Niekończący się temat pt. „Dlaczego dzisiejsze czasy nie dorównują wspomnieniom z mojej młodości”. Nikt nie ma próbek piw sprzed trzydziestu lat, a nawet jakby miał, to przecież i tak nie będą smakować tak samo, więc można dywagować godzinami.
Co innego eksport i produkcja na rynek lokalny. Zrób sobie porównanie, ale tylko i wyłącznie za pomocą ślepej próby, a najlepiej triangle testu (dwie próbki tego samego piwa i jedna innego), bo bez tego wynik nic nam nie powie. Tyle że to będzie tylko ciekawostka, bo czego się spodziewać, że nasze piwo za granicą ktoś kupi, jeżeli będzie smakowało tak słabo jak w Polsce? To są różne produkty dla różnych ludzi.
Oczywiście, piwa koncernowe w Polsce to w większości siki, ale siki uczciwe, bo tanie. Nikt nikogo nie zmusza do ich kupowania. Jest rok 2025 i naprawdę jest na rynku wybór. A że komuś ręka drży, żeby sięgnąć po normalne piwo, i musi koniecznie kupić koncernowe — to właśnie dlatego jest, jak jest.
Co innego sklepy, które nie dają wyboru i oferują tylko słabe piwo, jak na przykład Biedronka. Choć Biedronka, to jeszcze nic, tam chociaż jakieś Książęce się znajdzie. Gorzej, że idziesz do restauracji ĄĘ, gdzie szef kuchni całuje cię po pupci, w karcie 20 dobrych whisky, a w piwach Tatra i Żubr. To jakby w takiej knajpie serwowali wykwintne dania, ale jak zamówisz schabowego, to dostaniesz jakąś podeszwę i sczerniałe kartofle na brudnym talerzu. Ale widać taki gust tam mają.