a jak wrażenia w porównaniu do sprzętu z kegów i sterownika Bolka?
Przy Spaidlu nie ma prawie, żadnej pracy. Programujesz całość procesu, czyli zacieranie i gotowanie, wciskasz "start". Po podgrzaniu wody włącza się sygnał, że musisz wsypać słód. Wsypujesz, potwierdzasz i masz spokój do filtracji. Znów sygnał o końcu zacierania, podnosisz wkład, czekasz pół godzinki, wyjmujesz wkład, potwierdzasz. Po zagotowaniu wsypujesz chmiel, potem drugą dawkę, wkładasz chłodnicę, czekasz do schłodzenia, odkręcasz kranik i spuszczasz gotową brzeczkę do fermentora. Przy własnej konstrukcji pracy jest sporo więcej, musisz tego wszystkiego bardziej pilnować, zaletą są większe możliwości. Zaletą Spaidla jest prostsze mycie.
Rzeczą o której będę musiała pomyśleć w najbliższym czasie jest wyciągarka...