Temat wałkowany od lat na kilku forach, nie ma mowy o "ocieraniu się", poprostu wchodzi się w konflikt z prawem i nieważne czy to jest piwo, wino, czy bimber. Inna rzecz to, że przepisy które to regulują są martwe, niestosowane. Groźba uruchomienia machiny prawnej istnieje w przypadku przekroczenia umiaru w rozpowszechnianiu napitku, jeżeli "coś się stanie", czy meldunku kogoś życzliwego (wielu do dziś nie pogodziło się z rozwiązaniem ORMO). Na wielu weselach spotkałem się z wyszynkiem domowych alkoholi w oddzielnym pomieszczeniu, szły tam osoby, które chciały, niby nikt nie wiedział, ale wiedzieli wszyscy - publiczna tajemnica. Takie rozwiązanie może sziszi zaproponować właścicielowi lokalu, który w razie ewentualnych problemów powie, że nic nie wiedział - ułatwi mu to wyrażenie zgody na wyszynk.