Uuuuuu zaraz się zleci banda miłośników straty czasu, dla której tylko filtracja przez młóto jedyną prawilną i nie przetłumaczysz im inaczej, dam emotkę na końcu, żeby nie wzięli na poważnie
Ja kupiłem jakiegoś worasa noname'a z allegro za 6 dych ze trzy lata temu i worek to był najlepszy w moim piwowarskim życiu pomysł, do dzisiaj żyje i służy, oczywiście powoli się zaczyna rozdzierać, ale na siebie już zarobił i jeszcze posłuży.
Prawdę powiedziawszy to wszystkie te worki ze sklepów są przepłacone jak cholera i za te kwoty można u krawcowej narobić ze dwa, trzy wory i to jeszcze na wymiar, co skutecznie uczyniłem.
Co do wytrzymałości jest prosty patent - drugi worek założyć na pierwszy, może być z większymi oczkami. Jeden wkładamy w drugi (niekonicznie podczas zacierania), ale przy filtracji i mamy wzmocnioną konstrukcję, której szybko nie zajedziecie raczej. Można śmiało go wtedy wyciskać.
Co do rozmiarów oczek - nie ma to większego znaczenia dopóki worek zatrzymuje młóto bo do tego ma służyć, a czy będzie tyle czy tyle mikronów - i tak osad przeleci przez te oczka (i co z tego?).
Co do ilości słodu - zdarzyło mi się 7kg, ale raczej to nie byłoby zdrowe na dłuższą metę dla worka, więc nie zacieram w worku tylko przenoszę zacier do wiadra z wyścielonym workiem i najpierw wysładzam połowę młóta i potem drugą, przy czym wysładzaniem w sensie klasycznym bym tego nie nazwał - po prostu przepłukuje to porządnie wodą do wysładzania, mieszam i wór do góry, i wyciskam aż się nie poparzę, albo łapy mi nie odpadną. I nie, nie ma żadnych tanin, mętności w gotowym piwie czy czego tam jeszcze, dopóki pilnuje się ph wysładzanej wody.
Pozdrawiam wszystkich BIABowców.