Dori, trudno mysleć o innym "czymś", żeby to miało sens. Po to właśnie ludzie się stowarzyszają. Makaron napisał o złym postrzeganiu stowarzyszeń z racji zaszłości historycznych. Bo ja wiem? Jakoś mam wrażenie, że większość tutaj dyskutujących nawet komuny nie pamięta. Ja bym widział to głównie w płaszczyźnie polskiego indywidualizmu. To przez niego Polska w przyszłości będzie przegrywać w skali makro. Pal sześć (w tej dyspucie) o skali makro, ale nie stowarzyszając/współpracując się w skali mikro ograniczamy swe szanse. Tak się składa, że pracuję na styku z tzw. obszarem wiejskim, gdzie dobrze zorganizowane społeczności (np. Kaszubi) wykorzystują np. spore środki unijne na naprawdę wszechstronny rozwój w skali mikro, ale i w większej skali też.
Kiedy jakaś społeczność ma chęć na coś większego - bez pieniążka nie da rady. A pieniążek jest. W rozlicznych programach unijnych. No i bez społeczności zorganizowanej w sposób mniej lub bardziej formalny - ni chu, chu
Jeszcze od razu odeprę możliwe zarzuty, że jak pieniążek jakiś w NGO's-ach to zaraz malwersacje. Każdy kto się z tymi sprawami stykał wie, że "na boczku" to se można przy jakimś projekcie pół ryzy papieru do drukarki najwyżej zabezpieczyć
PS. Uwagi swe piszę jako outsider wyłącznie, gdyż mam sprawy swego stowarzyszenia na siwej głowie i innych nieszczęść mi nie trza ;-)