wiele pytań naraz.   
    Fermentacja trwa dopóki jej końca nie ujrzysz.
     
    Teoretycznie wystarczy, że blg spadnie do 1/3 wartości początkowej. Praktycznie-jeśli na drugi dzień po pomiarze, nadal tyle samo, burzliwą można uznać za zakończoną; możesz czekać i trzeci dzień, ale po co? 7 dni to są ramy-fermentacja może trwać krócej, a może też trwać dłużej (najdłuższa mi trwała 26 dni). Cicha natomiast trwa dopóki nie przestanie bulkać rurka i też nie ma reguły, że to będzie tydzień-wszystko zależy od piwa. Jeśli przeprowadzasz i burzliwą i cichą, w obu przypadkach zlewaj znad osadu, dobrze żebyś nic nie zmącił, choć jak zmącisz wielkiej tragedii nie będzie, bo piwo i tak dopiero się w butelkach wyklaruje.
  9. Super!
    Bogi otrzymał(a) reputację od PolSzatana w Zestawy startowe   
    Z braku butelek, poszło do słoików takich dużych jak na ogórki. Parę było szczelnych, więc potem się szło do piwnicy po "słoik piwa", a te co nie były szczelne, poszły na przemiał. Mam nawet historyczne zdjęcie z tego okresu.

  10. Super!
    Bogi otrzymał(a) reputację od Bączek w Zestawy startowe   
    Z braku butelek, poszło do słoików takich dużych jak na ogórki. Parę było szczelnych, więc potem się szło do piwnicy po "słoik piwa", a te co nie były szczelne, poszły na przemiał. Mam nawet historyczne zdjęcie z tego okresu.

  11. Super!
    Bogi przyznał(a) reputację dla mimazy w jaki zapach przy fermentacji?   
    pieprzyć generałów ( z całym szacunkiem i tak dalej), oficerów którzy wydawali rozkazy, ginęli prości żołnierze...
    przepraszam za offtop, nie wiem po co to napisałem
  12. Super!
    Bogi otrzymał(a) reputację od Pieron w Piwo jak drzewiej   
    Wg hrabiego Chodkiewicza w dziele "Nauka robienia piwa" z 1811 piwo pijalne pojawiło się za czasów Luidgardy żony Przemysława II i było uważane za lepsze od piw brandenburgskich, (dotarłem do informacji, że chodzi o browar w Kaliszu, który Luidgarda założyła) które wtedy wiodły prym. Niemniej jednak ciężko stwierdzić jakie to było piwo, więc ten trop, jest jeszcze do przetarcia.
     
    Kolejny fakt to już konkretna data, a mianowicie rok 1551, kiedy Król Zygmunt August dał przywilej dwóm cudzoziemcom-Negelinowi i Ulrychowi do ulepszenia i wdrożenia oszczędności w warzeniu piwa.
     
    Prawdziwa bomba pochodzi z roku 1665 gdzie w dziele Joha Colero o bardzo długim tytule (zaczyna się AEconomia Ruralis...) jest napisane konkretnie, co można zacytować w całości, bo jest to dość zrozumiałe: " In Pohlen hats mancherley Weissbier die sehr gut seyn, den Durst stillen, wohl nehren und gut Gebuet gelehren" (w Polsze najprzedniejsze piwo białe co pragnienie gasi, posilne jest i dobrze czyni)-tak z grubsza.
     
    I rzeczywiście Chodkiewicz później podaje, że najpierwsze zboże do piwa to Tritium Hybernum var. Polonicum zwane też Weizen czyli po prostu nasza pszenica, która, jako że w największej ilości idzie do produkcji wódki, powinna być też najczęściej używana do warzenia piwa. Mimo że wspomina jęczmień i że w całej Europie z niego się warzy, to jednak wspomina go na 4tym miejscu (pszenica-żyto-owies-jęczmień).
     
    Odnośnie chmielu, poza tym że nie ma o nim mowy w czasach słowiańskich, najlepszy pochodził z Podlasia, z ziemi krakowskiej, sandomierskiej i kaliskiej, a do roku 1856 najlepsze polskie piwa były warzone m.in. w Warszawie, Krakowie, Korczynie, Piotrkowie, Garwolinie, Brzezinie, Przemyślu, Łowiczu i we Lwowie. Wszystkie te piwa były fermentacji górnej, fermentacja dolna dopadła Polskę w drugiej połowie XIX wieku dopiero. Oczywiście co książka pojawia się piwo grodziskie.
     
    Tłumacz książki Schmidta z 1820 roku podaje, że w Polsce do roku 1720, znane były głównie piwa lekkie i stołowe, co z pewnością sugeruje, że były to takie piwa, o jakich Klonder pisał "cienkusze".
     
    XV wiek przynosi nam tylko wiersz Jakuba Trembeckiego, w którym mamy niejako opisy poszczególnych piw, ale konkretów za wiele nie ma, więc przytoczę go w całości:
     
    w państwie naszym znajdziesz piwa rożne;
    Klarowne i wystałe. Najdziesz tu Leszczyńskie,
    Łagodne, z gęstą pianą obaczysz Brzezińskie,
    Albo Łowieckie, co więc chłopom gęby krzywi,
    Albo Wareckie, którym Warszawa się żywi.
    Ujskie i to przyjemne, gdy nieprzypalone,
    Wielickie nie mniej sławne, które garła słone
    Swą wdzięczną treścią chłodzi. Nie gań Żółkiewskiego.
    We Lwowie będąc, miej się do Jezuickiego,
    Zielone Biłgorajskie, jak lipiec się pije,
    a w głowie jak wino wianeczkiem się wije.
    Na Międzyrzeckie każdy podróżny się kasze.
    Popiwszy nim, jeszcze go weźmie do flasze.
    Kolne też, iż graniczy tuż obok z Prusami,
    O lepszą swoim piwem z ich idzie birami
    I wdzięczną łuną krasi pijących jagody,
    A równą miarą daje ciepła i ochłody.
    Kiedyć się też Prusami zdarzy kiedy jechać,
    Świętych Siekierek piwa niesłuszna poniechać.
    A kiedy zaś do Gdańska popłyniesz z szkutami,
    Zażyjże dubelbiru z pany gdańszczanami.
    Tylżyńskie i łagodne, i wraz mocne piwo,
    Za specyjał go bierze do Żmudzi co żywo
     
    Ogólnie rzecz biorąc, co potwierdza Andrzej Klonder w "Napoje fermentacyjne w Prusach Królewskich w XVI-XVII wieku. Produkcja, import, konsumpcja" to Pierwsza kwestia, przez długi okres rządziła górna fermentacja jeśli chodzi o piwo. Chmielu używano i dzikiego i sprowadzanego (Fryzja, Niderlandy, Saksonia) i miejscowego. Piwo biało toruńskie było BEZCHMIELOWE. Piwa dubeltowe zaś mogły zawierać świnie bagno, bieluń, kąkol, wilcze łyko, a nawet makówki-może stąd we wierszu Trembeckiego jest "zażyjże", a nie "napijże się"
     
    Fakt smutny, 70% piw była pozbawiona gazu, alkoholu i smaku-tzw. piwo obrzazłe i kwaśność. Literatura ówczesna podawała ratunek, więc dodawanie soli, rogu jelenia, świeżych jaj, itd. Na porządku dziennym był potaż i kreda.
     
    Rodzaje piwa: czerwone (pełne jęczmienne), białe (pszeniczne), dubeltowe (czarne jak smoła, gęste jak syrop, Klonder uważa, że był to koncentrat piwa, który dolewano do piw innych), stołowe (tafelbier-mogące mieć aż 3%), cienkusze. Piwa przeznaczone do starzenia zawierały dwukrotnie więcej chmielu niż zwykłe, codzienne.
     
    Wiek XVIII i dalej to niestety sprowadzanie piw z zagranicy i próby ich naśladowania, o tym np. traktuje książka Sroczyńskiego.
     
    Doszedłem dziś (31.10.2012) do nowych wniosków. A mianowicie skoro Falimierz nie podaje, jakoby chmiel, poza działaniem leczniczym, wchodził w skład piwa, możemy przyjąć, że panowie Ulrych i Negelin są odpowiedzialni za wprowadzenie chmielu do polskiego piwowarstwa.
     
    U Schmidt'a odnajdujemy, tak jak i u Sroczyńskiego w rozdziale o piwie białym dwa bardzo podobne przepisy (słód pszenny, jęczmienny, brak chmielu, za to zioła-piołun, dzięgiel i jałowiec które tłumacz chwali tymi słowy: przydanie piołunu i dzięglu może mieć wiele dogodności pod względem zdrowia). Nie ma mowy tutaj o przydawaniu goryczy sensu stricte, bo wówczas Polacy lubili piwo słodkie, a dodatki ziołowe miały na celu przyczyniać się li tylko do konserwowania napoju. Teoretycznie tej wykładni odpowiada piwo sztetyńskie (szczecińskie), podane przez Sroczyńskiego, nie ma tam co prawda dzięgla i piołunu-zastąpił je imbir, ale stosunk słodu pszennego i jęczmiennego pozostaje, pojawia się też chmiel, ale porównując inne przepisy, w małej ilości.
     
    Przechodząc do kwestii mocy. Wiele źródeł podaje, że najwcześniejsze piwo polskie było pite świeże-czyli warzono je przed ważną uroczystością lub przechowywano chwila moment, zanim się zepsuło. Krystyna Bockenheim w "Przy polskim stole" stwierdza, że takie piwo mogło mieć 2-3%, było słabo odfermentowane i bardzo często kwaśne, gdyby je potrzymać dłużej. Z opisów Jędrzeja Kitowicza i dalszych autorów oraz np. analizy jak pito na dworze Artusa w Gdańsku wynika, że piwo było traktowane jako napój chłodzący i pito go cały czas w ilości od 4-12 litrów podczas posiedzenia na głowę, tak więc za mocno ono nie było, i jak podaje Andrzej Klonder najpopularniejsze było piwo lekkie alias cienkusz. Z książki wydanej w Brukseli w 1856 roku pt. "Kompletny traktat produkcji piwa i destylacji" z jednej z tabelek wynika, że ówczesne piwa, z wyjątkiem brytyjskich i monachijskiego Salvatora, który miał aż(!) 6% plasowały się w przedziale 3-4,5%, co tylko potwierdza, że w Polsce do roku 1720 były piwa b.słabe, a później też wcale nie pojawiły się jakieś wielkie mocarze.
     
    Z książki Klondera, którą udostępnił mimazy, widać, że na terenie Prus królowało piwo jęczmienne, a gdzie indziej mieszanki, w których większość stanowiła pszenica. Chmiel nie był też tak oczywisty. Na zachodzie Niemiec było Grutbier, w XIX wieku jeszcze na Podhalu było piwo owsiane też bez chmielu, a w Toruniu królowało, o tym już wspominałem białe bezchmielowe tafelbier-stołowe. Klonder uważa, że więcej chmielu zawierały piwa pełne jęczmienne, a stołowe mniej, a inne wcale. Piwa, ktore warzył lud były na sto procent niechmielone.
     
    Reasumując piwo polskie było pszenno-żytnio-orkiszowe, naturalnie górnej fermentacji, średnio nagazowane, do roku 1551 nie zawierało chmieli, były tam zioła, mógł być miód, i było piwem niestarzonym. Zawartość alkoholu aż do roku 1720 wahała się między 2-4,5% (później pojawiły się piwa angielskie, które były mocniejsze i które naśladowano-porter 6%, London Ale 8% i Burton Ale 9%).
     
    Z Encyklopedii Rolnictwa z 1899 roku wynika, że Polacy byli również zwolennikami piw słodowych, mało gorzkich i dopiero od roku 1856 pojawiły się piwa bawarskie (miało 4%, lager miał 3% przy okazji, bock miał 3,5%, a witbier'y miały 2,25%, we Francji piwo mające 4% było uważane za "forte") i monachijskie, co odmieniło modę-podobna sytuacja miała miejsce w przemyśle alkoholowym, gdzie wódki i likiery wybitnie słodkie zostały zastąpione przez wódki bardziej wytrawne, np. do roku 1900 Smirnoff produkował wódkę z dużym dodatkiem anyżu, bo innej na dworze nie chciano pić).
  13. Super!
    Bogi otrzymał(a) reputację od arti1 w Stwórzmy piwo polskie.   
    I toteż dlatego tam należy rozpatrywać całą naszą archeologię (nie mylić z martyrologią). Muszę tam wrzucić przepis na jasne dzikie.
  14. Super!
    Bogi przyznał(a) reputację dla Jacenty w Stwórzmy piwo polskie.   
    I właśnie dlatego Bogi założył nowy wątek http://www.piwo.org/...o-jak-drzewiej/
  15. Super!
    Bogi otrzymał(a) reputację od Lusterko87 w Klub Śląskich Piwowarów Domowych.   
    Znałem i obserwuję, ja akurat przykrości nie miałem, ale inne osoby. Żeby ludzie się spotkali, wypili parę piw, pogadali, pożartowali, nie trzeba żadnych struktur.
  16. Super!
    Bogi przyznał(a) reputację dla dziedzicpruski w Stwórzmy piwo polskie.   
    bogi ma racje,czy naprawdę trzeba nawalić kope chmielu,żeby zrobić dobre piwo ?,nie może być to coś lekkiego (w przeciwieństwie do mózgojebów sklepowych i ip) oparte raczej na ziarnie surowym,może coś jak wit tylko na życie.
    jak już PIPA,to może trzeba pisać do Puław żeby wyhodowali odmianę o zapachu ,no powiedzmy jabłek ,albo wódki i kiełbasy.
  17. Super!
    Bogi przyznał(a) reputację dla mckolek w Better Brew Kit – opinie/rady.   
    OOO badzo dobrze ze ktos to popiera bo większość doświadczonych piwowarów zachęca do samodzielnego warzenia Ale niektórzy nie maja do tego warunków w domu i może jeszcze doświadczenia i próbują inaczej . ja tak właśnie kombinerkuje
  18. Super!
    Bogi przyznał(a) reputację dla lkulos w Pierwsza warka, trudna decyzja   
    Slonx zgadzam się w 100% Browar to nie apteka
  19. Super!
    Bogi przyznał(a) reputację dla Gawon w Porter od Ciechana   
    cena,policz sobie że przez 2 lata to piwo zajmowało miejsce które na siebie nie zarabiało ,a teraz musi się zwrócić im ten koszt,prawda też jest taka że byle g... jak będzie drogie i limitowane to już jest wyjątkowe,a co co kupili nawet zdając sobie sprawę że to badziew głośno nie powiedzą o tym bo to jest wyjątkowe,drogie więc musi być dobre
  20. Super!
    Bogi przyznał(a) reputację dla Krzyko w profil,smak,zapach mineralny   
    Nie wiem czy ktoś na tym forum miał odwagę się do tego przyznać, ale ja jak czytam opisy piwa, te "banany", "goździki", i inne stylistyczne esy-floresy, to, jako początkujący piwowar, podejrzewam się o daltonizm smakowy (i węchowy też). Toż to czysty barok! Do tej pory wydawało mi się, że jestem samokoszem - fakt, że bardziej chodziło o jedzenie niż picie (piwa). Może to subiektywne odczucie, ale jestem smakowcem. Wielu ludzi dziwi się, że za pomocą smaków opisuję... rodzaje bólu. A tu taki zonk: smak mineralny??? O Jeeeezu...
    P.S. Tylko się ze mnie nie śmiejcie
  21. Super!
    Bogi otrzymał(a) reputację od mimazy w Wood-aged beer   
    Zauważyłem, że porter dobrze potem wiąże nuty po miodzie albo starce, więc sugerowałbym albo miód trójniak albo najpierw wlać tam dobry jakiś destylat (jęczmień byłby sugerowany, albo żyto) o mocy 63-65% i zostawić na okres co najmniej pół roku (jeśli wlejesz coś o mocy 40%, musisz zmniejszyć okres o połowę i spodziewać się utraty połowy wlanego trunku), otrzymasz wtedy ciekawy napój smakujący jak 10-letni i po rozcieńczeniu wrzątkiem do mocy 45-50% nie do odróżnienia od innych tego typu, a beczka będzie gotowa na przyjęcia porterka.
     
    W przypadku miodu, potrzymałbym dłużej. Zresztą nic nie stoi na przeszkodzie robić test co 3 miesiące i jeśli stwierdzisz, że beczka pachnie ładnie-czyli nie pachnie drewnem, ale wanilią, rumem, toffi, karmelem, herbatnikiem, etc, etc, to możesz wlać porterek i trzymać go tak długo jak miód, oczywiście sprawdzając.
  22. Super!
    Bogi otrzymał(a) reputację od mimazy w Wood-aged beer   
    Odkąd zacząłem warzyć Amber Two Penny, temat starzenia w dębinie powracał i w końcu się urodził. Podzielę się tylko wnioskami, bo jak na razie dwa piwa wylądowały w beczce: właśnie Amber Two Penny#2 i London Ale#1. Pierwszy wniosek-który powtarzam przy każdym innym trunku-to musi być beczka, jeśli chcemy proces kontrolować równomiernie i w całości, płatki są dobre na krótką metę, ale nie rozkładają się równomiernie w trunkach i nie można ich przewidzieć, a łatwo przedobrzyć.
     
    Wnioski:
    a) wielkość beczki ma znaczenie-im mniejsza beczka, tym szybsza wymiana w niej, przez co w beczce litrowej w ciągu 1 miesiąca otrzymujemy równowartość 1,5 roku w beczki dużej, w przypadku beczki 5 litrowej 2 miesiące=pół roku
     
    b) klepki średnio opiekane, w beczce przed wlaniem piwa powinien być albo miód albo wino, alkohol może być, ale niekoniecznie, raczej łagodne rzeczy
     
    c) piwo można wlać przed cichą-nabierze wtedy nut pełnych, słodowo-miodowych, można wlać jakieś gotowe już i odleżane w butelkach-zyska na wytrawności. W obu przypadkach zalecana jest ponowna refermentacja w butelce, choć piwo zlane z beczki i ponownie zabutelkowane z małą ilością cukru, nie nagazuje się zbytnio przez co nie stracimy tych aromatów i smaków, których nie mieliśmy uprzednio-nie pójdą z gazem
     
    d) naturalnie najlepsze będą piwa fermentacji górnej, minimalne blg 15
     
    e) bardzo ciekawe piwa w tej materii robi browar Fuller's, który kupuje beczki po jakimś konkretnym alkoholu (ostatnio to był koniak, potem chyba whisky, czekamy na wersję po armaniaku) i tam wlewa piwo. Po drugiej stronie jest Rodenbach, który leżakuje bardzo dobrze, ale i bardzo długo i niestety nie refermentuje potem, przez co piwo jest specyficzne, nienagazowane i ma więcej wspólnego z winem.
  23. Super!
    Bogi otrzymał(a) reputację od elroy w Wood-aged beer   
    Zauważyłem, że porter dobrze potem wiąże nuty po miodzie albo starce, więc sugerowałbym albo miód trójniak albo najpierw wlać tam dobry jakiś destylat (jęczmień byłby sugerowany, albo żyto) o mocy 63-65% i zostawić na okres co najmniej pół roku (jeśli wlejesz coś o mocy 40%, musisz zmniejszyć okres o połowę i spodziewać się utraty połowy wlanego trunku), otrzymasz wtedy ciekawy napój smakujący jak 10-letni i po rozcieńczeniu wrzątkiem do mocy 45-50% nie do odróżnienia od innych tego typu, a beczka będzie gotowa na przyjęcia porterka.
     
    W przypadku miodu, potrzymałbym dłużej. Zresztą nic nie stoi na przeszkodzie robić test co 3 miesiące i jeśli stwierdzisz, że beczka pachnie ładnie-czyli nie pachnie drewnem, ale wanilią, rumem, toffi, karmelem, herbatnikiem, etc, etc, to możesz wlać porterek i trzymać go tak długo jak miód, oczywiście sprawdzając.
  24. Super!
    Bogi otrzymał(a) reputację od koogoot w [Blog Kopyra] Renifer z Widawy   
    Są piwa, które dojrzewają w beczkach (vide Brewer's Reserve Fullers'a czy Rodenbach) i istnieje kategoria oaked ale, ale powinny być zachowane zasady-na blog'u zostało wyraźnie napisane, że taki był zamiar użycia płatków
    To że płatki są na siłę promowane i dodawane nie znaczy, że użycie płatków jest równoznaczne z użyciem beczki, bo płatki, dużo tańsze są i nigdy nie będą jej ekwiwalentem. Na forum winiarzy wałkowaliśmy płatki od wielu lat-mam znajomego, który przetestował wszystkie, jakie są i wnioski są jednoznaczne. Pierwsza kwestia, aromat-czyli traktowanie płatków jako przyprawy, nie rozkłada się równomiernie, bo trunek ma kontakt z nimi w największym stopniu na dole, w mniejszym stopniu wyżej, a najwyżej nie ma żadnego kontaktu, oczywiście po zlaniu można całą zawartość pomieszać, ale również nie rozłoży się to równomiernie. Kolega Undeath trafnie opisał co się dzieje, kiedy doda się płatków i to nieumiejętnie-rozbuchane taniny, zbyt duża wytrawność i alkohol. W przypadku beczki taniny są delikatne-zasugerowane lekko w zapachu, a później na finiszu, jeśli mają być nuty wanilii, toffi etc, to mają się one przedkładać na słodycz, a alkohol ma być całkowicie niewyczuwalny.
     
    W przypadku beczki aromat rozkłada się równomiernie i mamy do czynienia z wymianą, więc zabieraniem pewnej części trunku, na rzecz oddania całej gamy kwestii aromatycznych i smakowych. W beczce możemy kontrolować czas (bo znamy wielkość beczki-im mniejsza beczka, tym szybsze starzenie), możemy mieć wpływ na to, co było w beczce- zasada jest taka, że przed danym trunkiem, powinno coś w niej być innego-słabszego i te wszystkie aromaty się wiążą w miarę dodawania i zlewania kolejnych trunków. Co więcej, beczka to jest inwestycja na długi czas i my, zamawiając beczkę, możemy zasugerować jaki stopień wypalenie klepek ma być-a te stopnie się różnią i nie wszystkie nadają się do każdego trunku, tak samo jak rodzaj dębu, z jakiego ta beczka ma być zrobiona. Jeśliby płatki były aż tak uniwersalne, toby nic nie brał korzystanie z beczek pod uwagę. Dla mnie płatki to droga na skróty* i mierzi mnie tak samo, jak ktoś kupuje aromat o smaku rumu Jamajka miesza to z wódką (te produkty też są mocno lobb'owane) i nazywa to rumem.
     
    *wykorzystując maderyzację, możemy owszem trunek z płatkami podgrzać do odpowiedniej temperatury w ciągu bardzo krótkiego czasu osiągnąć coś PODOBNEGO do starzenia w beczce przez dłuższy czas, ale właśnie sednem całej sprawy jest czas, bo nie można mieć wszystkiego od razu, tylko trzeba cierpliwie poczekać. W przypadku płatków, należy też wziąć pod uwagę rodzaj dębu (skąd mamy pewność, że są to RZECZYWIŚCIE płatki z dębu Limousin, Troncais, czy amerykańskiego-nie dostajemy beczki-ROBIONEJ na ZAMÓWIENIE, tylko jakieś fragmenty drewna) formę-płatki, chips'y, szczapki-etc wielkość, wielkość granulacji, do tego należy dostosować czas maceracji (a może właśnie maderyzacji), ich intensywność i stopień wyprażenia. Miałem nieprzyjemność kosztować różne napoje na płatkach-słyszałem nawet historię, że jeden człowiek po prostu dał kawałek deski do butelki i w ten sposób starzył, choć to przykład pojedynczy i skrajny, dużo bardziej cenię napoje beczkowe, na które warto było poczekać, że czas i dębina zrobiły swoje. Ktoś kiedyś napisał: "W dobrym dębie jest tyle słońca, co miodu w plastrze. Dobra beczka może wytrzymać 100 lat. Drzewo oddaje słońce, oddaje zapach, oddaje kolor".
     
    Piwa są bardzo wdzięcznym produktem jeśli chodzi o starzenie w beczce dębowej, jak na razie pracowałem z 6 miesiącami, ale teraz z porterem zdecydowałem się pójść na rok, zobaczymy co z tego wyjdzie. Piwa beczkowe mają większą głębię smaku, ale też są bardziej ułożone i bardzo łagodne, jak stare wino. W książce Sroczyńskiego jest cytat jak smakowało ówczesne piwo, które miało 25 lat i że było podobne winom węgierskim (czytaj: tokaj).
     
    Ja zaś podziwiam ludzi, którzy lobb'ują na rzecz płatków i psują nimi i wina, i miody i nie daj Bóg próbują tak zrobić np. starkę czy whisky, a jakoś nie potrafią pójść drogą prawdy i zainwestować w beczki.
     
    Na jednym z zagranicznych forów znalazłem jeszcze takie zdanie: "Using wood chips as an alternative is only useful if you want to do a “basic” oak-aged (or other wood type, of course) beer. If you want to add some bourbon or scotch notes to your brew, you’ll still have to go with the barrels."
     
    O piwie samym, ani o innych piwach z Widawy nie mogę się wypowiedzieć, bo żadne do nas nie dochodzą.
  25. Super!
    Bogi otrzymał(a) reputację od coder w [Blog Kopyra] Renifer z Widawy   
    Są piwa, które dojrzewają w beczkach (vide Brewer's Reserve Fullers'a czy Rodenbach) i istnieje kategoria oaked ale, ale powinny być zachowane zasady-na blog'u zostało wyraźnie napisane, że taki był zamiar użycia płatków
    To że płatki są na siłę promowane i dodawane nie znaczy, że użycie płatków jest równoznaczne z użyciem beczki, bo płatki, dużo tańsze są i nigdy nie będą jej ekwiwalentem. Na forum winiarzy wałkowaliśmy płatki od wielu lat-mam znajomego, który przetestował wszystkie, jakie są i wnioski są jednoznaczne. Pierwsza kwestia, aromat-czyli traktowanie płatków jako przyprawy, nie rozkłada się równomiernie, bo trunek ma kontakt z nimi w największym stopniu na dole, w mniejszym stopniu wyżej, a najwyżej nie ma żadnego kontaktu, oczywiście po zlaniu można całą zawartość pomieszać, ale również nie rozłoży się to równomiernie. Kolega Undeath trafnie opisał co się dzieje, kiedy doda się płatków i to nieumiejętnie-rozbuchane taniny, zbyt duża wytrawność i alkohol. W przypadku beczki taniny są delikatne-zasugerowane lekko w zapachu, a później na finiszu, jeśli mają być nuty wanilii, toffi etc, to mają się one przedkładać na słodycz, a alkohol ma być całkowicie niewyczuwalny.
     
    W przypadku beczki aromat rozkłada się równomiernie i mamy do czynienia z wymianą, więc zabieraniem pewnej części trunku, na rzecz oddania całej gamy kwestii aromatycznych i smakowych. W beczce możemy kontrolować czas (bo znamy wielkość beczki-im mniejsza beczka, tym szybsze starzenie), możemy mieć wpływ na to, co było w beczce- zasada jest taka, że przed danym trunkiem, powinno coś w niej być innego-słabszego i te wszystkie aromaty się wiążą w miarę dodawania i zlewania kolejnych trunków. Co więcej, beczka to jest inwestycja na długi czas i my, zamawiając beczkę, możemy zasugerować jaki stopień wypalenie klepek ma być-a te stopnie się różnią i nie wszystkie nadają się do każdego trunku, tak samo jak rodzaj dębu, z jakiego ta beczka ma być zrobiona. Jeśliby płatki były aż tak uniwersalne, toby nic nie brał korzystanie z beczek pod uwagę. Dla mnie płatki to droga na skróty* i mierzi mnie tak samo, jak ktoś kupuje aromat o smaku rumu Jamajka miesza to z wódką (te produkty też są mocno lobb'owane) i nazywa to rumem.
     
    *wykorzystując maderyzację, możemy owszem trunek z płatkami podgrzać do odpowiedniej temperatury w ciągu bardzo krótkiego czasu osiągnąć coś PODOBNEGO do starzenia w beczce przez dłuższy czas, ale właśnie sednem całej sprawy jest czas, bo nie można mieć wszystkiego od razu, tylko trzeba cierpliwie poczekać. W przypadku płatków, należy też wziąć pod uwagę rodzaj dębu (skąd mamy pewność, że są to RZECZYWIŚCIE płatki z dębu Limousin, Troncais, czy amerykańskiego-nie dostajemy beczki-ROBIONEJ na ZAMÓWIENIE, tylko jakieś fragmenty drewna) formę-płatki, chips'y, szczapki-etc wielkość, wielkość granulacji, do tego należy dostosować czas maceracji (a może właśnie maderyzacji), ich intensywność i stopień wyprażenia. Miałem nieprzyjemność kosztować różne napoje na płatkach-słyszałem nawet historię, że jeden człowiek po prostu dał kawałek deski do butelki i w ten sposób starzył, choć to przykład pojedynczy i skrajny, dużo bardziej cenię napoje beczkowe, na które warto było poczekać, że czas i dębina zrobiły swoje. Ktoś kiedyś napisał: "W dobrym dębie jest tyle słońca, co miodu w plastrze. Dobra beczka może wytrzymać 100 lat. Drzewo oddaje słońce, oddaje zapach, oddaje kolor".
     
    Piwa są bardzo wdzięcznym produktem jeśli chodzi o starzenie w beczce dębowej, jak na razie pracowałem z 6 miesiącami, ale teraz z porterem zdecydowałem się pójść na rok, zobaczymy co z tego wyjdzie. Piwa beczkowe mają większą głębię smaku, ale też są bardziej ułożone i bardzo łagodne, jak stare wino. W książce Sroczyńskiego jest cytat jak smakowało ówczesne piwo, które miało 25 lat i że było podobne winom węgierskim (czytaj: tokaj).
     
    Ja zaś podziwiam ludzi, którzy lobb'ują na rzecz płatków i psują nimi i wina, i miody i nie daj Bóg próbują tak zrobić np. starkę czy whisky, a jakoś nie potrafią pójść drogą prawdy i zainwestować w beczki.
     
    Na jednym z zagranicznych forów znalazłem jeszcze takie zdanie: "Using wood chips as an alternative is only useful if you want to do a “basic” oak-aged (or other wood type, of course) beer. If you want to add some bourbon or scotch notes to your brew, you’ll still have to go with the barrels."
     
    O piwie samym, ani o innych piwach z Widawy nie mogę się wypowiedzieć, bo żadne do nas nie dochodzą.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.