A oto moja pierwsza historia, czyli jak niewiele brakowało abym przestał warzyć piwo.
2 lata temu po raz pierwszy szykowałem się do wysłania piwa na konkurs do Żywca. Miał to być Koźlak, smakował wyśmienicie, choć zaczynał być lekko przegazowany (zostawiłem 4 ostanie buteleczki na konkurs więc nie było już jak sprawdzić?). Jako, że kiedyś każda butelka mego piwa posiadała etykietę, musiałem je usunąć przed wysyłką. Wymoczyłem butelki (chyba w zbyt ciepłej wodzie) i umyte, gotowe do wysyłki postawiłem w przedpokoju i poszedłem spać. Ok. 24.00 obudził nas huk, zerwałem się z łóżka i poszedłem sprawdzić co się stało. Okazało się, że jedna z butelek eksplodowała, ściany przedpokoju i wiszące na wieszakach ubrania były obryzgane piwem. Moja kochanieńka żona weszła do przedpokoju, obejrzała zniszczenia i powiedziała: ?ostatni raz robiłeś piwo!? i poszła spać. Na szczęście do rana jej przeszło i nadal mogę warzyć piwo ;-) Na konkurs poszedł inny Koźlaczek, ale niestety marnie mu poszło, choć mam obawy czy jeśli ten nie eksplodowałby w moim przedpokoju to co mogłoby stać się z przesyłką??