Ja nalewkę (nie tylko z aronii) robię tak, że owoce zalewam spirytusem (najlepiej taki koło 80%) i zostawiam na około miesiąc.
Później zlewam spirytus z owoców (nalew) a owoce zasypuję cukrem. Czekam aż cukier się rozpuści całkowicie, zlewam syrop i łączę go ze zlanym wcześniej nalewem. Tu już trzeba pokombinować z proporcjami - jak wolisz słodzą nalewkę to więcej syropu. Nie podaję proporcji w kg bo robię wszystko na oko - spirytusu na owoce tyle żeby je zakryć kilku centymetrową warstwą, cukru od 0,5 do 0,7 kg na dwulitrowy słój owoców itd.
Warto też kapnąć do gotowej nalewki trochę rumu - daje fajny aromat.
Później już tylko leżakowanie a później na zdrowie!
Bym zapomniał - aronię warto (a może i trzeba) przemrozić, dobę albo dwie - traci wtedy tą swoją goryczkę. W piwie goryczka jest oki a w nalewce już nie za bardzo