Nie wiem czemu niektórzy tak bardzo oburzają się degustacją młodego piwa... cy naprawdę spróbowanie odrobiny można nazwać już piciem? Za chwilę będę w Waszych oczach alkoholikiem, bo zjadłem czekoladkę z likierem wiśniowym
Tymczasem tu zupełnie nie o picie chodzi, a o to, żeby wiedzieć co się aktualnie z tym piwem dzieje... mam pewne obawy (czy uzasadnione, czy też nie - tego jeszcze nie wiem, bo nie mam doświadczenia), że może być zainfekowane. Jeśli jest, to co? Z tego, co czytałem na forum, to jak zaczyna się coś z nim dziać, to można spróbować je jeszcze odratować, np. poprzez zagotowanie i ponowne zadanie drożdży, tak? No to jak mam być pewien, że coś jest z piwem nie tak, jeśli nie mogę (ba! według niektórych nie mam wręcz prawa ) go spróbować? Bez przesady... od takiego wyolbrzymiania to można w paranoję popaść! Czy naprawdę spróbowanie łyżki piwa z fermentatora, tudzież otwarcie butelki w celu sprawdzenia czy już się nagazowało i czy już mogę je przestawić do garażu do leżakowania może od razu być nazwane "chlaniem brzeczki"?! Niesamowitych rzeczy się tu dowiaduję
Teraz jeszcze niektórzy, nie wczytując się w fakty, już wersję przeinaczyć zdążyli i ponoć "piję 3-dniową brzeczkę" Otóż nie, brzeczka jest już zabutelkowana i prawdopodobnie (przynajmniej częściowo) nagazowana - myślę, że to już jest piwo.
Dlatego też proszę o więcej powściągliwości, bo nie mam już 15 lat, a i z produkcją alkoholi różnych, jak i spożyciem, mam trochę doświadczenia. To, że rozpoczynam przygodę z piwem nie musi znaczyć, że jestem nierozgarnięty i kompletnie w temacie zielony..
Witam kolegę z sąsiedztwa
EDIT:
No i degustacja wewnętrzna przeprowadzona Przekonałem się, że jednak chyba nie ma czym się martwić - piwko prawie całkowicie sklarowało się, na obecną chwilę jest jeszcze słabo nagazowane (lekki psssyk przy otwieraniu), ale spodziewałem się tego. Piwo jest smaczne, aczkolwiek czuć jeszcze sporo posmaków drożdżowo-winnych, co z resztą przy tak młodym piwie raczej dziwić nie może. Czuć też dosyć mocną goryczkę - tego się zdecydowanie nie spodziewałem, jak na puszkę. Na szczęście wygląda na to, że po żadnej infekcji nie ma śladu - kwaskowy posmak zniknął niemalże całkowicie, wszystko wydaje się być w porządku.
Teraz wiem na czym stoję, wiem również, że piwo młode przy zlewaniu z burzliwej może mieć kwaskowe posmaki i nie musi to być żadna infekcja. Daje mi to pogląd na pewne sprawy z perspektywy własnej, a nie tylko z opisów innych na forum. Uważam to za pewien etap zdobywania niezbędnego doświadczenia... swoją drogą to przeglądającTwoje wypowiedzi można odnieść wrażenie, że o piwowarstwie wiesz prawie wszystko i to zaledwie po 10 warkach - doprawdy fascynujące i niesamowite zarazem - pozostaje pogratulować...