Skocz do zawartości

DanielN

Members
  • Postów

    895
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    91

Ostatnia wygrana DanielN w dniu 26 Sierpnia

Użytkownicy przyznają DanielN punkty reputacji!

Piwowarstwo

  • Nazwa browaru
    Gruby Stefan
  • Rok założenia
    2014
  • Liczba warek
    95+
  • Miasto
    Warszawa

Kontakt

  • Imię
    Daniel

Ostatnie wizyty

8 741 wyświetleń profilu

Osiągnięcia DanielN

  1. @maciek1221 StarSan to kwas ortofosforowy. Wymienniki są najczęściej lutowane miedzią, w długim kontakcie, o ile się nie mylę, to będzie powodować korozję.
  2. Tak @franek_1986 jest to normalne. W młodym piwie masz dużo rozpuszczonego dwutlenku węgla. Rozpuszczalność gazów spada wraz ze wzrostem temperatury. To zjawisko opisuje prawo Henry'ego. Jeżeli znajdziesz chwilę to zerknij tutaj, by dowiedzieć się więcej.
  3. @DonBeer rozumiem Cię, sam nie dałem rady tego przeczytać w jednym podejsciu Wracając do pytania, nie policzysz dokładnie, bo nie masz wszystkich danych. Ale można zrobić pewne założenia. Woda pitna, więc normy musi spełniać. Chlorki w wodzie pitnej, to głównie związki wapnia, magnezu i sodu. Wapnia najczęściej jest około 4-5 razy więcej niż magnezu. I to się zgadza z tym co Ci kalkulator wyliczył. Sodu o ile nie masz zmiękczaczy będzie mało. Różnica między GH (twardość ogólna) i KH (węglanowa) to około 90. W twardości węglanowej będziesz miał większość związanego wapnia z węglanami. Zatem chlorków trzeba szukać w różnicy. Z tej różnicy trzeba odrzucić znane siarczany. Zatem pozostaje około 50ppm, tutaj będą schowane chlorki (ale też inne związki). Zatem obstawiam, że jest ich dość mało, poniżej progu wyczuwalności. Mam nadzieję, że nic nie podkręciłem, bo dawno temu robiłem artykuł. Korzystając z okazji. Jeżeli kogoś interesuje co to jest twardość, pH, alkaliczność (te pojęcia są często mylone), chlorki, siarczany, jaką rolę gra wapń, a nie chce mu się czytać tego artykułu, to dajcie mi znać postaram się zrobić proste streszczenie.
  4. @Gilmur jeżeli słód przechowywałeś w suchym, chłodnym i ciemnym miejscu, to z enzymami nic wielkiego się nie stało. Moim zdaniem nie musisz specjalnie kupować słodu enzymatycznego (który ma siłę diastatyczną około dwóch razy większą od pilzneńskiego, ale też trochę słabszą ekstrakcję - ta informacja na wypadek jakbyś się uparł). Słód enzymatyczny przydaje się w przypadku zasypów z dużą ilością zasypu pozbawionego enzymów albo ich małej ilości jak słody specjalne, zboża niesłodowane, ryż, sorgo, kasze, płatki zbożowe, mąki (przy mąkach enzymatyczny się sprawdza, bo szybciej upłynnia się zacier, ale to raczej zabawa dla dużych graczy). Słód pilzneński ma bardzo wysoką siłę enzymatyczna/diastatyczną. Z mojej skomentuj praktyki mogę powiedzieć, że pilzneński śmiało zaciera wagowo drugie tyle zasypu bez enzymów. Przykładowo witbier gdzie pszenica niesłodowana stanowi znaczną część zasypu, często połowę a nawet i więcej. Obecnie, dobry słód pilzneński ma siłę diastatyczną około ~220 - 300 WK. Oznacza to, że jak dodasz 1 kilogram słodu do zasypu, to enzymy zawarte tylko w słodzie pilzneńskim będą w stanie zatrzeć ponad 2-3 razy tyle. W praktyce domowej lepiej być zachowawczym i założyć maksymalnie 1 (enzymatyczne aktywnych) do 1 (enzymatyczne nieaktywnych), a jeszcze lepiej 1,5:1, by szybko upłynniło i zatarło. Liczba aktywnych enzymów będzie z czasem zacierania stopniowo spadała, główne poprzez przekraczanie temperatury denaturacji, czyli takiej, powyżej której enzym staje się już nieaktywny. Przy elementach grzejnych temperatura zacieru przekracza ten punk i tam dochodzi do powolnego dezaktywowania. Innym miejscem, gdzie tracimy enzymy, jest zacieranie metodą dekoktu, a mimo tego i tak się zaciera.
  5. @BumBum, tak tylko dygresyjnie, proszę nie odbieraj tego jako czepialstwo czy coś. Refraktometr nie wskazuje cukru, służy do badania współczynników załamania światła w różnych ośrodkach. Możesz zrobić szybki test z roztworem soli kuchennej, zobaczysz że coś Ci pokaże. @grzesiuu woda opadowa to nie jest woda destylowana . Owszem ma mało minerałów ale jednak jakieś z powietrza/dachu czy czego tam jeszcze dotknie to złapie, o zanieczyszczeniach nie wspominając. @grzesiuu do naszych potrzeb serio wystarczy, że użyjesz kranówki albo jak chcesz to deszczówki. Tak jak koledzy napisali wyżej upewnij się, że mierzysz w dobrej temperaturze (tę możesz odczytać z ulotki dołączonej do Twojego urządzenia). Tanie refraktometry, których najczęściej używamy, są najczęściej skalowane w 20°C. W tej temperaturze powinien być dokonany pomiar. W tanich urządzeniach ATC jest po prostu pasywne. Jak zadasz kilka kropel na szkiełko, to ciecz w kilkanaście sekund ochłodzi się do temperatury bliskiej refraktometru. Jeżeli będziesz często mierzył i trzymał urządzenie przy garze gdzie jest cieplej to refraktometr się ogrzeje i będzie wskazywał wyższą wartość. Tak jak @Joosto napisał nawet i 1°P więcej. Ja swój trzymam podczas warzenia trzymam na parapecie gdzie mam około 20°C. Podsumowując. Zerknij do ulotki dołączonej do urządzenia zobacz w jakiej temperaturze powinien pracować. Najlepiej weź wodę destylowaną, choć serio przy precyzji jakiej potrzebujemy to i kranówka w temperaturze pokojowej będzie wystarczająca. Sprawdź czy wskazuje Ci 0 w razie potrzeby wyreguluj.
  6. Niestety, obecnie zdecydowana większość piw z polskich browarów jest już pasteryzowana. Również większość browarów zdecydowała się nie podawać szczepu drożdży, jak i użytych słodów. W sklepach specjalistycznych można jeszcze spotkać piwa importowane i niepasteryzowane z tych możesz próbować coś odzyskiwać (są to głównie mocne piwa belgijskie, tam o tyle trudniej, że wysoki alkohol nie sprzyja żywotności drożdży, też nie wiem jak będzie z jakością piwa z tak odzyskanego szczepu). To co można jeszcze próbować to odzyskiwać z petainerów, o ile masz jakiś zaprzyjaźniony pub i uda Ci się zdobyć informację jakim szczepem było fermentowane piwo.
  7. @Łachim nigdy nie zauważyłem takiego pogromu. Publikacja tej książki miała miejsce ponad dekadę temu. Producentom zależy na jak najlepszym produkcie z długim czasie życia na półce. Zatem obstawiam, że sposób hodowli, karmienia, suszenia, pakowania mógł się zmienić na tyle, że nie trudno będzie zaobserwować taką śmiertelność. W paczkach drożdży mogą znajdować się substancje, które wspomagają suche drożdże w momencie wybudzania. Też trzeba brać pod uwagę, że eksperymenty na podstawie których robione są publikacje, przeprowadzane w laboratoriach robione są w specyficznych warunkach, te często nie mają odniesienia do naszych fermentorów. Jak już wcześniej mówiłem, rozsypanie drożdży na gęstą pianę uważam za najlepszą wypadkową. Uwadnianie wg instrukcji którą sprawdzałem i za którą podążałem jest bądź co bądź czasochłonne, ale warte zachodu zwłaszcza jak jedną paczką chcesz zaszczepić 20 litrów piwa o ekstrakcie 13-14°P.
  8. Tutaj chodzi o wybudzenie drożdży. Producent zadbał by w momencie suszenia drożdże miały odpowiednio dużo pokarmu, by szybko ruszyć po uwodnieniu. Zauważ, że w eksperymencie co robiłem zgodnie z Yeast drożdże sypiesz na powierzchnię bardzo ciepłej wody, bez mieszania. Drożdże jednak nie są bezpośrednio eksponowane na taką temperaturę. Będzie to wypadkowa pomiędzy pokojową temperaturą drożdży a wodą. Drożdże też nie są całkowicie zanurzone w wodzie, to co robią to bardzo powoli, warstwa po warstwie absorbują ciepłą wodę wodę. Ciepłą woda jest absorbowana szybciej, komórki budzą się do życia i są w stanie naprężyć membranę i regulować to co do nich wchodzi i wychodzi. Dodatkowo woda (zalecana mineralizacja to około 300-600 ppm) jest dość bliska ciśnienia osmotycznego, czyli nic nie będzie wpychane na siłę (warunki bliskie ciśnienia osmotycznego). Cały proces uwadniania zajmuje około 20 minut, potem ochładzanie, ale tam już wchodzi w grę brzeczka i rozcieńczenie, drożdże mają dostarczony pokarm, zmiana ciśnienia jest na tyle niewielka, że drożdże sobie radzą. Eksperyment powtarzałem kilka razy, również na drożdżach z oznaczeniem E2U i każdorazowo tak uwodnione drożdże miały więcej żywych komórek. Fermentis w materiałach marketingowych podaje: "no significant difference whether you direct pitch or rehydrate". To co zauważyłem, że jest to około 10% różnicy jeżeli chodzi o drożdże z oznaczeniem E2U (sprawdzałem s33, s04). Zatem przy drożdżach z oznaczeniem E2U nie bawiłbym się w rezydencję. Pamiętaj, że eksperyment był na suchych drożdżach jeszcze w starym procesie produkcyjnym (FYI: @rafple). @zielony07 moim zdaniem sypanie na pianę jest najlepszą wypadkową. Ważne by tej piany było dużo i utrzymała się kilkanaście minut. Wtedy rozsypane drożdże nie dostają mocnego szoku (w tym osmotycznego) i są w stanie powoli nasiąkać. Mam wrażenie, że już o tym pisałem w wątku komentarzy pod eksperymentem. To co znacznie zmniejsza ilość żywych komórek , to zadanie drożdży na pianę i szybkie ich wymieszanie. Wtedy na komórkę działa potężna siła i dosłownie do środka wypchana jest brzeczka z wszystkim co jest w niej rozpuszczone, również to czego komórka nie jest w stanie strawić, czasem uszkadzając membranę. Statystycznie więcej komórek umiera. Drożdże nie jedzą wszystkiego, komórka selektywnie wybiera to co do niej wchodzi.
  9. W żadnym wypadku nie są to głupie pytania. W kapsułce aktywującej umieszczonej w saszetce drożdży Wyeasta są głównie mikro i marko elementy oraz mała ilość cukrów. Cukrów musi być mało inaczej paczka by bardzo szybko nabrzmiała, ciśnienie wewnątrz znacznie by wzrosło co mogłoby rozerwać paczkę albo dość mocno zaszkodzić drożdżom. Producent wie co robi. Drożdże przez cały czas przebywania w paczce zużywają zapasy energii, z czasem również umierają. Lodówka znacznie spowalnia metabolizm, więc drożdże mogą tak pożyć całkiem sporo. Ale w czasie powoli zaczynają odczuwać mocny głód, z czasem umierają. Ta kapsułka to sprytne rozwiązanie. Rozszczelnienie jej pozwala drożdżom się zrewitalizować, nabrać sił. Jak zaszczepisz nimi starter, to będą w lepszej kondycji i szybciej ruszą do pracy. Silne drożdże mają lepszą przeżywalność nawet jak im zafundujesz szok w postaci nagłej zmiany środowiska (zaszczepienie startera, czy potem brzeczki). W saszetce jest bardzo duża gęstość komórek drożdżowych (w czasie zaczynają przeważać martwe). Po aktywowaniu paczki, moim zdaniem, w zasadzie nie dochodzi do namnażania. Komórki, by się namnażać potrzebują warunków czyli miejsca i jedzenia.. Zerknij tutaj jeżeli temat Cię interesuje. A w tym miejscu masz chyba najlepszy artykuł o tym jak zrobić starter i co tam się właściwie dzieje: http://www.beerfreak.pl/startery-drozdzowe-kompendium/ (FYI: @Oskaliber) Swoich paczek nigdy nie trzymałem dłużej jak 24 godziny licząc od momentu aktywacji. Nie oczekiwałem również mocnego napęcznienia paczki. Jeżeli mogę Ci coś poradzić to po prostu zrób starter, tydzień aktywacji to dość sporo :). Po 16-24 godzinach na mieszadle starter powinien Ci bardzo mocno zmętnieć, to znak, że możesz już zdjąć go z mieszadła, dalsze natlenianie nie ma większego sensu (bo drożdże już zdominowały całą przestrzeń, zjadły co miały, nie dochodzi dalej do namnażania, są gotowe na dalszą przygodę).
  10. Przepraszam za bardzo późną odpowiedź. W mojej kuchence (miałem Stalgast 3,5kW) płyta indukcyjna było delikatnie poniżej krawędzi, jakbym miał zgadywać to około 1 do 2 mm. Garnek opierał się na obudowie, nie było żadnych problemów z grzaniem.
  11. @x1d obawiam się, że będzie podobny problem co z lutowaniem. Klejone elementy muszą do siebie ściśle przylegać. Mówisz, że ten element nie pracuje. Może taki kompromis się sprawdzi. Są taśmy akrylowe (używałem tej taśmy, może pracować do około 120 °C, kleiłem co prawda szkło z metalem, ale w tym przypadku powinno być podobnie, tę taśmę bardzo trudno zerwać, rozrywa się pianka a klej nie puszcza). Trzeba potem brać poprawkę na to czym się garnek myje, bo środki oparte na rozpuszczalnikach nie są obojętne. Może to jest rozwiązanie @elroy? chociaż jakbym miał wybór, to wolałbym to ponownie zgrzać.
  12. @elroyszukaj spawacza który ma zgrzewarkę albo dobrego TIG'a (najlepiej z funkcją nitowania, albo ma doświadczenie i zrobi to w ten sposób, o ile podejdzie). Wyjdzie o wiele taniej i lepiej jak zabawa w lutowanie. Bałbym się tego lutować, pomijając fakt, że trudno to będzie zrobić estetycznie. Duża powierzchnia szybko odprowadza ciepło i ciężej utrzymać temperaturę a to przekłada się na słabą jakość lutu. Przy tym elemencie nie uzyskasz dobrego styku, lutowanie będzie słabiej trzymało i pewnie się ponownie urwie, a doczyścić to potem to żmudna praca.
  13. Myślę, że to jest trochę bardziej złożone. Jedne źródła podają tak jak Ty (m.in. to forum, czy też kalkulator z programu BeerSmith 2), aby refermentować w kegu połową cukru, który byś użył do butelkowania, inne by dodać tyle samo cukru, jeszcze inne, by dodać 1/4 lub 1/3 cukru mniej. Wg mojej skromnej wiedzy wszyscy mają rację. Kiedyś drążyłem ten temat i myślę, że jest trochę omijany i trochę celowo ignorowany, ze względu na różne empiryczne wyniki i wnioski piwowarów. Jeżeli się mylę albo jestem w błędzie będzie, to proszę o sprostowanie, będę również wdzięczny za źródła. Temat refermentacji w kegu był kilkukrotnie poruszany na forum. Jednostką wysycenia piwa jest vol. v/v. Przykładowo 3 vol. oznacza, że jakby 'wyjąć' gaz z piwa na zewnątrz butelki, gdzie panuje ciśnienie atmosferyczne, to byłoby go objętościowo 3 razy więcej aniżeli w butelce. Problem z jednostką vol. jest taki, że ona zależy od temperatury oraz czasu i ilości wolnej przestrzeni nad piwem (to wynika z prawa Henry'ego). Jeżeli zajrzysz w opis/metodologię tego kalkulatora: https://www.brewersfriend.com/beer-priming-calculator/ to zobaczysz tam informacje: Wygląda mi to na warunki normalne (1 atm, 0° C). Czyli jeżeli planowałeś 3 vol. wg tego kalkulatora, to masz 3 vol. pod warunkiem, że piwo stało dość długo w temperaturze 0° C i dwutlenek rozpuścił się w piwie zgodnie z prawem Henry'ego (kalkulator zapewne zakłada jakąś stałą objętość nad lustrem piwa w butelce). Jeżeli Twoje piwo w butelce stało odpowiednio długo w lodówce na górnej półce gdzie masz 10° C, to jego wysycenie faktycznie jest mniejsze jak 3 vol. (bo rozpuszczalność CO2 w wodzie/piwie maleje ze wzrostem temperatury). Po prostu kalkulatory nagazowania muszą mieć punkt odniesienia i uwzględniają, że konsumpcja będzie w wyższej temperaturze. Zarówno w kegu jak i w butelce obowiązują te same prawa. Różnica jest taka, że jest inna proporcja wolnej przestrzeni nad piwem w kegu jak w butelce (prawo Henry'ego/rozpuszczalność odgrywa tu rolę). Im mniej miejsca nad lustrem piwa, tym będziesz potrzebował mniej cukru do refermentacji, analogicznie im tego miejsca więcej, tym tego cukru będziesz potrzebował więcej. Nie znalazłem żadnego kalkulatora, który by to uwzględniał (zapewne dlatego, że też trzeba tu uwzględnić temperaturę, czas, przesycenie) Do kega 5 litrowego, zakładam, że to keg typu 'party', jesteś w stanie nalać piwo niemal do samego korka, przestrzeń nad lustrem piwa będzie niewielka, dlatego cukru będziesz potrzebował mniej (prawo Henry'ego) i warto zacząć od takiej ilości co Ci wyliczył kalkulator. Jeżeli nie będzie Ci to odpowiadało, to następnym razem dodaj więcej cukru na refermentację. Też pamiętaj o jeszcze jednej rzeczy, która wiąże się z wygodą wyszynku. Im większe ciśnienie, tym trudniej piwo wyszynkować. Jeżeli nie masz zrównoważonej linii, to będziesz lał samą pianę. To jest drugi powód (być może ważniejszy) dlaczego dodaje się mniej cukru na refermentację. Też pamiętaj o tym, że refermentacja musi przebiegać w temperaturze pracy drożdży, by drożdże zjadły cukier i wytworzyły etanol, CO2 i inne produkty przemiany materii. Potem keg wstawiasz do lodówki/kegeratora/piwnicy/samochodu/pokoju/gdzie bądź, na ileś dni/godzin. To te ostatnie warunki decydują jakie faktycznie będzie odczuwalne wysycenie. Z mojego doświadczenia, zdarzało mi się robić refermetancję w kegu typu Cornelius, mam skróconą rurkę gazową i jestem w stanie do kega o pojemności 5 gal. (18.9 litra) wlać około 18.5 litra piwa. Jeżeli dam tam połowę cukru do refermentacji jak wskazują kalkulatory, to mam za słabo nagazowane piwo. Empirycznie wyszło mi, aby dawkować go 1/4 - 1/5 mniej jak wskazuje kalkulator dla butelek. Do wyszynku używam takiego adaptera, co też ma znaczenie, bo jestem wstanie przetoczyć piwo do butelki praktycznie bez żadnej piany. Podsumowując. Zacznij od ilości cukru dodawanego na proces refermentacji wg kalkulatora. Uwzględniając wygodę wyszynku staraj się wypracować kompromis z Twoimi upodobaniami do wysokiego wysycenia piwa. Przypominając na zakończenie, jeżeli gdziekolwiek się mylę, będę wdzięczny za sprostowanie i wszelkie źródła.
  14. Dzisiaj dostałem taki link https://www.nature.com/articles/d41586-019-00714-9, (tutaj macie maszynowe tłumaczenie) traktuję to jako ciekawostkę dlatego zamieściłem w tym dziale. Artykuł pochodzi z szanowanego źródła, ma też ponad dwa lata, jeżeli przewinęło się przez forum to wybaczcie. Drożdże są powszechnie stosowane w inżynierii genetycznej (w wielu obszarach), w tym przypadku genetykom udało się je zmusić do produkcji THC i CBD. Ilości śladowe, mało wydajny proces, ale kto wie w którą stronę zmierza nasz kraft konia z rzędem temu.
  15. Bardzo ładnie flokulują. Nie wiem jakiego szczepu używasz ale jest duża szansa, że tak samo Ci się zachowają w fermentorze, piwo ładnie się wyklaruje. Flokulacja i jej siła zależą bardzo od drożdży, ale też od warunków jakie mają (jony wapnia są niezwykle ważne, bo biorą udział w procesie). Drożdże zaczynają flokulować (łączyć się w kępki/grupki) jak zaczyna brakować im pokarmu. W przypadku startera oznacza to, że jest gotowy. Flokulacja jest odwracalna, jeżeli trafia w środowisko bogate w pokarm to się same rozłącza. O flokulacji jest fajna publikacja, jeżeli Cię interesuje temat to zerknij tutaj.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.