Mój znajomy po pierwszym kontakcie z piwem domowym "...takie jakieś inne, ale może być" później stękanie, jękanie i inne aluzje zawodowego Tyskacza czy innego Żubermana na temat moich piw. Po tym jak skończyły się na imprezie moje piwa skoczyliśmy do sklepu po jakieś sikacze i wtedy kolega stwierdził, że te ze sklepu są jakieś takie bez smaku, bez życia, takie siury.
Kilka razy zrobiłem ludziom ślepy test, którego do dzisiejszego dnia nie są świadomi, tego że coś takiego nastąpiło w ich życiu. Do posmakowania przyniosłem niby dwie różne moje warki. W rzeczywistości była to tylko jedna moja warka, a ta niby druga to był sklepowy przysmak moich kolegów, który jest po prostu wypijany litrami na imprezach . Oczywiście przysmak przelany do moich butelek i zakapslowany tak by wyglądało, że to domowy wyrób. Finał, akurat tego testu jest taki, że przy burzliwym marudzeniu, wypowiadaniu swych poglądów na temat piw, wielkiej krytyce, stwierdzili nieświadomie że te prawdziwe moje jest lepsze, a te drugie nieprawdziwe moje to taki siur, "nie udało Ci się trochę". Zostałem tym roz..ebany.