Witam. Planuję uwarzyć coś ze specjalnie przygotowanego słodu z czterech zbóż w proporcjach 1:1 (jęczmień, pszenica, żyto, owies) zawierającego 1/2 obj. jasnego suszonego w 75°C, 1/4 lekko ciemniejszego w 100°C i 1/4 "ciasteczkowego" na krótko w 175°C. Mieszanka ta ma aromat właśnie nieco cukierniczy i chciałbym go w końcowym produkcie zachować. Jako że zamierzam dołożyć drugie tyle ryżu i dać to na wszystko na odwrócone zacieranie (najpierw ugotować kleik a potem to potraktować amylazami, ew. z przerwą białkową jeszcze) chciałbym możliwie mało szans zostawić dzikim drożdżom i bakteriom. Ponieważ myślę o jeszcze dodatkach aromatycznych w postaci cukru brązowego i dzikiej róży, a zamiast chmielu (albo na spółkę na zimno) dać inne ziółko (lipa, melisa) więc bukiet zamierzam uzyskać dość słodki. Teraz mam dylemat jakich drożdży użyć. Zamierzam prowadzić fermentację górną, chcę uzyskać stosunkowo mocny trunek do kondycjonowania, wyciągnąć możliwie aromat zbożowy żeby zrównoważyć słodycze. Karbonatacja nie może być duża, więc im więcej cukrów zjedzą tym lepiej, ale chciałabym tak poprowadzić zacieranie, żeby treściwość napoju względną zachować. Dlatego zależy mi na woltażu blokującym działanie dzikusów, ale też i wyciągnięciu aromatu przede wszystkim z lekko uprażonego słodu żytniego. Ma to być rozgrzewający zimowy napój.
Proszę o propozycje (można mieszać dwa rodzaje drożdży?) i ewentualne przestrogi
Pozdrawiam