Mi nie chodzi o to, żeby Ci narzucać jak masz warzyć, ale w tej chwili wchodzisz trochę w gdybanie (oceniasz jaki będzie efekt w teorii). Według mnie jak Ci wyjdzie średniak na pierwszy raz to i tak smakować będzie (bo wiadomo własne smakuje lepiej, a wcale nie musi wyjść średniak), zresztą gdybyś miał się zrazić po jednej warce to by się należało mocno zastanowić czy to jest zajęcie dla Ciebie. Biorąc pod uwagę, że zainteresowałeś się tematem i starasz się dowiedzieć jak najwięcej, sądzę że tak łatwo się nie zrazisz.
Możesz zacząć od brewkitu, aczkolwiek biorąc pod uwagę że ewidentnie rwiesz się do kolejnych stopni wtajemniczenia to ja bym na Twoim miejscu zaczął od ekstraktu + samodzielne chmielenie, możesz dodać jakieś ziarno do parzenia (warto nawet w małej ilości), aczkolwiek na pierwszy raz nie jest to konieczne. Podczas pierwszego warzenia najbardziej istotne jest ogólne załapanie całego procesu, który nie jest trudny, ale trzeba to poczuć, bo teoria teorią, a doświadczenie wyciągnięte z praktyki jest bezcenne. Warto też sprawdzić w praktyce jak zmienia się piwo zależnie od użytych technik. Jak potem przejdziesz na partial mash to prawie cały proces będzie wyglądać tak samo.
Przy warzeniu jasnych piw z ekstraktu (aczkolwiek ta metoda ma zastosowanie nie tylko w jasnych, bo redukuje efekt "karmelizacji", a tak właściwie reakcji Maillarda) kluczową sprawą jest ich późne dodanie (gotujesz tylko część, powiedzmy np. 1/4, a cała reszta idzie na ostatnie minuty albo nawet na flameout). Popularnym błędem jest gotowanie ekstraktu przez godzinę i potem ludzie się dziwią, że z ekstraktu im wychodzi ciemniejsze niż miało być. Aczkolwiek to sobie możesz przetestować przy kolejnym warzeniu - na pierwszy strzał kluczowa jest prostota, a kombinacje później.
Inną ważną sprawą jest sam proces dodawania ekstraktu, który najczęściej jest bardzo gęsty przez co jak warzysz sam jego dodanie może być utrudnione, bo nie możesz jednocześnie mieszać, żeby nie przywarł, więc trzeba go sprawnie wydobyć. Dlatego warto go podgrzać (np. wstawić do osobnego garnka z gorącą wodą), żeby się upłynnił, pomocne będzie też na czas dodawania chwilowe wyłączenie ognia i przesunięcie garnka na zimną płytę - dzięki temu łatwiej uniknąć przypalenia. Problem ten nie występuje w mieszankach ekstraktów Wayermanna, te mają już bardzo dobrą konsystencje i łatwo się je dodaje.
Pamiętaj, że sam proces produkcji piwa to również inne czynności niż przygotowanie receptury czy samo wrzenie, które trzeba opanować, żeby piwo wyszło dobre, dlatego uważam że nie ma sensu też sobie specjalnie komplikować na początek.
Co do przepisów to jest tak na prawdę najmniejszy problem, receptura na piwo to nie jest mechanika kwantowa, zanim się obejrzysz będziesz tworzył własne receptury.